
Szaleństwo i choroby
- Syriusz Black uciekł z Azkabanu.
- Jak? - Severus zapytał zwięźle, przełykając dreszcz wstrętu na samą myśl.
Jak szaleniec taki jak Black mógł uciec z nieprzeniknionej siły, jaką był Azkaban? Sami dementorzy sprawiali, że wyspa była miejscem prawdziwych koszmarów i horrorów.
- Nie jesteśmy jeszcze pewni. Wymknął się jakoś zeszłej nocy, a dzisiaj przeczesano każdy cal wyspy, na pewno go nie ma. - powiedział Knot. - Ale... ale wydaje nam się, że wiemy, dokąd się udał...
Severus zamknął oczy i powiedział w tym samym momencie co Knot.
- Szuka Pottera.
- Szuka Harry'ego.
Knot spojrzał zaskoczony na trafne przypuszczenia Severusa.
- Skąd wiedziałeś?
- Zgadywałem. - Severus powiedział krótko.
Po co innego Minister Magii miałby dzwonić do Severusa z wiadomościami? Gdzie indziej Black miałby się udać, poza bezpośrednim kontaktem z osobistym magnesem Severusa na wszystkie niebezpieczne i chaotyczne rzeczy?
- Nie chcę, żebyś niepotrzebnie panikował, Severusie. - Knot powiedział, co niewątpliwie miało być uspokajającym tonem. - Mamy całe DPPC w tej sprawie i osobiście przydzielę ochronę tobie i Harry'emu, dopóki Black nie zostanie złapany. Jestem pewien, że szybko go znajdziemy i to wszystko będzie tylko złym wspomnieniem.
Severus skinął głową, nie zwracając uwagi na słowa ministra, gdy tworzył własne plany.
- Masz jakieś preferencje?
- Co? - Severus potrząsnął głową i ponownie skupił się na bieżącej rozmowie. - Przepraszam, ministrze, na chwilę pogubiłem się w myślach. Jakie preferencje?
- Jeśli chodzi o szczegół ochronny. - Knot powiedział ze zrozumieniem w spojrzeniu. - Jeśli nie, po prostu dam ci moich najlepszych ludzi. Kingsley Shacklebolt byłby bardziej niż szczęśliwy, mogąc zgłosić się na ochotnika.
- Nie - powiedział szybko Severus. - To nie będzie konieczne. - Severus zawahał się, rozważając cenę poświęcenia własnej i tak już kurczącej się prywatności na rzecz bezpieczeństwa Pottera. - Jeszcze nie jest to konieczne. - poprawił się. - Moje bariery powinny uniemożliwić komukolwiek wtargnięcie do naszego domu i jestem pewien, że Black zostanie szybko złapany.
Knot skinął głową, zdając się odczuwać ulgę, że Severus wierzy w kompetencje Ministerstwa.
W co absolutnie nie wierzył. Głęboko wierzył, że Syriusz Black jest niekompetentnym, zuchwałym, kretyńskim głupcem, który nie będzie w stanie uniknąć schwytania dłużej niż dzień.
Maksymalnie dwa.
- Nie ma powodu do paniki, jestem pewien, że szybko się tym zajmiemy. - Knot powiedział z napiętym uśmiechem. - Będę cię informował na bieżąco. - dodał, po czym gwałtownie się rozłączył.
Severus wstał szybko i wymamrotał.
- Homenum Revelio. - Uspokoił go dowód, że Potter był jedyną ludzką obecnością w domu Severusa. Wątpił, czy Black zdołałby przeniknąć nawet najprostsze z wielu zabezpieczeń Severusa, ale skoro Prorok Codzienny podzielił się wiadomościami o kurateli Severusa, nigdy nie można było być zbyt pewnym.
Prorok Codzienny podzielił się wiadomością o kurateli Severusa.
A Lily i James zorganizowali swój ślub na plaży niecałe dwadzieścia mil od Cokesworth, aby uczynić podróż bardziej znośną dla rodziców Lily.
Ślub, w którym Black uczestniczył jako drużba.
Niech to szlag.
Severus musiał wywieźć Pottera z Cokesworth.
Uderzył go nagły przebłysk geniuszu - dlaczego nie wywieźć Pottera całkowicie z kraju? Niech Black pokaże się w Wielkiej Brytanii, tylko po to, by odkryć, że Potter był ocean dalej, we Włoszech.
- Willa Zabini. - zawołał Severus, wkładając teraz głowę do swojego kominka.
- Matko! - Blaise Zabini krzyknął, widząc głowę Severusa pojawiającą się w ogniu w salonie, gdzie chłopiec rozłożył się leniwie na sofie. - Profesor Snape chciałby z tobą porozmawiać.
- Skąd wiesz, że to nie z tobą chcę rozmawiać? - zapytał Severus.
- A chcesz?
- Nie - przyznał Severus. - Sprowadź matkę, jeśli nie jest zbyt zajęta.
- Zbyt zajęta, by rozmawiać z protettore mojej najdroższej Meraviglii? Nigdy!
Severus skrzywił się wewnętrznie na to pieszczotliwe określenie. „Protektor" było zarówno groźbą jak i pieszczotą z ust Włoskiej Contessy.
Contessa z gracją usadowiła się na antycznym krześle, idealnie przystosowanym do rozmów przez kominki. Severus zanotował w myślach, by zrobić to samo w swoim salonie. Chociaż nigdy nie będzie emanował taką samą gracją, jak włoska rodzina królewska przed nim, wygodnie byłoby nie klękać już na twardej podłodze.
- Contesso. - Severus powiedział, pochylając głowę z szacunkiem. - Przepraszam za niezapowiedzianą wizytę.
- Nonsens, najdroższy Severusie, zakładam, że chodzi o niedawną ucieczkę Syriusza Blacka?
Severus starał się ukryć zaskoczenie, że Contessa wiedziała już o ucieczce z więzienia.
Najwyraźniej mu się to nie udało, bo Contessa zaśmiała się lekko.
- Przyjaciele na wysokich stanowiskach, mój drogi. - powiedziała. - Czy moja Meraviglia jest w niebezpieczeństwie?
- Jest. - Severus powiedział bez ogródek. - Black sprzedał rodziców Pottera Czarnemu Panu 12 lat temu, a minister Knot uważa, że opuścił Azkaban, by dokończyć robotę.
- Brytyjski minister jest idiotą, ale w tym przypadku być może się nie myli. - powiedziała w zamyśleniu Contessa. Severus uważał, że tylko komuś z niewiarygodną ilością magicznej mocy i politycznej siły mogło ujść na sucho nazywanie brytyjskiego Ministra Magii idiotą.
A więc przede wszystkim Contessa i Potter.
- Black zawsze miał lekkomyślnie gwałtowną passę. - Severus powiedział jej. - Jeśli znajdzie Pottera, bez wątpienia go zaatakuje.
- To byłoby wspaniałe. - Blaise zachichotał, teraz poza zasięgiem wzroku Severusa. - Pójdzie tą samą drogą, co Lockhart, jeśli Harry go złapie.
Severus natychmiast oczyścił zarówno swój umysł, jak i twarz na beztroską uwagę Blaise'a, że Potter był odpowiedzialny za śmierć Lockharta.
- Amati, może powinieneś pójść do swojego pokoju i zastanowić się nad mądrością wypowiadania takich bezpodstawnych uwag na temat naszej rodziny i sojusznika, tak?
- Tak, matko, przepraszam, profesorze. - Blaise powiedział nadąsany.
Contessa machnęła różdżką za siebie, po czym odwróciła się z powrotem do Severusa.
- Mój Amati ma wiele cech, a bezwstydne wścibstwo jest jedną z nich. - powiedziała miło. - Jak mogę ci pomóc chronić naszego bambino?
- Przyszło mi do głowy, że może gdyby Pottera nie było w kraju, Black miałby o wiele trudniej go znaleźć. - Severus powiedział. - Moja opieka nad nim była dość nagłośniona i Black prawdopodobnie ma ogólne pojęcie, gdzie znajduje się mój dom. Więc pomyślałem...
- Pomyślałeś, że moja Meraviglia będzie bezpieczna we Włoszech, ze swoją familiare, tak? - Contessa wtrąciła się gładko z czarującym uśmiechem. - Brillante, kiedy mam się go spodziewać?
Severus wypuścił oddech, z którego nie zdawał sobie sprawy. Miał nadzieję, że Contessa przyjmie Pottera, dopóki Black nie zostanie złapany, ale nie do końca brał pod uwagę, że będzie to dla niej oczywiste, skoro uważa się za „familiare" dziecka.
- Nie rozmawiałem jeszcze o tym z Potterem. - przyznał Severus. - Chciałem się upewnić, że jest to dla ciebie do przyjęcia, zanim z nim o tym porozmawiam.
- Cudownie, w takim razie usłyszę od ciebie, jak tylko przekonasz moją Meraviglię o wielu wiarygodnych powodach, dla których powinien zostać z jego familiare, tak?
- Oczywiście. - Severus zgodził się. - Pójdę teraz porozmawiać z Potterem, a potem wyślę ci wiadomość?
