
Pierwsza noc (gra o władzę)
Gdy tylko portret zamknął się za wujkiem Sevem, atmosfera w pokoju od razu się zmieniła.
Draco spodziewał się tego, ojciec ostrzegał go, kiedy mówił mu o polityce Slytherinu. Powiedział mu, czego może się spodziewać pierwszej nocy, gdy sojusze zostaną utworzone, a hierarchie uporządkowane.
Farley, prefekt siódmego roku, stała i przyglądała się pomieszczeniu.
- Jeśli ktokolwiek chce powstrzymać się od bycia wyzywanym, proponuję udać się do swojego dormitorium. - Oznajmiła raczej władczo.
Harry rzucił Draco szybkie spojrzenie, imponująco komunikując mu swoje zmieszanie bez ogłaszania tego całej sali. Draco uniósł na niego brew i miał nadzieję, że wykaże się cierpliwością, wiedząc, że wszystko zostanie wyjaśnione, gdy tylko ci, którzy chcieli uniknąć konfliktu, wyjdą.
Crabbe i Goyle natychmiast ruszyli w poszukiwaniu swojego dormitorium, tu bez żadnych niespodzianek. Ich ojcowie prawdopodobnie powiedzieli im, by unikali walki o władzę i po prostu przyłączyli się do tego, kto wyjdzie z niej zwycięsko. Bardzo niewielu starszych uczniów odeszło, wielu, tak jak on, pozostało tylko po to, by obserwować nadchodzące konflikty.
Gdy bierni uczniowie opuścili salę - w sumie mniej niż tuzin - Farley ponownie zwróciła się do milczącej sali.
- Wyjaśnię to tylko raz, i to szybko, naszym nowym uczniom. Slytherin produkuje najwięcej polityków, częściowo ze względu na nasze ambicje, ale także dlatego, że polityka odgrywa ważną rolę w naszym domu i naszej historii. Wasze nazwisko nic tu nie znaczy, jeśli brakuje wam siły, by je podtrzymać. Liczy się władza. Jeśli chcecie być potężni w naszym domu, to macie szansę to udowodnić. Wyzwania są publiczne i mogą być rzucane przez każdego każdemu. Jednak po zakończeniu pojedynku nie można go powtórzyć aż do następnego roku. Sekundanci są wyznaczani wyłącznie jako wolontariusze. Robimy to pierwszej nocy, aby resztę roku można było zakończyć w spokoju - po zakończeniu gry o władzę możemy skupić się na nauce i zajęciach pozalekcyjnych. Jeśli zostaniesz wyzwany i odmówisz, musisz odejść do swojego dormitorium- zrozumcie jednak, że jest to jedna z najwyższych form hańby w naszym domu.
Spojrzała na wszystkich surowym wzrokiem, po czym uśmiechnęła się ostro.
- Pierwszy wyzywający może zabrać głos.
Szósty rok, Alexander Lestrange, natychmiast wystąpił naprzód. Draco miał przeczucie, że wie, dokąd to zmierza.
Oczywiście, Lestrange wyraźnie oznajmił:
- Wyzywam Harry'ego Pottera.
Większość sali odetchnęła zszokowana, uważano bowiem, że rzucanie wyzwania pierwszorocznemu przez ucznia po czwartym roku jest w najlepszym wypadku nieeleganckie. Ojciec Draco zapewnił go, że jedynymi uczniami, którzy mogliby rzucić mu wyzwanie, byliby inni pierwszoroczni, i nauczył go kilku zaklęć, aby upewnić się, że będzie w stanie ich pokonać. Draco przypuszczał, że sława i historia Pottera prawdopodobnie doprowadziły do tej konfrontacji. Jego pokaz siły podczas kolacji prawdopodobnie również do tego zachęcił.
Potter miał obojętny wyraz twarzy, któremu przeczył jedynie błysk w oczach, które wyglądały na zachwycone wyzwaniem.
- Czad. - Harry powiedział, przyjmując wyzwanie ze swoim zwyczajowym slangiem.
Draco już miał zgłosić się na ochotnika, by zostać jego sekundantem, co było pozycją, której wolałby nie zajmować, ale wiedział, że pomogłoby mu ugruntować swoją pozycję w kręgu Pottera, kiedy Weasley go ubiegł.
- Jestem jego sekundantem. A twój? - powiedział Weasley, zwracając się do Lestrange'a szorstko, który się roześmiał.
- Zdrajca krwi w parze z bachorem, który przeżył? Co za niespodzianka.
