Sectumsempra (tłumaczenie)

Harry Potter - J. K. Rowling
Gen
G
Sectumsempra (tłumaczenie)
All Chapters

Opuszczając Hogwart

Harry był na kilku ucztach w Hogwarcie, ale nigdy na takiej jak ta. Wszyscy byli w piżamach, a świętowanie trwało całą noc. Cała noc, pomijając Susan i Neville'a besztających go za „bycie idiotą", była wspaniała. Hermiona pojawiła się zaledwie 20 minut po tym, jak Snape wyrzucił Harry'ego ze swojego biura z instrukcjami „idź denerwować swoich przyjaciół, a ja ożywię pannę Granger". Harry i jego przyjaciele poderwali się na równe nogi, gdy Hermiona weszła do sali, podbiegła do stołu i zaskoczyła wszystkich, natychmiast przytulając Theo. Usta Theo rozwarły się w szoku, zanim mocno ją przytulił. Ron gwizdnął na nich i oboje się rozłączyli, wściekle się rumieniąc.

- Przepraszam. - Harry powiedział cicho do Hermiony, gdy usiadła. - Ale zabiłem bazyliszka, a ty możesz mieć nawet kieł jako dowód, jeśli chcesz.

- Dlaczego przepraszasz? - zapytała Hermiona. - Nic mi nie zrobiłeś.

Harry spojrzał na Susan, która wydusiła z siebie ciche „a nie mówiłam?"

- To moja wina, że cię zaatakowano. - Harry powiedział powoli. - Powiedziałem, że nie zabijemy bazyliszka, pamiętasz? - Jego twarz rozgrzała się, gdy dodał niewyraźnie: - I powiedziałem, że miałem nadzieję, że ktoś zostanie zaatakowany.

- To nie twoja wina, Harry. - Hermiona powiedziała, uśmiechając się do niego łagodnie. - Nie byłam na ciebie zła, zanim profesor Snape powiedział mi, co zrobiłeś i na pewno nie jestem zła teraz.

- Obiecujesz? - zapytał Harry.

- Obiecuję - powiedziała uroczyście.

- Więc, chcesz kieł? - Harry wyciągnął go z torby i pokazał jej. - To ten, który utkwił mi w ramieniu.

- Fuj! - Hermiona i Susan zawołały, odsuwając się od niego. - Harry, to jest obrzydliwe! - dodała Hermiona.

- Myślę, że jest niesamowity - powiedziała Luna. - Kły bazyliszka przynoszą szczęście.

Harry uśmiechnął się do Luny i wręczył jej kieł.

- Zatrzymaj go sobie - powiedział. - Nie potrzebuję go.

Po tym, jak reszta wcześniej sparaliżowanych uczniów i Snape dołączyli do Wielkiej Sali, Dumbledore wezwał Harry'ego, Rona i Draco do głównego stołu. Mówił o ich „odwadze i poświęceniu dla bezpieczeństwa szkoły i uczniów" i wręczył każdemu z nich nagrodę za szczególne zasługi dla szkoły.

Snape krzywił się, gdy Harry przyjął nagrodę, ale Harry widział też jego uśmiech.

Następnie Dumbledore poprosił o chwilę ciszy, by uczcić „odważne poświęcenie" Gilderoya Lockharta. Harry bardzo ostrożnie nie uśmiechnął się podczas ciszy, mimo że Susan patrzyła na niego podejrzliwie. Hagrid, gajowy, wrócił z Ministerstwa i ze łzami w oczach podziękował Harry'emu za „udowodnienie jego niewinności". Harry poprosiłby o przysługę w zamian, ale zdecydował, że im mniej będzie miał do czynienia z kimkolwiek, kto był tak blisko dyrektora, tym lepiej.

Dumbledore wezwał również Ginny Weasley do Stołu Głównego i powiedział, że Tiara Przydziału popełniła błąd i na prośbę jej rodziców daje jej szansę na ponowne przydzielenie. Harry wiwatował najgłośniej ze wszystkich, kiedy została przydzielona do Gryffindoru. To, że uratował jej życie, nie oznaczało, że zapomniał o okropnych rzeczach, które mu powiedziała.

„Jesteś potworem"

- Dzięki Merlinowi. - Ron powiedział cicho do grupy. - Powiedziała mamie, że Slytherin jest „przerażający" i jeśli nie może zmienić domu, to chce uczyć się magii w domu.

- Slytherin nie jest przerażający. - Harry zakpił.

