Obliviate (tłumaczenie)

Harry Potter - J. K. Rowling
Gen
G
Obliviate (tłumaczenie)
Summary
Harry przez całe życie miał pod górkę i przeżywał niemożliwe przeciwności losu: nienawistnych krewnych, ich nagłą decyzję o wyrzuceniu go z domu, a potem lata spędzone na ulicach Londynu.Udoskonalił sztukę przetrwania niemożliwych sytuacji. A jego magiczne moce wcale nie szkodzą jego szansom.A teraz? Możliwość uczęszczania do szkoły wypełnionej innymi magicznymi uczniami? Założenie własnego gangu? Walka z dyrektorami, którzy wydają się go nie lubić i nauka Oklumencji u swojego profesora?Życie jest teraz czadowe.Życie jednak nie jest "czadowe" dla Severusa Snape'a, który widzi małego chłopca pokrytego bliznami i wypełnionego traumą i martwi się o to, jak najlepiej wypełnić swoją przysięgę, by zapewnić chłopcu bezpieczeństwo, gdy wspomniany chłopiec ma talent do wywoływania niepochamowanego chaosu.Witam na roku pierwszym.
All Chapters Forward

Przez zapadnię... znowu (część 1)

Harry spędził dużo czasu na poznawaniu magii i magicznej historii.

Jeśli miał być częścią tego świata, chciał wiedzieć o nim wszystko.

Zwłaszcza, że wydawał się być tak ważny dla jego mieszkańców.

Dużo myślał o tym, co Nott i Draco powiedzieli mu o wojnie i o tym, co Voldemort próbował zrobić poprzez swoje "dojście do władzy", jak to nazywali.

'Mój ojciec powiedział, że nie zawsze był taki szalony' - wyszeptał Draco w zaciszu ich dormitorium. Powiedział, że kiedy zaczynał, chciał tylko, by czarodzieje przestali się ukrywać. Chciał, żeby Mugole przestali nas atakować albo myśleć, że magia to jakiś dziwaczny żart.

Cóż, Harry mógł to zrozumieć.

'Co sprawiło, że oszalał?' Harry odparł szeptem.

Był ciekawy, jak jeden z rzekomo najsilniejszych czarodziejów na świecie stracił rozum.

'Nikt nie wie na pewno' - powiedział Nott. 'Ale mój ojciec uważa, że to przez nadużywanie czarnej magii.'

I znowu to samo. Ta szalona klasyfikacja magii: ciemna lub jasna.

'Moi ro-rodzice byli torturowani przez czarną magię' - zwierzył mu się Neville w ciemnościach pustego boiska do Quidditcha pewnej nocy. 'Nigdy bym jej nie użył.'

'To niezwykle niebezpieczne' - powiedziała Hermiona, otoczona książkami w bibliotece. 'Profesor Dumbledore jest największym czarodziejem na świecie i podczas wojny walczył o mugolaków takich jak ja. Nigdy nie używał czarnej magii. A teraz pomaga upewnić się, że niektóre mroczne zaklęcia są zakazane.'

To była kolejna rzecz, której Harry nie rozumiał w tym świecie - mugolaków, półkrwi i czystej krwi. Kogo obchodzi, jaką "linię krwi" ma dana osoba?

Każdy krwawi na czerwono.

Voldemort był idiotą, że się tym przejmował.

Hermiona nie miała żadnej magii w rodzinie i była genialna. Najlepsza na roku. Harry stanąłby po jej stronie w walce z kretynami czystej krwi, takimi jak Crabbe czy Goyle.

Ale Dumbledore był głupi, przejmując się ciemnością zaklęcia.

Harry był prawie pewien, że mógłby zabić człowieka odpowiednią kombinacją lumos i Wingardium Leviosa.

Harry myślał też dużo o tym, co powiedział profesor Snape.

'Zawsze istnieje trzecia ścieżka, którą można obrać, tylko może być trudno ją zdobyć i utrzymać. Rozumiesz?'

Harry zastanawiał się, czy kiedykolwiek istniała trzecia strona wojny. Ktoś, kto powiedziałby Dumbledore'owi, że czarna magia nie jest z natury zła lub powiedział Voldemortowi, że jest szalony, myśląc, że każdy, niezależnie od rodziny, kto ma magię w swoich żyłach, jest w jakiś sposób niegodny.

"Gdyby kiedykolwiek był dla mnie inny wybór, powiedzmy trzeci smak poza czekoladą i wanilią, wierzę, że stałby się moim ulubionym smakiem".

