
Opiekun Snape
- Przepraszam, profesorze.
Severus podniósł wzrok znad biurka po jednych ze swoich zajęć z drugim rokiem i zobaczył grzecznie stojącego Pottera.
- Panie Potter, co mogę dla pana zrobić?
Potter przygryzł na chwilę dolną wargę, podczas gdy Severus cierpliwie czekał, aż uporządkuje myśli. Potter, jak się wydawało, czasami miał duże trudności z wyrażeniem tego, co chodziło mu po głowie. O ile, oczywiście, nie była to jakaś groźba, głupi dzieciak nie wahał się, gdy przychodziło do ich wyrażania.
- Zastanawiałem się, czy pomożesz mi z projektem, który mam zrobić, a jeśli tak, to mam coś dziwnego, co możesz otrzymać w zamian. - Powiedział w końcu w pośpiechu.
Potter chętnie proszący o pomoc? To było zupełnie nowe doświadczenie.
- Czy to oceniany projekt na jeden z twoich przedmiotów? - Severus sprawdził. Prawdopodobnie i tak mu pomoże, nawet jeśli tak będzie, ale miał nadzieję, że Potter nie wykorzysta go dla wyższych ocen. Nie żeby tego potrzebował, inni profesorowie zachwycali się jego umiejętnościami na swoich zajęciach.
- Nie, proszę pana. - Potter potrząsnął głową. - To mój osobisty projekt, nad którym pracuję.
- I nie będziemy kraść różdżek, żeby dać je skrzatom domowym? - dopytał Severus, nie zapominając, że Potter kiedyś zaoferował Mavis swoją własną różdżkę.
Potter uśmiechnął się nieznacznie.
- Jeszcze nie, proszę pana. Nie chciałbym, żeby skrzaty zostały aresztowane.
- Dobrze, z przyjemnością ci pomogę.
Potter przesunął się nieco bardziej, gdy sala zaczęła wypełniać się kolejnymi uczniami Severusa.
- Nie chcesz wiedzieć, co oferuję w zamian? - zapytał z uśmiechem.
- Nie ma takiej potrzeby. - Severus zapewnił go spokojnie. - Jeśli twój projekt jest legalny i jest w zasięgu moich możliwości, aby ci pomóc, to nie wymagam niczego „dziwnego”.
- Cóż, prawdopodobnie i tak powinieneś to otrzymać, proszę pana. - Oczy Pottera spojrzały nagle złośliwie, gdy ominął wchodzących uczniów i skierował się w stronę drzwi klasy. - To dla mnie prawdziwa zagadka. - Zaśmiał się.
Severus odniósł wyraźne wrażenie, że przegapił żart.
___________
[[ Dop.Tł. „It’s a real Riddle to me” Riddle=zagadka]]
___________
- Przynieś swój „dziwny” przedmiot dziś o siódmej, a ja ci pomogę! - zawołał przez pokój, gdy Potter był już blisko drzwi.
- Czad, dzięki, proszę pana! - Potter krzyknął, odwracając się, by pobiec na następne zajęcia.
Severus potrząsnął głową, gdy sala wypełniła się uczniami pierwszego roku. Ten śmieszny dzieciak prawdopodobnie spóźni się w takim tempie, a nawet nie poprosił o przepustkę.
Kwadrans po siódmej Severus zaczął się niepokoić. To nie było w stylu Pottera spóźniać się na spotkanie z nim. Starał się uspokoić samego siebie, że dziecko prawdopodobnie po prostu zostało wciągnięte w odrabianie lekcji lub coś z jego przyjaciółmi, ale... ale Potter miał zamiłowanie do chaosu. Bardziej prawdopodobne było to, że bachor terroryzował swoich rówieśników lub sam był terroryzowany, niż to, że spóźnił się z powodu pracy domowej.
Severus westchnął z powodu własnego sentymentalizmu i wstał, by uspokoić samego siebie, że Potter był po prostu nieuważny i nie zauważył czasu, a nie że wpadł w jakieś kłopoty.
Wszedł do pokoju wspólnego Slytherinu, wierząc, że jest to najbardziej prawdopodobne miejsce pobytu bachora i zobaczył, że wiele zaniepokojonych spojrzeń skierowanych jest w stronę schodów do dormitoriów chłopców.
- Williams! - zawołał, dostrzegając swojego prefekta siódmego roku. - Szukam Pottera.
Williams wykrzywił się w grymasie i rzucił swoje niespokojne spojrzenie w kierunku schodów.
- Jest tam, profesorze, ale jest w kiepskim stanie. Może bezpieczniej będzie poczekać.
Severus skrzywił się na sugestię, że Potter „w kiepskim stanie” stanowi dla niego zagrożenie.
Dzieciak przekonał swoich współlokatorów, że jest niezawodny, pomyślał, wchodząc po schodach.
Zapukał raz do wejścia do dormitorium drugiego roku, zanim wszedł do środka.
- Co tu się dzieje? - zażądał, rozglądając się po pokoju w szoku. Wyglądało to tak, jakby w pokój uderzył huragan. Ubrania, książki i pergaminy były porozrzucane po całym pomieszczeniu, a Potter stał na środku pokoju, wyglądając na wściekłego.
- Ktoś ukradł rzeczy Harry'ego. - Draco poinformował go szybko.
