Obliviate (tłumaczenie)

Harry Potter - J. K. Rowling
Gen
G
Obliviate (tłumaczenie)
Summary
Harry przez całe życie miał pod górkę i przeżywał niemożliwe przeciwności losu: nienawistnych krewnych, ich nagłą decyzję o wyrzuceniu go z domu, a potem lata spędzone na ulicach Londynu.Udoskonalił sztukę przetrwania niemożliwych sytuacji. A jego magiczne moce wcale nie szkodzą jego szansom.A teraz? Możliwość uczęszczania do szkoły wypełnionej innymi magicznymi uczniami? Założenie własnego gangu? Walka z dyrektorami, którzy wydają się go nie lubić i nauka Oklumencji u swojego profesora?Życie jest teraz czadowe.Życie jednak nie jest "czadowe" dla Severusa Snape'a, który widzi małego chłopca pokrytego bliznami i wypełnionego traumą i martwi się o to, jak najlepiej wypełnić swoją przysięgę, by zapewnić chłopcu bezpieczeństwo, gdy wspomniany chłopiec ma talent do wywoływania niepochamowanego chaosu.Witam na roku pierwszym.
All Chapters Forward

Szerszeń w klatce

Severus obserwował ostrożnie swoje węże, gdy wszystkie powoli wchodziły na śniadanie. Wiedział, że pierwsza noc będzie wypełniona pojedynkami, grami o władzę i zawieraniem sojuszy.

On sam nie angażował się w politykę Slytherinu aż do czwartego roku, kiedy to został wyzwany przez starszego ucznia, który nie lubił jego statusu krwi i zniszczonych peleryn.

Od tego czasu nikt więcej nie rzucił mu wyzwania.

Skinął głową Farley, która z pewnością przyszłaby do niego, gdyby pojawiły się jakieś problemy, i uważnie obserwował pozostałych. Prawie opluł się kawą, gdy Lestrange, jeden ze starszych uczniów, z którymi miał porozmawiać, wszedł z okropną blizną z boku twarzy i wzrokiem spuszczonym ku ziemi. Ktoś najwyraźniej dał mu się we znaki.

Arogancki chłopak.

Kiedy pierwszoroczni weszli do sali, był zaskoczony, że pozwolili Potterowi zająć jego pierwsze miejsce, a potem ustawili się wokół niego. Nawet czystokrwiści bigoci z trzeciego pokolenia, Crabbe i Goyle, usiedli blisko niego, krzywiąc się i łypiąc na każdego ucznia, który ośmielił się na niego spojrzeć.

Nie, żeby ktokolwiek patrzył.

Wszyscy zdawali się unikać spojrzenia na Pottera. Severus zastanawiał się, co doprowadziło do takiego okazywania strachu i szacunku wobec małego dziecka.

Draco, Weasley i Zabini nie mieli jednak żadnych skrupułów, by wciągnąć Pottera w rozmowę. Sam Potter wyglądał na zmęczonego, zirytowanego, ale z uśmiechem na ustach, który sprawiał, że Severus zastanawiał się, co przegapił ostatniej nocy.

Severus zwlekał z odejściem od Głównego Stołu do czasu, aż nadejdzie sowia poczta. Uczniowie Slytherinu zawsze byli zasypywani listami od rodziców, doradzających swoim spadkobiercom najlepsze sojusze po usłyszeniu o starciach w noc otwarcia.

Uśmiechnął się, widząc Draco nalewającego Potterowi herbatę po tym jak skończył czytać list od rodziców.

Mądry chłopak. Lucjusz dobrze mu doradzał.

Severus powoli zbliżył się do stołu Slytherinu ze stosem planów lekcji przygotowanych dla uczniów. Dał plany od piątego do siódmego roku Farley i Flintowi do rozdania - od niechcenia rzucając urok prywatności, gdy był blisko dziewczyny.

- Profesorze. - Przywitała, kiwając głową z szacunkiem. - W czym mogę pomóc?

- Dzień dobry, panno Farley. Chciałem się upewnić, czy nie było żadnych problemów zeszłej nocy? - Severus posłał ostre spojrzenie okaleczonej twarzy Lestrange'a.

Farley roześmiała się, z niewielką dozą histerii wyczuwalną w jej tonie.

- Cóż, mieliśmy tylko kilka wyzwań. - Powiedziała powoli. - Alexander poszedł pierwszy i rzucił jedno, które wyraźnie przegrał.

Severus westchnął, arogancki dzieciak.

- Komu rzucił wyzwanie? I jaka klątwa pozostawiła tak głęboką bliznę?

