
Chapter 16
- Co my tu właściwie robimy? – zapytał Rabastan, gdy wąż odpełzł do swojej kryjówki. Podczas powitania Ślizgoni byli trochę niepewni i bazyliszek mógł wykryć ich nerwowość, ale w końcu nie bez powodu zostali przydzieleni do Domu Salazara. Gdy tylko dowiedzieli się, że wąż potrafił ich rozszyfrować, szybko zamydlili mu oczy dość kiepskimi – według Harry’ego – pochwałami. W dziwny sposób to faktycznie podziałało na gada.
- Wy róbcie co chcecie. Ja muszę się dostać do biblioteki. – powiedział, kierując się do posągu Slytherina
- Nie żeby coś, Potter, ale jak ostatnio sprawdzałem biblioteka na pewno nie była pod damską toaletą – zaszydził Malfoy. Czarnowłosy posłał mu kpiący uśmiech, po czym zniknął w otworze, z którego przybył wąż. Po chwili niepewności, reszta podążyła za nim.
- Otwórz się – wysyczał i ku zdziwieniu Ślizgonów, drzwi przed nim stanęły otworem. Powoli wszedł do środka, rozglądając się po znanym otoczeniu. Biblioteka nie była za wielka. Była w kształcie półkola, a wzdłóż ścian poustawiane były regały, zapełnione różnorodnymi księgami. Na środku pomieszczenia znajdowała się kanapa i trzy fotele, które ustawione były wokoło małego stolika, na którym położony był czysty pergamin, atrament i pióro. Harry podszedł do niego, wpisując na kartce tytuł ostatnio przeglądanej przez niego książki. Ta po chwili podleciała do niego, a jemu nie pozostało nic jak rozsiąść się wygodnie w jednym z foteli i zagłębić w lekturze. Dopiero po paru minutach zdał sobie sprawę, że Ślizgoni dalej stali w drzwiach, przypatrując mu się w zdumieniu.
- Chodźcie – powiedział, co zdawało się otrząsnąć z transu jego towarzyszy, którzy niepewnie weszli do środka. – Większość ksiąg jest w wężomowie lub obcych, często już wymarłych, językach ale jest też parę po angielsku, łacinie i francusku.
- Skąd ty to wszystko wiesz? – zapytał Draco, rozglądając się po pomieszczeniu i siadając w fotelu obok. – Nigdy nie słyszałem byś zapuszczał się do Komnaty w późniejszym czasie, a zawsze byłem świadom większości twoich działań. – powiedział, chyba nie do końca zdając sobie sprawę z tego co mówił. Zielonooki popatrzył na niego z rozbawieniem.
-Nie wiedziałem, że miałeś aż taką obsesję na moim punkcie – zadrwił, na co blondyn zareagował oburzonym sapnięciem. Nim jednak mógł powiedzieć coś więcej, Harry kontynuował: – Gdy Lily zaczynała swój pierwszy rok, uczyłem OPCM-u. Miałem wtedy wystarczająco dużo czasu, by się bardziej przyjrzeć Komnacie Tajemnic. – wyjaśnił. Draco skinął głową i ruszył na poszukiwanie jakiejś ciekawej księgi. Reszta Ślizgonów poszła w jego ślady i już chwilę później, siedzieli w komfortowej ciszy, zagłębiając się we własne lektury.
Spokój został przerwany tylko raz, gdy Silias wpadł na małą pogawędkę.