
18
Clint miał już dość tej krążącej wokół siebie dwójki osłów inaczej zwanych jego przyjaciółmi.
Od dnia wysadzenia fortecy w górach Skandynawskich i Rogersa wypłakującego się w ramionach panny Carter plotki o ich rzekomym związku rosły proporcjonalnie do ilości czasu jaki ta dwójka ze sobą spędzała.
Wierzył Sharon gdy ta nagminnie powtarzała, że nie łączy ich nic poza przyjaźnią. Miał pewne pojęcie o sprawach, których blondynka zdawała się nie przyjmować do wiadomości.
Tylko dlatego postanowił rozmówić się z ich dwójką jednocześnie i zorganizował miejsce na spotkanie się do rozmowy w jednym z rzadziej używanych warsztatów.
Czekał aż łaskawie ruszą swoje leniwe cztery litery, siedząc na biurku. Wlazłby jeszcze wyżej gdyby była taka możliwość.
– Co takiego chciałeś, że musiałeś nas tu pofatygować? – zapytała Sharon, zamykając drzwi i opierając się o nie.
– To że musiałem tłumaczyć pewne rzeczy Natashy, rozumiem, wychowała się w gównianym środowisku, podobnie jak ja zresztą i tam raczej nie poruszają takich tematów jak tożsamość płciowa czy orientacja seksualna. Ale naprawdę nie spodziewałem się, że będę musiał tłumaczyć to też wam, wychowanym w tak postępowym świecie – zaczął.
– Mówiłam ci już, że nie chcę o tym rozmawiać – Shay już na starcie zaczęła się bronić atakiem. Cedziła słowa, krzywiła się nieznacznie i miętosiła w palcach skrawek bluzy.
– To nic złego, że nie podobają ci się chłopacy w ogóle, naprawdę, to całkowicie normalne – powiedział prosto z mostu. Nie raz i nie dwa widział jak dziewczyna wędruje spojrzeniem za różnymi dziewczętami. Patrząc na jakiegokolwiek chłopaka nigdy nie miała w spojrzeniu tego czegoś. – Nikt nie będzie cię wyzywał od pomiotów szatana jeśli komuś powiesz, twój tata nie jest z tych.
Specjalnie użył argumentu, który nawiązywał do jego ojca, bo wiedział, że Shay nie użyje żadnego kontrargumentu. Obiecała mu, a ona zawsze dotrzymywała danego słowa. Najdrobniejsze wspomnienia o życiu przed TARCZĄ potrafiły wywołać u niego ataki koszmarów i nieprzespane noce. Nie chciał ciągle przeżywać w kółko i w kółko tych samych traumatycznych wydarzeń i mieli z Shay umowę, że ona nigdy nie poruszy tego tematu. Wiedział, że nie złamie obietnicy, bo już ją znał.
Wychwycił zmiany w mimice twarzy blondynki, jak przybrała neutralny wyraz twarzy i puściła ubranie.
– To że wolisz dziewczyny jest całkowicie normalne i każdy kto uważa inaczej dostanie ode mnie wpierdol, rozumiesz?
Shay starała się nie dać po sobie poznać, że ta deklaracja ją ruszyła. Ktoś inny nie zauważyłby drobnych gestów, które o tym świadczyły, ale on zawsze zauważał więcej.
– Chciałem, żeby to wyjaśniło sytuacje pomiędzy waszą dwójką. Oglądanie tej całej szopki było zabawne na początku, teraz jest już nudne. Jeszcze jedno Rogers jeśli się dowiem, że rozpowiadasz to przysięgam, że wepchnę ci strzałę tam gdzie słońce nie dochodzi. Mam nadzieję, że rozumiesz – zagroził chłopakowi.
– Nie jestem z tych plotkujących – Steve widocznie czuł się niekomfortowo w sytuacji, w której został postawiony. Rozglądał się nerwowo po pomieszczeniu.
– I dobrze – mruknął, nie ukrywając lekko wrogiej nuty w głosie.
– A jeśli chodzi o kopanie tyłków przygłupom, zawsze jestem chętny.
– Po twoim kopaniu tyłków wszystkich trzeba będzie wysłać do Hanka na terapię, bo skończą połamani – Clint przypomniał zajście z Benem.
– To było dwa lata temu.
– A ty dalej dajesz się ponosić emocjom, a przez to nie kontrolujesz siły której używasz.
– Mówi to ktoś, kto postrzelił Mickelsona.
– Należało mu się to po pierwsze. Po drugie strzelam tak, aby nie uszkodzić ważnych nerwów, chyba że akurat chce inaczej. A po trzecie żałuję, że nie strzeliłem mu w ten głupi łeb. Nawiasem mówiąc ty Stevenie Rogersie dalej jesteś chodzącą zagadką.
– Niby dlaczego? – nerwowość znów zawitała w jego głosie.
– Wysyłasz sprzeczne sygnały, których jeszcze nie zakwalifikowałem do odpowiedniej grupy. Ale to zrobię – postanowił.