Po chwili odezwał się Daniel Travers, uczeń siódmego roku, zgłaszając się na ochotnika na sekundanta Lestrange'a.
Draco zobaczył wyraz twarzy Pottera, jego absolutną żądzę krwi, nieukrywaną w spojrzeniu i zadrżał. Jego współczucie szybko przeniosło się na starszych chłopców, którzy wyglądali na tak zadowolonych z siebie.
Przecież on ich zabije.
Niemal jakby Farley czytała w myślach Draco, a może i potrafiła, w całym domu byli przecież praktykujący legilimencję, odezwała się ponownie.
- Tylko nieśmiercionośne klątwy. - Powiedziała chłopcom. - Mamy pod ręką naszych uzdrowicieli, którzy będą leczyć rany i klątwy, ale nie będziemy zabijać. Niewybaczalne są na ogół darowane, w granicach rozsądku. Każdy, kto spróbuje poinformować nauczyciela o użyciu tych klątw, zostanie odtrącony- bardzo nieprzyjemny los dla każdego ucznia. Zrozumiano?
Potter, Weasley, Lestrange i Travers przytaknęli. Pozostali uczniowie zaczęli szeptać o szansach na to, że Lestrange doprowadzi Pottera do szaleństwa, tak jak wujek i jego żona zrobili to z aurorami Longbottom.
Reszta uczniów szybko się wycofała, tworząc krąg wokół Pottera i Lestrange'a. Weasley i Travers stanęli za swoimi kolegami, tuż po zewnętrznej stronie tarczy postawionej przez Farley.
- Pojedynek zaczyna się, gdy wystrzelę białą iskrę, a kończy, gdy jeden z przeciwników się podda.
Lestrange stał sztywno, utrzymując standardową pozę pojedynkową, której bez wątpienia nauczył się od swojego uwięzionego wuja. Jego stopy były rozstawione na szerokość barków, jego dominująca ręka trzymała różdżkę pionowo przed jego klatką piersiową, a druga ręka była napięta u jego boku. Jego twarz miała bezwzględny, zdeterminowany wyraz. Pewny siebie, arogancki i niewłaściwy.
Draco od razu wiedział, że Potter jest potęgą, gdy tylko przywołał na Pokątnej swoją pomiętą kurtkę. Kiedy odszedł, czarownice i Draco milczeli, wciąż odczuwając skutki jego magii. Draco opowiedział ojcu o interakcji, lamentując, że nigdy wcześniej nie czuł czyjejś magii tak silnie. Jego ojciec był rozsądny, gdy poradził mu, by trzymał się blisko Pottera - ta moc była czymś, za czym należało podążać, a Potter najwyraźniej miał ją w nadmiarze.
Draco obserwował teraz Pottera z niecierpliwością. Widział jego zrelaksowaną pozę i uśmiech na twarzy. Zastanawiał się, jak Lestrange mógł czuć się tak pewny siebie w obliczu ostrego uśmiechu Pottera i chętnych oczu osadzonych w twarzy pokrytej bliznami, które wskazywały, że walczył już wcześniej - i wygrał.
Farley wystrzeliła pojedynczą iskrę i pokój zamilkł. Z wyjątkiem Zabiniego, którego Draco słyszał obstawiającego rychłe zwycięstwo Pottera. Brzmiało to jak dobry zakład. W przyszłym roku Draco będzie musiał szybko obstawić stawkę.
Lestrange zaśmiał się, okrutnym, szyderczym śmiechem.
- Gdzie twoja różdżka, mały? Już się poddałeś?
Potter przekrzywił głowę na bok, wyglądając jak zdezorientowane dziecko.
- Przepraszam. - powiedział cicho, kpiąco przechylając swój akcentowany głos. - Chyba zapomniałem, że ty musisz mieć swoją.
Weasley parsknął, podczas gdy Draco był pewien, że to obleśny śmiech Blaise'a usłyszał za sobą.
Lestrange warknął, a jego arystokratyczne rysy opanowało wściekłe spojrzenie po subtelnej zniewadze i zaatakował.
- Finestra! - Krzyknął, celując różdżką prosto w Pottera.
... który odskoczył od nadchodzącej klątwy z taką łatwością, że równie dobrze mógłby tańczyć walca.
- Przerażające. - Potter powiedział drwiąco, jego uśmiech powiększył się, aż zbyt wiele zębów było widocznych, by można je było uznać za cokolwiek innego niż zabójcze.
- Bombarda! Incarcerous! Reducto!