Pozostali chłopcy ze Slytherinu zerknęli na siebie, po czym spojrzeli szeroko otwartymi oczami na Harry'ego.

Ty jesteś przerażającą częścią Slytherinu - wyjaśnił Theo. - Ilu współlokatorów zaatakowałeś do tej pory?

- I powiedziałeś im wszystkim, że jesteś dziedzicem Slytherinu, prawda? - Blaise powiedział z uśmiechem.

Harry wzruszył ramionami.

- Cóż, Ginny przez cały rok prowadziła cholernego bazyliszka praktycznie na smyczy. Tak naprawdę nie ma miejsca na mówienie, że Slytherin jest straszny, co?

Żaden z chłopców nie dyskutował, gdy zobaczyli uparty wyraz twarzy Harry'ego.

Sześćset punktów dla chłopców ponownie zapewniło Slytherinowi Puchar Domów, a Harry roześmiał się, gdy Snape mrugnął do niego, ściskając dłoń Dumbledore'a. Następnie profesor McGonagall wstała, by powiedzieć im wszystkim, że egzaminy zostały odwołane jako szkolny prezent.

- O nie! - jęknęła Hermiona. - Ale ja się uczyłam całe wieki!

- Byłaś spetryfikowana. - Blaise powiedział. - Nie możesz być gotowa na egzaminy.

- Uczyliśmy się cały rok, prawda? - Hermiona prychnęła, zerkając na Theo, który przytaknął ochoczo.

- Theo jest zakochanyyyy. - Susan szepnęła Harry'emu do ucha.

- Ohyda - szepnął, wystawiając język i drżąc dramatycznie.

- Aha! Myliłaś się, Luna! - zawołał Neville. - Mówiłaś, że wszyscy zdamy egzaminy, ale ich nie ma!

- Nie, nie myliła się. - Harry powiedział krótko, krzyżując ramiona. - Powiedziała, że nikt z nas nie obleje egzaminów, prawda? I nikt z nas nie oblał, co?

Neville wyglądał na zirytowanego skarceniem Harry'ego i przeprosił Lunę. Luna uśmiechnęła się promiennie do Harry'ego.

- Dziękuję, Harry - powiedziała cicho. - Sprawiłeś, że ten rok był wspaniały. Kiedy tu przyjechałam, nie sądziłam, że polubię Hogwart, ale odkąd się poznaliśmy, jestem bardzo szczęśliwa. Jesteś dobrym przyjacielem.

Harry poczuł, jak jego twarz rozgrzewa się po raz kolejny na widok szczerości Luny w jej myślach i „uczuciach".

- Nie ma sprawy - mruknął, odwracając wzrok od Rona, który wypytywał Theo o pieniądze, które był mu winien.

- Ale Harry nie pozbył się Lockharta, zrobił to bazyliszek! - zaprotestował Theo.

Ron przewrócił oczami i odpuścił, udowadniając swoje przywiązanie do złożonej przysięgi.

- Masz, Ron - szepnął Harry, szukając w szacie sakiewki z monetami. - Skoro nie możesz powiedzieć Theo, dlaczego się myli, spłacę jego dług.

- Dzięki, stary - powiedział Ron z porozumiewawczym mrugnięciem.

Kiedy Harry poszedł spać o wschodzie słońca, położył się i rozmyślał o nocy, którą właśnie spędzili. Pomyślał, że mógłby pozwolić, by ugryzł go kolejny bazyliszek, jeśli oznaczałoby to, że mógłby mieć więcej takich nocy ze swoimi przyjaciółmi.

***

Reszta ostatniego semestru minęła we mgle palącego słońca. Hogwart powrócił do normalności z kilkoma małymi różnicami. Zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią zostały odwołane, co bardzo zmartwiło Hermionę i Theo, a reszty ani trochę. Ginny Weasley nie patrzyła już gniewnie na Harry'ego podczas posiłków, teraz siedziała przy stole Gryffindoru obok swoich braci bliźniaków i wpatrywała się w niego dziwnie łagodnymi oczami.

- Znowu jest dla ciebie słodka. - Ron się roześmiał. - Zgaduję, że uratowanie jej życia sprawiło, że stałeś się dla niej wielkim bohaterem.

- Powinienem był ją tam zostawić. - Harry mruknął.

