Inna Magia | Avengers & Harry Potter

Harry Potter - J. K. Rowling Iron Man (Movies)
F/M
M/M
G
Inna Magia | Avengers & Harry Potter
author
Summary
Harry Potter.Zapytasz pewnie kim on jest, bo przecież nikt go nie zna. Jego nazwisko jednak poznasz bez trudu. To starszy brat wybawiciela, Aidena Charlusa Pottera. Syn Lily Evans-Potter oraz Jamesa Pottera.Dlaczego jednak nic o nim nie wiadomo? Dlaczego wszyscy uważali, że Aiden jest jedynakiem?
Note
Witam w nowym opowiadaniu :)Nie jest to pierwszy crossover, który piszę, jednak pierwszy w publikacji. Początkowo będzie więcej uniwersum Harry'ego Pottera, w późniejszych rozdziałach natomiast przerzucę się na Avengersów. W większości utrzymuję oryginalne lata z serii HP oraz Marvela!
All Chapters Forward

Ochrona przed Śmierciożelkami. Zaraz, co?

Na dole czekała na niego dwójka jego wychowanków. - Hadrianie, liczę na jakieś wytłumaczenie - powiedział, krzyżując ramiona.

- Negro? - spojrzał na towarzysza.

- To twój wybór, dzieciaku - skrzyżował ramiona.

- Postaram się wszystko wytłumaczyć po Obronie - westchnął.

- Chciałeś powiedzieć Ochronie przed Śmierciożelkami.

- Tak, dokładnie - kiwnął głową, nagle marszcząc brwi. - Zaraz, co?

Negro wzruszył ramionami. - Przecież to prawda, bo kto normalny nazywa swoich podwładnych Śmierciożercami? Zjadają śmierć, czy coś? - prychnął.

Hadrian przetarł twarz. - Błagam, nie kontynuuj tego. Chodźmy na to cholerstwo i tyle. Cześć, wujku Severusie - machnął ręką i zanim profesor zdążył się go o coś zapytać lub zatrzymać, chłopak ruszył szybkim krokiem na zajęcia, na które zresztą był już spóźniony dziesięć minut.

-~*~-

- Jesteś Chaosem? - zapytał w lekkim szoku Tony, kiedy szli korytarzem. Peleryna ponownie bezpiecznie spoczywała w jego zaczarowanej kieszeni.

- Tak - wzruszył ramionami.

- Nigdy nie spodziewałem się, że Chaos będzie wyglądać tak... niepozornie - zdecydował.

- Cóż, jesteśmy w świecie śmiertelników - prychnął.

- Czym się zajmujesz? Znaczy, masz jakieś obowiązki? Bo Mortem jest Śmiercią, to wszyscy wiedzą co robi, Hadrian czasami też ma coś do roboty - zaczął.

- Raczej nie - wzruszył ramionami. - Chyba, że liczą się kłótnie z Olią na porządku dziennym.

- Olia? - zapytał Tony, wzdychając.

- Jest Równowagą i niestety moją siostrą bliźniaczką - pokręcił głową. - Oprócz bardzo podobne wyglądu, za wyjątkiem koloru oczu jesteśmy całkowicie różni. Jedyną wspólną, którą oboje akceptujemy jest Hadrian, nasz młodszy braciszek.

- Bardziej spodziewałbym się, że Równowaga za tobą nie przepada - spojrzał na Hadriana.

- Teoretycznie zawsze starałem się utrzymać równowagę, szczególnie w magicznym świecie. Dopiero jak zostałem Mistrzem Śmierci, zaprzestałem tego, ale nigdy nie działałem przeciwko niej - wzruszył ramionami. - No może czasami z ratowaniem ludzi, którzy mieli umrzeć - wymamrotał.

-~*~-

- Dzień dobry, profesorze - Hadrian od razu powiedział, kiedy weszli do sali.

- P-p-pan P-potter i... - zawahał się.

- Smith - dodał pomocnie Negro.

- I p-p-pan Smith... Dlaczego się p-panowie s-s-późnili? - zapytał, jąkając się jak zwykle.

- Dyrektor zatrzymał nas na chwilę. Profesor Snape może to potwierdzić - odparł lekko czarnowłosy, zajmując miejsce w ławce. Była trzyosobowa, jakby idealnie dla nich. Usiadł najbliżej okna i oparł ręce na biurku. Obok niego był Negro, a dalej Tony.