- Nie mogę się doczekać, by wkrótce zobaczyć twojego affascinante lisa, Severusie. - powiedziała Contessa z kolejnym dźwięcznym śmiechem, zanim Severus rozłączył połączenie z kominkiem.
Doskonale. Teraz pozostaje tylko przekonać Pottera, by tymczasowo przeniósł się do Włoch na część wakacji.
Severus zapukał do drzwi Pottera, które były szeroko otwarte.
- Co jest? - Potter wymamrotał rozkojarzony, otoczony przez dzikie stosy pergaminów i książek porozrzucanych po jego łóżku.
- Harry, muszę z tobą porozmawiać. To dość ważne.
Potter spojrzał na niego, z piórem w ustach, i od razu wyglądał na zaniepokojonego.
- Okej - powiedział z wahaniem. - Ale żebyś wiedział- to był Mavis.
Severus został chwilowo odciągnięty od swojego obecnego celu przez nieumyślne przyznanie się do wykroczenia.
- Co był Mavis? - zapytał, jego oczy zwęziły się podejrzliwie.
- Och. - Potter rozejrzał się po swoim wciąż nijak niedekorowanym pokoju. - Nic. Sorka. Co jest?
Severus rzucił mu jeszcze jedno podejrzliwe spojrzenie, zanim przypomniał sobie, że morderca ścigający jego podopiecznego jest ważniejszy niż jakiekolwiek nastoletnie psoty, w które Potter zdołał się wplątać.
- Co powiesz na spędzenie reszty lata we Włoszech z Blaisem i jego matką? - Severus mentalnie zacisnął kciuki, by Potter, choć raz w życiu, zgodził się bez kłótni.
- Nie, dziękuję. - Potter mruknął, odwracając się z powrotem do swoich pergaminów.
Severus westchnął, oczywiście Potter nie zgodziłby się łatwo. Spróbował innej taktyki.
- Contessa napisała do mnie, że chce cię zabrać do Włoskiej Rady i przedstawić czarodziejom. Wydaje mi się, że wspomniała nawet, że w Radzie są przedstawiciele Fae, którzy mogą mieć nową magię, której byliby skłonni cię nauczyć.
Co, choć oburzające, nie było kłamstwem. Contessa napisała to samo do Severusa pod koniec roku szkolnego, próbując ukraść mu Pottera na wakacje. Severus nie wspomniał o tym Potterowi wcześniej, próbując zatrzymać dziecko przy sobie, zamiast pozwalać mu się włóczyć po obcych krajach. Nie czuł się jednak winny, ponieważ był pewien, że Blaise Zabini wspomniał o tym Potterowi już wcześniej.
Potter podniósł wzrok i rzucił Severusowi podejrzliwe spojrzenie.
- Próbujesz się mnie pozbyć? - zapytał. - Jeśli potrzebujesz czasu sam na sam lub chcesz zaprosić kogoś do siebie... - Potter uśmiechnął się i poruszył brwiami w sugestywny sposób. - Mogę zrobić się nieobecny. Mógłbym nawet zostać na noc z Draco, ale nie chcę wyjeżdżać na całe lato.
- Co? Harry, nie, Merlinie. - Severus wzdrygnął się na sugestywną aluzję, gdy Potter z powrotem skupił uwagę na swoich pergaminach. - Po prostu uważam, że siedzenie w tym ponurym domu przez całe lato nie jest dla ciebie odpowiednimi wakacjami. Włochy miałyby o wiele więcej rozrywki do zaoferowania nastoletniemu chłopcu.
- Nie jest już ponuro, co? - Potter zadrwił lekko.
- Z pewnością spodobałaby ci się możliwość stworzenia jeszcze bardziej niewiarygodnie potężnych sojuszników politycznych we Włoszech? - powiedział Severus, mając nadzieję, że przemówi do ambicji Pottera.
Potter w końcu odłożył pióro i spojrzał na Severusa, poświęcając mu teraz całą swoją uwagę.
- Dlaczego próbujesz się mnie pozbyć?
Severus westchnął, Potter był zbyt sprytny, by słabe próby Severusa przyniosły jakikolwiek efekt.
- Nie próbuję się ciebie pozbyć. - zapewnił go. - A już na pewno nie próbuję wyrzucić cię z twojego własnego domu.
Zawahał się, zanim zdecydował się po prostu wytłumaczyć, modląc się, by Potter nie wybuchł i nie zniszczył całego domu.
- Minister zadzwonił do mnie. Poinformował mnie, że Syriusz Black uciekł z Azkabanu zeszłej nocy i ma wystarczające powody, by sądzić, że Black teraz cię szuka.
Potter zamrugał do niego kilka razy, zanim powiedział.
- No i?
- No i Black jest niebezpieczny. - Severus powiedział zwięźle. - Byłoby bezpieczniej, gdybyś wyjechał z kraju, podczas gdy rozpoczną na niego obławę.
Potter wykrzywił usta, zupełnie nie przejmując się tą wiadomością.
- Może Black ściga ciebie? - powiedział, rozszerzając oczy, próbując wyglądać niewinnie. - Może powinieneś wyjechać do Włoch na resztę lata.
- To nie jest żadna gra, Potter! - Severus warknął, zirytowany obojętnym nastawieniem Pottera. - Black był szalony, zanim trafił do Azkabanu, dwanaście lat bycia wystawionym na działanie dementorów nie zrobi mu nic dobrego. Spróbuje cię znaleźć i zabić.
Potter uśmiechnął się z rozbawieniem.
- Może spróbować. Pan Malfoy powiedział mi o tym, co zrobił, sprzedał moich rodziców Voldemortowi, prawda? Mam nadzieję, że mnie znajdzie. Chciałbym z nim o tym porozmawiać.
- Pojadę z tobą do Włoch. - Severus odparł szybko, ignorując cienko zawoalowaną groźbę śmierci Pottera pod adresem niebezpiecznego śmierciożercy. - Moglibyśmy pojechać razem i wrócić, kiedy Black zostanie złapany.
- Więc Syriusz Black mógłby pokonać cię w pojedynku? - Potter zapytał z uśmiechem. - Myślałem, że powiedziałeś, że jesteś najlepszy, przypuszczam, że to tylko przechwałki?
Severus prychnął, niechętnie wchodząc prosto w pułapkę Pottera.
- Syriusz Black nie mógł mnie zabić, kiedy miałem szesnaście lat i miał po swojej stronie przemienionego wilkołaka, z pewnością nie mógłby tego zrobić teraz.
Potter uśmiechnął się promiennie i podniósł pióro.
- Czad, wygląda na to, że zostajemy.
Severus próbował się targować, grozić i choć nigdy by się do tego nie przyznał, nawet błagać Pottera o ponowne rozważenie. Po trzydziestu minutach zatrzasnął za sobą drzwi i warknął.
- W takim razie możesz wyjaśnić Contessie, dlaczego nie pojawisz się w jej domu tego lata!
Usłyszał kpiąco wesoły śmiech Pottera, gdy szturmował schody.
- Nie bądź śmieszny, ona ma willę nie dom. - Potter krzyknął.
***
- Idę na Aleję Pokątną z Susan!
Severus poderwał się na nogi i otworzył drzwi swojego laboratorium, by spojrzeć na Pottera z niedowierzaniem.
- Oszalałeś? - zapytał go. - Harry, nie możesz teraz wyjść, ściga cię zbiegły więzień.
Z pewnością Potter nie zapomniał rozmowy, którą odbyli poprzedniej nocy.
Potter miał torbę przewieszoną przez ramię i wyglądał na zaskoczonego rozsądnym, choć może nieco ostrym wyjaśnieniem Severusa.
- No i? Myślę, że tylko się nakręcasz. - powiedział. - Ooh! Wezmę ze sobą miecz, jeśli chcesz? - Potter wyglądał absurdalnie jak rozentuzjazmowany szczeniak na myśl o niesieniu ze sobą na Pokątną rażącego przekupstwa Lucjusza w postaci prezentu.
- Ja się nie „ nakręcam", a ty nie zabierasz ze sobą miecza. - Severus chrząknął, czując, jak narasta w nim pierwsza migrena tego dnia. - Dlaczego panna Bones tu nie przyjdzie?
- Ponieważ musimy uczyć się w bibliotece. - powiedział powoli Potter. - I powiedzieliśmy jej ciotce, no wiesz, szefowej DPPC, że zjemy z nią dziś lunch.
Severus szybko rozważył swoje opcje. Mógłby spróbować zmusić Pottera do pozostania w domu, choć bachor prawdopodobnie i tak by wyszedł. Jeśli cofnie swoje przeklęte słowa z początku lata, może zranić kruche zaufanie Pottera do niego. Jeśli jednak pozwoliłby Potterowi odejść, naraziłby go na niebezpieczeństwo, mając Blacka na wolności.
To była szybka decyzja, co Severus cenił bardziej - zdrowie psychiczne Pottera, które zdawało się stabilizować, odkąd zadomowił się w Spinners End, czy fizyczne bezpieczeństwo Pottera.
Amelia nie pozwoli, by jej siostrzenica była bez ochrony z Potterem.