Severus odwrócił się i zobaczył, że pozostali chłopcy z drugiego roku Slytherinu stoją w skulonej masie tak blisko ściany i tak daleko od Pottera, jak to tylko możliwe.
- I to miał być powód do zniszczenia pokoju? - zażądał w stronę dzieciaka.
- Ja tego, kurwa, nie zrobiłem! - odparł Potter. - Ktoś zniszczył moje rzeczy! Patrz!
Rzucił Severusowi album ze zdjęciami, z którego rzeczywiście wyrwano strony.
- I mój aparat! - Potter zawył. - Złamali go!
Severus mógł teraz zobaczyć, że rzeczy Pottera rzeczywiście zostały dość brutalnie zdewastowane. Jego podręczniki zostały podarte i Severus mógł zobaczyć atrament rozlany na jego ubraniu.
- Oddychaj Potter - powiedział spokojnie. - Oddychaj i uważaj na słowa.
Potter roześmiał się histerycznie, kopiąc stos swoich zniszczonych książek.
- To jest... - Potter wysyczał coś, co Severus z łatwością wyobraził sobie jako kolejne przekleństwo.
- Rozumiem - powiedział spokojnie. - I znajdziemy winowajcę. Jeśli się cofniesz, naprawię rzeczy, które da się naprawić.
Potter zgromił go wzrokiem, a jego zielone oczy tak zalśniły wściekłością, że Severusowi mimowolnie przypomniała się sama Lily.
- Dobra.
Potter odsunął się i skrzyżował gniewnie ramiona. Gdyby nie wściekłość, która napięła każdy mięsień w jego ciele, mógłby wyglądać jak nadąsane dziecko. Zamiast tego wygląda jak to, czym był- niewiarygodnie wściekłą i niebezpieczną studnią chaotycznej magii.
- Reparo! - Severus zawołał wyraźnie, machając różdżką w kółko po pokoju.
Potter obserwował uważnie, jak jego rzeczy są w większości naprawiane i przenoszone do kufra. Bachor natychmiast podszedł do swojej ciężarówki i zaczął w niej grzebać, przesuwając schludne stosy, które Severus właśnie stworzył.
- Moje ubrania wciąż są zniszczone. - warknął. - A książka zniknęła.
- Jaka książka? - spytał Severus, dostrzegłszy niepewne spojrzenia pozostałych chłopców.
- Ta dziwna rzecz, którą chciałem ci dać! - powiedział Potter, podnosząc naprawioną, ale wciąż poplamioną, czerwoną koszulę. - To była książka, w której można było pisać do Voldemorta, ale ktoś ją ukradł i zniszczył moje rzeczy.
Co?
- Natychmiast wyjaśnij, czym była ta książka? - Severus powiedział ostro.
Merlinie... Dziecko miało w swoim posiadaniu książkę, która była powiązana z Czarnym Panem, a on był zdenerwowany z powodu zniszczenia kilku łatwo wymienialnych części garderoby? Jego priorytety były najwyraźniej strasznie wypaczone.
Severus poczuł lekkie wyrzuty sumienia, gdy zdał sobie sprawę, że pomógł Potterowi w zakupie tych samych ubrań, które dzieciak wciąż sprawdzał. Ten skromny kufer z ubraniami i przyborami był pierwszą rzeczą, jaką Potter posiadał. Miał prawo być zły, że zostały zdewastowane i zniszczone.
- Mówiłem ci, że jest dziwne - mruknął Potter. - Piszesz w nim, a Voldemort odpisuje. Luna znalazła go w łazience. Chciałem ci go dać, ale zniknął.
Severus zwrócił się do szóstki pozostałych uczniów, którzy zmierzali teraz w stronę swoich łóżek, ponieważ wyglądało na to, że potterowy huragan się uspokoił.
- Czy ktoś z was wziął książkę? - zapytał ostro, przyglądając się uważnie każdemu z chłopców, gdy odpowiadali przecząco.
Severus wierzył, że mówili prawdę.
- Draco, poinformuj Williamsa, żeby natychmiast zebrał uczniów Slytherinu w pokoju wspólnym.
Draco skinął głową i zszedł po schodach. Severus gestem wskazał na pozostałych chłopców.
- Czy ja się jakoś jąkam? Iść. Natychmiast.
Severus poczekał, aż zostanie tylko on i Potter, po czym uklęknął obok dziecka.
- Możemy wymienić twoje ubranie - powiedział łagodnie. - Prawdopodobnie i tak wkrótce będziesz potrzebował nowej garderoby.
Potter spojrzał na niego i Severus mógł zobaczyć, że wciąż jest wściekły.
- Nie o to chodzi. - powiedział. - Chodzi o to, że te rzeczy są moje i ktoś je zniszczył. Są moje.
Severus wziął uspokajający oddech i przypomniał sobie, że nierzadko dzieci, które nic nie posiadały, są zaborcze w stosunku do rzeczy, które posiadają.
- Czy aparat został naprawiony? - zapytał, mając nadzieję uspokoić Pottera dowodem, że jego ważne rzeczy zostały zreperowane.
*BŁYSK*
Severus musiał zamrugać, gdy zdał sobie sprawę, że Potter właśnie zrobił mu zdjęcie.