Rozmawiał o tym z Susan, podczas gdy ona przygotowywała się do egzaminu z Zaklęć.

'To, że pieprzony Dumbledore wygrał, nie znaczy, że miał rację', zwierzył się jej Harry w odgrodzonej klasie, w której lubili rozmawiać. 'Nie powinien decydować, że niektóre czary są nielegalne'.

'Ale czy wygrał?' Zapytała łagodnie. 'Wielu ludzi uważa, że Voldemort wciąż gdzieś żyje i jest aktywny. Czeka tylko na dobry moment, by powrócić.'

Harry miał nadzieję, że tak. Byłoby miło zabić człowieka, który zabił jego rodziców.

A w najgłębszej części siebie, tej, z której nigdy nie zwierzyłby się nawet Susan, pomyślał, że miło byłoby również zabić Dumbledore'a za to, co mu zrobił.

Po prostu pozbyć się ich obu.

Prawdopodobnie spałby łatwiej, gdyby to zrobił.

Musiał jednak wstrzymać swoje fantazje o zemście. Egzaminy zbliżały się wielkimi krokami i wszyscy nauczyciele zdawali się naciskać na nich mocniej niż kiedykolwiek wcześniej.

- Egzaminy pisemne są tak samo ważne jak praktyczne. - McGonagall wygłosiła wykład. - Sugeruję, aby ci z was, którym brakuje umiejętności pisania piórem. - Tu rzuciła Harry'emu krótkie spojrzenie. - Pilnie pracowali nad poprawą.

Harry rozmawiał z Hermioną i z ulgą dowiedział się, że nawet jeśli dostanie same zera na egzaminach pisemnych, to o ile zda testy praktyczne, będzie w średniej wyników w klasie.

Nie martwił się.

- Longbottom, ty idioto. - Wysyczał profesor Snape na jednej z lekcji eliksirów. - Powstrzymaj się od topienia kociołka podczas egzaminu, żebym nie musiał się wstydzić, że uczyłem cię w tym roku.

Neville wydukał przeprosiny, ale Harry subtelnie przewrócił oczami za plecami Snape'a.

Potrafił być takim dupkiem.

- Potter! - Snape warknął pod koniec lekcji. - Zostań na miejscu.

...może to przewrócenie oczami nie było tak subtelne, jak mu się wydawało.

Kiedy ostatni uczniowie opuścili salę, a Ron obiecał, że zachowa dla niego miejsce na kolacji, Harry obserwował ostrożnie, jak Snape zamyka za nimi drzwi.

- Proszę pana? - Harry zapytał z zaciekawieniem. - Zro-zrobiłem coś?

Z jakiegoś powodu usta Snape'a drgnęły w czymś, co Harry uznał za jego wersję uśmiechu.

- Jestem pewien, że tak. - Powiedział lekko. - Ale skoro jeszcze cię nie przyłapałem, porozmawiajmy o twoich wakacyjnych planach.

Harry uśmiechnął się na absolutną pewność Snape'a, że Harry zrobił ostatnio coś nieodpowiedniego.

Nie sądził, by zrobił coś złego, jeśli nie liczyć zdobycia czerwonego kamienia, który zaczął nosić przy sobie.

Susan i Draco wciąż ciężko pracowali, by dowiedzieć się, co dokładnie było w nim takiego wyjątkowego.

- Sądzę, że w tym roku Dziurawy Kocioł będzie dla ciebie kiepskim schronieniem na lato. - Powiedział Snape, zupełnie niespodziewanie.

Harry już miał argumentować, że Dziurawy Kocioł był najlepszym miejscem, w jakim kiedykolwiek przebywał, kiedy Snape ponownie go zaskoczył.

- Jeśli chcesz... wierzę, że twoi przyjaciele chcieliby, żebyś został z nimi tego lata.

Harry wpatrywał się w niego beznamiętnie.

- Susan chce, żebym z nią został? - Zapytał.

Snape uniósł brew i uśmiechnął się z rozbawieniem.

- I pan Zabini, i pan Malfoy. Wierzę, że masz więcej niż jednego przyjaciela.

- O no tak. - Harry przypomniał sobie ofertę Blaise'a z początku roku. - Zapomniałem, że to była część naszej umowy, Blaise powiedział, że mogę zostać z nim i jego mamą we Włoszech.

- Jakiej umowy? - Profesor zapytał z zainteresowaniem.