Potter machnął lekceważąco ręką przed sobą, tworząc cielesną tarczę chroniącą go przed klątwami. Mógłby ciąć szkło od ostrości swojego uśmiechu.
- Słabeusz. - Potter drwił z Lestrange'a, jego zielone oczy śmiały się ze starszego ucznia.
Draco wiedział dokładnie, co padnie z ust Lestrange'a, zanim ten to powiedział. Skrzyżował palce i modlił się do Merlina, by Potter powstrzymał się od zbyt głośnego krzyku, gdy Lestrange krzyknął:
- CRUCIO!
Czas zdawał się zwolnić, gdy cała sala patrzyła, jak czerwona klątwa leci w stronę dziecka, które zawirowało elegancko na bok, śmiejąc się.
Potter był szalony. Absolutnie, wspaniale, przerażająco, szalony.
- Moja kolej? - Potter zapytał, wciąż przekrzywiając głowę na bok, jakby zaciekawiony tym, co się stanie, gdy to zrobi. Spojrzał twardo na Lestrange'a i wyszeptał tylko.
- Chcę, żeby cię zabolało.
Lestrange nigdy nie zdołałby uniknąć zaklęcia tak szybko, jak poleciało w jego stronę. Upadł na kolana i chwycił głowę w dłonie. Jego rozdzierające uszy wrzaski będą nawiedzać zarówno najgorsze koszmary Draco, jak i jego najbardziej radosne sny.
Kiedy wciąż krzyczał, Potter machnął ręką i cały Slytherin patrzył w szoku, jak czarna różdżka ze leci z ręki starszego chłopca prosto do pustej dłoni Pottera.
Draco był pewien, że Potter miał zamiar zaoferować Lestrange'owi możliwość poddania się, w końcu i tak zakończył klątwę, którą na niego rzucił, jednak potem odtańczył taniec tuż przy drugim chłopcu i przyłożył mu nóż do gardła.
- Poddajesz się, mały? - Potter zapytał cicho.
Lestrange podniósł głowę, by odpowiedzieć, ale zanim zdążył, Potter uderzył ponownie.
Mściwie. Bezlitośnie. Agresywnie.
Potter przeciął nożem twarz Lestrange'a, sprawiając, że krew trysnęła z rozcięcia, które biegło od czoła w dół prawej strony twarzy aż do ust.
Lestrange wrzasnął ponownie i zaczął mówić.
- Poddaję się. Poddaję się.
Travers natychmiast ruszył do akcji, gdy Farley upuściła tarczę. Zaniósł krwawiącego Lestrange'a do uczniów siódmego roku, którzy byli praktykantami w Świętym Mungo.
Farley spojrzała na Harry'ego, jej twarz w nietypowy sposób zdradzała zaskoczenie.
- Zwycięzca: Potter. - Powiedziała cicho.
Draco zaczął bić brawo, zadowolony, że nie był jedyny. Weasley jowialnie poklepał Harry'ego po ramieniu, chociaż Potter wzdrygnął się nieznacznie przy tym kontakcie.
Draco miał nadzieję, że reszta domu uznała to za skok adrenaliny po pojedynku, a nie za słabość.
Potter uśmiechnął się, chowając nóż do kieszeni. Pozornie obojętny na napływ zbliżających się ofert sojuszu, które wkrótce będzie otrzymywał.
- Czy to już wszystko? - Potter zapytał salę, patrząc szorstko na Parkinson, jakby miała czelność lub idiotyzm, by rzucić wyzwanie chłopakowi, gdy był pokryty krwią szesnastolatka.
Kiedy nikt się nie odezwał, Potter roześmiał się.
- W takim razie dobranoc.
W najbardziej swobodnym pokazie obojętności, Potter odwrócił się plecami do pokoju i powoli ruszył w stronę schodów. Głowę miał wysoko, a zakrwawione dłonie puste.
Draco nawiązał zszokowany kontakt wzrokowy z Weasleyem, po czym obaj natychmiast ruszyli za Potterem do dormitorium.
Draco przez całe życie powtarzano, by szukał władzy i robił wszystko, co w jego mocy, by za nią podążać.
Nigdy się nie kłaniać, Malfoyowie nigdy się nie kłaniają, jeśli można tego uniknąć. Ale jeśli znajdziesz władzę - podążaj za nią. Stań się niezbędny.
Potter był najpotężniejszym czarodziejem, jakiego kiedykolwiek widział w akcji.
Więc Draco podążył za nim.