Quirrell wpatrywał się w nich przez kilka długich chwil, zanim odwrócił się do reszty klasy i zaczął mówić coś o wampirach, naturalnie, jąkając się przy tym.

- Jakim cudem dostał tu pracę - wymamrotał Negro, a jego złote oczy ciskały piorunami w "nauczyciela".

- Widocznie nie było nikogo innego na to stanowisko - powiedział Stark, opierając się wygodniej o siedzenie. W porządku, wiedział, że to szkoła, praktycznie liceum, ale myślał, że magiczne zajęcia będą ciekawsze niż to.

Nie dość, że wszyscy żyli w Średniowieczu, to większość profesorów nie nadawała się ani trochę na swoje stanowisko, to nie mieli wiedzy o własnym przedmiocie, to nie mieli podejścia do uczniów, albo najzwyczajniej w świecie byli idiotami. Już z książek dowiedziałby się stokroć więcej.

- Powinienem narzekać na ból głowy? - zapytał nagle Hadrian.

- Dlaczego miałbyś? - zapytał białowłosy, leżąc na biurku z głową na ramionach.

- Żeby bardziej zdezorientować starca. Wtedy za każdym razem, gdy byłem blisko Lordziny czułem ból głowy.

- Miałeś bliznę - wytknął mu Negro.

- To machnę ręką i będzie - prychnął, wzruszając ramionami, kiedy na jego czole uformowała się niewielka blizna w kształcie błyskawicy. - Zresztą Aiden ma identyczną, więc to dodatkowo go zdezorientuje.

- To będzie interesujące - wtrącił Tony, patrząc z lekką ciekawością na towarzyszy.

- Bardziej niż interesujące - odpowiedział mu drapieżny uśmiech Hadriana.

Skrzywił się i zmrużył oczy, patrząc na nauczyciela, który również spojrzał w jego stronę. Oboje przypatrywali się sobie kilka sekund, mierząc spojrzeniami, aż czarnowłosy odwrócił wzrok, masując skroń, a profesor zaczął rozdawać pergaminy z teorią ich dzisiejszych zajęć.

Dłużej zatrzymał się przy ławce dwóch węży i opiekuna chłopca, który był bardziej niż znudzony, a rzeczony chłopiec unikał jego wzroku. Voldemort zaczął się zastanawiać, dlaczego tak było. Wcześniej dzieciak nie miał z tym problemów, tylko nagle kiedy byli o wiele mniejszej odległości od siebie.

Przez resztę zajęć, Hadrian ciągle udawał, że wyjątkowo boli go głowa, Negro nie potrafił powstrzymać ciągłego szczerzenia się jak idiota, a Tony mamrotał coś ciągle pod nosem, tworząc nowy projekt na StarkPadzie.

W pewnym momencie cała uwaga klasy spoczęła na błękitnym 3D projekcie Starka, a sam Quirrell zdawał się tego nawet nie zauważyć.

Na szczęście dwie godziny lekcji minęło szybciej niż sam początek. Hadrian oczywiście w towarzystwie Negro zostali w pewnym momencie przywołani do biurka profesora, aby sprawdził ich umiejętności. Oboje zdali wszystkie drobne testy śpiewająco, plus czarnowłosy ciągle masował skroń, a sam Quirrell nie był pewien, jakim cudem prawie charłak Potter mógłby być tak świetny w magii i dlaczego do cholery ciągle zachowywał się jakby bolała go głowa?!

-~*~-

- Nienawidzę aktorstwa - wymamrotał, ze skrzywieniem widocznym na twarzy, kiedy szli na kolację.

- Nawet nie przypominaj - mruknął Tony, pisząc coś szybko.

- Nieźle ci poszło - zapewnił go Negro z radosnym uśmiechem. - Już czuję, jak Dumbles wariuje i nie wie co robić. To będzie istny chaos - jego oczy błysnęły.

- Powstrzymaj się tylko od chaosowania pośród Krukonów waszego roku - wtrącił Stark, podnosząc wzrok znad tabletu. - Tak się składa, że kilkoro z nich jest moimi prywatnymi beta testerami i nie chcę, żeby im odbiło.

- Jasne, Stark - odpowiedział, przewracając oczami.

- Wiesz, wystarczy Tony.

- W takim razie Tones - wzruszył ramionami.

- Naprawdę, czasami zastanawiam się, ile naprawdę macie lat - wymamrotał.