Jeśli istniała jakakolwiek osoba, która traktowałaby bezpieczeństwo Pottera równie poważnie jak Severus, była to Amelia Bones.
- No dobrze. - Severus zgodził się z własnymi uspokajającymi myślami. - Uważaj na siebie, głupi bachorze. Byłbym wdzięczny, gdybyś wrócił do domu przed zmrokiem, wolałbym nie ryzykować, dopóki Black nie zostanie schwytany.
- Czad! Dzięki, proszę pana!
Potter prawie rzucił się do kominka, gdy Severus go poprawił.
- Severus!
Severus był nerwowy przez resztę dnia. Wmawiał sobie, że Amelia zapewni Potterowi bezpieczeństwo, ale... ale Amelia nie była świadoma zamiłowania Pottera do chaosu, prawda? Potter ukradł Kamień Nicholasa Flamela. Złamał różdżkę dziewczynie, która go obraziła. Prawie zdemolował pokój wspólny Slytherinu w przypływie wściekłości. Wbił miecz w paszczę bazyliszka. I użył tego samego miecza, by zakończyć życie profesora, który groził jego przyjaciołom.
Jeśli były jakieś kłopoty, Potter je znajdzie.
Co sprawiło, że ulga Severusa po powrocie Pottera do domu tamtej nocy była tak silna, że równie dobrze mogła być namacalna.
- Jak ci minął dzień? - Severus zapytał spokojnie, subtelnie obserwując chłopca pod kątem ewentualnych obrażeń.
- Czadowo. - Potter odpowiedział promiennie, podskakując na nogach w sposób, do którego Severus niechętnie się przyzwyczaił. - Dużo zrobiłem, co?
Severus rzucił mu rozbawione spojrzenie. Potter rozglądał się szybko po pokoju w nadpobudliwy sposób, który kazał mu wierzyć, że dziecko prawdopodobnie przez cały dzień objadało się śmieciowym jedzeniem ze swoim przyjacielem.
- Niech zgadnę. - powiedział. - Nie jesteś głodny?
- Nie. - Potter uśmiechnął się. - Idę się uczyć, dobranoc!
Severus potrząsnął głową. Najwyraźniej Potter nie odrobił dziś zbyt wiele pracy domowej, skoro wciąż musiał się uczyć. Ucieszył się, że musiał zachowywać się jak typowy nastolatek. Jeśli ktokolwiek zasługiwał na okazję, by zachowywać się jak na swój wiek przystało, to właśnie Potter.
Następne kilka dni przebiegało według podobnego schematu.
Potter budził się, informował Severusa, że wychodzi spędzić dzień z Bones i wracał do domu po kolacji, ale przed zmrokiem. Każdej nocy natychmiast zabierał się za odrabianie pracy domowej.
- Być może ty i panna Bones powinniście spędzać więcej czasu na nauce, a mniej na planowaniu chaosu. - Severus zasugerował po trzeciej nocy z rzędu, kiedy Potter gorączkowo pędził do swojego pokoju, by pracować nad esejami.
- Prawdopodobnie. - Potter zgodził się ze śmiechem. - Zrobimy, co w naszej mocy.
Severus potrząsnął głową, czując ulgę, że Potter ma normalne wakacje pomimo bardzo nienormalnych okoliczności.
Czwartego ranka, gdy Potter wybiegł z domu, gdy tylko wzeszło słońce, Severus poczuł się na tyle komfortowo z ochroną, jaką zapewniała mu Amelia, że ponownie zaczął pracować nad swoimi badaniami.
Miał już dość wertowania starych tekstów i zawiłych dzienników - dziś po prostu rozpocznie własne eksperymenty z łączeniem podstaw. Być może komplikował to bardziej, niż było to potrzebne - jeśli powoli dodawał transfiguratywny eliksir bazowy do leczniczego, musiał istnieć sposób na połączenie właściwości obu, jednocześnie neutralizując mniej pożądane efekty uboczne.
Jednym z tych mniej pożądanych efektów była bolesna śmierć każdego Mugola, który go wypił.
Severus wciągnął aromat z laboratorium, chłonąc bogaty zapach żaru płonącego pod kociołkiem.
Żaden zapach na świecie nie był dla niego bardziej uspokajający.
Podczas odmierzania, nalewania, testowania i ciągłego wznawiania tego samego procesu, Severus zastanawiał się, czy nie powinien zaproponować Potterowi pracy nad tym etapem badań. Chłopak był dobrym warzelnikiem, a te badania byłyby tylko marzeniem, a nie rzeczywistością, gdyby nie to, że Potter podarował mu bazyliszka.
Wzdrygnął się na myśl o chaosie, jaki zapanowałby w jego laboratorium, gdyby Potter został do niego wpuszczony w swoim obecnym stanie. W powietrzu dziecko było pełne gracji i niemal eleganckie. Podczas pojedynków Potter był szybki i zwinny, a każdy jego ruch miał cel. Ale teraz? Dodatkowa energia Pottera, w połączeniu z łagodnym wzrostem, który Severus z przyjemnością zauważył, zmieniła Pottera w dokładnie niewłaściwy typ osoby, która nigdy nir powinna być wpuszczona do laboratorium.
Boleśnie było nawet wyobrazić sobie dziecko potykające się i przewracające kociołek wypełniony temperamentnymi naparami.
Być może poczeka z propozycją, aż Potter się uspokoi i straci trochę tej szalejącej, dzikiej energii.
Pomyślał, że być może w końcu robi postępy, ponieważ mieszanka, którą właśnie stworzył, jego dwudziesta druga próba tego dnia, emitowała srebrną parę zamiast ciemnobrązowych oparów, które miały poprzednie.
Gorączkowo zapisywał różnice w tej partii, gdy nagle srebrny lemur Amelii Bones przeleciał przez jego ściany i zatrzymał się przed nim, a on zamarł.
Potter.
Severus poderwał się na nogi z różdżką mocno zaciśniętą w dłoni, zanim lemur zdążył otworzyć usta.
- 'Severusie, zastanawiałam się, czy ty i twój podopieczny chcielibyście zjeść z nami kolację w tym tygodniu? Możemy przyjść do ciebie, jeśli wolisz, biorąc pod uwagę obecne trudności. Daj mi znać, który dzień będzie dla was najlepszy.'
Severus wpatrywał się w miejsce, w którym zniknął lemur, próbując zrozumieć swobodną i starannie sformułowaną wiadomość od Amelii.
Poczuł ulgę, gdy zdał sobie sprawę, że nie było to wezwanie do Świętego Mungo, ministerstwa ani żadnego innego miejsca, które oznaczałoby, że Potter został ranny.
Chociaż... był zdumiony, gdy odkrył, że brzmiało to prawie tak, jakby Amelia nie była z Potterem. Dlaczego miałaby zaproponować, że przyjdzie do ich domu, skoro nie miała żadnych trudności z przebywaniem z Potterem przez ostatnie kilka dni?
Im dłużej zastanawiał się nad wiadomością Amelii, tym szybciej jego zdumienie zmieniało się w zimny gniew.
Głupi, lekkomyślny, nierozważny bachor!
Severus oczyścił umysł z gniewu na Pottera, by przywołać własnego patronusa.
- Jeśli nie masz nic przeciwko zapytaniu mojego podopiecznego, jaki dzień jest dla niego najlepszy, mogę dopasować mój harmonogram do jego i dać ci datę.
Liczył powoli, skupiając się na oddechu, czekając na odpowiedź Amelii. Uspokoił go fakt, że było już prawie ciemno, jeśli Potter trzymał się swojego harmonogramu, powinien wkrótce wrócić.
Severus zamknął oczy, gdy lemur Amelii powrócił z potwierdzeniem jego obaw.
- Nie widziałam twojego podopiecznego od tygodnia. W każdym razie przed tym incydentem. - lemur powtórzył zmartwionym głosem Amelii. - Czy powinnam spodziewać się go dzisiaj?
Severus pomyślał, że chyba nie ma na świecie przekleństwa, które nie przebiegło mu szybko przez myśl.
- Przepraszam, musiałem pomylić dni. Mój podopieczny jest z jednym z jego innych przyjaciół. Wyślę ci akceptowalny dzień tak szybko, jak to możliwe.
Severus siedział sztywno na kanapie, wpatrując się uważnie w kominek, mentalnie odliczając czas do zwyczajowego powrotu Pottera. Jeśli chłopak spóźni się choćby o sekundę, Severus pójdzie go znaleźć.
Gdziekolwiek, do diabła, by się nie znajdował.
Kiedy minutnik wskazał pięciominutowe okienko, w którym Potter zwykle się pojawiał, Severus poczuł niesamowitą ulgę, widząc zielone płomienie, które ożyły, gdy Potter wyszedł z kominka.
- Jestem w domu! - Potter krzyknął, błędnie zakładając, że Severus był w swoim laboratorium, jak to miał ostatnio w zwyczaju.
- Gdzie byłeś?
Potter podskoczył i obrócił się, przez chwilę wyglądając na niesamowicie winnego, zanim po mistrzowsku oczyścił twarz.
- Cześć, nie zauważyłem cię. Jak idą twoje badania? - zapytał promiennie.
