Jak zaakceptować znajomych syna

Harry Potter - J. K. Rowling
Gen
G
Jak zaakceptować znajomych syna
author
Summary
Mamy rok 2018. Harry jest już szczęśliwym 38-latkiem, posiadającym piękną żonę i trójkę wspaniałych dzieci. Jednak jak to w jego życiu bywa, taka sielanka nie może trwać zbyt długo. By było jeszcze ciekawiej, Harry ląduje w roku 1976. Musi stawić czoła Huncwotom, przyszłym Śmerciożercom, Severus'owi Snape'owi, a to wszystko w wątłym ciele 15-latka. Aha. Czy wspominałam, że wraz z nim trafia tam Draco Malfoy?
All Chapters Forward

Chapter 15

Harry odwrócił się powoli, starając się nie patrzeć gadowi w oczy, jednak dalej mając jego kły na widoku. Miał nadzieję, że Ślizgoni poszli w jego ślady.

- Kto zakłóca mój spokój? – wysyczał bazyliszek, powoli pełznąc w ich kierunku.

- Zatrzymaj się – rozkazał Potter, mając nadzieję, że brzmiał na bardziej pewnego niż się czuł. O dziwo, wąż go posłuchał.

-Kim jesteś, Mówco? Nie jesteś spokrewniony z Salazarem. – oznajmił gad z czymś w rodzaju ciekawości w głosie.

- Jestem Harry Potter – przedstawił się, następne słowa dobierając bardzo ostrożnie. – Nie łączą mnie więzy krwi ze Slytherinem, jednak... jestem połączony z jego potomkiem specjalną więzią. – O proszę. Cała prawda chociaż przedstawiona w bardziej przyjaznym świetle. No ale przecież nie powie bazyliszkowi, że chce zabić Dziedzica! Zginąłby marnie. Mogą mówić co chcą, ale jakiś instynkt samozachowawczy posiadał. Nawet jeśli był on mniejszy niż jego kompleks bohatera, do którego stanowczo się nie przyznawał.

- Nie czuje byś kłamał, Mówco – zasyczał wąż, a Harry odetchnął z ulgą. – Kim są więc, twoi towarzysze? Czy przyprowadziłeś ich jako jedzenie?

- Nie! – krzyknął lekko panicznie. Zaraz jednak uspokoił się, sięgając do swojej torby. – Oni są niesmaczni. Miałbyś problemy z żołądkiem. To zepsute i szkodliwe gnidy. –wysyczał, czując pewnego rodzaju satysfakcje, przez obrażanie Ślizgonów w ich obecności i z pewnością, że Ci nic mu przez to nie zrobią. – Ale przyniosłem Ci coś innego - dodał, rzucając w kierunku gada kilka martwych zwierzątek. Bazyliszek zjadł je w jednym kęsie, więc Harry podał mu następne.

- To nie zaspokoi mojego głodu – powiedział wąż. Harry przełknął ślinę, myśląc intensywnie.

- Ja... przyniosę ci coś później, okey? – zapytał. Przez koszmarną minutę, panowała cisza, po czym potwór odpowiedział:

- Niechaj tak będzie, Mówco – Potter odetchnął z ulgą (po raz kolejny). – Możecie na mnie spojrzeć. Mój wzrok nie zrobi wam krzywdy. – Czarnowłosy niepewnie uniósł wzrok. Przyglądał się chwilę zielonym łuskom i świecącym oczom. Gdy nic się nie stało, rozluźnił się. Prostując się, uśmiechnął się do gada.

- Cieszę się. Jak mogę do Ciebie mówić?

- Nazywam się Silias, Mówco – oznajmił bazyliszek, a jeśli Harry się nie pomylił, wąż wydawał się unieść lekko, jakby dumny ze swego imienia.

- Miło Cię poznać, Silias – odpowiedział.

A następnie przedstawił węża Ślizgonom.

Forward
Sign in to leave a review.