Obliviate (tłumaczenie)

Harry Potter - J. K. Rowling
Gen
G
Obliviate (tłumaczenie)
Summary
Harry przez całe życie miał pod górkę i przeżywał niemożliwe przeciwności losu: nienawistnych krewnych, ich nagłą decyzję o wyrzuceniu go z domu, a potem lata spędzone na ulicach Londynu.Udoskonalił sztukę przetrwania niemożliwych sytuacji. A jego magiczne moce wcale nie szkodzą jego szansom.A teraz? Możliwość uczęszczania do szkoły wypełnionej innymi magicznymi uczniami? Założenie własnego gangu? Walka z dyrektorami, którzy wydają się go nie lubić i nauka Oklumencji u swojego profesora?Życie jest teraz czadowe.Życie jednak nie jest "czadowe" dla Severusa Snape'a, który widzi małego chłopca pokrytego bliznami i wypełnionego traumą i martwi się o to, jak najlepiej wypełnić swoją przysięgę, by zapewnić chłopcu bezpieczeństwo, gdy wspomniany chłopiec ma talent do wywoływania niepochamowanego chaosu.Witam na roku pierwszym.
All Chapters Forward

Uciążliwe zadanie

Severus Snape nie był szczęśliwy.

Nie był zadowolony. Nie był zachwycony. Nie był żadnym synonimem słowa szczęśliwy, które można by znaleźć w jakimkolwiek tezaurusie w jakiejkolwiek bibliotece.

Severus planował spędzić ostatni miesiąc letniej przerwy z dala od wymagających i zbyt przyjaznych współpracowników, z dala od wścibskich i głupich dyrektorów, a zwłaszcza z dala od upartych i nieinteligentnych dzieci.

A jednak był tutaj, z misją od wścibskiego dyrektora, wraz z nader przyjaznym współpracownikiem, na polowaniu na dziecko, które, jak przypuszczał, było wyjątkowo głupie i nieinteligentne.

Szydził z roześmianych dzieci biegających po placu zabaw, ignorując pasywny uśmiech Minerwy.

To była misja, której mogła podjąć się sama... - Severus pomyślał do siebie kwaśno, przypominając sobie, jak wcześniej tego ranka argumentował to dyrektorowi.

 

- Severusie, mój chłopcze, wejdź, wejdź! Masz ochotę na cytrynowego dropsa? - Albus uśmiechał się ze swoimi charakterystycznymi, migoczącymi oczami, swobodnie siedząc za biurkiem.

- Nie, dziękuję, Albusie. Przyznaję, że trochę mi się spieszy, mam w laboratorium eliksir w stanie zastoju. - odpowiedział Severus, starając się pozostać uprzejmym, jednocześnie wewnętrznie urażony prośbą o jego "natychmiastową obecność".

- Oczywiście, oczywiście. - Albus zgodził się szybko. - Jesteś zajętym człowiekiem, Severusie. Nie odrywałbym cię od twoich eksperymentów bez uzasadnionego powodu.

Severus zaczął odczuwać strach w swoich wnętrznościach na myśl o tym, czym może być ten "uzasadniony powód".

Właśnie o to zapytał swojego najstarszego żyjącego przyjaciela.

- A czym dokładnie jest ten "uzasadniony powód"?

- Cóż, mój chłopcze, wygląda na to, że mieliśmy problem z dostarczeniem listu z Hogwartu jednemu z nadchodzących uczniów.

- Och? - odparł Severus, szczerze zaskoczony, unosząc brwi. - Co to za problem?

- Po tym, jak pierwszy wysłany list wrócił niedostarczony, kazałem Minerwie wysłać kolejne i zauważyła, że adres na każdym kolejnym liście się zmieniał. Nawet gdy wysłała kilka listów tego samego dnia, ich lokalizacja była inna. Bez przerwy każdy z listów był zwracany jako niedoręczony.

Albus wydawał się być zdumiony, ponieważ urok lokalizacyjny na listach był niezawodny od tak dawna, jak długo zamek był dostępny dla uczniów. Severus zmarszczył brwi, zastanawiając się, dlaczego urok, mający zidentyfikować adres domowy ucznia, miałby się zmieniać wiele razy w ciągu dnia.



- Czy uczeń jest mugolakiem? - zapytał Severus, nie spodziewając się, że czarodziejska rodzina może doświadczać tego typu problemów.



- Uczeń jest wychowany przez mugoli... - Albus powiedział powoli, jego oczy przeniosły się wymijająco na srebrny przyrząd w kształcie kuli, leżący na biurku.