Harry machnął lekceważąco ręką.

- Blaise powiedział, że jeśli pozwolę mu być w gan... ee... być moim przyjacielem, to będę mógł go odwiedzić tego lata, co?

Snape jęknął i przetarł dłonią oczy.

- Zamierzam udawać, że prawie nie usłyszałem, jak odnosisz się do swoich przyjaciół jak do "gangu", Potter.

Harry tylko wzruszył ramionami.

- 'Obra.

Profesor Snape ponownie jęknął, zanim kontynuował.

- Poza tym Draco chciałby, żebyś spędził z nim kilka tygodni, a ciotka Susan zaprosiła cię do swojego domu na ostatnie dwa tygodnie.

Harry spojrzał podejrzliwie na Snape'a. Dlaczego ci wszyscy ludzie tak po prostu przypadkowo zaprosili go do siebie?

- Po co? Czemu nie zaprosili nikogo innego? Co zrobiłeś, powiedziałeś im, że potrzebuję noclegu? Bo nie potrzebuję. - Splunął.

Nie będzie niczyim obiektem dobroczynności.

- Nie mam pojęcia, kogo zaprosili tego lata. - Snape powiedział spokojnie. - Nie wiem, czy tego lata w Malfoy Manor nie pojawią się tłumy irytujących dzieci.

Harry prychnął, chociaż był pewien, że Snape mówi to tylko po to, żeby się nie wkurzył.

- Co im powiedziałeś?

- Powiedziałem im, że ty, jak wielu innych moich ślizgonów, miałeś niesmaczne życie domowe i byłem pewien, że Draco i Susan z przyjemnością spędzą z tobą czas podczas wakacji.

Snape spojrzał prosto na niego, gdy to mówił i Harry nie mógł oprzeć się wrażeniu, że w jego oczach było spojrzenie, które mówiło prawdę.

- To wszystko? - Sprawdził. - Nie powiedziałeś im nic o... no wiesz, nic z tego?

- Nie powiedziałem. Nie podałem żadnych konkretów.

Harry rozważał swoje opcje. Fajnie byłoby spędzić lato z przyjaciółmi, ale nie chciał też wyjść na żałosnego dzieciaka z błagającego o łóżko.

- Mogę sam płacić za jedzenie i inne rzeczy. - Powiedział.

Snape uniósł jedno ramię w lekceważącym geście.

- Możesz z nimi o tym porozmawiać. Chociaż sądzę, że Narcyza Malfoy będzie śmiertelnie urażona, jeśli pomyśli, że uważasz, że potrzebują pomocy finansowej, by gościć jednego z przyjaciół Draco przez kilka tygodni.

- Dlaczego Draco i Susan nie wspomnieli o tym mnie? - Zapytał podejrzliwie.

Dlaczego mieliby go zaprosić, ale powiedzieć o tym Snape'owi, a nie jemu?

- Wierzę, że Draco czeka, by zrobić ci niespodziankę i ściągnąć cię z Włoch w twoje urodziny. Być może zauważyłeś już jego skłonność do dramatyzowania.

Harry zaśmiał się lekko, Draco był dość dramatyczny.

- A Susan musiała poprosić swoją ciotkę o pozwolenie, która następnie poprosiła o pozwolenie mnie jako twoją Głowę Domu, zanim Susan zaplanowała cię poprosić. - Snape powiedział. - Jestem pewien, że wkrótce o tym wspomni. Założyłem, że wolałbyś wiedzieć teraz, żebyś miał okazję wyrzucić z siebie całą swoją paranoję na osobności.

Harry zarumienił się, nawet jeśli dostrzegł lekko żartobliwy ton profesora Snape'a.

- Mogę iść do Dziurawego, jeśli nie chcę zostać w ich domach? - Zastanowił się.

Nie byłoby dobrze być znowu gdzieś uwięzionym, nawet jeśli tylko przez dwa tygodnie.

- Z pewnością. - Snape zgodził się bez trudu. - Chciałbym jednak prosić, żebyś natychmiast do mnie napisał, jeśli zdecydujesz się zameldować w Dziurawym Kotle.

- Z pewnością. - Harry powtórzył.

Na ustach Snape'a znów pojawił się dziwny, drgający uśmiech i machnął ręką w stronę drzwi.

- Idź, bachorze. Zaplanuj wyjazd z Blaisem Zabinim ostatniego dnia.