- Wspaniale. - mruknął Severus. - Byłem w stanie zbliżyć się prawie o pół kroku do ustalenia równania, którego będę potrzebował, kiedy otrzymałem niesamowicie pouczającą wiadomość patronusa.
- Ach tak? Jakiego rodzaju wiadomość? Konkretny wzór na lekarstwo na raka? - Potter uśmiechnął się, ale Severus wyczuł nerwowy ton w jego nonsensie.
Powinien być zdenerwowany, pomyślał surowo Severus. Potter miał tak mało umiejętności samozachowawczych, że sama jego przebiegłość i ambicja musiały doprowadzić go do Slytherinu.
- Madame Bones wysłała mi dzisiaj wiadomość. - Severus powiedział spokojnie, obserwując, jak kolor odpływa z twarzy Pottera. - Powiedziała, że chciałaby wiedzieć, czy bylibyśmy zainteresowani kolacją z nią i Susan jednego wieczoru w tym tygodniu.
- Och. - Potter roześmiał się. - Tak, wspominała o tym wcześniej i powiedziałem jej, że muszę zapytać ciebie, bo wiem, że jesteś bardzo zajęty.
Severus obserwował Pottera, gdy ten zaczął się cofać w stronę drzwi.
- Naprawdę? - zadumał się. - Ponieważ Amelia jest pewna, że w ogóle cię nie widziała w tym tygodniu. Powiedziałem jej, że to niemożliwe, biorąc pod uwagę, że nadzorowała twoje bezpieczeństwo przez ostatnie cztery dni.
Potter potknął się i spojrzał na Severusa.
- Miałem coś do zrobienia. Zapomniałem zobaczyć się z Susan.
- Nie okłamuj mnie. - Severus syknął, wściekły, że dziecko stoi i kłamie mu prosto w twarz. - Zapomniałeś przez ostatnie cztery dni z rzędu? Gdzie byłeś?
Im dłużej Potter wpatrywał się w niego w milczeniu, tym bardziej Severus był pewny swoich instynktownych domysłów.
- Szukałeś Syriusza Blacka.
- Posłuchaj, proszę... - Potter zaczął, jego oczy na nowo zalśniły jakąś formą poruszenia, gdy zbliżył się o kilka kroków do Severusa. - Mogę go znaleźć, Snape, naprawdę mogę. Spójrz...
Severus patrzył, jak Potter wyciąga z torby stosy pergaminów i wycinków z gazet.
- Widzisz? Słuchaj, zrobiłem listę wszystkich miejsc, w których mógłbym być. Na przykład Aleja Pokątna, Surrey i centrum Londynu. A potem próbowałem wymyślić, jak szybko Black może podróżować, jeśli nie ma miotły, więc spróbowałem policzyć... - Potter pomachał mu przed nosem kartką z nabazgranymi liczbami. -i postanowiłem udać się w te miejsca, żeby go poszukać, ale co, jeśli jest przebrany, nie? To, że nie ma swojej różdżki, nie oznacza, że nie posiada żadnej, nie? A może jej nie potrzebuje, to ma sens, prawda? Więc za każdym razem, gdy byłem gdziekolwiek, a Mugol rzucał mi dziwne spojrzenie, kazałem mojej magii usunąć ich przebranie, abym mógł zobaczyć, czy to Black, czy nie. Sprytne, nie? Więc zaznaczyłem miejsca, które sprawdziłem - Potter wepchnął garść pergaminów w ramiona Severusa. - A teraz robię nową listę w oparciu o to, czy posiada miotłę i nawet jeśli ta lista jest o wiele dłuższa, wciąż mogę to zrobić, Snape. Mogę go znaleźć.
Severus wpatrywał się w Pottera z nieukrywanym szokiem.
- Harry... mówisz jak obłąkany. - powiedział cicho. - Podróżowałeś do różnych miejsc na własną rękę i używałeś magii na Mugolach? Możesz zostać aresztowany.
Potter nawet nie wyglądał na zaniepokojonego. Roześmiał się na tę myśl.
- Nie zostanę aresztowany, nikt nawet nie wie, że to byłem ja, co? A jeśli nawet, to nie sądzę, żeby zdołali mnie złapać i aresztować. Nie jestem obłąkany, wiem, co robię.
Kiedyś Severus wyśmiałby tak aroganckie słowa z ust Pottera. Ale sposób, w jaki to powiedział, jego oczy błyszczały, a klatka piersiowa falowała z ekscytacji; nie brzmiał arogancko, brzmiał tak, jakby naprawdę wierzył we własną niezwyciężoność.
- Czy... czy coś wziąłeś? - zapytał Severus. Skrzywił się, gdy wyjaśnił. - Alkohol, mugolskie narkotyki czy jakieś nielegalne eliksiry?
- To niedorzeczne. - Potter zadrwił. - Nie jestem naćpany. Po prostu muszę to zrobić. Rozumiesz, prawda? Chcesz mi pomóc? Moglibyśmy znaleźć go razem! Ooh i możesz się aportować, żebyśmy mogli sprawdzić więcej miejsc, o wiele szybciej!
Potter chwycił jeden z wielu pergaminów, które spadły na podłogę i zaczął grzebać w swojej torbie.
- Powinniśmy sprawdzić kraje, w których nie obowiązują przepisy dotyczące ekstradycji, ponieważ gdybyś był zbiegiem, chyba udałbyś się tam w pierwszej kolejności? Tak w każdym razie powiedziała Miona. Powiedziała: „Nie martw się Harry, jestem pewna, że poszedł gdzieś, gdzie nie ma przepisów dotyczących ekstradycji" i szczerze mówiąc nie wiem, co to znaczy, ale jeśli Miona uważa, że może tam być, to powinniśmy to sprawdzić. Następnie powinniśmy sprawdzić miejsca, które są jasne, słoneczne i ciepłe, ponieważ wszyscy mówią, że Azkaban jest ciemny, zimny i ponury. I gdzie jest moje pióro?
Severus jeszcze nigdy nie był tak otępiały, jak teraz, gdy słuchał, jak Potter bredzi jak szaleniec, grzebiąc w torbie w poszukiwaniu pióra.
Co do kurwy.
Severus machnął różdżką w stronę Pottera, który podniósł wzrok, gdy zaklęcie się z nim zetknęło i Severus chwycił pergamin, który szybko pojawił się w powietrzu.
Aktualne diagnozy:
-Brak
Koniec raportu.
Severus żałował, że nie ma na liście jakiegoś narkotyku lub eliksiru. Potter podkradający Eliksir Euforii lub mugolską amfetaminę byłby lepszy niż ta pusta kartka pergaminu.
Nie ma na świecie żadnego zaklęcia diagnozującego szaleństwo.
- Co to? - zapytał Potter, nieustraszenie wyrywając formularz z zaskoczonej dłoni Severusa.
- Co to jest aktualna diagnoza? - Potter zmarszczył brwi, po czym wskazał oskarżycielsko na Severusa. - Mówiłem ci, że nie biorę narkotyków! Ze mną w porządku!
Absolutnie nie jest „w porządku".
- Kiedy ostatni raz spałeś? - Severus zapytał łagodnie. Potter nie spał dobrze na początku zeszłego tygodnia - czy bezsenność trwała do tego stopnia, że Potter oszalał z braku snu? Wyglądał na energicznego, ale Severus naprawdę nie miał innego rozsądnego wytłumaczenia dla obecnego zachowania Pottera.
- Zeszłej nocy. - Potter powiedział szybko.
- Jak długo spałeś zeszłej nocy?
- Dlaczego to takie ważne? - Potter kopnął leżący na podłodze stos pergaminów. - Nie jestem zmęczony. Nic mi nie jest.
- Harry, nie brzmisz dobrze. - Severus odezwał się bardzo cicho do tej wersji Pottera, z którą nie był pewien, jak sobie poradzić. - Brzmisz jak obłąkany. Czujesz się zestresowany sytuacją z Blackiem?
Severus mógł przekląć samego siebie za to sformułowanie. Wiedział lepiej. Wiedział lepiej, ale szaleństwo Pottera wyprowadziło go z równowagi.
Potter natychmiast wyrwał Severusowi papiery z rąk, patrząc na niego z pogardą.
- Nie jestem szalony i niczego nie „czuję". - zadrwił. - Ty jesteś zestresowany. Nic mi nie jest!
Potter obrócił się na pięcie i wyszedł przez drzwi. Severus słuchał, jak tupie po schodach i zatrzaskuje za sobą drzwi sypialni.
Severus rzucił urok prywatności, po czym szybko przywołał swojego patronusa.
- Amelio, jeśli minister jest nadal otwarty, to uważam, że auror do ochrony Pottera byłby świetną decyzją.
Severus absolutnie nie miał pojęcia, co się dzieje z Potterem, ale był całkowicie pewien, że chaotyczny bachor z pewnością spróbuje wymknąć się ponownie. I tym razem Severus upewni się, że ma za sobą ochronę.
Oczywiście dyskretnie.
Merlinie broń, by bachor tylko nie uwierzył, że Severus troszczy się o jego dobro.
***
Severus myślał, że letnia przerwa z radosnym Potterem jest irytująca? Żałował, że nie może wrócić do tych prostych czasów.