 

Harry i jego przyjaciele próbowali ustalić czas w ciągu lata, kiedy wszyscy mogliby się spotkać. Blaise chciał, żeby wszyscy przyjechali do Włoch, Draco i Ron chcieli, żeby przyszli do ich domów pograć w Quidditcha, Hermiona zaoferowała, że zabierze wszystkich na plażę ze swoją rodziną, a Luna mówiła coś o polowaniu na rzadkie wróżki, które wychodzą tylko o 2:47 nad ranem.

- Właśnie dlatego potrzebujemy zaczarowanych pamiętników. - Susan narzekała. - To będzie kłopot, próbując dowiedzieć się tego przez sowy!

- Może po prostu wybierzemy dzień i wszyscy spotkają się u mnie w domu? - zaproponował Harry. - Moglibyśmy się spotkać w urodziny Neville'a?

Neville zaczerwienił się i jąkał wymówki, dlaczego nie powinni tego robić, ale Harry odrzucił je.

- Zaplanujemy, co będziemy robić w sierpniu, kiedy wszyscy przyjdą 30 lipca. - Harry powiedział zdecydowanie.

Zbyt szybko nadszedł czas na podróż do domu. Snape zatrzymał Harry'ego na kolacji w noc poprzedzającą odjazd pociągu i powiedział mu, że nie musi jechać pociągiem.

- Możemy udać się kominkami bezpośrednio z mojego biura do Spinners End - wyjaśnił.

Harry zmarszczył brwi i poruszył się nerwowo.

- Czy... czy mógłbyś spotkać się ze mną w Dziurawym Kotle jutro wieczorem? - zapytał. Nie był pewien, dlaczego czuje się taki zdenerwowany, ale pomyślał, że to pewnie dlatego, że po raz pierwszy prosił Snape'a o coś poza Hogwartem. - Muszę przejechać się pociągiem, a potem mam coś ważnego do zrobienia na Alei Pokątnej.

Harry zerknął w górę, gdy Snape zawahał się na tyle długo, że był pewien, że zamierza mu odmówić.

- Pozwolisz Lucjuszowi albo Amelii Bones odprowadzić się do kominka na peronie?

Harry przytaknął szybko, był pewien, że pan Malfoy byłby bardziej niż szczęśliwy.

- Tak jest - zgodził się.

- Pociąg powinien przyjechać na peron o czwartej, czy zgodzisz się, żebym spotkał się z tobą w Dziurawym Kotle o szóstej trzydzieści? Możemy tam zjeść kolację przed powrotem do domu.

Harry uśmiechnął się.

- Brzmi czadowo, proszę pana, dziękuję!

Snape skinął mu głową, zanim wyszedł, mamrocząc pod nosem coś o tym, że nie jest „nadopiekuńczym opiekunem,".

- Co będziesz robił po podróży pociągiem? - zapytała go Hermiona.

Harry wzruszył ramionami.

- Trochę tego, trochę tamtego - odpowiedział wymijająco. Nie chciał nic mówić o swoich planach na wypadek, gdyby nie wyszły tak, jak miał nadzieję.

Cała dziewiątka znalazła przedział dla siebie i spędziła ostatnie kilka godzin, wygłupiając się. Ron, który najwyraźniej wygrał w tym roku sporo pieniędzy, kupił wszystkim smakołyki z wózka. Hermiona wzięła paczkę mugolskich kart i rozdała wszystkim pokerowe żetony.

- Możesz być w mojej drużynie. - Harry powiedział Lunie, która wciąż nie pojęła koncepcji.

Grali w karty, jedli słodycze i śmiali się, podczas gdy niektóre dzieci przechodzące obok ich przedziału wciąż patrzyły na Harry'ego ze strachem.

- Plotka w Slytherinie głosi, że jesteś Dziedzicem, ale bazyliszek zbuntował się, zaatakował Hermionę, a ty zabiłeś go w przypływie wściekłości. - Blaise powiedział mu.

- I wszyscy inni myślą tak samo. - Neville dodał. - Z wyjątkiem Freda i George'a, którzy powtarzają wszystkim, że jesteś „zbyt miłym facetem", by być dziedzicem Slytherina.

Harry wyśmiał to wszystko. Nikt mu nie dokuczał, odkąd wrócił po wydaleniu, jeśli wszyscy za bardzo się go bali, by przyciskać go do ściany lub nazywać dziwakiem na korytarzach, to tym lepiej dla niego.

Byli już prawie na Kings Cross, kiedy Harry nagle przypomniał sobie jedyny powód, dla którego chciał jechać pociągiem, zamiast lecieć bezpośrednio na Aleję Pokątną.

