
Skarb
Harry zwykle nie myszkował po kątach Grimmauld Place 12. Odstręczała go czarnomagiczna atmosfera. Ale pomagał przy sprzątaniu. W ten sposób trafił na wielką skrzynię pełną zabawek. W niej zaś znalazł miniaturowy hogwarcki ekspres, który zaraz po wyjęciu zatrąbił i zaczął sypać iskrami.
— Nie wyrzuciła ich — oznajmił Syriusz, chyba zaskoczony. — Nie oddała na aukcję dobroczynną. Stara hipokrytka. Jak byliśmy mali, to kazała nam regularnie oddawać część zabawek dla najuboższych, niby żebyśmy w sobie miłosierdzie ćwiczyli... Akurat. Tak po prostu wypadało.
Pociąg znów zatrąbił. Kółeczka obracały się w powietrzu. Harry, tknięty ni to chęcią zabawy, ni to współczuciem dla przedmiotu – lokomotywa wyglądała jak bezradny żuczek – spróbował znaleźć w kufrze tory.
— Pociąg był mojego brata — ciągnął Syriusz. — Dostał go, gdy poszedłem do Hogwartu, bo sam chciał iść, a jeszcze nie była pora, więc mu kupili, żeby przestał grymasić... — mężczyzna urwał, najwyraźniej zdawszy sobie sprawę, jak nieskładnie mówi; po chwili podjął, już spokojnie. — Ja dostałem wyprawkę, on zabawkę. Ależ się wtedy poczułem dorosły!
Harry skinął głową. Trochę nieuważnie, chociaż słuchał – jego uwagę pochłaniało małe cudo na podłodze.
— Mnie nikt nic nigdy nie kupował — mruknął. — Zabawek, ubrań, nic. Dostawałem tylko używane rzeczy Dudleya. Jeśli w ogóle.
Dopiero po kilku chwilach ciszy uświadomił sobie, że coś jest nie tak. Nastrój się jakby zmienił. Kiedy chłopiec uniósł wzrok, ujrzał Syriusza, głęboko zamyślonego, kręcącego młynki palcami.
Syriusz zresztą zawsze czymś poruszał. Stopą, dłońmi, brodą. Albo chodził. Jakby bezruch miał go zabić.
— Taaak — powiedział wreszcie mężczyzna. — Tak, cóż. Moi mieli inne wady. Nie ma co o tym mówić. Nic interesującego. Możesz, oczywiście, wziąć te zabawki. Mnie już nie są przecież potrzebne. Regulusowi i rodzicom tym bardziej. — Ironiczny uśmiech przeciął mu twarz.
Ale zaraz potem ponury nastrój minął. Syriusz przysiadł na podłodze, zaczął wyciągać kolejne zabawki, tłumaczyć Harry'emu, jak je uruchomić. Nie wspominał już swojego dzieciństwa, a chłopiec nie pytał.