- Tak przypuszczam. - Mały demon uśmiechnął się. - Założę się, że to będzie dobre zdjęcie.
- Jeśli kiedykolwiek je zobaczę, sam zepsuję ci ten aparat - powiedział mu.
Potter tylko wzruszył ramionami, po czym delikatnie włożył aparat z powrotem do kufra i wstał.
- Jak się dowiesz, kto to zrobił? - zapytał.
- Mam nadzieję, że uda mi się kogoś przestraszyć i wydać sprawcę. - Severus mu odpowiedział. - Ślizgoni mają niezwykłą siłę samozachowawczą. Lojalność jest cechą Hufflepuffu.
Potter uśmiechnął się lekko.
- Czad. Chodźmy postraszyć kilku uczniów.
Severus prawie się roześmiał na widok pewnego siebie kroku Pottera w drodze do drzwi dormitorium.
- Ja będę straszył uczniów. Ty będziesz cicho. - Podkreślił. - Nie zostanę oskarżony o faworyzowanie, kiedy nieuchronnie ukarzę łobuza, który zniszczył twoje rzeczy.
Potter uśmiechnął się, schodząc po schodach do pokoju wspólnego.
- Ale ja jestem twoim ulubieńcem - odparł kpiąco.
- Nigdy tego nie powiedziałem. - Severus skłamał. - Nigdy też nie powiem tego na głos.
Czuł się raczej zadowolony z siebie, gdy Potter dołączył do przyjaciół, wyglądając na minimalnie spokojniejszego niż wtedy, gdy Severus go znalazł. Severus uważał, że zasłużył na Order Merlina za nauczenie się małych sposobów na uspokojenie temperamentnego chłopca.
- Uwaga! - Severus machnął różdżką z hukiem i kłębem zielonego dymu, skutecznie uciszając szepczących uczniów. Rozejrzał się po sali, szczególnie w kierunku starszych uczniów, bo był pewien, że jeden z nich to zrobił, i próbował nawiązać kontakt wzrokowy z każdym po kolei.
- Jestem niezwykle rozczarowany jednym z was - powiedział cicho chłodnym głosem. - Własność ucznia została zdewastowana, zniszczona i skradziona. - Uważnie obserwował starszych ślizgonów, gdy to mówił, było kilka współczujących spojrzeń w stronę Pottera, ale żadnych oznak winy.
- Chociaż Gryffindor może być domem znanym z odwagi, nie spodziewałem się, że jeden z moich członków zachowa się tak tchórzliwie.
Wciąż nie było reakcji ze strony żadnego z podejrzanych. Zerknął szybko na pozostałych uczniów i zobaczył, że wśród spojrzeń pełnych strachu i współczucia dla wściekłego Pottera, Ginevra Weasley gromiła go wzrokiem.
Co ta dziewczyna miała za problem z Potterem?!
Severus wciąż był wściekły, że jej słowa doprowadziły Pottera do ataku paniki.
'Zwyczajnie powiedziała... powiedziała, że mnie nienawidzi. I że je-jestem potworem.
Być może słynny Chłopiec-Który-Przeżył nie spełniał jej fantazji. Szkoda.
- Kiedy odkryję winowajcę, będzie odsiadywać szlaban do końca swojej edukacyjnej kariery - powiedział, lodowatym tonem.
Potter nagle wysyczał coś niezrozumiałego w wężomowie. Nie trzeba było być Wężoustym, by zrozumieć, że była to o wiele skuteczniejsza groźba niż to, co powiedział Severus. Wielu uczniów otaczających Pottera, poza jego własnymi przyjaciółmi, natychmiast się od niego odsunęło.
To było niemal zabawne widzieć, jak najmniejszy uczeń w pokoju sprawia, że pozostali odsuwają się od niego po jednym syknięcu.
- Dziękuję, panie Potter - westchnął. - Byłoby strasznie przykro, gdybym miał pozostawić znalezienie winowajcy w twoich bardzo mściwych rękach.
Kilku innych uczniów wymieniło niespokojne spojrzenia na słowa Severusa. Ponownie nawiązał z nimi lekki kontakt wzrokowy.
- Jeśli ktoś z was ma jakieś informacje, którymi chciałby się podzielić, będę w swoim gabinecie. Jeśli odkryję, że ktokolwiek z was był świadomy tego aktu tchórzliwego wandalizmu i kradzieży i nie zgłosił tego, zostaniecie ukarani na równi ze sprawcą.
Rzucił im wszystkim jeszcze jedno surowe spojrzenie, po czym zwolnił ich i wezwał Pottera, by poszedł za nim do jego biura.
Gdy tylko usiedli w jego gabinecie, spojrzał surowo na dzieciaka.
- Chciałbym, żebyś natychmiast wyjaśnił mi każdy szczegół dotyczący książki, która została skradziona z twoich rzeczy.
Potter skinął głową i natychmiast rozpoczął swoją opowieść.
- Luna znalazła małą książkę i pisała w niej. Zapytałem ją, co to jest, nie? Powiedziała, że to przyjaciel korespondencyjny, a Hermiona powiedziała...
Severus mu przerwał.
- Jestem świadomy, czym jest przyjaciel korespondencyjny, nie potrzebuję długich i szczegółowych wyjaśnień, których z pewnością udzieliła ci panna Granger.