Potter utrzymywał rozdrażnioną, szaloną energię przez kilka dni po tym, jak Severus skonfrontował go z jego działaniami. Na szczęście wydawało się, że Potter zrezygnował, choć prawdopodobnie tylko tymczasowo, z szaleńczego polowania na Blacka. Zamiast tego najwyraźniej skupił się na tym, by jak najbardziej uprzykrzyć życie Severusowi.
Severus nie był pewien, czy było to celowe, czy szczęśliwy zbieg okoliczności ze strony Pottera.
Potter wstawał przed słońcem i każdego ranka wychodził, by polatać. Severus ustawił alarm, który ostrzegał go, gdy tylne drzwi były otwarte i dwa razy od ich konfrontacji trzy dni temu Potter wyszedł przed piątą.
Potter wykorzystywał swoją szaleńczą energię i próbował coraz bardziej ryzykownych akrobacji na swojej miotle. Severus zaczął się obawiać, że Black jest drugorzędnym zagrożeniem dla Pottera, zaraz za nim samym.
'Po naszej stronie nie ma żadnej aktywności. Nie mamy żadnych nowych tropów. HP pozostał pod barierami. Możecie jednak rozważyć podniesienie osłon w górę, ponieważ wydaje się zdeterminowany, by przekroczyć najwyższe granice na swojej miotle.
-KS'
Po czterech dniach patrzenia, jak Potter spędza cały dzień, kręcąc się po podwórku na swojej miotle, po obserwowaniu, jak Potter leczy się z trzeciego złamanego ramienia i po otrzymaniu notatki od Shacklebolta sugerującej, że nie opiekuje się Potterem właściwie - Severus miał dość. Nie mógł spędzić kolejnego dnia, wstrzymując oddech, gdy Potter gnał w kierunku ziemi, ani kolejnego popołudnia, próbując nawiązać pogawędkę, podczas gdy Potter przechodził przez lunch, zanim rzucał się z powrotem na zewnątrz.
- Harry, może jutro odwiedzisz Lunę? - Severus zasugerował przy kolacji tego wieczoru. - Bez wątpienia ucieszyłaby się z twojego towarzystwa.
Więcej pracy miałaby Shacklebolt, śledząc Pottera u Lovegood, ale po jego porannej notatce Severus nie czuł się zbyt miłosierny.
- Nie mogę. - Potter powiedział krótko, szybko przeżuwając swój posiłek. - Mam spore zaległości w pracy domowej, co? Plus mój projekt. Plus wszystkie inne rzeczy, które muszę zrobić. Luna i tak będzie tu za parę tygodni na przyjęciu.
- Jaki projekt? - Severus zapytał konwersacyjnie, nie odrywając wzroku od własnego posiłku, starając się zachęcić Pottera do rozmowy.
Proszę, nie mów o polowaniu na Syriusza Blacka.
- Nie żeby cię to już obchodziło, ale wciąż muszę zrobić te zaczarowane notatniki przed urodzinami Neva. I maluję swoją sypialnię.
Severus spojrzał z nadzieją na wzmiankę o notatnikach. Całkiem zapomniał, w bałaganie, który stworzył Syriusz Black, że Potter poprosił go o pomoc w stworzeniu notatników, przez które dziewięcioro dzieci mogłoby się komunikować.
Fakt, że Potter i jego „gang" zaczerpnęli pomysł z pamiętnika Czarnego Pana, był niepokojący, ale wystarczająco zdrowy, by Potter skupił na nim swoją energię.
Ulżyło mu również, że Potter w końcu zaczął dekorować swoją sypialnię. Doda to poczucia stabilności do nieobliczalnego życia dziecka.
- Z przyjemnością pomogę ci z twoim projektem. - Severus powiedział szczerze, choć niezbyt ochoczo, by nie wzbudzić podejrzeń w przebiegłym dziecku. - Moglibyśmy to zrobić jutro?
- Och? nie jesteś zbyt zajęty swoimi badaniami i ustawianiem policji, by mnie śledziła?
- Shacklebolt raczej nie jest „policją". - powiedział Severus, zachowując swobodny ton pomimo szoku.
Kingsley Shacklebolt był ekspertem w dziedzinie ukrywania się.
Podobno.
- Auror Shacklebolt jest tu na prośbę Ministra. - Severus powiedział, przekręcając prawdę. - Ponieważ Black wciąż nie został schwytany, najwyraźniej Minister uznał za rozsądne, by jego „ kumpel Harry Potter" był chroniony.
- Gdybyś pozwolił mi znaleźć Blacka, nie potrzebowalibyśmy „ochrony". - Potter mruknął tak cicho, że Severus zdążył się napić, udając, że go nie słyszał. Unikał tego tematu od czasu ich nieporozumienia na początku tygodnia i nie miał ochoty go teraz powtarzać.
- Niezależnie od zadania Shacklebolta, nie jestem zbyt zajęty swoimi badaniami, by ci pomóc. Powiedziałem ci, że pomogę i zrobię to. Chcesz zacząć jutro po śniadaniu?
- Jasne, jeśli masz czas. - Potter wzruszył ramionami.
Severus planował spędzić kolejny dzień przy stole, w połowie skupiony na swoich badaniach, a w drugiej połowie na taktyce Pottera przeciwstawiającej się śmierci za oknem kuchni. Ten projekt byłby doskonałym rozpraszaczem dla nich obu.
- Zawsze znajdę czas, gdy zajdzie taka potrzeba. - powiedział, obdarzając Pottera małym uśmiechem.
Potter odwzajemnił uśmiech i Severus poczuł się tak, jakby zawarli wstępny rozejm.
Następnego ranka Severus siedział przy kuchennym stole, cierpliwie czekając, aż Potter zejdzie na dół. Był zaskoczony i zadowolony, że Potter nie wyszedł na zewnątrz przed wschodem słońca i zamiast tego wciąż był w swoim pokoju, gdy Severus wstał o szóstej.
- Mistrz Potter wciąż śpi? - zapytał Mavis, cicho skradając się do kuchni. - Mavis myślał, że Mistrz Potter już nigdy nie będzie spał.
Severus zanucił w zgodzie. To był najdłuższy sen Pottera w ciągu ostatniego półtora tygodnia.
- Musiał się w końcu poddać. - Severus powiedział. - Spróbuję nadrobić zaległości w pracy, zanim się obudzi. Przyjdziesz po mnie, kiedy się obudzi?
- Jeśli Pan Snoops zje swoje dziwne ciastko, to Mavis po niego przyjdzie, jak tylko Mistrz się obudzi. - powiedział skrzat, spoglądając chytrze na puste nakrycie przed Severusem.
Severus pomyślał, że skrzat Pottera byłby o wiele bardziej znośny, gdyby nie przyjął własnego systemu ekonomii negocjacji Pottera.
- Tak, zabiorę ze sobą „dziwne ciastko" do mojego laboratorium, jeśli zgodzisz się poinformować mnie, kiedy Potter się obudzi.
Mavis z niecierpliwością wepchnął Severusowi w dłoń talerz z wieloma Chelsea Buns i wyprowadził go, obiecując duży lunch. Miejmy nadzieję, że Potterowi poprawi się apetyt dzięki dodatkowemu snu, który teraz nadrabiał.
A w międzyczasie Severus będzie pracował nad zarysem badań, które do tej pory zebrał, aby Wayne mógł je kontynuować i kompilować z własnymi badaniami.
'Będę nadal zmieniał standardowe równania, próbując znaleźć właściwe dla bazy. Z niecierpliwością czekam na materiały, które zebrałeś.
-Severus Snape.'
Severus sprawdził godzinę po tym, jak skończył zbierać swoją część ich badań i kazał je spakować i przygotować dla „Sevvie", by dostarczył je Wayne'owi jutro rano. Zdziwił się, widząc, że jest już jedenasta trzydzieści.
Mavis to podstępny, mieszający-
- Powiedziałeś, że przyjdziesz po mnie, kiedy Potter się obudzi. - Severus warknął ostro na skrzata w kuchni. - Mieliśmy umowę, Mavis.
- Mavis jest pewien, że Pan Snoops nie mówi do Mavis o złamaniu umowy. - mruknął skrzat, agresywnie ugniatając ciasto na kuchennym blacie. - Mavis jest dobrym skrzatem i pozwala Mistrzowi Potterowi spać, bo Mistrz Potter potrzebuje odpoczynku. A Mavis dotrzymuje umowy, bo Mavis nie jest kłamczuchem.
- Potter wciąż śpi? - zapytał Severus, dwukrotnie sprawdzając godzinę. Było mało prawdopodobne, by błędnie rzucił proste zaklęcie, takie jak Tempus, ale o wiele bardziej nieprawdopodobne, by Potter spał przez trzynaście godzin.
- Mistrz wciąż śpi i jeśli Snoops wie, co jest dobre dla Mistrza, pozwoli mu spać. - Mavis mruknęła. - Mistrz potrzebuje snu, żeby nie zwariować.
Ręce Mavis nagle uniosły się nad ciastem, gdy mały skrzat spojrzał na Severusa.
