Krótka historia o zakochaniu

Harry Potter - J. K. Rowling
F/M
G
Krótka historia o zakochaniu
Summary
Nazywam się Draco Malfoy i opowiem Wam dzisiaj moją historię.Sam nie wiem, od czego powinienem zacząć, ale może od tego, że wszystko wydarzyło się w wyjątkowym dniu.Nie zdradzę teraz zbyt wiele, bo chciałbym Was zaskoczyć.Rzucę kilka konkretów.Zakochałem się.Zakochałem się w Hermionie Granger.I niczego nie żałuję.
All Chapters Forward

VIII. Hermiona.

Hermiona

 

Siedziałam w fotelu, obitym wyjątkowo miękkim pluszem w kolorze przypominającym prawdziwe rubiny, ale nie mogłam się uspokoić, chociaż bardzo się starałam.
Już wiecie, że nadszedł wymarzony dzień naszego ślubu, nie ma co robić z tego wielkiej niespodzianki czy niepotrzebnej tajemnicy. Wyciągnęłam nogi przed siebie i zamknęłam oczy.
Zaczęłam sobie przypominać ulubione fragmenty z Historii Hogwartu, ale nic mi nie pomogło. Nic a nic, a przecież to był jeden z moich sprawdzonych i niezawodnych sposobów na walkę ze stresem. Cały czas odczuwałam ogromne zdenerwowanie. Postawiłam na spokojne oddychanie, aby chociaż w ten sposób zapanować nad własnymi nerwami. Wszystko na nic. 

Wstałam, poprawiłam fałdy sukni i podeszłam do niewielkiego stolika, na którym stało schłodzone wino i kieliszki. Luna wiedziała, czego dzisiaj będę potrzebowała. Chwyciłam różdżkę, pozbyłam się szybko korka i nalałam alkohol. Wzięłam kieliszek i zaczęłam się dosyć nerwowo przechadzać po niewielkim pomieszczeniu, które służyło mi za miejsce przygotowań. 

Cisza dzwoniła mi w uszach.

Po kilku minutach odstawiłam kieliszek i znowu usiadłam w fotelu. Skryłam twarz w dłoniach. Musiałam podjąć ostateczną decyzję, a ona wcale nie była łatwa.

Tak naprawdę, gdzieś głęboko w sobie doskonale wiedziałam, co powinnam zrobić, Odwlekałam jednak tę chwilę do samego końca, a to było do mnie cholernie niepodobne. Nigdy nie bałam się stawiać czoła wszelkim przeciwnościom, małym czy dużym.

Teraz nie mogło być inaczej.

Podejmowanie decyzji nigdy nie przychodziło mi z trudem, bo zwykle wiedziałam, czy okoliczności związane z ich podjęciem były słuszne, czy nie, dlatego szło gładko. Tym razem jednak w to zaplątanych było więcej osób, a wszystko zależało ode mnie. Moje wątpliwości związane były z samym umiejscowieniem podjęcia tej decyzji w czasie.
Bo musiałam to zrobić właśnie tu i teraz. Zwłoka mogła okazać się później końcem wszystkiego, co się wydarzyło w moim życiu. 

Sięgnęłam po truskawkę do miski, która stała na stoliku obok wina. Najpierw transmutowałam chusteczkę w grubą serwetkę i położyłam ją sobie na kolanach. Nie zamierzałam wybrudzić sukni sokiem. Zjadłam słodki owoc i od razu zrobiło mi się lepiej. 

Pierwszy raz od kilkunastu minut, gdy byłam zanurzona w moim zmartwieniach, pomyślałam o Draconie. Lubiłam powracać do wspomnień, w szczególności do dnia jego trzydziestych urodzin, kiedy wszystko się między nami zaczęło. Ten nowy początek, który podarował nam los, był najpiękniejszym prezentem, jaki mogłam sobie wymarzyć. Zakochałam się bez pamięci w kimś, o kim przez długie lata w ogóle nie pamiętałam. Nasze życiowe ścieżki w żaden sposób się nie przecinały, ale czułam, że tak miało być. Każdy z nas musiał przeżyć swoje, abyśmy mogli w pełni docenić te krótkie chwile i je wykorzystać, a następnie podjąć odpowiednią decyzję.