Potter wygiął lekko wargę, zgromił Severusa wzrokiem.
- Miona powiedziała tylko, że to osoba, z którą wymienia się listy, by lepiej się poznać, proszę pana. - Potter powiedział ostro.
'Lojalność to cecha Hufflepuffu' - chciał powiedzieć. Zadziwiające było, że Potter nie został tam przydzielony, biorąc pod uwagę jego gotowość pomaszerowania na wojnę z każdym, kto obrazi jego przyjaciół.
Cóż. To nie było naprawdę zaskakujące. Hufflepuff ogólnie uważany jest za dom ciężko pracujących, uczciwych, lojalnych i łagodnych. Potter miał tylko jedną z tych cech.
- Przepraszam za domniemaną obrazę panny Granger - powiedział spokojnie. - Proszę, kontynuuj historię tej książki.
Potter spojrzał na niego sceptycznie, po czym skinął głową i kontynuował.
- Luna powiedziała, że znalazła książkę w łazience Marty, ktoś ją tam wrzucił. Powiedziała, że może w niej pisać, a właściciel odpisze. Pomyślałem, że to czad i chciałem zrobić coś podobnego dla mojego gangu. A ona powiedziała, że mogę wziąć książkę i spróbować ją skopiować, a ja napisałem w niej, pytając, co to za magia, a książka odpowiedziała: „Jestem pamiętnikiem, zapisem wspomnień z mojego pobytu w Hogwarcie”.
Potter wziął głęboki oddech.
- A potem zapytała, jak mam na imię, a ja skłamałem, bo przecież nie jestem idiotą, co? Powiedziałem, że jestem James. A on mi odpowiedział: „Witaj James. Nazywam się Tom Riddle”.
Severus wciągnął ciężko powietrze. Potter uśmiechnął się nieznacznie i odwrócił wzrok w ruchu, który Severus zaczynał rozpoznawać jako poczucie winy.
- I? - wycedził.
- I, proszę pana? I nic. - Potter zamrugał do niego w czymś, co musiał uważać za niewinne spojrzenie.
- Potter... - warknął. - Chciałbym natychmiast poznać resztę historii.
Potter wzruszył lekko ramionami.
- A potem napisałem: „Witaj Tomie Riddle, pewnego dnia cię zabiję”, a potem zamknąłem książkę i włożyłem ją do kufra, żeby ci ją dać, co?
Na miłość boską.
- Potter. - Severus jęknął, pocierając zmęczoną twarz. - Potrafisz wymienić pięć osób, którym przynajmniej raz nie groziłeś śmiercią?
- Mavis, Luna, Susan... nie, nie Susan... - Potter zmrużył oczy. - Czy kiedykolwiek powiedziałem ci, że cię zabiję tak prosto w twarz? Bo nie mogę sobie przypomnieć.
- Powiedziałeś. - Severus odpowiedział krótko. - Jak długo panna Lovegood była w posiadaniu tej książki, zanim ci ją oddała?
- Nie jestem pewien, nie sądzę, żeby długo. - Potter wzruszył niespokojnie ramionami. - Ale nie wiedziała, co to jest, nie? Więc nie powinna mieć kłopotów.
- Nie pytam, bo uważam, że zrobiła coś złego, pytam, bo to bez wątpienia niewiarygodnie mroczny przedmiot, który mógł ją skrzywdzić.
Potter nagle spojrzał na Severusa szeroko otwartymi oczami.
- Skrzywdzić ją? Nie sądziłem, że mogło ją to skrzywdzić. - Potter przygryzł wargę i rozejrzał się niespokojnie.
- Możesz ją sprawdzić? - zapytał cicho.
Severus absolutnie nie uradował się wewnętrznie, gdy uświadomił sobie, że Potter zaufał mu, że sprawdzi stan zdrowia jednego z jego najbliższych przyjaciół.
- Sprawdzę - powiedział uroczyście. - Panna Lovegood będzie jutro na pierwszych zajęciach i wtedy ją sprawdzę.
Potter odetchnął z ulgą i skinął mu głową.
- Dziękuję - powiedział grzecznie.
- Moim obowiązkiem jako profesora jest dbanie o dobro wszystkich uczniów - powiedział. - Nie tylko ślizgonów.
Potter uśmiechnął się lekko, po czym spojrzał na niego zamyślony.
- Myślisz, że mógłbyś pomóc mi stworzyć coś dla mojego gangu? Gdzie moglibyśmy ze sobą rozmawiać? Właśnie w tym chciałem twojej pomocy.
- Zamierzałaś wymienić pamiętnik przesiąknięty wspomnieniami i myślami Czarnego Pana na zeszyty, przez które mógłbyś komunikować się z przyjaciółmi podczas zajęć? - zapytał z niedowierzaniem.
"To dla mnie prawdziwa zagadka."
Severus jęknął i ścisnął grzbiet nosa, mając nadzieję, że powstrzyma migrenę, którą czuł, jak nadchodzi.
Gadka Pottera może pewnego dnia doprowadzić go do jego śmierci. Severus krótko podziękował Tiarze Przydziału za przydzielenie mu Pottera - nigdy nie byłby w stanie poradzić sobie z tym bezczelnym bachorem, gdyby nie został do tego zmuszony.