- Mavis nie miał zamiaru mówić takich złych rzeczy o Mistrzu Potterze. Mavis nie miał takiego zamiaru! - pisnął.
- Oczywiście, że nie. - Severus szybko go zapewnił. Potter dostałby ataku szału, gdyby skrzat zrobił sobie śliwę pod okiem. - Masz rację, Potter musi się przespać. Pójdę tylko do niego zajrzeć, dobrze?
Severus skradał się cicho po schodach. Jeśli Potter wciąż spał, nie chciał go budzić. Merlin wiedział, że dziecko miało mnóstwo snu do nadrobienia.
- Harry. - powiedział cicho, otwierając drzwi Pottera i wsuwając głowę do środka. - Śpisz?
Potter leżał skulony na boku, zakopany pod kołdrą i rozpoznawalny jedynie po włosach.
Potter nie odpowiedział, więc Severus cicho podszedł do łóżka i zobaczył, że rzeczywiście wciąż śpi.
- Oto, co się dzieje, gdy tak długo odmawiasz snu, głupie dziecko. - mruknął Severus.
Zauważył stos zeszytów Pottera na komodzie, gdy po cichu wycofywał się z pokoju. Chwycił je i pomyślał, że być może Potter byłby zadowolony, gdyby udało mu się znaleźć właściwą kombinację uroków podczas jego odpoczynku.
I miałby co robić, gdy Potter spał.
Severus poszedł sprawdzić, co u Pottera około trzeciej, sfrustrowany brakiem postępów w pracy nad projektem i oficjalnie zaniepokojony, że być może Potter jest chory, a nie tylko zmęczony.
- Harry? - zapukał, zanim otworzył drzwi. - Obudziłeś się?
- Ta. - powiedział cicho Potter.
- Co robisz? - Severus zapalił światło. - Źle się czujesz?
- Tak myślę. - Potter powiedział cicho.
Severus podszedł do jego łóżka i spojrzał na niego krytycznie. Potter leżał na boku, wpatrując się w drzwi swojej szafy. Jego skóra miała normalny kolor, a oczy, których nie zasłaniały okulary na szafce nocnej, wydawały się czyste.
- Chcesz eliksir? Mogę ci przynieść eliksir pieprzowy. - zaoferował Severus.
- Nie, jestem zmęczony. Chcę tylko spać.
- W porządku... Poproszę Mavis, żeby przyniosła ci zupę, może poczujesz się lepiej po jedzeniu.
- 'Obra - mruknął Potter, zamykając oczy.
Severus zawahał się, zanim zamknął za sobą drzwi. Mógł swobodnie przyznać, że chociaż badania medyczne są dla niego bardzo interesujące, zajmowanie się chorymi pacjentami nigdy nie było czymś, do czego miał cierpliwość. Wysłał eliksir z Mavis i sprawdził Pottera przed udaniem się na spoczynek.
Potter prawdopodobnie wkrótce poczuje się lepiej. Czarodzieje mieli bardziej odporne układy odpornościowe niż Mugole, byli w stanie szybciej wyzdrowieć z drobnych chorób.
- Zawołaj mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebował. - zaoferował cicho, zamykając za sobą drzwi.
Trzeciego dnia, kiedy Potter leżał ospale w łóżku, jedząc absolutne minimum i mówiąc jeszcze mniej, Severus musiał przyznać, że być może Potter nie miał letniej grypy.
- Harry, jakie masz konkretne objawy? - Severus zapytał tego ranka, po tym jak Potter odmówił wstania z łóżka.
- Nie wiem, co masz na myśli. - Potter jęknął, przewracając się na plecy z dala od światła, które Severus wyczarował w ciemnym pokoju.
- Jest ci gorąco, boli cię brzuch, co dokładnie sprawia, że czujesz się chory? - wyjaśnił Severus.
- Jestem zmęczony i boli mnie głowa. - powiedział Potter. - Odejdź.
- Nie mogę odejść, kiedy jesteś chory. - Severus westchnął. - Chcesz eliksir przeciwbólowy?
- To nie jest taki rodzaj bólu. To jak... - Potter rzucił mu ostrożne spojrzenie. - Nieważne. Po prostu boli mnie głowa.
To właśnie dostajesz za nazwanie go obłąkanym w zeszłym tygodniu.
- Jeśli możesz mi to opisać, może będę miał eliksir, który to naprawi. - Severus powiedział, mając nadzieję, że nakłoni go do mówienia.
Potter zamrugał w stronę sufitu, gdy wyjaśniał po cichu.
- To tak, jakbym miał zbyt wiele myśli i nie mógł ich uciszyć, przez co boli mnie głowa.
Severus skrzywił się ze zrozumieniem.
- Nie sądzę, by środek przeciwbólowy pomógł w tym przypadku. - powiedział ostrożnie. - Harry, sądzę, że jesteś przygnębiony, co jest powszechne i nie jest słabością ani zniewagą. Poczułbyś się lepiej, gdybyś wstał i zjadł prawdziwy posiłek. - Spojrzał na splątane kosmyki Pottera. - I może weź prysznic.
- Nie. - powiedział krótko Potter, obracając się twarzą do ściany z dala od Severusa. - Wracam do spania.
Severus westchnął, wychodząc z pokoju Pottera.
Jutro wyciągnie Pottera z łóżka.
Po piątym dniu bezskutecznych prób wyciągnięcia Pottera z łóżka, Severus zaczął stosować nowe podejście.
Jawne przekupstwo.
- Jeśli chcesz, mógłbym dzisiaj towarzyszyć tobie i pannie Bones na Alei Pokątnej?
Potter chrząknął, leżąc na plecach i wpatrując się w sufit, nie racząc nawet odpowiedzieć na sugestię Severusa.
- Powiedziałeś, że chciałbyś się pojedynkować tego lata, moglibyśmy to zrobić dzisiaj.
- Tak, może później...
Severus próbował wymyślić coś, co mogłoby zainteresować Pottera.
- Na Nokturnie jest sklep, który może cię zainteresować, sądzę, że Borgin ma tam ścianę broni, której można pozazdrościć.
Severus bardzo by żałował, gdyby Potter skorzystał z tej propozycji. Chociaż, gdyby to wyciągnęło dziecko z łóżka, byłoby warto.
- Jestem chory. - Potter wyszeptał. - Nie dzisiaj.
Potter brzmiał na chorego, ale Severus wiedział, że to choroba umysłu, a nie ciała.
- Jest ładny dzień, może chciałbyś zaryzykować życie na swojej śmiertelnej pułapce, jaką jest miotła? To sprawi, że poczujesz się lepiej, Harry. - Severus powiedział cicho.
- Jestem zbyt zmęczony. - Potter mamrotał.
Severus wziął głęboki oddech, zanim wyciągnął to, co miał nadzieję, że będzie jego atutem.
- Jeśli nadal chciałbyś adoptować tego psa, jestem gotów porozmawiać z Hagridem o trzymaniu go na terenie szkoły, kiedy do niej wrócimy. Moglibyśmy go dzisiaj znaleźć.
- Nie chcę. - powiedział Potter, przewracając się na bok i odwracając od Severusa.
Severus próbował cierpliwości. Próbował przekupstwa. Próbował być łagodny. A teraz skończyła mu się cierpliwość.
- Nie możesz zostać w swoim łóżku na zawsze, Potter. - powiedział ostro. - Musisz wstać. Musisz wziąć prysznic. Musisz coś zjeść. Wstań. Wstawaj.
- Nie czuję się dobrze, jasne? Tego ode mnie chcesz? Chcesz wiedzieć, że jestem słaby? Odwal się! - Potter krzyknął, jego głos był napięty i przytłumiony.
Severus nie powinien być zaskoczony, kiedy został wypchnięty z pokoju Pottera i drzwi zatrzasnęły mu się przed nosem, a Potter nawet nie podniósł głowy z poduszki. Ale magiczna siła Pottera była zarówno imponująca, jak i zaskakująca, nawet gdy samo dziecko wyraźnie cierpiało.
Severus wziął kilka uspokajających oddechów i liczył powoli, rozważając najlepszy sposób działania.
Potter jest chory i wymaga leczenia, jak każde inne chore dziecko.
Co pozostawiało mu minimalny wybór.
Święty Mungo rzuciłby na Pottera urok rozweselający i do następnego ranka zamieścił informację na pierwszej stronie gazety. Co byłoby nie do przyjęcia. Severus zdecydował, że nadszedł czas, by poszukać mugolskiego uzdrowiciela umysłu, z którym konsultował się po zatwierdzeniu opieki nad Potterem. Mężczyzna już raz zaoferował akceptowalną radę, z pewnością mógłby zrobić to ponownie.
Pójdzie tam jutro, uzyska poradę, jak radzić sobie z Potterem, który jest wyraźnie przygnębiony z jednego z wielu możliwych powodów, a potem wróci do domu i zacznie układać Pottera na nowo.
Wahając się, spojrzał na drzwi Pottera...
Najpierw umów się na spotkanie, a potem znajdź kogoś, kto popilnuje Pottera.