Udawał, że pyta jako głowa domu, ale nie musiał ukrywać swojej ciekawości, Farley była bardziej niż szczęśliwa, mogąc podzielić się z nim wewnętrznymi plotkami. Był to jeden z wielu powodów, dla których Severus wybrał ją na prefekta i nominował na prefekta naczelnego, nie żeby Albus zgodził się z jego nominacją.

Uśmiechnęła się i pochyliła bliżej do niego, zupełnie niepotrzebnie, ponieważ zaklęcie prywatności wciąż działało, i powiedziała mu z błyskiem w oczach.

- To był Potter. Z nożem. Po tym, jak uniknął wszystkich klątw Lestrange'a i poddał go torturom. - Roześmiała się ponownie, okazując radość z nieszczęścia chłopaka. - To było niesamowite, profesorze. Potter nie miał nawet różdżki.

Severus odetchnął z ulgą. Niepokojące było to, że Lestrange rzucił wyzwanie pierwszorocznemu, ale bardziej, że Potter tak łatwo go rozciął. Spojrzał jeszcze raz na mniejszego chłopca, sprawdzając, czy nie ma żadnych widocznych obrażeń.

Farley zaśmiała się ponownie, zupełnie zbyt radośnie, biorąc pod uwagę sytuację.

- Wszyscy są zaintrygowani profesorze. - Wyznała. - Moc Pottera praktycznie z niego wypływa. Większość z nas chce zobaczyć, co się stanie.

Severus uniósł na nią brew.

- A ci, którzy nie chcą zobaczyć, co może się wydarzyć... ufam, że poinformujesz mnie, kiedy staną się wyraźniejsi?

Przytaknęła, rzucając pełne podziwu spojrzenie w stronę, gdzie siedział Potter.

- Oczywiście, profesorze. Nikt nie rzucił mu wyzwania po tym, jak wykończył Lestrange'a, więc teraz wszyscy się przyglądamy sytuacji.

W rzeczy samej.

Kiwnięciem głowy Severus przerwał zaklęcie prywatności i zaczął rozdawać plany zajęć młodszym rocznikom.

Gdy zbliżył się do pierwszorocznych, usłyszał, jak Draco uspokaja Pottera w sprawie planu lekcji i uznał, że to dobry moment, by wtrącić się do rozmowy.

- Spokojnie, Potter, mam twój plan lekcji wła... co ty, na Merlina, masz na sobie?!

Mały potwór siedział z szeroko otwartymi oczami. Miał na sobie ubranie z zeszłej nocy, plamy krwi na kołnierzyku, włosy zmierzwione gorzej niż zwykle.

- Straciłeś rozum dziś rano? - Severus wysyczał na niego. Arogancja tego dziecka. Siedząc przy jego stole, reprezentując jego dom, wyglądał jak jakiś nieczysty łotr.

- Proszę pana, to nie była jego wina! - Odezwał się Weasley.

- Cisza. - Severus warknął na Weasleya, nie odrywając spojrzenia od wiercącego się przed nim chuligana. - Draco, rozdaj resztę planów. Potter, ze mną. Natychmiast.

Zuchwały, idiotyczny, arogancki dzieciak.

Jakby Albus już nie obserwował go jak jastrząb i prawdopodobnie nie zachęcał do tego również Minerwy.

Pojawił się w zakrwawionym ubraniu, Merlinie.

Severus ruszył do swojego gabinetu, a Potter podążał za nim niczym kopnięty i przerażony szczeniak.

Wrodzone zło, w rzeczy samej. Albus stracił wątek.

Severus otworzył drzwi swojego gabinetu i wskazał Potterowi miejsce. Dziecko siedziało z ramionami ciasno skrzyżowanymi na piersi, drżąc lekko w dłoniach, pomimo zaciśniętych pięści. Severus zatrzasnął za sobą drzwi, na co Potter się wzdrygnął.

Ach, więc dzisiaj będzie miał do czynienia z Potterem, który wzdraga się przed bliskim kontaktem i głośnymi dźwiękami, w przeciwieństwie do Pottera, który rozciął innego ucznia na oczach czterdziestu świadków.

- Wyjaśnij. - Severus powiedział sztywno, obserwując pochyloną głowę dziecka.

- Przepraszam, psze pana. - Potter szepnął do stołu.

Magiczny potencjał jednego z największych czarodziejów stąpających po tej ziemi z pewnością siebie nowonarodzonego dziecka.

Severus zacisnął grzbiet nosa, modląc się o cierpliwość, która pozwoliłaby mu na rozmowę z dzieckiem bez przerażenia go.

