Jak zaakceptować znajomych syna

Harry Potter - J. K. Rowling
Gen
G
Jak zaakceptować znajomych syna
author
Summary
Mamy rok 2018. Harry jest już szczęśliwym 38-latkiem, posiadającym piękną żonę i trójkę wspaniałych dzieci. Jednak jak to w jego życiu bywa, taka sielanka nie może trwać zbyt długo. By było jeszcze ciekawiej, Harry ląduje w roku 1976. Musi stawić czoła Huncwotom, przyszłym Śmerciożercom, Severus'owi Snape'owi, a to wszystko w wątłym ciele 15-latka. Aha. Czy wspominałam, że wraz z nim trafia tam Draco Malfoy?
All Chapters Forward

Chapter 28

 

Gdy Harry otrząsnął się z zadumy, w końcu zaczynając myśleć jak normalny człowiek, którym summa sumarum był – cóż, względnie normalny, podejrzewał, że normalni ludzie nie byli ścigani przez Czarnego Pana, a także nie cofali się w czasie – zdołał wydusić z siebie odpowiedź na zaskakujące pytanie Regulusa.

- Dlaczego? – Black wzruszył niedbale ramionami, chociaż widać było, że niedbały nie był.

- Zapewne znasz mojego starszego brata, Syriusza. – To nie było pytanie. – Chciałbym mu się odpłacić za te wszystkie żarty.

Koniec końców Harry powiedział mu, że musi to przedyskutować z resztą paczki antyhuncwotowej – swoją drogą potrzebowali jakiejś lepszej nazwy – z czym Regulus bez problemu się zgodził.

Ale to było wczoraj.

Dzisiaj był już poniedziałek i Harry siedział na lekcji transmutacji, starając się nei zasnąć. Ludzie, zdał już swoje SUMY! Nie musiał, a nawet nie chciał, się więcej do nich uczyć! Jednak profesor McGonagall była nieugięta i nie docierał do niej żaden argument. Nawet ten, że kiedyś sam tu uczył i to ona go zatrudniła. Wicedyrektorka popatrzyła wtedy na niego z naganą, mówiąc żeby „przestał opowiadać bzdury”, bo ona „nigdy nie zatrudniłaby dziecka”, a nawet jeśli to „nie miała wystarczająco władzy, by to zrobić”. Próbował jej tłumaczyć, że majuż trzydzieści osiem lat i co jak co, ale dzieckiem już nie był, a „pani profesor w przyszłości została dyrektorką” też do niej za bardzo nie przemawiało. Chichoczący w najlepsze Draco również nie pomagał, chociaż mina mu zżedła, gdy uświadomił sobie, że on też musi się uczyć na SUMY. To trochę poprawiło Potterowi humor.

Gdy transmutacja się skończyła, Harry wraz z Draco udał się na poszukiwanie Snape’a i braci Lestrange, którzy opuścicli dzisiejsze zajęcia. Potter nie po raz pierwszy pomyślał, że przydałbu mu się jakiś sposób na wzywanie reszty antyhuncwotów. Coś jak galeon Gwardii Dumbledore’a. Albo Mroczny Znak.

O nie. Stop! Złe myśli! ZŁE MYŚLI!

Harry odmówił przeanalizowania własnych myśli.

Trójkę Ślizgonów znaleźli w Pokoju Wspólnym, skąd całą piątką udali się do Komnaty Tajemnic, która była bliżej niż Pokój Życzeń. Przez te kilka tygodni zdążyli  wmiarę oczyścić drogę prowadzącą do legowiska bazyliszka, więc do biblioteki – która to stała się ich centrum dowodzenia – doszli bez rzucania zaklęcia Chłoszczyć.

- Po co nas tu sprowadziłeś? – zapytał Snape, gdy tylko wygodnie porozsiadali się na fotelach i kanapach. Każdy z nich dostał także po filiżance cherbaty od ekscentrycznego skrzata, Migotka, który przypominał Harry’emu o Zgredku. Były to gorzkie wspomnienia, jako że skrzat zginął w czasie wojny, jednak Potter zawsze czuł się trochę lepiej, gdy o nim myślał. Mogło to być nieco dziwne, ale Zgredek przypominał mu samego siebie. Skrzat – równie jak on – walczył ze swoim przeznaczeniem.

- Odbyłem wczoraj ciekawą rozmowę z Regulusem – zaczął. Widząc uniesione brwi, kontynuował. – Chciał on dołączyć do naszej małej grupki spiskowej.

- Regulus? – odezwał się Rabastan. – Masz na myśli Regulusa Blacka, młodszego brata Syriusza Blacka, który jest jednym z naszych celi? Tego Regulusa?

- Dokładnei tego samego – potwierdził Harry. – Co o tym myślicie?

- Cóż... – mruknął z zamyśleniem Snape. – To chyba nie jest zły pomysł. Im nas więcej, tym więcej możliwości mamy.

- Tak – zgodził się z nim Draco. – Jednak czy fakt, że jedną z naszych ofiar jest jego brat, nie będzie problemem? – zakwestionował, a reszta Ślizgonów pokiwała głowami, zgadzając się z tym stwierdzeniem. Tylko Harry wzruszył nieporuszony ramionami.

- Gdy spytałem dlaczego chce do nas dołączyć, powiedział, że chce się zemścić na Syriuszu za te wszystkie żarty. Dodatkowo – z tego co wiem – nigdy zbytnio się nie dogadywali. – To wydawało się przesądzić sprawę i dziesięć minut później Harry był w drodze do młodszego Blacka, by przyprowadzić go do Komnaty Tajemnic, gdzie wyjawią mu swoją decyzję. Dzięki pomocy Mapy Huncwotów – i czy to nie jest ironiczne? – poszło mu to dość sprawnie i już piętnaście minut później dotarli do biblioteki. Oczywiście w międzyczasie, Potter musiał wysłuchać „ochów” i „achów”, które Regulus wydawał na wiadomość, że jest wężousty, samą Komnatę Salazara, a w końcu na widok olbżymiego bazyliszka. Młody Black nie zemdlał, ani nie okrzyknął go Czarnym Panem, więc Harry zaliczył tę podróż do udanych. Usiedli na kanapie.

- Zgadzamy się na twoją prośbę – powiedział Draco i nim Regulus zdążył coś zrobić, uniósł ostrzegawczo wskazujący palec, patrząc na niego poważnie. – Ale pod jednym warunkiem.

- Jakim? – zapytał Black, a na jego twarzy widniała czysta determinacja. Ślizgoni wymienili spojrzenia.

- Musisz udowodnić, że się nadajesz – przejął pałeczkę Harry.

- To znaczy?

- Musisz wyciąć kawał Huncwotą.

Forward
Sign in to leave a review.