
Przedwiośnie
Szła wojna, myślał z niecierpliwą ekscytacją Severus, wreszcie! – on, zwykle tak chłodny, tutaj przypominał wszystkich swoich kolegów. Z obu stron. Oto wielka bitwa, oto ostateczne starcie racji, koniec z dziecinnymi wygłupami, koniec z tchórzliwym szeptaniem po kątach. Wreszcie się wyjaśni, wreszcie im pokażą, udowodnią rację, wreszcie wygrają. Sprawa wygra.
Oczywiście będą straty. Zawsze są straty. Możliwe, że nawet my sami będziemy stratą, ale nic to, nic to, gdy jasno płonie ofiarny stos idei. Dla zwycięstwa warto przecież oddać życie, szeptali rozgorączkowani chłopcy i dziewczęta z męskim, krwawym płomieniem w oczach. Piękny koniec.
Inne po prostu posyłały wspierające uśmiechy i chętnie przyjmowały bohaterów. Pozwały im się odprowadzać, pozwały przychodzić nocą, tańczyć blisko, „pozwalać sobie na trochę za dużo", a jeśli odtrącały dłonie, usta, to miękko, bez złości, z zachwyconą, oddaną czułością, cieniem szczerego żalu. Prawie matczyne w pieszczocie. Bo byli młodzi, bo mogli zginąć, oczywiście. Nikt nie wołał mężów ani braci, bo po co, skoro wszyscy oni złączeni byli jedną przysięgą, jednym losem, potężniejszym od rodziny?
Severus korzystał. Z podnieconego nastroju, z pięknego, błękitnego nieba, z łaskawości westalek, tych, które miały w swoich sercach, domach, sypialniach przechować pokój – na czas po, na czas, gdy ci, co przeżyją, będą go potrzebowali, będą budować. Korzystał chętnie. Chętniej z każdą dobiegającą go wieścią, z każdym nową myślą, z każdym stopniem zrozumienia.
Lily nie rozkładała bowiem troskliwie ramion, Lily miała w spojrzeniu krew, jak Bellatriks, jak on sam, Lily stała po drugiej stronie, Lily czapkowano, Lily, jak jemu, jak Bellatriks, jak wszystkim prowadzonym ku chwale, składano hołdy, bohaterskiej Lily, zdradliwej, szlamowatej Lily, gotowej zginąć – tamci musieli zginąć, sprawa musiała tryumfować – gotowej sięgnąć po laury, gotowej... Gotowej na wszystko, Merlinie, jak Severus, tak samo, ale nie dla niego, lecz dla Pottera, dla Pottera i jego wizji, dla Pottera i jego wyboru, dla sprawy Pottera. Dla Pottera.