Obliviate (tłumaczenie)

Harry Potter - J. K. Rowling
Gen
G
Obliviate (tłumaczenie)
Summary
Harry przez całe życie miał pod górkę i przeżywał niemożliwe przeciwności losu: nienawistnych krewnych, ich nagłą decyzję o wyrzuceniu go z domu, a potem lata spędzone na ulicach Londynu.Udoskonalił sztukę przetrwania niemożliwych sytuacji. A jego magiczne moce wcale nie szkodzą jego szansom.A teraz? Możliwość uczęszczania do szkoły wypełnionej innymi magicznymi uczniami? Założenie własnego gangu? Walka z dyrektorami, którzy wydają się go nie lubić i nauka Oklumencji u swojego profesora?Życie jest teraz czadowe.Życie jednak nie jest "czadowe" dla Severusa Snape'a, który widzi małego chłopca pokrytego bliznami i wypełnionego traumą i martwi się o to, jak najlepiej wypełnić swoją przysięgę, by zapewnić chłopcu bezpieczeństwo, gdy wspomniany chłopiec ma talent do wywoływania niepochamowanego chaosu.Witam na roku pierwszym.
All Chapters Forward

Myślodsiewnia

Severus przemierzał trawniki na Private Drive, zaledwie dwa dni po rozmowie z Potterem. Niech go diabli, jeśli nie pójdzie zapytać Petunii, co się z nią dzieje. Poszedł w ciągu dnia, uznając, że w ten sposób Potter prawdopodobnie będzie poza domem z jednym ze swoich łobuzerskich przyjaciół, przez co nie będzie musiał oglądać dziecka.

Szyderczo spojrzał na pasujące do siebie domy i nieskazitelne trawniki. Nie było niespodzianką, że Petunia próbowała udowodnić światu, jak bardzo jest "normalna", dopasowując się do każdego innego szarego mugolskiego domu na ulicy. Petunia jako dziewczynka była nieznośną, nijaką osobowością, najwyraźniej dorosłość nie przyniosła jej żadnych wielkich zmian.

Severus podszedł do numeru cztery i energicznie zapukał do drzwi.

Dudniący głos mężczyzny rozbrzmiał w całym domu.

- Skarbie! Otwórz drzwi!

Petunia Dursley z domu Evans otworzyła drzwi z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Witaj, jak mogę, o Boże, czego chcesz? - Jej uśmiech zmienił się w grymas, gdy rozpoznała Severusa.

- Tunia, czy tak się wita starego przyjaciela? - Wycedził z ironicznym uśmieszkiem na ustach.

- Wynoś się stąd! Nigdy więcej nie chciałam widzieć twojej twarzy. - Syknęła, próbując zamknąć przed nim drzwi.

Wetknął stopę w drzwi, aby uniemożliwić jej ich zamknięcie i uniósł na nią brwi.

- Jestem tu, by porozmawiać o twojej siostrze, wiesz, tej UZALEŻNIONEJ OD NARKOTYKÓW.

Severus celowo podniósł głos pod koniec swojej wypowiedzi, aby zachęcić ją do wpuszczenia go do domu lub zaryzykowania, że sąsiedzi usłyszą ich rozmowę.

Byłoby szkoda, gdyby sąsiedzi zaczęli zadawać pytania. Pytania, które mogłyby wstrząsnąć nijaką "normalnością", którą Petunia miała nadzieję emanować.

Udało się. Petunia zbladła i wpuściła go do środka.

- Wejdź i mów ciszej.

Wszedł do środka i rozejrzał się po wewnętrznym korytarzu. Na ścianach w holu i na ścianie prowadzącej na schody wisiały zdjęcia. Skrzywił wargę na widok niechlujnego blond młodzieńca przedstawionego na każdym zdjęciu. Co dziwne, nie było żadnych zdjęć Pottera. Czy bachor wstydził się aparatu?

- Słońce? Kto to był?

Duży, wąsaty mężczyzna, który zdobił wiele zdjęć na ścianach, wszedł do środka.

- Ach, ty musisz być mężem Tunii. - Severus spojrzał na mężczyznę i skrzywił wargę z niesmakiem. - Jestem pewien, że to dla ciebie przyjemność.