- Severusie, jak się masz? Jak się ma pan Potter? - Narcyza natychmiast zapytała z promiennym uśmiechem po odebraniu jego kominka następnego ranka. - Nie poluje chyba wciąż na mojego kuzyna?
- Skąd o tym wiesz? - Severus zaklął, zaskoczony powitaniem.
Uśmiech Narcyzy lekko się zaostrzył, a jej szare oczy zalśniły.
- Poprosił Lucjusza o kopie praw dotyczących tego, „co się stanie, jeśli zabijesz kogoś, kto próbuje zabić ciebie?" - Narcyza zaśmiała się. - Zapytał również o legalność użycia Niewybaczalnego, jeśli było niewerbalne, bez różdżki i niemożliwe do namierzenia. Nietrudno było się w tym połapać.
- A jednak powstrzymałaś się od poinformowania mnie, że mój podopieczny spędza dni na przeczesywaniu ulic w poszukiwaniu niezrównoważonego szaleńca? - Severus zapytał z naciskiem.
Narcyza wyglądała na zaskoczoną wzburzeniem Severusa.
- Przepraszam Severusie, sądziliśmy, że prawdopodobnie mu pomagasz, biorąc pod uwagę twoją historię z Syriuszem.
- Naprawdę wierzyłaś, że pozwolę Potterowi na konfrontację z Blackiem?
- Naszym zdaniem Harry jest o wiele większym zagrożeniem dla Syriusza niż on dla Harry'ego. - Narcyza powiedziała z chytrym uśmiechem. - Drżę na myśl o sprawiedliwości, jaką Harry będzie próbował wymierzyć, jeśli się spotkają.
Severus nie wierzył, że Narcyza drży na tę myśl. Narcyza wyglądała na zbyt rozbawioną tą myślą, jakby konfrontacja Pottera z mordercą była komiczna, a nie przerażająca.
- Tak, zachwycający obraz, dziękuję Narcyzo. - wycedził Severus, wracając do rozmowy.
- Wybacz, kochanie. - powiedziała, jej mały uśmiech wciąż był na swoim miejscu. - Czy jest coś jeszcze, co mogę dla ciebie zrobić, poza przyspieszeniem siwizny?
Severus prychnął na ten żart. Zdawał sobie sprawę, że jeśli dożyje dorosłości Pottera, to tylko z dużą ilością siwych włosów i chronicznymi migrenami.
- Tak, właściwie. - powiedział. - Mam dziś po południu ważne spotkanie i miałem nadzieję, że mogłabyś zostać z Potterem podczas mojej nieobecności.
Severus starannie rozważył wybór odpowiedniej opiekunki do Pottera. Shacklebolt, który stacjonował poza ich domem, prawdopodobnie doprowadziłby Pottera do paniki, gdyby uwierzył, że został sam z „gliną". Amelia mogłaby uznać Severusa za nieodpowiedniego opiekuna, gdyby zobaczyła, w jakim stanie znajdował się Potter. Lucjusz był tak mocno związany z Potterem społecznie i politycznie, że raczej nie zmusiłby dziecka do jedzenia lub interakcji z nim, gdy Severusa nie było. Pozostawała więc Narcyza jako jedyny lokalny przyjaciel, któremu Severus mógł zaufać.
Narcyza była łagodna w stosunku do dzieci, ale stanowcza jak matka. Zapewniłaby Potterowi bezpieczeństwo i znalazłaby sposób, by zmusić go do jedzenia i mówienia, a Potter nawet nie zdawałby sobie z tego sprawy.
- Oczywiście! - Narcyza zgodziła się natychmiast. - Będę zachwycona. Może Draco zechce mi towarzyszyć? Chłopcy mogliby polatać, poplotkować, czy co tam nastolatkowie robią w dzisiejszych czasach.
- Być może nie. - Severus powiedział z wahaniem. Potter nie byłby zadowolony, gdyby jego przyjaciel zobaczył go w obecnym stanie. - Potter jest... chory. - wyjaśnił.
- A cóż to za straszna choroba śmie nękać syna Mistrza Eliksirów?
- Potter nie jest moim synem. - Severus zmarszczył brwi. - I to taką chorobą, na którą nie ma eliksirów.
- Aah. - Narcyza nagle wyglądała zbyt znajomo z niejasnym opisem Severusa. - Matka Jamesa była Blackiem, czasami zapominam.
Kolana Severusa zaczynały boleć od pozycji na podłodze i nie miał cierpliwości do arbitralnych komentarzy Narcyzy na temat linii ojcowskiej Pottera.
- O co ci chodzi, Narcyzo?
- Szaleństwo Blacków. - Narcyza powiedziała cierpliwie, jakby tłumaczyła dziecku coś niezwykle skomplikowanego. - To raczej dziedziczne.
- Potter nie jest szalony. - Severus syknął, obrażony implikacją, o którą martwił się od początku epizodu Pottera. - Po prostu... dużo się u niego dzieje.
- Oczywiście kochanie, mój błąd. - Narcyza powiedziała z uprzejmym uśmiechem. - O której chcesz się mnie spodziewać?
Severus mentalnie obliczył czas, jaki zajęłoby mu aportowanie się do Londynu i podróż bez magii do biura Uzdrowiciela Umysłu.
- Czy godzina druga będzie dla ciebie odpowiednia?
- Jak najbardziej. - Narcyza zgodziła się. - Czy hasło to nadal Sevvie?
- Tak - odpowiedział krótko Severus. - I nie waż się nazywać Pottera szaleńcem ani żadną odmianą tego słowa, kiedy tu będziesz. - dodał.
- Musisz czuć się niesamowicie odważny, insynuując, że ośmieliłabym się zranić uczucia tego biednego dziecka, kiedy jestem gościem w jego domu. - Narcyza powiedziała, jej ton nagle stał się chłodny, a oczy twarde.
- Przepraszam. - powiedział szybko, ponownie rozważając swoje słowa. - Oczywiście, że nie. Cierpię na brak snu, wybacz moją lekkomyślność.
Narcyza pochyliła lekko głowę w jego stronę, zastępując swoją zimną maskę nieco cieplejszą i znacznie bardziej towarzysko uprzejmą.
- Oczywiście, kochanie, po prostu martwisz się o swojego podopiecznego. Dam ci czas, by sprawdzić, co z nim i odpocząć, zanim przyjdę o drugiej.
Severus szczerze jej podziękował, zanim się rozłączył.
Narcyza może i świetnie radziła sobie z dziećmi i była towarzysko idealną damą dla rodu Malfoyów, ale Severus często zapominał, że była również Blackiem. I jak powiedziała, ich szaleństwo było dziedziczne.
O drugiej trzydzieści tego popołudnia Severus zostawił Shacklebolta i Narcyzę odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Pottera i siedział teraz na kanapie, przygotowując się do odkrycia, jak naprawić zepsute dziecko.
- Powiedz mi, co się dzieje w twoim życiu, panie Snape.
Severus wziął uspokajający oddech, zanim zaczął wyjaśniać.
- Niedawno zostałem opiekunem osieroconego syna mojego bliskiego przyjaciela ze szkoły. Harry jest moim uczniem i tak się poznaliśmy. Martwię się, że może być chory i nie wiem, jak mu pomóc.
- Zechcesz mi o nim opowiedzieć?
Czy byłbym tutaj, gdyby to nie był mój plan? Severus pomyślał ostro.
Severus wyjaśnił całą historię Pottera, redagując przypadki, w które zaangażowana była magia. Teraz żałował, że usunął wspomnienia Uzdrowiciela Umysłu po tym, jak po raz pierwszy poprosił go o radę, opowiedzenie historii Pottera było zarówno czasochłonne, jak i dość przygnębiające.
- Wierzę, że jest teraz przygnębiony. - Severus powiedział po wyjaśnieniu obecnego zachowania Pottera. - Miał już wcześniej epizody depresyjne, co jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę to, przez co przeszedł, ale nigdy nie trwały one tak długo, ani nigdy nie spowodowały u niego tego... tego letargicznego braku zainteresowania życiem.
Mugol zanucił w zamyśleniu.
- Mówisz, że to trwa od pięciu dni?
- Tak.
- Powiedz mi więcej o kłótni, jaką miałeś z Harrym na temat jego wymykania się, zanim to się zaczęło.
- Czy uważasz, że nasza różnica zdań (bo to nie była „kłótnia") mogła wywołać obecny stan Harry'ego?
Mugol zachichotał.
- Niektóre epizody depresji mają to, co nazywasz „wyzwalaczami", ale większość z nich, panie Snape, może być spowodowana niczym poza chemikaliami w naszych mózgach.
- Więc Harry jest szalony. - powiedział Severus, opadając na fotel, wiedząc, że Mugol nigdy nie zapamięta jego wyglądu po jego odejściu, co pozostawiało mu swobodę bycia tak nieformalnym, jak tylko chciał.
- „Szalony", „obłąkany" i „ stuknięty" to obraźliwe określenia kogoś z chorobą psychiczną. - powiedział Mugol. Jego ton wciąż był łagodny, ale teraz był ostry. - Określanie Harry'ego jako szalonego jest nieprawdziwe i niepomocne. Jest tak samo chory, jak osoba cierpiąca na grypę.