- To dla mnie prawdziwa zagadka... - wycedził przez zaciśniętą szczękę. - Potter, do kurwy nędzy, czy ty życzysz sobie śmierci?
Severus mógł usłyszeć uśmieszek w głosie Pottera, gdy ten odpowiedział swobodnie.
- Nie mam pojęcia, o co ci chodzi, profesorze. Ale możesz wyjaśnić tę zagadkę? Jak Voldemort umieścił swoje wspomnienia w pamiętniku? I jak wysyłał przez niego wiadomości?
Wbrew własnej woli Severus poczuł, jak drgają mu wargi, więc opuścił rękę i spojrzał na uśmiechniętą twarz Pottera.
- Bez zbadania książki naprawdę nie mam pojęcia. - Severus skrzywił się na tę otrzeźwiającą myśl. To mógł być żart albo niesamowicie mroczny artefakt utracony w zamku pełnym dzieci.
- Ale napisałem w nim i nic mi nie jest, więc Lunie też nic nie będzie, co?
- Nigdy wcześniej cię nie okłamałem i teraz też tego nie zrobię. - Severus powiedział ostrożnie. - Chociaż wierzę, że panna Lovegood najprawdopodobniej będzie zdrowa, nie mogę wiedzieć na pewno, dopóki nie porozmawiam z nią jutro.
Potter wstał i spojrzał na Severusa zbyt ponuro i poważnie jak na dziecko w jego wieku.
- Jeśli nie będzie, to musisz mnie znaleźć, proszę pana. Luna należy do mnie i nie mogę jej pomóc, jeśli nie wiem, że coś jest nie tak.
Severus pochylił głowę w cichej zgodzie- nigdy nie zgodziłby się z żądaniami dziecka na głos-, a Potter życzył mu dobrej nocy i odszedł.
Kiedy został sam, Severus odwiódł się od przedstawienia Albusowi pomysłu przeklętego pamiętnika. Bez wątpienia Potter zostałby o to w jakiś sposób obwiniony, a Severus nie wiedział, czy byłby w stanie poradzić sobie z kolejnym kryzysem na taką skalę w tym roku.
Zastanawiał się też bardzo uważnie nad słowami Pottera.
„Luna należy do mnie”.
„Te rzeczy są moje”.
Być może chłopak nigdy nie byłby kandydatem do Hufflepuffu. Czy Potter był zaciekle lojalny wobec swoich przyjaciół, czy niewiarygodnie zaborczy?
Severus wyrzucił z głowy przypomnienie o zamiłowaniu Czarnego Pana do zaborczości i myśleniu o ludziach jako własności. Potter był okrutny, mściwy, potężny, a może nawet zaborczy. Ale nie był szaleńcem. A jeśli był, to Severus przypuszczał, że Świat Czarodziei mógł winić zarówno Albusa, jak i samego Riddle'a.
Czym jest dziecko, jak nie tym, na co zostało ukształtowane?
***
- Panno Lovegood, chciałbym, żeby została pani na chwilę. - Severus zawołał lekko pod koniec swojej lekcji z pierwszym rokiem w klasie Ravenclaw-Hufflepuff.
Lovegood nie odpowiedziała, poza lekkim skinieniem głowy, gdy intensywnie szorowała swój kociołek z resztek eliksiru. Severus przez chwilę podziwiał jej technikę - naprawdę wydawała się mieć wrodzone zrozumienie wielu sposobów, w jakie mogą zdarzyć się wypadki z eliksirami. Miał wielką nadzieję, że dziewczyna będzie kontynuować naukę po OWUTEMach.
Po dzwonku Lovegood uśmiechnęła się do Severusa znad swojego biurka.
- Tak, profesorze?
Severus obserwował ją uważnie przez całe zajęcia i nie zauważył żadnych oczywistych różnic. Mówiła tym samym zwiewnym tonem, którego zawsze używała, poruszała się ze swoją zwykłą gracją i warzyła eliksiry tak nienagannie, jak zawsze.
- Jak się czujesz? - zapytał.
Gdyby to był jakikolwiek inny uczeń, Severus mógłby być bardziej subtelny, bardziej przebiegły, bardziej chytry. Ale z Lovegood mógłby zatańczyć polkę, a czarownica mogłaby powiedzieć każdej osobie w zamku i żadna dusza, może poza Potterem, by jej nie uwierzyła. To było okrutne i niesprawiedliwe, ale przydatne dla jego obecnych potrzeb.
- Jestem spokojna. - Uśmiechnęła się. - Jak się pan czuje, profesorze Snape?
- Ja również jestem spokojny, dziękuję. - Severus naprawdę polubił tę szaloną, małą, uczciwą czarownicę. - Pan Potter poinformował mnie, że znalazłaś pamiętnik, w którym rozmawiałaś z chłopcem o imieniu Tom Riddle?
Lovegood skinęła głową.
- Myślę, że biedny Tom jest bardzo samotny. Wygląda na to, że nie miał żadnych przyjaciół.
Severus niemal zakrztusił się stwierdzeniem, że pamiętnik nasycony wspomnieniami nastoletniego Czarnego Pana był „bardzo samotny”.
- Przypomina mi Harry'ego. - Lovegood zanuciła.