- Vernon, kochanie, to jest Severus Snape. Był jednym z jej przyjaciół, kiedy byliśmy dziećmi. - Petunia starała się mówić spokojnie, kładąc dłoń na ramieniu Vernona, ale jej głos cały czas drżał.

Mężczyzna, Vernon, nadymał się.

- Słuchaj, nie wiem, czego chcesz, ale nie potrzebujemy żadnego z twoich dziwaków kręcących się tutaj.

Snape zignorował go i spojrzał ostro na Petunię.

- Jestem tu, ponieważ odbyłem interesującą rozmowę z panem Potterem. Miał wrażenie, że Lily nie umarła i porzuciła go, by uzależnić się od narkotyków?

Petunia, trzeba jej przyznać, była wspaniałą aktorką. Naprawdę wyglądała na zdezorientowaną.

- Potter? Zginął, kiedy wysadzono ich w powietrze, prawda? - Udało jej się zbladnąć o kilka odcieni, co było prawdziwym wyczynem. - Nie wrócili do życia, prawda? - Jej głos zniżył się do pełnego przerażenia szeptu.

Merlinie.

- Nie bądź tępa Tunio. - Severus prychnął. - Miałem na myśli dziecko, Harry'ego Pottera.

Vernon spojrzał na niego.

- Słuchaj, nie wiemy, kim jest ten mały Potter i nie obchodzi nas to. Słyszałem wszystko o tobie i twoich dziwacznych przyjaciołach i nie chcemy twoich bzdur nigdzie w pobliżu. A teraz lepiej odejdź, zanim zadzwonię na policję!

Severus westchnął. Miał nadzieję załatwić to pokojowo, ale ci mugole byli celowo niepomocni. Wyciągnął różdżkę i machnął nią w ich stronę, unieruchamiając oboje.

- No już. - powiedział gładko. - Dlaczego nie porozmawiamy racjonalnie?

Severus odwrócił się do Petunii i zmierzył ją przeszywającym spojrzeniem, które doskonalił przez lata wynajdywania kłamstw.

- Gdzie jest teraz chłopiec?

- Jaki chłopiec?! - Wrzasnęła. - Mój Dudley jest ze swoimi przyjaciółmi!

- Nie twój wielorybi syn, Potter. Gdzie jest dzisiaj Potter? - Severus wysyczał na nią, mając dość tych bzdur i narastającego bólu głowy.

- Proszę, nie znamy żadnych dzieci Pottera. - Petunia zawodziła, walcząc bezskutecznie. - Jedynym chłopcem, jakiego mamy, jest nasz Dudley.

Co się tutaj dzieje?

Severus westchnął. Jeśli mieli tacy być, to niech tak będzie. Spojrzał Petunii w oczy, wycelował różdżkę w jej czoło i wyszeptał.

Legilimens.

Natychmiast został wciągnięty w mękę wspomnień i emocji Petunii.

Przeszukanie umysłu danej osoby w poszukiwaniu wspomnień związanych z konkretną osobą lub wydarzeniem może być trudne, ale nie niemożliwe. Wszystko, co doświadczony praktykujący musi zrobić, to zasugerować umysłowi osobę lub wydarzenie, które chce zobaczyć.

Szepnął. "rodzina" do jej umysłu. Ominął wszelkie wspomnienia związane z "Dudziaczkiem" lub mężczyzną-morsem, którego nazywała swoim małżonkiem. Zignorował bolesne przebłyski państwa Evans; dwoje wspaniałych ludzi, których Severus opłakiwał bardziej niż własnego ojca.

I jeszcze Lily.

Wspomnienia Petunii o Lily były przepełnione zazdrością i goryczą. Jej wspomnienia migały szybko, jakby jej umysł próbował odrzucić obecność siostry.

Ze strony Severusa nie padły żadne argumenty. Wolałby nie być atakowany wspomnieniami Petunii o Lily, jego własne były wystarczające, by wywołać u niego niepokój.

Harry Potter. Syn Lily. - wyszeptał.

Severus czekał, aż pojawią się wspomnienia dziecka, kiedy umysł Petunii stał się całkowicie czarny.

Czerń była dezorientująca. Nie była to rozmyta czerń osoby, która stara się przywołać wspomnienia konkretnej osoby lub wydarzenia. Była to pusta czerń czegoś, co zostało całkowicie usunięte z umysłu. Miała specyficzny mdły smak, niemal leczniczy.

