Jak zaakceptować znajomych syna

Harry Potter - J. K. Rowling
Gen
G
Jak zaakceptować znajomych syna
author
Summary
Mamy rok 2018. Harry jest już szczęśliwym 38-latkiem, posiadającym piękną żonę i trójkę wspaniałych dzieci. Jednak jak to w jego życiu bywa, taka sielanka nie może trwać zbyt długo. By było jeszcze ciekawiej, Harry ląduje w roku 1976. Musi stawić czoła Huncwotom, przyszłym Śmerciożercom, Severus'owi Snape'owi, a to wszystko w wątłym ciele 15-latka. Aha. Czy wspominałam, że wraz z nim trafia tam Draco Malfoy?
All Chapters Forward

Chapter 9

Jak przystało na Huncwotów cisza nie trwała długo i już chwilę później James i Syriusz jednocześnie wykrzykiwali pytania, których Harry za nic nie potrafił zrozumieć. Odwrócił głowę w bok, by nie zauważyli jego drgających w powstrzymywanym uśmiechu ust.

- CISZA! – przez ogólny harmider przebił się głos Lunatyka, a pozostała dwójka, o dziwo, posłusznie zamilkła. Młody Potter nie mógł się już powstrzymać i wybuchł gromkim śmiechem, kuląc się lekko. Z jego oczu ciekły łzy rozbawienia, które potęgowane było, gdy tylko jego wzrok padł na 4 nastolatków. W tej chwili żałował, że nie miał przy sobie aparatu. To zaskoczenie malujące się na ich twarzach poprzeplatane z miną jestem-zamknięty-w-jednej-sali-z-wariatem, było doprawdy komiczne. Gdy w końcu udało mu się jako tako opanować, wyprostował się, wycierając oczy z łez i dalej lekko chichocząc.

- Przepraszam... Ale... Wasze miny... Były genialne... – wytłumaczył, między atakami krótkiego śmiechu. Huncwoci posłali mu miażdżące spojrzenia, jednak ten nic sobie z tego nie robiąc, po prostu odetchnął głębiej i już uspokojony popatrzył na swoich oprawców. – Możecie pytać. Tylko błagam, pojedynczo.

- Tak – James odchrząknął, wcielając się w rolę szefa grupy. – To prawda? – zapytał niepewnie i chociaż Harry doskonale wiedział o co chodzi, nie miał zamiaru mu niczego ułatwiać.

- Co, tato? – zapytał, specjalnie akcentując słowo „tato”.

- Właśnie to! – wrzasnął Łapa. Nim zdążył powiedzieć coś jeszcze, wtrącił się Lunatyk, który postanowił zadać bardziej precyzyjne pytanie.

- Jesteś synem James’a?

- Nie – odpowiedział zielonooki ze śmiertelnie poważną miną. Jednak widząc zdezorientowanie na twarzach zgromadzonych, parsknął cichym śmiechem i postanowił przestać już ich tak denerwować. No. A przynajmniej nie za bardzo. – Tak, jestem synem James’a Potter’a – i po chwili zastanowienia, dodał. – Chociaż nigdy nie dane mi było osobiście go poznać.

- Jak to? – zdziwił się starszy Potter. Harry wzruszył ramionami.

- Wężogęby napadł na nasz dom, gdy miałem roczek. Zabił Ciebie i mamę, a mnie zostawił z tą oto blizną. – wyjaśnił i kciukiem wskazał na swoje czoło. Co prawda po zabiciu Voldemorta blizna przybladła, jednak jeśli ktoś uważniej się przyjrzał, mógł zobaczyć cienką kreskę, układającą się w błyskawicę.

- Wę-wężogę-by...? – wyjąkał Lunatyk. – Masz na myśli Voldemorta?

- Dokładnie – potwierdził i już w następnej sekundzie można było usłyszeć głośny okrzyk przerażenia, zagłuszony przez donośny śmiech Łapy i Rogacza.

- Chcia-chciałbym... Zobaczyć... Jego minę... Gdyby ktoś tak do niego... Powiedział... – wysapał Syriusz, powoli się uspokajając.

- Oh, masz rację. Była przekomiczna. – odparł Harry, szczerząc się szeroko na swoje wspomnienia. Tak. Ten widok niedowierzenia i furii na bladej twarzy, był warty chwilowego Cruciatusa.

- Powiedziałeś tak do niego? – zapytał z niedowierzeniem Lunatyk, na co 15-latek uśmiechnął się jeszcze szerzej. – I jeszcze żyjesz?

- Jak widać – odpowiedział, nie chcąc się teraz wdawać w tłumaczenia, że Voldemort nie miał już takiego szczęścia. Remus tylko pokręcił głową, ale nic już nie powiedział.

- Wrócimy jeszcze do tego – ostrzegł lojalnie James. – A teraz wytłumacz mi, proszę, jakim cudem mój syn trafił do Slytherinu – Harry westchnął, siadając na najbliższym stole.

Wiedział, po prostu wiedział, że to pytanie padnie wcześniej czy później.

Forward
Sign in to leave a review.