– Może pogadamy o twoich sygnałach? – wiedział, że Sharon zrobiła mu na złość, wyciągając ten temat.
Na całe szczęście miesiące spędzone na z Laurą nauczyły go nie odpowiadać agresją, kiedy ktoś poruszał niewygodne dla niego tematy.
– Moim najważniejszym sygnałem jest Laura – odparł spokojnie. – Jest jak światło w tunelu – rzucił porównaniem, które zawsze przychodziło mu do głowy na myśl o empatce. Była jednym z niewielu jasnych punktów w jego życiu.
***
Po tym co spotkało Bucky’ego z rąk Hydry niektórzy z nich zaczęli bardziej wyładowywać się w symulacjach, przez co poprawiły im się wyniki i Fury z góra postanowili stworzyć mały oddział do zadań specjalnych. Wybrał piątkę najlepszych uczniów TARCZY, znających procedury.
Ich mała grupka do zadań specjalnych składała się z niego, Shay, Natashy, Steve’a i Alexa Cruza.
Shay wiadomo, wychowała się w TARCZY miała najdłuższe doświadczenie, znała masę języków, obsługiwała różne rodzaje broni i była urodzoną dowódczynią.
Tasha miała za sobą przeszkolenie w Czerwonej Sali i była doświadczoną wojowniczką. Odnajdywała się w TARCZY, bo tam nikt jej nie zmuszał do mordowania i ludzie się o nią troszczyli. W walce wręcz nie miała sobie równych, wykorzystywała bycie mniejszą i szybszą na swoją korzyść. I znała sporo użytecznych chwytów.
Steve poza górą mięśni był bardzo inteligentny, często wymyślał świetne, dobrze przemyślane strategie. Miał instynkt, ufał przeczuciom i nawet jeśli unikał broni palnej świetnie sobie radził.
Alex Cruz jako młodszy brat Daniela Cruza również miał odpowiednie przeszkolenie praktyczne w misjach TARCZY. Brat ciągle gdzieś go zabierał. Portorykańczyk miał na koncie również szkolenie z Skye Johnson i mógł nadzorować przebieg misji z „bezpiecznego miejsca”.
A on był najlepszym łucznikiem jakiego mieli.
Początkiem wakacji odwiedził ich Howard Stark. Najpierw obgadał parę rzeczy z Fury’m, potem zamknął się z Tony’m w jego pokoju, a w końcu wyjechał.
Okazało się, że Stark postanowił dodatkowo wyposażyć ich oddział w projekty swojego pomysłu. On sam dostał nowy łuk z cyfrowym celownikiem i ukrytym systemem w łęczysku, który programował strzały. No i lepszy aparat słuchowy.
Shay była przywiązana do swoich pistoletów i zgodziła się jedynie na nowy zestaw noży. Howard sprezentował jej jeszcze zegarek z hologramowym projektorem, który miał w sobie możliwości małego laptopa z dostępem do satelit i serwerów TARCZY, co dawało dziewczynie wiele możliwości.
Cruzowi dostał się zaawansowany laptop do hakowania, także z dostępem do satelit i sieci TARCZY, no i trochę broni.
Dla Natashy został zaprojektowany specjalny pistolet łączący w sobie funkcje pistoletu i paralizatora.
Jednak upominek dla Steve’a przekroczył oczekiwania wszystkich. Nie wiedzieć skąd Howard miał stopy dwóch najtwardszych metali dostępnych na ziemi – adamantium i wibranium. Jakoś udało mu się je złączyć w jedną całość i sformować z nich tarczę, którą postanowił podarować Steve’owi. Superżołnierz podobno jakoś mu zaimponował.
W lipcu i sierpniu Fury ich elitarną grupkę wysłał kilkukrotnie na parę misji z rodzaju tych wdrażających, poobserwowali kilka osób, przeszukali parę miejsc. Nic co mogłoby kogoś bardzo narazić.
Jeszcze w sierpniu na jedną z takich misji wezwali ich Hank Pym i Janet Van Dyne. Hank przywitał ich gdy wylądowali i zaprosił ich do rezydencji.
Tam przejęła ich Janet i wprowadziła w temat. Hank rozprowadził plotkę o jednym ze swoich wynalazków, że będzie wystawiony w centrum naukowym. Jego sieć informacyjna nazywana mrówkami doniosła mu o śmiałku, który miał spróbować ukraść owy wytwór jego umysłu. Małżeństwo uznało, że chcą ponownie posłużyć się akcją sprzed czterech lat, której użyli przy nim.
Ich grupa miała pozwolić śmiałkowi wykraść przedmiot i zwerbować do TARCZY gdyby jego umiejętności były na wystarczająco wysokim poziomie.
Dostali nieoznakowaną furgonetkę i zaczaili się przed centrum naukowym obserwując podgląd z monitoringu. Systemowego i prywatnego TARCZY.