Gwałtownie wycofał się z jej umysłu, nie zwracając uwagi na jej komfort.

- Usunięcie pamięci? - Mruknął.

Nie było innego wytłumaczenia, dlaczego wszelkie wspomnienia o Potterze zostały wymazane z jej umysłu.

Petunia jęknęła, a łzy spłynęły jej po policzkach.

- Proszę, nie wiem, czego chcesz. Po prostu zostaw nas w spokoju.

Cóż, to z pewnością ciekawe.

Severus przybył tutaj z zamiarem naprawienia krzywdy wyrządzonej martwej kobiecie, a zamiast tego znalazł się w kłopotliwej zagadce.

Kto sprawił, że Petunia Dursley, opiekunka Pottera, zapomniała o dziecku? A co ważniejsze, kiedy to zrobili? Czy dziecko było obecne?

Niech to szlag.

Gdzie jest ten przeklęty chłopiec?!

Severus zaczął wyobrażać sobie scenariusze, w których rodzina wpada na celownik wyznawców Czarnego Pana, gdy kupują jego szkolne rzeczy. Mogli porwać dziecko i wymazać je z umysłów krewnych, by zmniejszyć szanse na natychmiastowe zgłoszenie porwania.

Severus zebrał się w sobie i odwrócił do Vernona Dursleya. Będzie musiał spróbować innego podejścia, a umysł Petunii był w tej chwili zbyt kruchy, by ponownie do niego wkroczyć.

Wpatrywał się w przerażone oczy przed sobą i wślizgnął się do umysłu Vernona.

Gdy tylko wszedł do niezwykle prostego umysłu mężczyzny, rzucił tak wiele tarcz, jak tylko mógł, aby zablokować wszystkie przychodzące myśli, emocje lub niechciane wspomnienia.

Skoncentrował się na obrazie Pottera w swoim umyśle i przeniósł go do umysłu Dursleya. Jeśli mężczyzna widział Pottera po jego zapomnieniu i prawdopodobnym uprowadzeniu, wyciągnie wspomnienie i Severus będzie mógł je usunąć na własny użytek, by je zbadać i zidentyfikować winowajców.

Opuścił jedną z tarcz, które umieścił w umyśle mężczyzny, koncentrując się na przeniesieniu obrazu Pottera z jego umysłu do umysłu Dursleya.

Przeglądał się w lustrze, czesał wąsy, myśląc o interesie, który miał nadzieję wynegocjować tego dnia. Chwycił marynarkę z łóżka, kiedy Petunia zaczęła krzyczeć z innej części domu.

- VERNON! DZWOŃ NA POLICJĘ! W NASZYM DOMU JEST WŁÓCZĘGA!

Wyrwał swój kij golfowy z torby stojącej pod ścianą i ruszył najszybciej jak potrafił do kuchni.

Przedarł się przez kuchenne drzwi i z częściową ulgą zobaczył, że to posiniaczone, zakrwawione, małe dziecko. Nie mogło mieć więcej niż 5 lub 6 lat.

Zamachnął się kijem golfowym w stronę dzieciaka i krzyknął do niego.

- WYNOŚ SIĘ Z NASZEGO DOMU! DZWONIĘ NA POLICJĘ!

Dziecko wpatrywało się w niego, osłupiałe. Prawdopodobnie przestraszyło się, że zostało złapane, zanim uciekło z ich kosztownościami. W jego dużych, zielonych oczach pojawiły się łzy, jednak Vernon nie zamierzał dłużej tego tolerować. Chwycił małego za mankiet koszuli i zaciągnął go do drzwi wejściowych.

Z łatwością wyrzucił dziecko za drzwi i powiedział mu stanowczo.

- Jeśli jeszcze raz zobaczę cię w pobliżu mojego domu lub mojej rodziny, każę cię zamknąć na resztę życia, jasne chłopcze?

Zatrzasnął drzwi i wspomnienie się skończyło.

Severus wyrwał się z umysłu Dursleya i zamknął swój własny. Musiał skupić się na zadaniu, zanim zacznie rozszyfrowywać szczegóły.

Memoria Extractius. - wyszeptał, wyciągając srebrną nić z umysłu Dursleya do srebrnej fiolki, którą wyczarował.