- Obawiam się, że nie rozumiem, jak mogę pomóc Albusie. Jeśli problem tkwi w uroku, to z pewnością Flitwick jest lepszym konsultantem. A jeśli chodzi o rozmowę z uczniem, to Minerwa jest typowym przedstawicielem szkoły. Dlaczego posłałeś po mnie? - Severus zapytał ostrożnie, czując, jak w jego wnętrzu pojawiają się nitki strachu, zwłaszcza biorąc pod uwagę poprzednią wymijającą odpowiedź Albusa.

Albus wpatrywał się w biurko w nonszalancki sposób, zbyt nonszalancki, zdaniem Severusa, gdy odpowiadał w zamyśleniu.

- Myślę, że najlepiej będzie wysłać kogoś, kto wytropi to konkretne dziecko, by upewnić się, że otrzyma swój list. Minerwa obawia się śledzić je sama, ponieważ nie jest obeznana z podróżowaniem i interakcjami w świecie mugoli. Miałem nadzieję, że będziesz mógł jej towarzyszyć, aby upewnić się, że dziecko zostanie odnalezione, a list dostarczony.

Severus wzdrygnął się ciężko, gdy wyobraził sobie, że będzie musiał szukać zasmarkanego dziecka, które prawdopodobnie podróżuje na wakacje lub może być nawet adoptowanym dzieckiem, które często zmienia domy.

- Kim dokładnie jest to dziecko i jakie było jego ostatnie miejsce pobytu? - zapytał ze znużeniem. Szybko pogodził się z tym, że Albus nie przestanie szukać powodów, nawet jeśli będą one średnio logiczne, dopóki po prostu tego nie zaakceptuje. Zwykle szybciej było zaakceptować postawione przed nim zadanie i skończyć je, aby mógł wrócić do swojej błogosławionej samotności i eksperymentalnego tworzenia eliksirów przed powrotem 31 sierpnia. 



- Cieszę się, że pytasz, mój chłopcze. - Albus w końcu przeniósł wzrok z powrotem na Severusa.

Nagle, widząc błysk w tych niebieskich oczach z pełną siłą, strach w jego wnętrzu wzrósł, aż nie mógł już dłużej udawać przed samym sobą, że będzie to szybka i łatwa praca.

- Ostatnia lokalizacja dziecka, wymieniona mniej niż godzinę temu, brzmiała: " Plac zabaw Kramers, Czerwona Ławka, w Dungeness, Kent. Dziecko, w którego poszukiwaniu będziesz towarzyszył Minerwie, to Harry Potter.

Wtedy Severus wiedział, że jego przeczucia, te, które wielokrotnie uratowały mu życie podczas lat spędzonych jako podwójny szpieg na wojnie, tak naprawdę bagatelizowały jego słuszne uczucie strachu.

 

Teraz znajdował się na przeklętym placu zabaw, szukając potomka swojego nemezis z dzieciństwa.

Severus był pewien, że chłopiec będzie zachwycony wiadomością, że zmusił pracowników Hogwartu do odbycia specjalnej podróży tylko po to, by go odnaleźć.

Z pewnością nie będę traktował tego bachora specjalnie; zrozumie, że dla świata może być Chłopcem Który Przeżył, ale dla mnie jest po prostu wyjątkowo aroganckim i ignoranckim bachorem.

Minerwa przerwała jego wewnętrzne rozmyślania szeptanym zaklęciem, wykonanym tak dyskretnie, że wątpił, by którakolwiek z wielu rodzin cieszących się słoneczną pogodą nawet to zauważyła.

- Wskaż mi Harry'ego Pottera. - Severus obserwował, jak jej różdżka lekko pociągnęła ich w stronę skraju parku, gdzie ustawiono kilka ławek.

Gdy para zbliżyła się do ławki, Severus subtelnie rozejrzał się za chłopcem, o którym była mowa, a jego oczy dwukrotnie przesunęły się po nim, zanim otrzymał szturchnięcie i wskazanie od Minerwy.

- Severusie, czy to on? - szepnęła. Severus spojrzał tam, gdzie wskazała i zobaczył małego, naprawdę zbyt małego jak na swój wiek, ciemnowłosego chłopca siedzącego na ławce i obserwującego niemal z głodem, jak inne dzieci są rozpieszczane i zabawiane przez swoich rodziców.

- Pan Potter? - Severus zwrócił się niedbale do dziecka.

Jakkolwiek beztroski mógł być jego ton, Severus nie mógł udawać, że nie zabrakło mu tchu, gdy oczy Lily Evans, w idealnej replice, powędrowały do niego, gdy Potter obrócił głowę.

Chłopak zeskoczył z ławki, a jego prawa ręka powędrowała do kieszeni.

- Spadam już, dobra? Nic nie robiłem, siedziałem tu tylko chwilę, nie możecie mnie za to zamknąć.