Harry był już prawie przy drzwiach, kiedy profesor dodał. - I najlepiej byłoby nie dzielić się swoimi wakacyjnymi planami z nikim, komu nie do końca ufasz. Wolałbym, żeby dyrektor nie wiedział.

Spojrzał z powrotem na profesora i podziękował mu skinieniem głowy. Ale kiedy szedł do Wielkiej Sali, rozmyślał.

Dlaczego Dumbledore nie może wiedzieć, gdzie będzie mieszkał latem? Dlaczego miało znaczenie, czy zostanie z Draco, czy w Surrey? W ogóle, dlaczego dla dyrektora jego szkoły z internatem miało znaczenie, co robi latem?

Coś było podejrzanego w tym, jak dużo Dumbledore poświęcał mu uwagi.

'Wielu ludzi uważa, że Voldemort wciąż gdzieś żyje i jest aktywny. Czeka tylko na dobry moment, by powrócić.'

Czy... czy Dumbledore spodziewał się, że Harry będzie walczył z Voldemortem, jeśli ten powróci? Może zwyczajnie użyje jego czoła jako czegoś w rodzaju tarczy przed klątwą zabijającą? Czy ktoś mógłby przeżyć dwukrotne uderzenie tą klątwą? Dlaczego przeżył za pierwszym razem?

Harry siedział ze swoim gangiem przy stole i po cichu rozmyślał.

Czy był tak po prostu potężny? A może Voldemort był tak słaby i szalony? A może w grę wchodziło coś jeszcze?

- Hej Ron. - Harry zawołał cicho. - Mogę cię o coś zapytać i żeby to zostało między nami?

- Jasne, chcesz pogadać później w pokoju?

- Nah.

Harry pstryknął palcami, chcąc, by ludzie nie mogli ich usłyszeć, i mieniąca się jasnoniebieska kopuła otoczyła jego, Rona, Draco i Blaise'a. Uśmiechnął się na widok irytacji Notta, że nie został uwzględniony. To było tylko dla jego gangu.

- Nie mówiłeś wcześniej, że twoja mama i tata walczyli na wojnie?

- Tak. Moi wujkowie też, zginęli w tamtej wojnie. - Powiedział, przełykając wieprzowinę.

Harry zerknął na Draco i Blaise'a i pochylił się nieco bliżej całej trójki.

- Czy kiedykolwiek powiedzieli, dlaczego Voldemort mnie zaatakował? Albo jak udało mi się go powstrzymać?

Ron odłożył widelec i zmarszczył brwi w zamyśleniu.

- Nie wiem, nigdy mi o tym nie mówili. Mam ich zapytać?

Harry odrzucił jego propozycję, rozczarowany brakiem informacji.

- Nie, nie trzeba.

- Mógłbym zapytać ojca. - Draco zaproponował szybko. - Prawdopodobnie znałby przynajmniej motywację Czarnego Pana, by zaatakować twoich rodziców.

Harry spojrzał na niego spekulacyjnie.

- Ta? Dlaczego miałby to wiedzieć?

Ron uśmiechnął się i pochylił w stronę Draco.

- Właśnie, Malfoy, dlaczego twój ojciec miałby coś o tym wiedzieć?

Draco poruszył się na siedzeniu, wyglądając na zaniepokojonego.

- On też walczył na wojnie. - Powiedział cicho. - Tylko nie po tej samej stronie, co rodzice Weasleya?

Harry znieruchomiał na swoim miejscu. Jak, kurwa, mógł tego wcześniej nie zauważyć?

- 'Obra, w takim razie spytaj go, co wie i powiedz mi od razu, jak się dowiesz.

Draco skinął szybko głową, z jakiegoś powodu wyglądając na uspokojonego.

Blaise rzucił Harry'emu zaciekawione spojrzenie, do którego Harry zdążył się już przyzwyczaić.

- Nie obchodzi cię, że Malfoyowie byli wcześniej po stronie Voldemorta? - Zapytał, ignorując drgnięcie irytacji Draco.

- Nie. - Odpowiedział Harry, rozwiewając ich kopułę prywatności. - Draco jest teraz po mojej stronie, co?

- O jakich stronach mówimy? - Zapytał Nott.

- Tego-Którego-Imienia-Nie-Można-Wymawiać i Dumbledore'a. - Ron odpowiedział.

Blaise wciąż przyglądał się Harry'emu, podczas gdy Draco wydawał się zadowolony z jego odpowiedzi.