Wyszeptał zaklęcie usypiające i uwolnił ich z efektu obezwładnienia. Debatował nad wyczyszczeniem ich pamięci o jego wizycie, ale ostatecznie zdecydował się tego nie robić. Zbyt wiele usuniętych wspomnień dla przyziemnego umysłu mogło doprowadzić do szaleństwa.

A ktoś (Potter?) najwyraźniej już to zrobił.

Rzucił ostatnie szydercze spojrzenie Petunii, po czym wymknął się przez drzwi, udając się do Hogwartu.

Po przybyciu do szkoły szybko udał się do swojego gabinetu. Wiedział, że Albus bez wątpienia będzie chciał natychmiast dowiedzieć się o dziwactwie otaczającym krewnych Potterów, ale potrzebował czasu, by wcześniej przeanalizować wspomnienie.

Wrzucił je do swojej myślodsiewni i wszedł do niej jeszcze raz.

Iiiiii tu.

Podniósł rękę i zatrzymał wspomnienie w momencie, gdy Dursley po raz pierwszy zobaczył Pottera.

Podszedł bliżej do chłopca, który zastygł w zaskoczonym osłupieniu. Dziecko miało na sobie mniej blizn niż Potter, którego widział przedwczoraj, ale wciąż zbyt wiele jak na zwykłe dziecko w wieku około 5 lub 6 lat.

Ten Potter był blady znacznie bledszy niż opalone dziecko, które widział wcześniej. Był też niemiłosiernie posiniaczony. Nawet w zbyt dużych i zakrwawionych ubraniach, które miał na sobie, Severus mógł dostrzec siniaki na jego twarzy, szyi, nadgarstkach i obojczyku.

W oczach dziecka również było widać przerażenie, wyczerpanie i całkowitą niewiedzę, dlaczego jego krewni nazywają go intruzem.

Severus musiał wielokrotnie zamykać i oczyszczać umysł, aby zbadać każdy kąt tego wspomnienia bez wycofywania się i przeklnięcia Petunii i jej cholernego wieloryba małżonka.

W oczach Lily nigdy nie powinno być tyle bólu i strachu.

Po wielokrotnym odtworzeniu wspomnienia, Severus wycofał się i zatopił dłonie we włosach, rozmyślając o tym.

Kto wymazał pamięć Dursley'ów? Jeśli to jedyne wspomnienie, jakie Dursley miał o Potterze, i ostatecznie wróci, by zweryfikować również Petunię, to zostali potraktowani obliviate jakiś czas przed tamtym porankiem. Jeśli jednak siniaki na dziecku pochodziły od wieloryba, co Severus mocno podejrzewał na podstawie strachu dziecka w jego obecności, miały zaledwie kilka godzin. Czy mężczyzna pobił dziecko, a potem zapomniał o nim tej nocy?

Czy to był Potter?

Czy tak małe dziecko mogło rzucić tak silny urok?

A może istniała czarownica lub czarodziej, którzy wiedzieli o znęcaniu się Vernona i myśleli, że wyświadczają Chłopcu Który Przeżył przysługę, wymazując go z umysłów Dursleyów?

Gdzie Potter mieszkał od tamtego czasu? Jeśli w tym wspomnieniu chłopiec miał 6 lat i zakładając, że Dursleyowie naprawdę nigdy nie pozwolili mu wrócić, tak jak wskazywały na to wspomnienia, pozostawało pięć lat, przez które nie można było go odnaleźć.

Niech ich szlag.

Przynajmniej Severus mógł być w miarę pewny, że chłopiec będzie uczęszczał do Hogwartu, jeśli sposób, w jaki ściskał swój list, był jakimkolwiek wskaźnikiem.

Westchnął głęboko i postanowił zająć się Albusem. Będzie musiał poinformować go o spotkaniu z Potterem i odkryciu Dursleyów.

- Severusie! Mój chłopcze! Wejdź, proszę, wejdź! - Albus stał i machał otwartymi ramionami w geście powitania.

Severus skrzywił wargę na widok śmiesznych szat Albusa w jasnoniebieskim kolorze z wyhaftowanymi zielonymi smokami.

- Albusie. - powiedział chłodno, siadając. - Zakładam, że chciałbyś wiedzieć, jak poszło z Potterem?