- Nikt się nie rusza! - rozkazał reszcie. - Zaraz wracam!

Pobiegł korytarzem pociągu, zerkając w okna przedziałów, aż znalazł osobę, której szukał.

- Daphne! - powiedział, uśmiechając się do cichej czarownicy ze Slytherinu. - Wyświadczysz mi przysługę?

Zignorował chichoty innych dziewczyn w przedziale Daphne, w tym Parkinson, która nie powiedziała do Harry'ego nawet dwóch słów od nocy Halloween.

- Oczywiście. - Daphne powiedziała cicho, wstając i idąc za nim.

Gdy wrócili do przedziału Harry'ego, wręczył jej swój aparat.

- Zrobisz nam zdjęcie? Potrzebujemy nowego. - zapytał grzecznie.

- Jasne. - Daphne uniosła aparat i poczekała, aż wszyscy usiądą razem na jednej ławce. Harry zaśmiał się, gdy Draco wylądował na kolanach Neville'a i Rona. Hermiona wcisnęła się między Theo i Blaise'a, a Harry usiadł między Susan i Luną, a nawet wziął głęboki oddech, zanim objął każdą z nich ramieniem.

Cała dziewiątka uśmiechnęła się do siebie, po czym odwróciła się w stronę kamery.

- Uśmiech - powiedziała Daphne, po czym nacisnęła przycisk i tymczasowo oślepiła wszystkich lampą błyskową.

O szóstej trzydzieści tej nocy Harry siedział przy barze w Dziurawym Kotle, stukając podekscytowany w pergamin, czekając na pojawienie się Snape'a.

Wywołał swoje zdjęcia, zrobił odbitki i kopie, kupił notatniki, które Snape powiedział, że pomoże mu zaczarować tego lata, a spotkanie u Gringotta poszło świetnie.

Niecierpliwie obserwował kominek, Snape spóźniał się dwie minuty.

Dokładnie o szóstej trzydzieści cztery Snape przeszedł z gracją przez kominek i natychmiast rozejrzał się za Harrym.

- Przepraszam - powiedział, siadając obok Harry'ego. - Byłem...

- Masz. - Harry przerwał mu, zbyt podekscytowany i zdenerwowany, by czekać. - To dla ciebie, proszę pana. - Podał Snape'owi pergamin i czekał niecierpliwie, aż Snape uniesie na niego brew, zanim rozwinął zwój.

- Własność Bazyliszka Salazara Slytherina przekazana przedśmiertnie przez Harry'ego Jamesa Pottera Severusowi Tobiasowi Snape'owi. - przeczytał powoli. - Szacunkowa wartość... Święty Boże Potter - odetchnął. - Absolutnie nie.

- Gryfek sprawdził wszystkie prawa, zasady i wszystko, proszę pana. - Harry powiedział szybko. - Magiczne stworzenia nie mogą należeć do szkoły, a ktokolwiek przejmie kontrolę nad stworzeniem, w tym przypadku ten, kto przebije jego głowę gigantycznym mieczem, jest jego właścicielem. Więc jest moje. - Harry szturchnął pergamin - A teraz jest twoje.

Snape spojrzał na Harry'ego, a jego zazwyczaj pusta twarz po raz pierwszy wyglądała na zaskoczoną.

- Harry, upłynnij pieniądze związane z częściami bazyliszka i umieść je w swoim skarbcu - powiedział. - Nie potrzebuję pieniędzy, zapewniam cię.

- Tu nie chodzi o pieniądze. - Harry powiedział z drwiną. - To dlatego, że uratowałeś mi życie, nie? I możesz użyć części do mnóstwa rzadkich eliksirów i badań, tak powiedział Theo.

Oczy Snape'a przybrały na chwilę maniakalny błysk, który Harry kojarzył z Hermioną, kiedy miała zamiar wypożyczyć trzydzieści książek z biblioteki. Potem potrząsnął głową, podsunął Harry'emu kartkę i rzucił mu zirytowane spojrzenie.

- Nie wymagam rekompensaty za dostarczenie ci eliksiru i planu ucieczki. Jeśli chciałbyś mi to „wynagrodzić", mógłbyś po prostu nigdy więcej nie stawiać żadnego z nas w takiej sytuacji.

Harry podsunął mu pergamin i uśmiechnął się do niego.

- Lepiej zachowaj to na wszelki wypadek, proszę pana. Nigdy nie wiadomo, co wydarzy się w przyszłym roku.

Sign in to leave a review.