
Chapter 21
Cała piątka stała w kącie pomieszczenia, wpatrując się w Mapę Huncwotów, a dokładniej w cztery czarne kropki, które w tej chwili dochodziły już do dormitorium Gryfonów. Reakcja teraźniejszych Ślizgonów na ten magiczny artefakt była dokładnie taka sama jak Draco.
No. Może nie dokładnie taka sama.
<>~~<retrospekcja>~~<>
- Potter, jesteś mi winien naprawdę wielką przysługę – zaznaczył Snape, przekraczając drzwi pomieszczenia z łomotem swojej czarnej szaty. Widocznie ta umiejętność, która w przyszłości będzie straszyć setki uczniów, była już w genach mu przypisana.
- Co? – zdziwił się Harry. A następnie zbulwersował, bo bycie dłużnemu Ślizgonowi jest złe, ale temu konkretnemu to jak pakt z diabłem, o którym wcześniej nie miałeś pojęcia. – Niby dlaczego?!
- Bo przez twoje ogólnikowe wytyczne musiałem pocałować Lily Evans! – warknął Severus, z radością obserwując, jak twarz Harry’ego najpierw blednie, później czerwienieje, by na końcu przybrać piękny odcień zgniłej zieleni, który tak bardzo podkreślał jego avadowe oczy.
Harry za to nie wierzył w to co słyszał. Snape... Po-Pocało-wał... Moją matkę? Snape?! Miał ochotę się Obliviatować, przyłożyć przyszłemu Mistrzowi Eliksirów i zwymiotować. No i może jeszcze zanieść Lily jakiś odświeżacz do ust. Nie koniecznie w tej kolejności.
Ugh, uspokój się. Nie ma na to teraz czasu.
- Jeszcze wrócimy do tego tematu – ostrzegł lojalnie, po czym przeszedł do powodu ich spotkania. – Czy wszyscy zrobili to co mieli zrobić? – zapytał, dostając w odpowiedzi kiwnięcia głowami i ciche mruczące potwierdzenia. – Świetnie. W takim razie możemy przejść do kolejnego... – I właśnie w tej chwili jakaś żarówka zapaliła mu się nad głową. Przybrał cierpiętniczy wyraz twarzy i jęknął głośno.
- Co? – zestresował się Draco. Harry chwycił się za włosy i popatrzył na niego ze strachem.
- Zapomniałem, że ktoś musi ich śledzić! Inaczej nie będziemy wiedzieć kiedy tu przybędą! – zawołał i nie czekając na odpowiedź, zaczął chodzić wokół pomieszczenia, mamrotając sobie pod nosem. – Co zrobić? Co zrobić? Wysłać kogoś...? Nie. Tylko ja z tych bęcwałów (Tutaj rozległo się chóralne „HEJ!” Ślizgonów, ale Harry nie zwrócił na to uwagi) wiem gdzie jest dormitorium Gryfonów, a muszę zostać tutaj. Myśl. Myśl. Myśl! – Po wykrzyczeniu ostatniego słowa, Potter zamarł wciąż z rękami na głowie i z rozchylonymi ustami. Wpatrując się pustym wzrokiem w towarzyszy, którzy zaczęli się wiercić pod tym niewygodnym spojrzeniem, wyszeptał: - Eureka – I podbiegł do Ślizgonów, strasząc ich tym lekko. – Dobra, słuchajcie – mówił, szukając pergaminu po kieszeniach. – To jest tajemnica i chciałbym, by ta nią pozostała, jasne? – zapytał, rozkładając Mapę Huncwotów. Teraźniejsi Ślizgoni wymienili spojrzenia.
- Ale to jest zwykły pergamin – powiedział w końcu Rudolf, bo przecież szaleńcom się błędów nie wypomina, a Potter najwyraźniej nim był. Dawny Gryfon przewrócił oczami.
- Drogi Merlinie, wy wszyscy, no, oprócz Snape’a, jesteście czystokrwiści. Powinniście wiedzieć, że nie wszystko jest tym czym się wydaje. – I nie słuchając ich protestów i tłumaczeń, przyłożył różdżkę do Mapy. Automatycznie wszyscy zamilkli wpatrując się w to co robi. – Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego – powiedział wyraźnie, natychmiast odrywając wzrok od pergaminu, by zobaczyć reakcję Ślizgonów.
Malfoy, mimo że już wcześniej został uświadomiony co do istnienia tego konkretnego artefaktu, wpatrywał się w Mapę z pewną dozą podziwu. Jednak była to reakcja, jakiej Harry się spodziewał, dlatego przeniósł spojrzenie na resztę towarzystwa.
Twarz Severusa nie wyrażała nic. Wydawać by się mogło, że to co widzi, nie robi na nim żadnego wrażenia. Jednak wystarczyło spojrzeć mu w oczy, by dojrzeć całą gamę uczuć. Od szoku, przed podziw, do obrzydzenia gdy zobaczył napis na górze Mapy. Zapewne nie był zadowolony, że musi korzystać z czegoś zrobionego przez Huncwotów. Jakkolwiek myśl, że będzie to użyte przeciw nim, sprawiła, że nie wyraził głośnego sprzeciwu.
Bracia Lestrange również przybrali swoje maski obojętności. W końcu byli to Ślizgoni, nie ważne jak często Harry o tym zapominał. Jednak ich wzrok wyrażał czysty podziw i chęć posiadania. Potter mentalnie wzruszył na to ramionami. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Po prostu będzie musiał zabezpieczyć Mapę przed kradzieżą.
Wyszukał na pergaminie te cztery konkretne kropki i wskazał je swoim towarzyszom.
-I teraz czekamy – powiedział, a w pomieszczeniu zapadła cisza, gdy nastolatkowie wpatrywali się w czarne punkciki.
<>~~<teraźniejszość>~~<>
Gdy Huncwoci byli już prawie przed obrazem Grubej Damy, Harry wyłączył Mapę. Mógł być sobie teraz Ślizgonem, jednak lojalność swojemu staremu domu, dalej w nim była.
- Przygotujcie się – powiedział i wszyscy rozeszli się na swoje pozycje.