- Nie chcę przeprosin w tej chwili, Potter. Tak się składa, że wiem, że posiadasz idealnie czyste i akceptowalne ubrania. Chciałbym poznać powody, które powstrzymały cię przed użyciem ich dziś rano.

Nie mówił celowo ostro, ale dziecko nadal odchyliło się do tyłu na krześle i spojrzało w górę na tyle, by rozejrzeć się dziko po pokoju- szukając drogi ucieczki?

Głupie dziecko.

- W po-pokoju jest zbyt wielu chłopców. Nie mogę się umyć ani... ani przebrać z nimi wszystkimi. - Potter jąkał się, ze spuszczoną twarzą i zarumienionymi policzkami.

- Nie wiem, jakiego rodzaju zakwaterowania oczekiwałeś w szkole z internatem, Potter, ale wspólne toalety są standardem.

To była najwyraźniej niewłaściwa rzecz do powiedzenia, bo Potter spojrzał na niego, oczami pełnymi jakiegoś rodzaju nieszczęścia, którego Severus nie potrafił zidentyfikować.

- W takim razie chcę odejść. - Potter wyszeptał ze smutkiem.

Co do kurwy nędzy, Potter.

A do diabła.

- Co do kurwy nędzy, Potter? - Severus zapytał głośno, zdumiony. - Dlaczego, u licha, brak osobnej łazienki miałby ci przeszkodzić w zdobyciu magicznego wykształcenia?

Nie powiedziałby tego dziecku, byłoby to niewypowiedzianie okrutne, ale dlaczego dziecko miałoby chcieć wrócić na ulicę? Bezdomne, samotne i walczące o przetrwanie w każdej minucie dnia?

Potter skulił się nieco bardziej, ponownie pochylając głowę i wzruszył ramionami.

- Jest ich sześciu. - Potter wyszeptał rozpaczliwie. - Nie będę się przy nich rozbierał. Draco powiedział, że możemy ustalić jakiś harmonogram mycia, ale oni wszyscy się na mnie gapili, a ja nie chciałem zdejmować ubrań w miejscu, w którym mogliby mnie zobaczyć.

Na litość Merlina.

Żal i wściekłość groziły przytłoczeniem, gdy zdał sobie sprawę ze stresu dziecka w tej sytuacji.

Wziął głęboki oddech, by się uspokoić i odezwał się łagodnie.

- Potter, nikt cię tu nie zaatakuje. Możesz się bezpiecznie przebrać i wykąpać wśród rówieśników.

Potter wykrzywił się do niego, prostując plecy i wbijając wzrok w profesora.

- Sorki, ale nie wiem, jak możesz tak mówić, skoro wczoraj w nocy bez powodu mnie zaatakowano.

To dziecko żyje w przekonaniu, że (w większości) zatwierdzone pojedynki są dla niego taką samą rzeczywistością jak napaść na tle seksualnym.

Serce Lily musiało być złamane, jeśli to widzi.

Severus uklęknął przy dziecku-przed biurkiem, by zachować między nimi coś namacalnego.

- Jaki harmonogram przygotowuje Draco? - Severus zapytał cicho, nie mając ochoty na traumatyczne wspomnienia Pottera w tej chwili.

Potter wzruszył ramionami i utkwił wzrok w ścianie obok głowy Severusa.

- Nie wiem. Mówiłem mu, że nie będę się rozbierał, kiedy oni wszyscy się patrzą, nie? A on powiedział, że zrobi czas, żebyśmy wszyscy mogli "mieć odpowiednią prywatność". - Powiedział, naśladując ostentacyjny sposób mówienia Draco.

To był akceptowalny układ.

- Bardzo dobrze. - Severus zgodził się. - Nie ma potrzeby pochopnego wycofywania się z prawowitej edukacji, jeśli Draco ma problem pod kontrolą.

Potter spojrzał na niego z nadzieją w oczach, po czym szybko odwrócił wzrok.

- 'Obra. - powiedział po prostu. Błędnie zakładając, że rozmowa została zakończona.

- Jestem zaskoczony, że nie byłeś w stanie samodzielnie wyczyścić swoich szat, słyszałem, że wczoraj wieczorem dałeś imponujący pokaz swoim współlokatorom.- Uśmiechnął się, patrząc na nerwowo drgającą postać Pottera. - Z pewnością małe zaklęcie oczyszczające nie byłoby dla ciebie zbyt trudne do wykonania?

Potter wzruszył ramionami, po czym znów nienaturalnie znieruchomiał.

- Nie jestem dobry w wymyślaniu zaklęć, kiedy myślę o innych rzeczach, nie?

Co, jak wiedział Severus, można było łatwo przetłumaczyć jako: "Nie potrafię kontrolować swojej magii, kiedy czuję się zagrożony lub przestraszony". Nawet jeśli nie były to słowa, których użył Potter.