- Oni z wiekiem zachowują się bardziej jak dzieci - zapewnił Hadrian. - Mam nadzieję, że mnie to nigdy nie spotka - zadrżał, spoglądając na świecący ekran. - Och, czy to projekt holograficznej klawiatury w rysiku? - jego oczy błysnęły zaciekawieniem.

- W sumie miała to być zwykła klawiatura... Ale twój pomysł jest lepszy - kiwnął głową. - Hej, J, dodaj do tego projekt rysika, który mógłby wywołać ekran konkretnym przyciskiem.

- Oczywiście, sir.

Negro sapnął. - To jakiś duch?

Hadrian i Tony zaśmiali się. - Nie, to tylko SI Tony'ego - odparł czarnowłosy. - Chyba wiesz, co to Sztuczna Inteligencja? - zapytał nagle podejrzliwie.

- Oczywiście - skrzyżował ramiona. Po chwili westchnął. - Nie mam pojęcia.

- Typie! Byłeś na Ziemi, kiedy postanowiłem podróżować z Mortemem. Wtedy przecież każdy słyszał o SI Starka!

- Byłem z Zuko - wymamrotał, bawiąc się palcami. - Nie było czasu na zachwycanie się technologią śmiertelników.

- Trzeba to zmienić - dodał Tony, sięgając nową słuchawkę. Hadrian spojrzał na niego podejrzliwie, na co mężczyzna tylko wzruszył ramionami. - JARVIS może ci co nieco wytłumaczyć, a ta słuchawka pozwoli ci bez problemu z nim rozmawiać. Zwykle i tak rejestruje wszystko w zasięgu dziesięciu metrów, ale zawsze wygodniej jak masz słuchawkę - wzruszył ramionami.

- Czy to działa na zasadzie Tiary Przydziału?

- Można tak powiedzieć - czarnowłosy przewrócił oczami. - Naprawdę, mam wrażenie, że oboje chowaliście się pod ziemią.

- Bo tak było.

Nastolatek westchnął, uderzając się znowu dłonią w czoło. - Istoty nie wiedzą nic o Ziemi ani innych technologiach. Boże, kimkolwiek jesteś, pomocy - wymamrotał.

- Jest wielu, którzy chcieli mienić się Bogiem - zaczął Negro. - Ale tak naprawdę nie ma nikogo ponad nami, więc każde z nas może uchodzić za Boga, chociaż te typy z Asgardu również są tak nazywani.

- Bo są długowieczni - przewrócił oczami.

Tony sapnął. - Chwileczkę, chcecie powiedzieć, że mitologiczna kraina znana w Skandynawii istnieje naprawdę?

- Dlaczego nie - wzruszył ramionami czarnowłosy. - Tak się składa, że ta Ziemia należy do dziewięciu światów, których strzeże Asgard. Zresztą sam nawet poznasz boga piorunów oraz boga psot i kłamstw.

Stark westchnął. - Jestem ateistą, nie wierzę w bogów - spojrzał w fioletowe oczy chłopaka. - Ale chyba muszę uwierzyć, skoro ty tak twierdzisz.

Negro zdawał się być pogrążony w myślach, nie zauważając, że rozmowa toczyła się dalej. - Chociaż ponad istotami są prawdopodobnie tylko Światło i Cień, mimo, że nigdy ich nie widzieliśmy - wymamrotał.

Tony spojrzał na Hadriana. - Nope, nie znam ich - wzruszył ramionami. Pierwsze słyszę. Mortem nigdy o nich nie wspominał.

Powietrze zawirowało, a złote oczy Chaosu lekko się zaszkliły. - Dlaczego ufasz tylko twierdzeniom Hadriana? - zapytał nagle, krzyżując ramiona jak jakieś dziecko.

Tony zmarszczył brwi i odpowiedział ostrożnie. - Hadriana znam dłużej, a zresztą ty jesteś Chaosem, skąd mogę wiedzieć, czy nie chcesz wprowadzić mnie w błąd?

- Słuszna uwaga - wymamrotał, przewracając oczami.

Stark i Potter wymienili spojrzenia. Jak tylko Negro wspomniał o bytach potężniejszych niż istoty, oboje poczuli dziwną energię, która jakby nakazała Chaosowi zmienić temat, zapominając o swych wcześniejszych słowach.