Starszy czarodziej zachichotał.

- Nigdy nie jesteś skory do pogawędek, Severusie? - Jego niebieskie oczy zabłysły, gdy uśmiechnął się do Mistrza Eliksirów. - Przyznaję, że jestem odrobinę ciekaw, jak poszła twoja rozmowa z młodym Harrym.

Snape prychnął, "odrobinę ciekaw" było odpowiednikiem stwierdzenia, że Hagrid "odrobinę lubił" niebezpieczne stworzenia.

- Wspomnienie, jak mniemam? - Zapytał, widząc myślodsiewnię już przygotowaną na biurku Albusa.

Dyrektor pochylił głowę, a jego oczy nigdy nie straciły tego piekielnego błysku.

- Jeśli byłbyś tak uprzejmy.

Severus przypomniał sobie swoje spotkania z Potterem; zarówno incydent w parku, jak i późniejszą rozmowę w delikatesach. Delikatnie wyciągnął kosmyk i umieścił go w czarze.

- Dołączysz do mnie? - Albus zapytał uprzejmie.

- Oczywiście.

Severus prawdopodobnie będzie musiał ponownie ocenić swoje początkowe ustalenia dotyczące zachowania Pottera, aby poszukać wskazówek dotyczących incydentu z Dursleyami.

Jego pierwsze spojrzenie na Pottera z pewnością powinno sugerować znęcanie się nad nim. I prawdopodobnie tak by było, gdyby Severus nie był tak skupiony na brudnym ubiorze chłopca, złych manierach i irytującym akcencie.

Zbyt mały jak na swój wiek i łakomie obserwujący rodziców z dziećmi. Wyglądał na zazdrosnego i zrezygnowanego w swych spojrzeniach.

Jego wzdrygnięcia. Jego nieufność. Jego łatwe wymigiwanie się. Chociaż... interesujące.

Albus zauważył to w tym samym czasie, co Severus.

- Czy on... użył Imperiusa by zmusić Minerwę do odejścia? - Albus wyszeptał, zszokowany, promieniując niedowierzaniem z każdego kawałka swojego ciała.

To z pewnością tłumaczyło nagłe i niewyjaśnione odejście Minerwy... Chociaż nie to, jak chłopak stał się tak biegły w używaniu tak mrocznej klątwy.

Severus skrzywił się, widząc strach i potulną uległość Pottera, gdy chwycił go za ramię.

Albus przerwał wspomnienie, gdy dziecko szepnęło.

- Nie chcę ci zrobić krzywdy, ale zrobię jeśli trzeba będzie. - Severus przypomniał sobie, jak później dziecko potwierdziło, że jest w stanie sprawić, by ludziom, którzy go skrzywdzili, przytrafiały się złe rzeczy.

Czy wymazanie ich wspomnień liczyło się jako "zła rzecz"? Severus zastanawiał się cicho.

Albus był blady i wyraźnie wstrząśnięty.

- Niewybaczalne nie może być dokonane przypadkowo. Wymaga intencji i silnej kontroli nad magicznym rdzeniem rzucającego.

Severus skinął głową w zamyśleniu. Był znacznie mniej powściągliwy w swoim gniewie, gdy Albus kontynuował wspomnienie i zdał sobie sprawę, że Potter celowo go obezwładnił.

"Przypadkowa magia" jasne.

Chociaż... niepokojące było to, że młody chłopak opanował umiejętność usypiania potencjalnego zagrożenia bez użycia różdżki, jedynie szeptem pragnąc, by tak się stało.

Nie wróżyło to dobrze, że chłopiec miał spokój, odkąd został bezceremonialnie wyrzucony z domu.

Albus wyglądał ponuro. Błysk w jego oczach przygasł, a usta zacisnęły się w cienką linię.

Oboje patrzyli, jak Severus osacza chłopca w autobusie. Poczuł odrobinę wstydu, gdy rozpoznał mechanizm obronny chłopca, polegający na zwinięciu się w kłębek i próbie wydawania się jak najmniejszym celem.

Potter również dość szybko zmienił osobowość, gdy Severus przyglądał się jego obrzydliwemu ubraniu.

Dziecko przeszło od przestraszonego i uległego do agresywnego...