Co faktycznie spowodowało, że Severus zakrztusił się własną śliną.
Dobry Boże.
- Przepraszam. - Severus odchrząknął. - Jak to?
Lovegood nagle spojrzała intensywnie w oczy Severusa, a on został pochwycony przez jej jasnosrebrny blask.
- Nie widzisz tego? - wyszeptała. - Jest taki rozgniewany i samotny, i zmieni świat.
Severus poczuł drżenie niepokoju na jej deklarację. Czuł cień magii towarzyszący jej słowom - jakby albo chciała, by jej słowa były prawdziwe, albo magia już to ogłosiła.
- Potter jest niezwykły. - zgodził się. - Chciałabym jednak porozmawiać o tobie. Czy czułaś się inaczej od czasu rozmowy z... Tomem?
Luna zamrugała kilka razy, a jej niegdyś przeszywające oczy powróciły do typowego rozmarzonego spojrzenia, jakby patrzyły na wszystkich na wylot.
- Nie profesorze, czuję się tak jak zawsze. Chociaż przypuszczam, że jest to inaczej niż u większości ludzi.
Severus przyjrzał się jej uważnie jeszcze raz, zanim uznał, że nie ma żadnych skutków ubocznych po spotkaniu z czymkolwiek, czym mógł być ten przedmiot.
- Dobrze, panno Lovegood, wypiszę ci usprawiedliwienie na następne zajęcia.
Luna uśmiechnęła się delikatnie, przyjmując kartkę i wyszła z jego gabinetu.
"Przypomina mi Harry'ego."
"Zmieni świat."
***
- Severusie, mój drogi chłopcze, czy ukrywałeś przede mną jakieś informacje?
Severus podniósł wzrok, gdy Albus wszedł do jego gabinetu ostatniej nocy lutego. To było prawie niespotykane, by dyrektor spotykał się z profesorami poza swoim gabinetem. Błękit oczu Albusa sprawił, że Severus dyskretnie wsunął różdżkę do ręki.
- Obawiam się, że nie rozumiem, o czym mówisz, Albusie - powiedział ostrożnie. Sprawdził swoje mentalne bariery, aby upewnić się, że Albus nie jest w stanie znaleźć żadnej z wielu rzeczy, które Severus obecnie przed nim ukrywał.
Albus stanął przed biurkiem, wyglądając jak budzący strach Przywódca Światła, patrząc na Severusa z rozczarowaniem.
- Wyjaśnij to w takim razie - powiedział, jego ton był równy, ale z domieszką chłodu. Albus położył gazetę na blacie biurka. Severus potraktował to jako okazję, by podnieść się na nogi. Nie byłoby dobrze wyglądać, jakby celowo się sprzeciwiał Albusowi, ale równie kiepską decyzją było pozostanie w pozycji siedzącej, podczas gdy powietrze było gęste od napięcia.
Powoli przyciągnął papier do siebie, utrzymując wszystkie zmysły poza wzrokiem, skupiony na potężnym zagrożeniu w pokoju.
PROROK CODZIENNY:
Chłopiec-Który-Zdobył-Opiekuna!
Redaktorzy Proroka Codziennego z radością ogłaszają światu czarodziejów, że jeden z naszych dziennikarzy był w stanie odkryć, że nowo utworzona kuratela dla Harry'ego Pottera została wczoraj zatwierdzona. Nasz czarodziejski bohater jest oficjalnym podopiecznym Mistrza Eliksirów z Hogwartu, Severusa Snape'a.
Severus Snape, niegdyś oskarżony Śmierciożerca i uniewinniony szpieg Światła, złożył wniosek o opiekę nad Harrym Potterem w połowie stycznia, a Ministerstwo pospieszyło, aby upewnić się, że został on ukończony, gdy pan Potter sam o to poprosił.
- Oczywiście, że powierzam Harry'ego panu Snape'owi! - powiedział minister Knot podczas niezapowiedzianej i zamkniętej rozprawy sądowej. - Snape udowodnił, że jest odważnym człowiekiem, który pomógł wielu dzieciom z maltretowanych rodzin znaleźć bezpieczne miejsce zamieszkania. Nasz drogi chłopiec jest w bezpiecznych rękach pana Snape'a.
My w Proroku Codziennym chcielibyśmy jako pierwsi pogratulować panu Snape'owi i panu Potterowi nowo utworzonej opieki.
Subskrybuj nasz codzienny biuletyn, aby uzyskać więcej informacji na temat Chłopca, Który Przeżył.
-Autorzy Proroka Codziennego
Severus zobaczył, że na gazecie widnieje jutrzejsza data.
- Skontaktowałem się ze starym przyjacielem i poprosiłem o wcześniejszy podgląd gazety, aby być na bieżąco z wszelkimi nadchodzącymi wiadomościami, które mogą mieć wpływ na naszą szkołę. - Albus powiedział, widząc, gdzie spojrzał Severus. - Przyznaję, że jestem ciekaw, dlaczego przyznano ci opiekę nad chłopcem i nie przyszedłeś mi o tym powiedzieć.
Severus rozpaczliwie pragnął móc powiedzieć, że to dlatego, że nie został jeszcze oficjalnie poinformowany. Zwłaszcza jeśli przesłuchanie zakończyło się zaledwie kilka godzin temu, jak zdawał się wskazywać artykuł.