- Co jest z nim nie tak? - zapytał Severus, desperacja mimowolnie zabarwiła jego ton. - Jak mam mu pomóc?
- Nie mogę ostatecznie zdiagnozować twojego podopiecznego bez rozmowy z nim. - Mugol ponownie powiedział cicho.
Severus naprawdę nie miał na to czasu. Musiał wiedzieć, co dolega Harry'emu, by móc go uleczyć. Wymacał różdżkę w kieszeni i po cichu rzucił lekki urok przymusu na Mugola.
- W takim razie chciałbym poznać twoje najlepsze przypuszczenia. - powiedział kurtuazyjnie.
- „La folie circulaire" - odpowiedział natychmiast Mugol. - Francuzi nazywali to „ krążącym szaleństwem". Dziś określa się ją jako „zaburzenie maniakalno-depresyjne".
- Zaburzenie maniakalno-depresyjne. - Severus powtórzył beznamiętnie. - Nigdy o tym nie słyszałem.
A z pewnością przeprowadził wiele badań nad zdrowiem psychicznym w ciągu ostatnich dwóch lat.
- Dopiero teraz zaczyna być używana jako oficjalna diagnoza i rzadko na kimś tak młodym, ale Harry pasuje do kryteriów. - powiedział Mugol. - Jest tak, jak sugeruje nazwa, nieprzewidywalne epizody naprzemiennej manii i depresji. Czy chciałbyś porozmawiać o tym, dlaczego wydajesz się tym tak zaskoczony?
- Nie. - odpowiedział krótko Severus. Nie umówił się na spotkanie, by porozmawiać o sobie. - Chciałbym, żebyś wyjaśnił więcej na temat tej choroby i dlaczego uważasz, że Harry na nią cierpi.
- Oczywiście. - Mugol zgodził się szybko.
Severus po raz kolejny był wdzięczny za to, że jest czarodziejem. Nie mógł sobie wyobrazić, jak Mugole siedzą na tych spotkaniach, nigdy nie otrzymując odpowiedzi na swoje pytania i nieustannie naciskani, by mówić o sobie.
- Zaburzenie maniakalno-depresyjne nie jest nową chorobą, ale dopiero teraz doczekało się oficjalnej diagnozy. Ponieważ epizody maniakalne często wyglądają jak intensywna euforia i szczęście, trudno było je zidentyfikować jako objaw.
„Piekę!"
Pozwoliłeś Potterowi zachowywać się nieobliczalnie przez kilka dni, bo to przeoczyłeś.
Severus karcił się w milczeniu, słuchając mugolskich wyjaśnień.
- Powiedziałeś, że Harry ledwo spał i dziwnie się zachowywał? Nadmierne poczucie niezwyciężoności...
„Nie sądzę, żeby zdołali mnie złapać i aresztować".
-wzrost ryzykownych zachowań-
„Sama próba transmutacji na człowieku jest wystarczająco niebezpieczna, a robienie tego w powietrzu, na miotle, graniczy z samobójstwem".
- ...i zwiększona nadpobudliwość są bardzo częstymi czerwonymi flagami epizodu maniakalnego. Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony, że Harry wcześniej nie wykazywał takich maniakalnych zachowań.
„Naprawię Mionę, porozmawiam z Theo, zabiję bazyliszka i wszystko będzie dobrze, nie?".
Przegapiłeś to.
- Ze względu na historię Harry'ego uważam, że jest prawdopodobne, że ma zaniżoną korę przedczołową, która...
- Tak, kontroluje i reguluje emocje, jestem tego świadomy. - Severus powiedział krótko, przechodząc przez to wcześniej z nieświadomym Mugolem. - I to powoduje chorobę?
- Niekoniecznie. - powiedział Mugol. - Wszystkie osoby cierpiące na tę chorobę, które przeszły wcześniej testy badawcze, mają podobnie niewymiarową korę przedczołową, ale nie każda osoba z niewymiarową korą przedczołową zachoruje na tę chorobę. Istnieje również czynnik genetyczny.
„Matka Jamesa była Blackiem, czasem o tym zapominam".
„Szaleństwo Blacków jest raczej dziedziczne".
- ...ale ze względu na osierocenie Harry'ego jest mało prawdopodobne, że kiedykolwiek poznamy genetyczne powiązania w jego życiu. - Mugol kontynuował, nie zważając na porażki Severusa. - Najmłodsi pacjenci, jakich mamy, są starsi od Harry'ego o dobre dwa lub trzy lata. Biorąc pod uwagę rozległą traumę Harry'ego, nie jest zaskakujące, że choroba rozwinęła się u niego wcześnie. Często zdarza się to u dzieci poważnie maltretowanych i pokrzywdzonych.
Przegapiłeś to.
- Jak go naprawić? - zapytał Severus.
Mugol rzucił mu współczujące spojrzenie na zdławiony głos Severusa, spojrzenie całkowicie niedocenione przez Severusa.
Nie zasługuję na współczucie. Przegapiłem to.
- Nie musisz go „naprawiać", nie jest zepsuty. - powiedział łagodnie Mugol. - Potrzebuje terapii i leków.
- Jakich leków? - Severus zapytał szybko. Jeśli było coś, co Severus rozumiał jako Mistrz Eliksirów - były to leki. Potter raczej nie zgodziłby się na terapię, i tak ledwo rozmawiał z Severusem, ale mógłby targować się z dzieckiem, by zmusić go do przyjmowania leków.
- Diagnoza jest zbyt nowa, by mieć jeszcze zatwierdzony sposób leczenia. - powiedział Mugol marszcząc brwi. - Pacjenci, którzy byli leczeni, zostali poddani próbom klinicznym jako dorośli. Obawiam się, że nasz kraj jest po prostu zbyt opóźniony w leczeniu chorób psychicznych, aby mieć lek, który może przyjmować dziecko w wieku Harry'ego.
- Więc terapia jest twoim jedynym zaleceniem? - Severus zapytał beznadziejnie. - Terapia choroby, której nie możesz nawet ostatecznie zdiagnozować?
- Być może za jakiś rok, kiedy nasze informacje dorównają francuskim, znajdziemy lek, który pomoże skorygować brak równowagi chemicznej w mózgu Harry'ego, ale na razie terapia i stabilna rutyna będą twoimi najlepszymi opcjami.
- Nie robić nic? Nie robić nic i mieć nadzieję, że zaciągnięcie Harry'ego do twojego biura jest najlepszym sposobem na leczenie? - Severus zadrwił. - Nie do przyjęcia.
- Nie nic nie robić. - Mugol się nie zgodził. - Kontynuuj tak, jak do tej pory - oferuj stabilność, wsparcie i staraj się unikać rzeczy, które mogłyby wywołać epizod. Kiedy zacznie się epizod, będziesz musiał uważnie obserwować Harry'ego, epizody maniakalne wydają się mniej niebezpieczne, ponieważ Harry wydaje się szczęśliwy, ale mogą być tak samo autodestrukcyjne jak epizody depresyjne.
- Wyjaśnij. - Severus powiedział. - W jaki sposób pieczenie i uprawianie sportu przez Harry'ego jest tak samo niebezpieczne, jak odmowa opuszczenia łóżka?
Mugol pochylił się lekko do przodu, rozgrzewając się do tematu, jeśli jego niecierpliwy ton był cokolwiek wart.
- Harry jest nastolatkiem, a oni nie są znani z samokontroli. Ale z tego, co widzieliśmy w naszych własnych badaniach i w bardziej rozległych francuskich próbach, pacjenci w epizodach maniakalnych nie tylko mają zmniejszoną kontrolę impulsów, panie Snape, oni nie mają żadnej. Jeśli Harry uważa się za niezwyciężonego i myśli: „Powinienem skoczyć z dachu, bo myślę, że potrafię latać", to tak zrobi.
Severus zamknął oczy, wyobrażając sobie ten scenariusz aż nazbyt dobrze. Potter próbujący przemienić własne oczy pięćdziesiąt stóp w powietrzu, Potter tropiący człowieka, który spowodował śmierć jego rodziców... Potter skaczący z dachu byłby najlepszym scenariuszem.
- Jeśli chcesz, możemy zaplanować sesję dla Harry'ego jeszcze w tym tygodniu? Może nawet sesję terapii rodzinnej. Choroba psychiczna może być obciążająca dla całego gospodarstwa domowego. - Mugol zaproponował, gdy zadzwonił licznik czasu sesji.
- To nie będzie konieczne. - Severus powiedział, podnosząc się na nogi. - Harry nigdy się na to nie zgodzi, a ja tego nie wymagam.
Severus zawahał się, gdy chciał wymazać wspomnienia Mugola przed opuszczeniem biura. Wyjaśnianie przeszłości Pottera zajęło mu sporo czasu i byłoby prościej, gdyby nie musiał przechodzić przez to ponownie.
Zwłaszcza, gdyby udało mu się przekonać Harry'ego do konsultacji z profesjonalistą.
- Umówię się na spotkanie, jeśli Harry się zgodzi. - przyznał, mocno zamykając za sobą drzwi.
„La folie circulaire"
Potter nigdy nie złapie chwili wytchnienia.