Na myśl o różnych sposobach, w jakie maltretowane dziecko mogło zinterpretować jego oceniające i przeszywające spojrzenie, poczuł, że robi mu się gorąco na karku.

- Ciekawe... - mruknął Albus, kiedy dziecko zaprotestowało, by Severus kupił mu lunch. - Raczej targuje się jak Lucjusz, prawda?

Severus prawie parsknął na tę ocenę. Być może by to zrobił, gdyby Albus nie wypowiedział imienia Lucjusza jako obelgi, a nie komplement. Wydawało się, że dziecko dość dokładnie omówiło warunki ich "umowy" podczas lunchu.

Co nasuwało pytanie, gdzie i dlaczego dziecko nauczyło się nie ufać swobodnie oferowanemu jedzeniu...

- Nie wiedział o listach dostarczanych do domu ciotki? - zapytał Albus.

Severus uniósł delikatnie jedno ramię, nie powiedział jeszcze Albusowi o swojej wizycie w domu Petuni i planował to zrobić po tym, jak obejrzą te wspomnienia.

Albus zbladł tak dramatycznie, gdy dziecko opisało wszystko, co było w stanie zrobić bezróżdżkowo, że Severus przez chwilę martwił się o jego zdrowie.

- Merlinie... - wyszeptał dyrektor.

Severus był raczej zaniepokojony wyznaniem dziecka. Zwłaszcza słuchając go teraz z nowej perspektywy.

"Mogę pozbyć się skaleczeń i siniaków" mówiło mu o dziecku z ciągłymi obrażeniami.

"Mogę się ogrzać, gdy jest zimno" mówi mu, że chłopiec jest przyzwyczajony do chodzenia bez podstawowego udogodnienia, jakim jest odpowiednie schronienie.

"Mogę sprawić, że złe rzeczy przytrafią się ludziom, którzy są dla mnie źli, mogę sprawić, że będą cierpieć, jeśli chcę" rodziło pytanie, kto i jak skrzywdził dziecko? Musiało się to zdarzać z niepokojącą częstotliwością, jeśli dziecko trenowało swoją magię, aby zranić napastników.

Dyrektor obserwował resztę wspomnień, wciąż blady i ponury. Razem opuścili myślodsiewnię i Severus dał mu czas na dojście do siebie.

Był też raczej zaniepokojony oczywistym znęcaniem się nad chłopcem i ponurym życiem; wyobrażał sobie, że Albus czuje się winny, ponieważ na początku umieścił dziecko u rodziny Petunii.

Wilk byłby lepszym rozwiązaniem.

Tyle że nie było go tu od lat... Gdzie się ukrywał od tamtego czasu?

Albus w końcu westchnął i złożył dłonie, a jego twarz wciąż była ponura.

- Trzeba będzie uważnie obserwować chłopca, Severusie.

Kiwnął głową, zgadzając się. Będą musieli ostrożnie postępować z dzieckiem, jeśli był tak maltretowany, jak podejrzewał.

- W tym tempie, biorąc pod uwagę wszystko, czego się dowiedzieliśmy, sądzę, że chłopiec zostanie umieszczony w twoim domu, Severusie. Czy uważasz, że jesteś w stanie poradzić sobie z tą sytuacją?

Severus pochylił głowę.

- Wierzę, że mam duże doświadczenie w tej dziedzinie. - Powiedział. - Powinienem być w stanie poradzić sobie z Potterem, jeśli trafi do domu Slytherina.

Niestety, miał duże doświadczenie w sprawach o znęcaniu się. Większość maltretowanych dzieci miała tendencję do budowania silnego poczucia samozachowawczości i stawała się przebiegła, aby przetrwać.

- Wierzę, że to będzie większe wyzwanie niż jakiekolwiek inne, które miałeś w swoim domu wcześniej, Severusie. - Albus nadal mówił ponuro, a jego oczy były nietypowo surowe.

- Zgadzam się. Niemniej jednak powinienem przynajmniej pomóc dziecku odnaleźć spokój. - Przynajmniej tyle Severus był winien Lily.

Albus spojrzał na niego uważnie.

- A jeśli nie będziesz w stanie przywrócić mu spokoju, natychmiast mnie o tym poinformuj, a ja osobiście uporam się z chłopcem.

...Czekaj, co?