- Madame Bones powiedziała mi, że Potter poprosił bym został jego opiekunem i zgodziłem się - powiedział spokojnie, napotykając wzrok Albusa i chcąc, by zaakceptował to jako prawdę. - Nie wiedziałem, czy moja przeszłość pozwoli mi na to i nie chciałem dzielić się tą informacją, jeśli mogłoby to być bezowocne.
- I uważałeś, że to tak nieistotne, że nie chciałbym wiedzieć? - zapytał Albus, z gracją siadając naprzeciwko Severusa.
Severus ważył swoje słowa bardzo ostrożnie.
- Przyznaję, że wierzyłem, że będziesz zadowolony, jeśli Potter zostanie mi przydzielony, a nie nieznana rodzina, której lojalność może być mniej oczywista.
Wiedział, że Albus źle go zinterpretuje. Lojalność Severusa stała się oczywista w noc śmierci Lily. Przysiągł chronić Pottera przed wszelkimi zagrożeniami, nawet ryzykując własną śmierć. Nie złożył takiej przysięgi wobec samego Albusa ani rzekomej „Jasnej Strony”.
Albus wyglądał na zamyślonego, więc Severus również powoli usiadł na swoim miejscu. Trzymał jednak mocno różdżkę. Ta rozmowa mogłaby się potoczyć na wiele sposobów.
- Założyłem, że będziesz gotów objąć swoje poprzednie stanowisko, gdy pewnego dnia Voldemort powróci. - Albus powiedział, kręcąc lekko głową. - Nie wyobrażam sobie, by było to możliwe, skoro do rana cały nasz świat dowie się o umieszczeniu chłopca u ciebie.
Severus pochylił głowę w uznaniu.
- To stanowi dość dużą przeszkodę dla tego planu.
Wewnętrznie Severus praktycznie krzyczał z radości. Nigdy więcej nie zostanie zmuszony do roli podwójnego agenta. Mógł odpokutować za swoje błędy, zapewniając Potterowi dalsze przetrwanie, a nawet więcej - zapewni Potterowi życie. Miał nadzieję, że Lily uzna to za bardziej wartościowy cel niż zabawa w szpiega i przekazywanie sekretów.
- To cios dla naszej strony, Severusie. - Albus powiedział ponuro. - Nie wiem, czy znajdziemy inną osobę tak zaufaną przez Voldemorta, by dobrowolnie do nas przyszła.
Severus pomyślał o Regulusie Blacku, Bartym Crouchu i Evanie Rosierze - wszyscy byli Śmierciożercami, wszyscy byli ofiarami znęcających się rodzin i wszyscy nie żyli. Pomyślał o wszystkich swoich uczniach, którym musiał pomóc uciec z krzywdzących domów bez pomocy Albusa.
- Być może uda nam się, jeśli bardziej postaramy się nawiązać kontakt z uczniami, którzy najprawdopodobniej zostaną wciągnięci przez Czarnego Pana - powiedział lekko.
- Być może uda nam się znaleźć kogoś, kto przejmie opiekę nad chłopcem i nie dopuści do tego, by ta informacja prasowa w ogóle się ukazała. - Albus zmarszczył brwi, całkowicie ignorując wypowiedź Severusa. - Molly Weasley byłaby zachwycona, mogąc przygarnąć chłopca. A może nawet Remus Lupin? Musielibyście tylko podpisać formularze zgody.
- Nie.
Albus uniósł białe brwi w zaskoczeniu, gdy w końcu naprawdę spojrzał na Severusa.
- Przepraszam, mój chłopcze, co?
Severus zacisnął mocno różdżkę pod biurkiem, wpatrując się w oczy Albusa.
- Powiedziałem nie. Nie zrzeknę się opieki nad Potterem. Złożyłem przysięgę, że będę chronił dziecko i wierzę, że to zastępuje jakąkolwiek potrzebę powrotu do Czarnego Pana, który i tak może mnie nie zaakceptować po tym wszystkim. Potter zostaje ze mną.
Ton Albusa obniżył się o kilka stopni, gdy chłodno zapytał.
- A jeśli powiem, że ta decyzja zakończy twoją karierę tutaj? Zakończy twoją ochronę przeze mnie?
Severus zmusił się do zachowania spokoju. Ochrona prawna Albusa nie była już potrzebna skoro Severus został objęty rękojmią Ministra Magii, bez wątpienia dzięki samemu Potterowi. A z taką rekomendacją mógł łatwo znaleźć inną karierę, pomimo swoich wcześniejszych powiązań.
Severus zmusił się do przybrania obojętnej maski.
- W takim razie wypiszę Pottera i odejdziemy - powiedział. - Nie pozwolę mu pozostać uczniem w szkole, w której nie jestem mile widziany.
Chłodna postawa Albusa rozmroziła się niemal natychmiast. Severus mógłby prawie uwierzyć, że jego delikatny uśmiech był szczery, gdyby nie to, że zawsze miał tak wyraziste oczy.
- Mój chłopcze, nie ma takiej potrzeby. Oczywiście, że tu zostaniesz, to tylko szok. Być może z czasem przekonamy się, czy była to mądra decyzja. Z pewnością nikt nie nauczyłby Pottera chodzić właściwą drogą lepiej niż ty.