-~*~-

- Chwila, do kolacji są jeszcze dwie i pół godziny - Tony zatrzymał się przed Wielką Salą.

- I mówisz to teraz? - Negro jęknął, kręcąc głową.

- Nie pytaliście! - odpowiedział obronnie.

- To teraz zniknijmy z tego pustego korytarza jak najszybciej, zanim pewien nietoperz tu przybędzie na swój ukochany obchód podczas wolnej lekcji - wymamrotał Hadrian.

Oczywiście w tamtym momencie, niedaleko nich zza rogu wyszedł Severus. Spojrzał na nich, podnosząc brew i zaczął się zbliżać.

- Jestem zgubiony - oświadczył czarnowłosy. - Negro, zrób coś - szarpnął nim.

- Co niby mam zrobić? - prychnął białowłosy.

- Rozpętać chaos, sprawić, że się potknie, cokolwiek - odpowiedział.

- Nie mogę rozpętać chaosu bez powodu, inaczej Olia będzie mi truła głowę - skrzywił się. - Zresztą obiecałem jej, że postaram się powstrzymać jak najbardziej... A od sprawiania, że ktoś się potyka o własne nogi jest Lilith.

- No cóż, powodzenia, istoty - zdecydował Tony, odwracając się na pięcie. - Ja mam własne sprawy do załatwienia, a mianowicie kolejne usprawiedliwienie dla Obadiaha - zakończył z westchnieniem.

- Hm, myślę, że mogę ci pomóc - złotooki wyślizgnął się z uścisku Hadriana, po czym szybko podążył za Starkiem.

- Zdrajcy - prychnął za nimi, kiedy znikali za rogiem korytarza. - J, przekaż im, że ich nienawidzę - oświadczył.

- Oczywiście, Hadrianie - odparło SI. - Powodzenia - dodał.

- Jedyny uprzejmy - przewrócił oczami.

Severus znalazł się obok niego. - Jak widać, twoi przyjaciele zniknęli - na jego ustach pojawił się drwiący uśmieszek.

Hadrian westchnął. - Raczej ich obecność wywołałaby więcej chaosu, niż to warto... - wymamrotał, mając na myśli przestrzeganie zasad przez Negro. On nigdy nie przestrzegał zasad, szczególnie wyznaczonych przez Olię.

- Zatem zapraszam do mojego biura, panie Potter.

Czarnowłosy powoli pokiwał głową, idąc za nauczycielem i rozglądając się ostrożnie. Severus nazywał go po nazwisku tylko, aby nikt nie dowiedział się, co się działo przez dziesięć lat. Ktoś więc musiał ich obserwować. I nie przeliczył się. Wychwycił szarą aurę w tajnym przejściu.

Prychnął, machając niewidocznie nadgarstkiem. Przejście nie otworzy się przez dobrą dobę, więc albo obserwator znajdzie inne wejście, albo przeczeka. Miał tylko nadzieję, że to był ktoś od dyrektora, a nie Śmierciożelek. Z nimi wolałby więcej zabawy.

-~*~-

Severus skrzyżował ramiona, patrząc na niego i wskazując przejście do jego prywatnego salonu. - Zapraszam.

- Jaaasne... - westchnął, kręcąc głową i z lekkim zaciekawieniem rozglądając się po pomieszczeniu. Nigdy tu nie był za czasów Mistrza Eliksirów Severusa Snape'a, tylko dwa razy u Slughorna i musiał przyznać, że ich wystroje wnętrz były całkowicie inne. Wbrew pozorom, to ten Horacego był ciemniejszy niż Snape'a. Severusa miał jasne światła świec, oraz przyjemne dla oka połączenia zieleni ze srebrem, a nawet nieco cieplejszych kolorów jak jasne drewno i złoto.

- Herbaty? - zapytał spokojnie.

- Nie, dzięki. Chociaż gdybyś miał jakiś alkohol... - zastanowił się, jednak mordercze spojrzenie czarodzieja go powstrzymało od kontynuowania na temat alkoholu. - Huh, herbata będzie w porządku.

Nauczyciel kiwnął głową, po czym nalał do obu kubków ciepłą herbatę i ustawił je na stoliku między fotelami. - Oczekuję wyjaśnień - powiedział, siadając.

- Hm, może zadasz pytanie, a ja na nie odpowiem? - wzruszył ramionami.

Severus westchnął. - Czy kiedykolwiek w ogóle straciłeś swoją magię?