Severus odpowiedział łagodnie, mając nadzieję, że powstrzyma dziecko przed dalszym zdenerwowaniem.

- Jeśli chcesz, mogę użyć uroku, by oczyścić twoje szaty i włosy. A jeśli Draco nie wypełni dzisiaj swojego planu, proszę, poinformuj mnie, a ja stworzę go w jego imieniu.

Harry spojrzał na niego podejrzliwie, w sposób, do którego Severus niechętnie się przyzwyczajał.

- Dlaczego niby miałbyś to zrobić? - Zapytał ostro.

Oszczędźcie mnie przed ciągłymi paranoicznymi dociekaniami chorego psychicznie chłopca w wieku przed dojrzewaniem.

Westchnął i wstał.

- Ponieważ jakakolwiek skaza na twojej osobie jest skazą na domu Slytherina, co jest skazą na mnie. Jeśli niezwykle szybki i prosty urok sprawi, że inni profesorowie będą uważać, że nie toleruję w moim domu niczego mniej niż doskonałości, to jest to cena, którą z radością zapłacę. Zrozumiano?

Szmaragdowe oczy spotkały się z jego obsydianowymi- przeszukując jego twarz w poszukiwaniu fałszu, gróźb lub innych ukrytych implikacji.

W końcu Potter przytaknął zdawkowo i z zaciśniętymi pięściami i mocno przymkniętymi oczami wyszeptał:

- No to dawaj.

Oczekiwał, że każde działanie wobec jego osoby będzie przepełnione bólem. Czy kiedykolwiek poznał coś innego? Czy kiedykolwiek nauczy się czegoś innego?

Skierował różdżkę na włosy i szaty dziecka i szybko mruknął. - Scourgify. Tergeo.

Czarne kosmyki włosów poruszyły się pod wpływem uroku, po czym ułożyły się płasko na głowie Pottera, wystarczająco oczyszczone. Jego szaty znów wyglądały na zupełnie nowe i nie poplamione.

- Skończyłem, Potter. - Powiedział lekko.

Chłopiec otworzył oczy, a jego ciało zdawało się lekko opadać z ulgi.

- Dzię-dzięki, psze pana.

Severus odpędził jego wdzięczność, informując go, że nie jest to konieczne.

- Nadszedł czas, abyśmy wrócili do Sali, abyś mógł dołączyć do swoich kolegów na pierwszych dzisiejszych zajęciach.

Potter wstał i zaczął zbliżać się do drzwi, gdy Severus odchrząknął, by przyciągnąć jego uwagę.

- Chciałbym cię poinformować, że twoje badanie fizyczne odbędzie się w piątek po południu, po kolacji. Zgłosisz się na nie do mojej klasy, chyba że wolisz bardziej publiczne badanie przez Madame Pomfrey? - Uniósł pytająco brew na dziecko. Zawsze oferował prywatne badania ślizgonom, których podejrzewał o ukrywanie fizycznej przeszłości. Jednak w przypadku specyficznej, niepokojącej historii Pottera, pozostawił tę opcję jemu.

Potter obserwował go, przechylając kunsztownie głowę, a jego zielone oczy stanowiły niewygodną mieszankę twardości i bezbronności. Severus poczuł się zupełnie nieswojo.

- Przyjdę, psze pana. - W końcu powiedział grzecznie, kontynuując chwiejnym krokiem w stronę drzwi ani razu nie odwracając się do niego tyłem.

Severus podjął impulsywną decyzję, jego ciekawość przezwyciężyła typową dla niego przyzwoitość.

- Dlaczego przyjąłeś wyzwanie Lestrange'a zeszłej nocy?

Chaotyczny potwór odwrócił się i spojrzał prosto na niego, jego oczy zalśniły, a usta zadrgały. Cały strach i uległość uciekły, a jego ciało promieniowało złośliwym poczuciem satysfakcji.

- Musisz uderzyć mocno, profesorze. Nie można okazywać strachu, bo można zginąć.

Uśmiechnął się prawdziwie dziko i wyszedł przez drzwi, po czym dodał.

- Jestem pewien, że pan rozumie, profesorze.

Severus schował głowę w dłoniach. Modlił się do jakiegokolwiek Boga, który mógł go wysłuchać, aby udało mu się przekonać pozostałych profesorów, że Potter jest po prostu utalentowanym i straumatyzowanym dzieckiem, a nie początkującym Czarnym Panem.

Niech nie wnikają zbyt głęboko w bliznę, którą obdarzył Alexandra.

 

Forward
Sign in to leave a review.