
Czas
Spoglądając na tegoroczny świeży narybek – Malfoy z Potterem w jednym Domu, no, no – Argus Filch pozwolił sobie na cień rozrzewnienia. Był już zbyt stary, by pełnić obowiązki woźnego, pozwolono mu jednak pozostać w Hogwarcie – nie za bardzo miał dokąd pójść. Siedział na bujanym fotelu obok stołu nauczycielskiego. Na kolanach mruczała mu kolejna Pani Norris.
Przejście na emeryturę dobrze mu zrobiło. Przestał reagować alergicznie na uczniów: przecież nie jemu włazili teraz na głowę. Spędzał dużo czasu w kuchni, gdzie skrzaty dbały o jego wygodę, robiły herbatkę, podkładały pod głowę poduszki. Pani Pince wpadała niekiedy z nową książką, lecz różnica w tempie starzenia oddaliła ich od siebie. Sporo rozmawiał z Hagridem – odkryli, że łączy ich miłość do zwierząt, aczkolwiek Argus nadal nie dał się namówić na przygarnięcie czegoś bardziej ekstrawaganckiego od kota. Irytek dokuczał mu nadal, ale jakby z mniejszą werwą, raczej w ramach starej, prawie przyjacielskiej tradycji. Poltergeist narzekał po cichu: z kim będzie się droczył, jak stary woźny umrze? – najczystsze wyrazy przywiązania, do jakich tego typu istoty są zdolne.
Sam Filch wyczekiwał końca pogodnie. Dzieciaki przychodziły i odchodziły, przychodzili i odchodzili Śmierciożercy oraz bohaterowie, dyrektorzy i Czarni Panowie. Pracować w szkole, zwłaszcza w tak wiekowej jak Hogwart, to oswajać przemijanie.