- Zaczynamy z grubej rury, co? - parsknął. - W pewnym sensie. Pewne wydarzenia... Sprawiły, że mój rdzeń zaczął wariować i na jakiś czas nie mogłem używać czarodziejskiej magii, przez co uznano mnie za charłaka. Dopiero w jedenaste urodziny to opanowałem i mogłem z powrotem jej używać - spojrzał w czarne oczy profesora. - Twoje podejrzenia były bliskie prawdy, odkąd powoli ujawniałem swoją magię.

- Dlaczego więc nie chciałeś iść do Hogwartu? - zapytał spokojnie, popijając herbatę.

- Miałem dostateczną wiedzę i książki, aby nie musieć przechodzić przez idiotyczną podstawę programową Hogwartu. Nawet Ilvermorny ma lepszą - pomachał głową. - Zresztą nic ciekawego by się nie działo, dopiero teraz jest bardziej interesująco, odkąd Chłopiec-Który-Przeżył jest Jamesem dwa zero i nareszcie poszedł do szkoły.

- Twoje odpowiedzi przynoszą więcej pytań niż warto - wymamrotał. - Skąd wiesz o programie szkół magii oraz dlaczego uważasz, że masz dostateczną wiedzę?

- Nie trudno znaleźć informacje o pozornie nieistniejących szkołach, kiedy masz do pomocy geniusza technologii oraz JARVISA, przed którym nawet magia się nie ukryje - wzruszył ramionami. - Poza tym miałem do dyspozycji świetnego Mistrza Eliksirów, chodzącą encyklopedię na każdy temat oraz wielkiego żartownisia, który jednak z czarów był bardzo dobry. Dodatkowo były książki.

- Uwierzyłbym, gdybym nie żył z tobą prawie dziesięć lat.

- Ach, czyli nie przeszło? - roześmiał się cicho. - No cóż - jego oczy błysnęły. - Wiem naprawdę wiele o przeszłych, teraźniejszych i przyszłych wydarzeniach. Znam sekrety wielu ludzi. Wiem wszystko o Hogwarcie, a nawet dyrektorze i jego cudownym Zakonie Pieczonego Kurczaka, który nie zasługuje na miano Zakonu Feniksa.

Czarodziej westchnął, kręcąc głową. - Nie wiem skąd możesz wiedzieć o Zakonie, który nawet nie został reaktywowany, jednak coś wątpię, czy wiesz wszystko o szkole, dyrektorze, czy nawet znasz czyjekolwiek sekrety - zakończył ze zirytowanym westchnieniem.

Jak mógł uwierzyć ledwie szesnastoletniemu chłopcu? Może i był nietypowo inteligentny, oraz często zachowywał się nieodpowiednio do swojego wieku, jednak wiedza o przeszłości i przyszłości? To było zbyt wiele na umysł Severusa Snape'a, który wierzył tylko w to, co zostało udowodnione.

- Mogę zacząć od ciebie - odparł lekko. - Od lat starałeś się o stanowisko nauczyciela Obrony przed Czarną Magią, zawsze jednak byłeś odrzucany, aż zostałeś nauczycielem eliksirów. Nie poddawałeś się jednak, kiedy jeden po drugim nauczyciel OPCM odpadał. Za czasów szkolnych byłeś blisko Lily Potter, której nazwisko wtedy brzmiało Evans. Byliście bliskimi przyjaciółmi, nawet przez lata w Hogwarcie, choć należeliście do różnych domów. Dopiero na szóstym roku to wszystko się zmieniło. Broniła cię przed Huncwotami, a jednak nazwałeś ją szlamą.

Severus patrzył na niego niebezpiecznie zmrużonymi oczami. O tym wydarzeniu powinni wiedzieć tylko Huncwoci, Lily i on sam. Zanim zdołał mu przerwać, chłopak kontynuował.