Severus poczuł się niepewnie.

- Uporasz się z chłopcem? - Zapytał.

Albus skinął głową, wciąż surowy i ponury.

- Nie pozwolę, by kolejny Mroczny Czarodziej terroryzował te korytarze. Jeśli nie da się go powstrzymać ani zawrócić ze ścieżki, którą podąża, trzeba będzie go powstrzymać, zanim wyrządzi nieodwracalne szkody naszym podopiecznym i naszemu światu.

- Chyba źle cię rozumiem, Albusie. Martwisz się o Harry'ego czy Harrym? - Severus zapytał powoli.

Dziecko było bez wątpienia przebiegłe, a łatwość, z jaką w ogóle nie sugerował, że opuścił opiekę swoich krewnych, wystarczająco o tym świadczyła. Ale czy Albus bał się dziecka?

Przestał mówić do niego "Harry" i przeszedł na "chłopiec". Czy już zdystansował się od niego?

- Severusie, ten chłopiec ma wszystkie znamiona Mrocznego Czarodzieja wypisane w każdym słowie, które wypowiada. Jego manipulacje, kontrola nad magią i ignorancja, z jaką używa niewybaczalnych, przypominają młodego Toma Riddle'a. - Albus wyglądał na zmęczonego, ale zdeterminowanego. - Nie będę bezczynnie stał i pomagał kolejnemu zagrożeniu dla naszego świata w zdobyciu popularności w tych salach.

Severus zmarszczył brwi. Dyrektor nawet nie przyznał, że zachowanie Pottera wskazywało bardziej na przestraszonego młodego chłopca niż na "początkującego mrocznego czarodzieja".

Nie powinien być zaskoczony. Odmowa Albusa dostrzeżenia znęcania się nad dziećmi w połączeniu z jego strachem przed jakąkolwiek gałęzią magii poza magią światła zawsze sprawiały, że był uprzedzony do uczniów Slytherinu.

Przypuszczał, że uniknął tego uprzedzenia dopiero wtedy, gdy stał się dla niego ważny dzięki stanowisku, które zajmował po prawicy Czarnego Pana.

- Cóż, mój chłopcze. - Albus klasnął w dłonie, ponownie się uspokajając. - Sądzę, że zachowamy to między sobą i zgodzimy się mieć chłopca na oku, dobrze?

Severus przechylił nieznacznie podbródek. Z pewnością będzie miał oko na Pottera. Nawet jeśli jego powody znacznie różniły się od tych, którymi kierował się dyrektor.

- Cudownie. Dziękuję, Severusie. Rozumiem przysięgę, którą złożyłeś dla chłopca i jeśli dojdzie do tego, że będziesz musiał go powstrzymać, dopilnuję, by zrobiono to w taki sposób, byś był rozdzielony i bezpieczny.

Cóż, to z pewnością złowieszcze.

- Jest coś jeszcze? - Albus spojrzał na niego pytająco.

Severus zawahał się. Planował pokazać Albusowi wspomnienia konfrontacji z Petunią o jej podłych kłamstwach na temat Lily, nie żeby Albus wydawał się tym zaniepokojony... ale z jego niepokojącymi myślami na temat dziecka, co powie, gdy przejrzy resztę?

Czy zmusiłby Pottera do powrotu do domu? Czy odmówiłby zobaczenia siniaków i zachowania maltretowanego dziecka?

- Chciałbym tylko poprosić o kilka dni wolnego przed rozpoczęciem semestru, jeśli można, Albusie. - Severus powiedział chłodno. - Mam składniki, które chciałbym zdobyć dla mojej najstarszej klasy, które najlepiej byłoby zebrać przed rozpoczęciem semestru.

Albus zgodził się radośnie.

- Oczywiście! Nie spiesz się. Zobaczymy się na przydziale?

- Oczywiście, Albusie. Zobaczymy się wtedy.

Jeśli Severus chciał uzyskać odpowiedzi na temat przeszłości Pottera i jego zachowania, musiał szukać ich sam. Angażowanie Albusa mogłoby być niebezpieczne dla bezpieczeństwa dziecka.

Modlił się, by tym razem dziecko było łatwiejsze do znalezienia i chętne do zawarcia z nim kolejnej umowy.

 

Forward
Sign in to leave a review.