Głos Pottera był miękki, dziecinny, ale mówił w sposób, który wyraźnie miał brzmieć na pewny siebie. Severus wyczuł jednak drżenie, które zdradzało jego strach.

- Zamknąć? Masz na myśli aresztować? Okay.- Minerwa brzmiała na zszokowaną. - Dlaczego, u licha, mielibyśmy cię aresztować za siedzenie w parku?

Chłopak zerknął na Minerwę, a jego twarz zmieniła się z obronnej w starannie obojętną.

- Sorki proszę pani. - Powiedział grzecznie. - Myślałem, że jesteście jednymi z tych zbzikowanych gliniarzy, którzy zawsze się tu kręcą.

- Panie Potter. - przerwał Severus, zanim czystokrwista Minerwa zdążyła zapytać, co to jest gliniarz. - Nazywam się profesor Severus Snape, a to jest profesor Minerwa McGonagall. Jesteśmy profesorami w Hogwarcie.

- Profesorami, eh? Nie dam się nabrać. Nie jestem szurnięty i nie pójdę do waszego Hogwartu. - Chłopak przyglądał im się teraz nieufnie. - Idźcie. Już.

Na te dwa ostatnie słowa Snape poczuł, jak ogarnia go fala magii.

Powinienem po prostu odejść, to i tak nie jest mój problem. Głupio, że tu jestem...

Nie, powiedziałem Albusowi, że dostarczę ten przeklęty list i tak właśnie zrobię.

On go nie chce, kazał mi odejść.

Nie będę ulegał woli aroganckiego bachora.

Nie wiedząc o tym, Severusowi zajęło więcej niż chwilę przypomnienie sobie, że ma sprawę do załatwienia, a w tym czasie Minerwa po prostu odwróciła się, poszła na skraj parku i wróciła do Hogwartu.

Severus otworzył oczy i skierował je z powrotem na wyzywające zielone oczy, które patrzyły na niego i odwzajemniały jego spojrzenie z zapałem.

- Panie Potter, dość tych gierek. Nie jesteśmy tu, ponieważ uważamy, że ma pan defekt umysłowy, chociaż sądząc po pańskim nijakim wyglądzie i mniej niż gwiezdnych manierach, jest to dyskusyjne. - Uśmiechnął się szyderczo, przyglądając się brudnemu dziecku od stóp do głowy. - Jesteśmy tu raczej po to, by dostarczyć ci list akceptacyjny do Hogwartu, ponieważ uważasz się za zbyt ważnego, by wracać z domów swoich małych przyjaciół i otrzymać go od swoich krewnych. Minerwo, daj chłopcu jego list, żebyśmy mogli skończyć z tym żmudnym zadaniem.

Severus przerwał kontakt wzrokowy z chłopcem, gdy spojrzał na prawo od siebie i zdał sobie sprawę, że nie ma już przy nim Minerwy.

Co, do jasnej cholery? Gdzie ona się podziała?

Severus odwrócił się z powrotem do chłopca i zobaczył na jego twarzy uśmieszek godny aroganckiego Jamesa Pottera.

- Chyba uznała, że nie potrzebuję listu. - Potter nadal się uśmiechał. - Trzymej się, psorze.

Kiedy bachor-który-przeżył, zaczął odchodzić, Severus chwycił go za ramię, niezbyt delikatnie, czując się zirytowany całą tą konfrontacją.

- Gdzie się wybierasz? - warknął.

Wcześniej pewny siebie i wyzywający chłopak zbladł i próbował wyrwać się z uścisku Snape'a.

- Yo, idźmy w różne strony, nie chcę ci zrobić krzywdy, ale zrobię jeśli trzeba będzie.

Severusowi chciało się śmiać na myśl o tym, że ten niski, wątły i podobny do wróżki chłopiec może zranić jego, dorosłego czarodzieja.

Zaprawdę bachor Pottera kontynuuje dziedzictwo arogancji ojca, pomyślał niemiło.

- Zapewniam cię, Potter, że mam zamiar cię zostawić, gdy tylko zakończę tu swoje sprawy. - Poprowadził chłopca za rękę na skraj parku, by móc wysłać Patronusa do Minerwy i kazać jej przynieść list chłopca.

Skupiony na zagadce, dlaczego Minerwa zostawiła go bez listu, który mieli dostarczyć, nie zauważył, jak chłopiec kładzie małą dłoń na jego ramieniu i szepcze.

Idź spać.

Potem, na skraju placu zabaw Kramers, Severus zemdlał na trawniku, a Harry Potter wymknął się tak szybko i cicho, jak tylko mógł.

 

Forward
Sign in to leave a review.