- Potem dołączyłeś do Voldemorta, a kiedy poznałeś przepowiednię, od razu go o niej poinformowałeś. Dowiadując się, że wybrał Potterów, błagałeś go o ocalenie Lily, z którą pragnąłeś się pogodzić. Potem poszedłeś do Dumbledore'a, prosząc o to samo i przyrzekając swoją lojalność Świetle. Na niewiele się to jednak zdało, bo ona zginęła. Chociaż musisz wiedzieć, że Lordzina naprawdę zaproponował jej przeżycie, trzy razy mu się sprzeciwiła i dopiero wtedy rzucił zaklęcie - jego oczy błyszczały ciekawością na reakcję profesora. Snape był dziwnie blady i wpatrywał się w jedną ze świec, obok której tak się składa, że stało zdjęcie jego i Lily sprzed Hogwartu. - Obiecałeś chronić jej dzieci nad swoje życie, dlatego mnie zabrałeś, aby Voldi i Dumbles nie mogli mną manipulować, a sam Aiden miał szczęśliwe życie wśród Longbottomów, co też nieco psuło plany dyrektora.

- Dlaczego tak uważasz? - zapytał ciężko. Skąd Hadrian mógł wiedzieć to wszystko? O niektórych rzeczach wiedział tylko on, albo Lily. Nawet dyrektor znany ze swych wielu dojść nie wiedział prawie połowy tego!

- Chciał ofiarnego chłopca - przewrócił oczami. - Domyśla się, co stało się prawie dziesięć lat temu. Jedynym, co nie pasuje według jego planu, jest moja obecność, a dokładniej starszy brat Aidena. Nie wie, który z nas go pokonał jak i nie wie, który musi zginąć.

- Jak... - zamilkł, starając się przetworzyć informacje.

- Nie jestem tylko Hadrianem Potterem - powiedział. - Żyłem już kiedyś tutaj jako jedyny syn Jamesa i Lily Potterów, Chłopiec, Który Przeżył o imieniu Harry James Potter. Nie miałem brata i umarłem za ten świat, który ostatecznie nie był wart poświęcenia. Teraz jestem tylko reinkarnacją - spojrzał fioletowymi oczami w czarne. - Miałem szmaragdowe oczy Lily oraz ciemne włosy Jamesa. Nienawidziłeś mnie za to, a jednak byłeś zawsze pierwszym, który mnie chronił. Dopóki nie zginąłeś. Toczyłem pojedynek z Voldim, ale ty mnie uratowałeś, sam przyjmując Avadę - skłamał lekko. Nie był pewien, czy Severus w ogóle uwierzyłby w istnienie Insygniów i czy odpuściłby mu pytań z tym związanych. Lepiej było zostać przy zwyczajnej reinkarnacji.

Wziął głęboki oddech. - Chciałem sprawdzić co by było, gdyby nigdy nie zginęli. Ale ostatecznie i tak umarli, choć mnie nigdy nie kochali. Dlaczego nigdy nie pytałem gdzie podczas pełni znikają Remus i Syriusz? Bo wiem, że Remus nie chce abym bał się go przez jego wilka. Dlaczego straciłem magię na jakiś czas? Przez zepsuty rytuał, który miał pozwolić im żyć... - powiedział, nadal zatajając fragment o Mistrzu Śmierci i byciu ponadczasową istotą. Nie czuł się na siłach, aby wyznać to komukolwiek innemu niż Tony.

- Dlatego dobrze radzisz sobie na lekcjach, mimo podobno znikomej wiedzy praktycznej.

- Gdy Umbitch uczyła w moim pierwszy życiu, wraz z przyjaciółmi stworzyliśmy Klub Pojedynków. Byłem głównym nauczycielem i wszyscy uznali, że byłem świetny w magii obronnej. Transmutacja zawsze przychodziła mi z łatwością, podobnie jak zaklęcia i uroki.

- Co do Dolores... Dlatego ją rozpoznałeś?

- Oczywiście - kiwnął głową. - Dostałem dostatecznie wiele szlabanów, aby wyryło mi się to na skórze - prychnął.

Wyryło?

Hadrian spojrzał na niego z psotnymi oczami. - Kto by się spodziewał. Severus Snape nie wiedział o tym, co się przydarzyło jego wężom i innym uczniom. Ta ropucha używała Krwawego Pióra. Na dłoni Lily Moon widniał ślad. Tak samo mignął mi u Sue Li i Hermiony Granger.

Snape skrzywił się. Nawet Śmierciożercy nie krzywdzili w taki sposób dzieci. - Nie wspomniałeś żadnego z moich węży.

- Nie jestem pewien, jednak w moich czasach, nawet Draco miał ślad. Co prawda należał do jej wymyślnej Brygady Inkwizycyjnej, ale prawie każdy z uczestników miał krwawy ślad. Nigdy jednak nie dowiedziałem się, co tam pisało.