- Nie jesteś po stronie Dumbledore'a? - Zapytał Blaise.

Harry skrzywił wargę na tę myśl.

- Nie. - Warknął. - Jestem po swojej stronie, tak jak zawsze.

Ron szturchnął go delikatnie.

- Ale już nie tylko ty, teraz masz nas.

Harry rzucił mu napięty uśmiech, ale poczuł, jak coś w jego żołądku rozluźnia się na tę deklarację.

***

W przeciwieństwie do niektórych kolegów z klasy, Harry był podekscytowany egzaminami. Chciał mieć szansę popisania się bez powodu innego niż otrzymanie dobrej oceny.

Dzięki wyższej temperaturze było gorąco, zwłaszcza w dużej klasie, w której pisali swoje prace pisemne. Na egzaminy dostali specjalne, nowe pióra, które zostały zaczarowane zaklęciem zapobiegającym oszustwom. Harry pisał swoje odpowiedzi powoli, nie spiesząc się, by upewnić się, że są tak czytelne, jak to tylko możliwe.

Mieli również egzaminy praktyczne. Profesor Flitwick wzywał ich pojedynczo do klasy, by sprawdzić, czy potrafią wykonać ananasowy taniec na biurku. Harry zrobił to bezgłośnie, bez różdżki, a z promiennego uśmiechu Flitwicka wiedział, że zdał.

Profesor McGonagall obserwowała, jak zamieniają mysz w tabakierkę - punkty przyznawano za to, jak ładna była tabakierka, ale odbierano je, jeśli miała wąsy. Harry wręczył jej zdobioną rubinami złotą tabakierkę i przyłapał, jak jej usta wykrzywiają się w zadowolonym uśmiechu.

Snape próbował wszystkich zdenerwować, dysząc im w kark, gdy próbowali przypomnieć sobie, jak uwarzyć Eliksir Zapomnienia.

Harry pomyślał, że to ironiczne, że wyglądało na to, że większość jego kolegów z klasy zapomniała niektórych kroków.

Harry starał się jak mógł w swojej praktycznej Obronie, identyfikując kategorie zaklęć na podstawie ich koloru, ale jego pulsująca głowa utrudniała koncentrację.

- Już prawie, Potter. - Mruknął Quirrell, gdy Harry wyszedł z klasy.

Quirrell był dziwnym facetem. Od czasu incydentu na trzecim piętrze wpatrywał się w Harry'ego z przerażającą intensywnością i próbował znaleźć okazję, by porozmawiać z nim sam na sam. Harry nie pozwolił mu na żadną, tylko opowiedział Blaise'owi, jak dziwny był ten człowiek, a ten wziął na siebie obowiązek pozostawania u boku Harry'ego przez cały czas, gdy Quirrell był w pobliżu.

Ich ostatnim egzaminem była Historia Magii. Godzina odpowiadania na pytania o starych, stukniętych czarodziejach, którzy wynaleźli samomieszające się kociołki i będą wolni, wolni przez cały tydzień, aż do ogłoszenia wyników egzaminów. Kiedy duch profesora Binnsa kazał im odłożyć pióra i zwinąć pergamin, Harry nie mógł powstrzymać się od wiwatowania razem z resztą.

- To było o wiele łatwiejsze niż myślałam. - Przyznała Hermiona, gdy dołączyli do tłumów gromadzących się na nasłonecznionym terenie. - Nie musiałam uczyć się o Kodeksie Postępowania Wilkołaków z 1637 roku ani o powstaniu Elfrica Gorliwego.

- Hermiono, nikt nie chce rozmawiać o egzaminach po ich zakończeniu. - Powiedziała Susan, łącząc swoje ramię z ramieniem Harry'ego.

Spiął się lekko na jej swobodny dotyk, ale coraz bardziej się do tego przyzwyczajał.

- Co chcecie robić? - Susan zapytała resztę.

- Zagrajmy w szachy! - Zawołał Ron.

Draco i Nott jęknęli głośno.

- Nie ma mowy Weasley. - Draco prychnął. - Zabrałeś już wystarczająco dużo naszych pieniędzy.

Ron systematycznie ogrywał i bił większość uczniów Slytherinu. Harry słyszał, że miał z tego przyzwoity zysk.

- Moglibyśmy zagrać w Eksplodującego Durnia? - Zasugerował Blaise.

Wydawało się, że nikt nie miał nic przeciwko temu pomysłowi, więc Harry zgłosił się na ochotnika i pobiegł z powrotem do dormitorium, by zabrać karty.