Albus sięgnął za biurko i poklepał dłoń Severusa z delikatną sympatią na twarzy. Brak choćby jednego błysku w jego oczach przeczył jego dziadkowemu zachowaniu.
Albus wstał i obdarzył Severusa kolejnym (fałszywym) uśmiechem.
- Mam nadzieję, że jesteś gotów chronić chłopca. Wydaje się, że wymaga tego bardziej niż inni.
Severus wpatrywał się w puste drzwi jeszcze długo po tym, jak Albus odszedł.
„Mam nadzieję, że jesteś gotów chronić chłopca” brzmiało raczej złowieszczo.
Severus spojrzał w dół na gazetę i pozwolił sobie w końcu na mały, zadowolony uśmiech, pomimo manipulacji Albusa. Potter był zagrożeniem, huraganem chaosu, magnesem dla zniszczenia i przemocy. A Severus będzie go chronić, prowadzić i podążać za nim.
I nikt nie mógł nic na to poradzić.
Severus ostrożnie włożył gazetę do szuflady biurka i sprawdził godzinę. Zmarszczył brwi, gdy zobaczył, że jest o wiele za późno, by znaleźć Pottera i poinformować go o oficjalnym zatwierdzeniu.
Zwyczajnie pójdzie znaleźć dziecko rano przed śniadaniem, żeby Potter nie dowiedział się o tym z porannych wiadomości.
Żaden problem.
Kiedy w całym życiu, Potter kiedykolwiek, zrobił cokolwiek prostego dla Severusa?
Nigdy. Ani razu.
Severus udał się do pokoju Slytherinu, mając nadzieję znaleźć Pottera przed śniadaniem, ale został poinformowany przez Ronalda Weasleya, że jego cierpiący na bezsenność podopieczny wyszedł „wieki temu”.
Severus przeszukiwał korytarze w poszukiwaniu Pottera i im bliżej było ósmej, tym bardziej się martwił. Z pewnością świat nie był tak okrutny, by zmusić Pottera do dowiedzenia się, że jego opieka została zmieniona przez przeklętą gazetę na Merlina.
W końcu musiał ulec i wejść do Wielkiej Sali, gdzie czaił się dyskretnie za sztandarami. Jego wzrok natychmiast powędrował do stołu Slytherinu, który wypełniony był szeptami i plotkami oraz migoczącymi spojrzeniami skierowanymi na... Pottera.
Pottera, który siedział skulony na swoim miejscu i do którego szeptała Susan Bones.
- Marialos - mruknął Severus, nakładając skuteczne zaklęcie podsłuchujące.
- ...będzie inaczej. - szepnęła panna Bones. - On nie jest taki jak twój wujek.
- Zamknij się - wysyczał Potter. - Nic nie wiesz.
- Więc dlaczego się denerwujesz? - Bones odparła szeptem, wykazując się aktem odwagi aż do granic głupoty.
- Nie prawda. - Potter wyraźnie skłamał. - Jestem, kurwa, szczęśliwy. Nic mi nie jest.
- To jest szalone. - Ronald Weasley powiedział głośno. - Dziedzic Slytherina teraz podopiecznym Głowy Slytherinu? - Potrząsnął głową i zaśmiał się hałaśliwie.
- Muszę iść. - Oświadczył Potter, wstając gwałtownie. - Muszę sprawdzić, co u Sevvie przed zajęciami.
Severus szybko wyszedł z sali i podążył za Potterem, aż zostali sami na korytarzu.
- Potter, chciałem z tobą porozmawiać - zawołał.
Potter obrócił się i miał tak skutecznie pustą twarz, że Severus obawiał się, że znowu przesadził z oklumencją.
- Profesorze... - powiedziało neutralnie dziecko. - Dzień dobry.
Severus zignorował jego próbę udawanej nonszalancji.
- Nie wiedziałem aż do późnej nocy. Żałuję, że gazeta zdołała przeniknąć na przesłuchanie i podała wiadomość, zanim Amelia nas poinformowała.
Potter uśmiechnął się słabo i wzruszył ramionami.
- W porządku. Już po wszystkim, co?
Severus bardzo powoli zbliżył się do niego.
- Po wszystkim, ale... jeśli będziesz żałował wyboru opiekuna, mam moc, by to cofnąć.
Potter spojrzał na niego ostro, a Severus szybko się poprawił.
- Zrobiłbym to tylko na twoją prośbę. Żaden inny powód by mnie nie zmusił.
Jeśli zawoalowana groźba dyrektora szkoły i namalowany na jego plecach cel w postaci zwolenników Czarnego Pana nie zdołałyby go przekonać, nic nie zdoła.
- Czad, proszę pana. - Potter powiedział spokojnie. - To będzie czad.
- Czad. - Severus powtórzył beznamiętnie. - Potter, nie musisz się przede mną ukrywać.
Potter obdarzył go kolejnym bezradnym uśmiechem.
- Nie będę się ukrywał. Będzie czad.
Severus patrzył, jak Potter skręca w inną stronę sowiarni i odchodzi.
Severus najwyraźniej świetnie sobie radził jako oficjalny opiekun Harry'ego Pottera.
Czad.