- Dlaczego żaden uczeń nie poszedł z tym do Opiekuna Domu? - zapytał na pozór spokojnie, choć w jego głowie już sobie układał plan, aby przepytać kilku z jego węży i oczywiście zerkać na ich dłonie.

- Miała władzę. Wydaje się, jakby wyglądało to tak samo... Po zniknięciu Dumbledore'a, została dyrektorką i mogła zrobić wszystko. Co by zdziałał czwórka czarodziei przeciwko całemu Ministerstwu? Zresztą większość uczniów zbyt się bała i używała Glamour.

- Sprawdzę to - zacisnął usta w wąską linię.

Hadrian westchnął. - Liczę, że  moja reinkarnacja nie zmieni naszych stosunków, wujku Severusie, a teraz powinienem udać się na kolację. Tony pewnie się denerwuje, podobnie jak Negro - wzruszył ramionami, odwracając się na pięcie.

- Nie sądzę, żeby to zmieniło cokolwiek - wymamrotał.

- Cieszę się, do zobaczenia - machnął ręką, po czym wyszedł.

Severus westchnął, przywołując do siebie butelkę Ognistej Whisky. Stanowczo musiał się napić i przetworzyć wszystkie informacje.

Zanim jednak zdołał w ogóle nalać bursztynowego płynu do kieliszka, sieć Fiuu zaszumiała i wypadli przez nią Remus Lupin i Syriusz Black. Nie zdołał powstrzymać jęknięcia na ich widok.

-~*~-

- Więc, co mu powiedziałeś? - zapytał lekko Negro, obserwując wyjątkowo zdrowe jedzenie na stole. Zawsze wolał bardziej niezdrowe fast foody... Ostatecznie zdecydował, że i tak nie potrzebuje pożywienia, więc jego talerz pozostał pusty.

- Coś tam o reinkarnacji, że umarłem za ten cholerny świat, wiem o jego pobudkach i planach dyrektora, i to chyba tyle - machnął ręką, wpatrując się w parujący kubek kawy Tony'ego. - Daj kawę.

- Sam sobie wyczaruj - prychnął, zabierając swój kubek poza zasięg rąk przyjaciela. - Jesteś lepszy w czarowaniu, a to zwykłe zaklęcie transmutacyjne, czy jakoś tak - prychnął.

- Zostawiliście mnie samego - powiedział poważnie. - Należą mi się przeprosiny, najlepiej w postaci kawy, czekolady albo Ognistej.

- Masz i się zamknij - białowłosy wcisnął mu w rękę kubek pełen gorącej czekolady z pianką.

- Czekolada... - westchnął, pijąc. Uśmiechnął się delikatnie na słodki smak.

- Czemu nie powiedziałeś mu tej części o Insygniach? - zapytał lekko Stark, nakładając na talerz kanapki. Jako jedyny z ich trójki musiał w ogóle coś jeść, przez co czuł się nieco dziwnie.

- Sam nie wiem... - westchnął, odstawiając pusty kubek. Z lekkim zdziwieniem zauważył, że sam ponownie napełnił się gorącą czekoladą z pianką. - Ufam mu, to fakt, ale... Jakoś nie potrafiłem.

- Czuję się wyjątkowy - wymamrotał Tony.

- Bo jesteś, ziemski geniuszu - wtrącił Negro z lekceważeniem.

- Uważaj, bo się jeszcze zarumienię - przewrócił oczami.

- Możemy to z łatwością sprawdzić - powiedział białowłosy, kiedy głowa Hadriana uderzyła w stół.

- Dlaczego mnie to spotyka? - wymamrotał w kierunku drewna. - Wystarczy mi już chaosu w życiu.

- Phi - prychnął, krzyżując ramiona. - Jeszcze się przekonasz, że będę nieocenionym towarzyszem.

- Tia... zobaczymy - westchnął.

- Czy Astronomia to normalna astronomia? - wtrącił Stark, patrząc na pergamin z planem lekcji.

- A jaka jest nienormalna? - prychnął Negro.

- Tak, Tony, jest taka sama jak mugolska - westchnął.

- J, zanotuj wszystko, czego dowiesz się o planetach gwiazdkach i tak dalej z magicznego punktu widzenia - powiedział do słuchawki.

- Oczywiście, sir - odparł mechaniczny głos, na który białowłosy wzdrygnął się lekko

Forward
Sign in to leave a review.