W drodze powrotnej przez zamek, z kartami bezpiecznie w kieszeni i czerwonym kamieniem, Harry przyłapał się na uśmiechu i potrząsnął głową.

To, że życie było teraz dobre, nie oznaczało, że powinien się do niego przyzwyczajać.

Pouczał sam siebie o byciu czujnym tak bardzo, że prawie nie zauważył dyrektora na korytarzu. Ledwo uskoczył na bok, chowając się za gobelinem, zanim Dumbledore lub McGonagall zdążyli go zauważyć.

- Obawiam się, że muszę iść. - Dyrektor powiedział cicho, choć głośniej, niż zrobiłby to Harry, gdyby to miała być prywatna rozmowa. - Knot nalegał, bym tego wieczoru pojawił się osobiście.

- Jestem pewna, że możemy kontynuować pod twoją nieobecność przez jeden wieczór, Albusie. - McGonagall odpowiedziała drwiąco.

- Mam do ciebie największe zaufanie, moja droga. - Powiedział Dumbledore. - Martwię się tylko, że to może być pułapka...

- Pułapka?

Harry nie widział ich pary, ale wyobrażał sobie, że ostry ton McGonagall współgra z równie ostrym spojrzeniem jej oczu.

- W jakim celu? - Zapytała.

- Kamień Filozoficzny, oczywiście. - Dumbledore zachichotał.

Co to, kurwa, był Kamień Filozoficzny? zastanawiał się Harry.

McGonagall zniżyła głos do niemal szeptu, Harry musiał częściowo wychylić się zza gobelinu, by ją usłyszeć. - Wierzysz, że ktoś będzie próbował go zdobyć, kiedy ciebie nie będzie?

- Wierzę. - Dumbledore brzmiał uroczyście.

- W takim razie nie możesz odejść! - Wykrzyknęła McGonagall. - Powinieneś powiedzieć Korneliuszowi, żeby po prostu przeszedł do ciebie kominkiem.

- O nie, kochana, jestem pewien pułapek, które zastawiliśmy w korytarzu i wątpię, by Riddle miał odwagę stawić ci czoła. - Dumbledore zachichotał.

Korytarzu? Riddle? Czekaj... czy ten kamień jest Kamieniem Filozoficznym?

Harry usłyszał, jak McGonagall parsknęła z irytacją.

- Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać jest tak samo prawdopodobny, by pojawić się w naszym zamku, jak Severus, który wygrywa nagrodę Najbardziej Uroczego Uśmiechu Tygodnika Czarownica.

Czy Voldemort nazywa się Riddle? Prawie uderzył głową w ścianę z irytacji na samego siebie. Oczywiście, że tak, kto nazwałby swoje dziecko "Voldemort"?

- Musimy być zawsze czujni, moja droga. - Dumbledore kontynuował. - W każdym razie, wyjdę po obiedzie. Sugeruję, żebyś patrolowała korytarz po dziesiątej, to będzie bardziej dogodny czas dla kogokolwiek na próbę kradzieży.

- Tak, dobrze, porozmawiam z Filiusem i Severusem o ustanowieniu straży na dzisiejszą noc po twoim wyjściu, dobrze?

- Wspaniały pomysł! Spotkamy się na kolacji, by poznać ostateczny plan!

Harry usłyszał lekkie stuk, stuk, stuk, które oznaczało, że McGonagall opuściła salę. Wstrzymał oddech, czekając na kroki, które oznaczałyby, że Dumbledore również wyszedł.

Harry usłyszał westchnienie dyrektora, w opinii Harry'ego dość dramatyczne.

- Mam nadzieję, że nasze pułapki wystarczą, by utrzymać Voldemorta z dala od kamienia... - Powiedział cicho, zanim Harry usłyszał charakterystyczne odgłosy jego wyjścia z sali.

Harry policzył do dziesięciu, upewniając się, że nikt nie zobaczy, jak opuszcza kryjówkę, po czym pobiegł sprintem nad jezioro.

- Harry. - Zawołał Draco, zatrzymując się przed grupą. - Co tak długo?

- Masz karty? - Zapytał Nott.

Harry machnął ręką i kazał swojej magii uczynić ich rozmowę prywatną.

- Mniejsza o nie. - Powiedział lekceważąco. - Co wiecie o Kamieniu Filozoficznym?

 

Forward
Sign in to leave a review.