Decyzji podjęliśmy w tym czasie wiele i wiedziałam, że każda z nich miała wpływ na moje życie. Ja musiałam wiele rzeczy odpuścić, przeanalizować moje potrzeby i oczekiwania od życia, a Draco musiał dojrzeć.

Potem wszystko wydarzyło się nagle. Miłość uderzyła mi do głowy, ale niczego nie żałowałam. Draco oświadczył mi się bardzo szybko, ale to przecież nie oznaczało, że w kolejny weekend mieliśmy się spotkać w białej sukni i garniturze.

Przeżyliśmy razem dwa piękne lata wypełnione spełnionymi marzeniami, głośnymi kłótniami, pachnącymi śniadaniami, chmurnym milczeniem, namiętnymi nocami i całą masą wspomnień, które już zostaną z nami na zawsze.

Miałam jedno ulubione, wyjątkowe w swojej prostocie.

 

Minął mniej więcej rok od naszego pierwszego spotkania po latach. Pamiętam dokładnie, to było już po urodzinach Draco, które obchodziliśmy dosyć hucznie. Najpierw świętowaliśmy z przyjaciółmi, a następnego dnia zostaliśmy zaproszeni do jego rodziców. Draco początkowo nie chciał się zgodzić, ale ostatecznie przekonałam go do tego, żebyśmy się u nich pojawili. Już od jakiegoś czasu wiedzieli o tym, że jesteśmy parą, a nawet Draco wyraźnie im oznajmił, że jesteśmy zaręczeni, ale oni zdawali się nie przejmować tą częścią naszego życia. Wydawało mi się, że mieli nadzieję, że wszystko się między nami rozpadnie, dlatego ja właśnie czułam jeszcze większą determinację, aby walczyć o nas jak lwica.

Spotkanie było dosyć sztywne. Narcyza Malfoy usiłowała robić dobrą minę do złej gry. Lucjusz z kolei wyglądał tak, jakby miał na twarzy maskę obojętności, ale czułam, że gdzieś w środku gotuje się z wściekłości za każdym razem, gdy tylko na mnie spojrzał. Ich życie po wojnie uległo zmianie razem z sytuacją finansową i zostali zmuszeni do sprzedania Malfoy Manor, co musieli boleśnie odczuć. Upadła fasada znamienitego rodu i stali się zwyczajnymi czarodziejami, a ta zwyczajność szalenie do nich nie pasowała.

Draco bardzo się starał. Opowiadał dużo o swojej pracy, ale rozmowa pomimo jego wysiłków się nie kleiła. Często mówił bezpośrednio do mnie, a ja mu odpowiadałam, bo to była jedyna szansa na to, żebym mogła cokolwiek w czasie tego wieczoru powiedzieć. Wyglądałam nienagannie – włosy miałam upięte w wysoki kok, wybrałam czarną, długą sukienkę, która nie była zbyt obcisła i sięgała mi za kolana. Dobrałam do tego czarne szpilki, niewielką torebkę i biżuterię z rubinów, którą Draco podarował mi na moje urodziny. 

Przy tych ludziach czułam się nieswojo, ale na pewno nie miałam poczucia, że jestem od nich gorsza. Siedziałam dumna i wyprostowana, przygotowana do trudnych rozmów, które jednak ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, nie następowały. Wiedziałam, że po wszystkim, co przeżyłam, zwykła ludzka niechęć nie będzie w stanie mnie przed niczym powstrzymać ani złamać mojego ducha. 

Draco mi bardzo pomagał. Praktycznie cały czas pod stołem trzymał mnie za rękę i dzięki temu wiedziałam, że nie jestem tam sama i zdana tylko i wyłącznie na siebie. Z przykrością musiałam stwierdzić, że moim głównym celem było przetrwanie tego wieczoru, a nie tego się spodziewałam. Sądziłam, że spotkanie przebiegnie w przyjemniejszej atmosferze. Ukradkiem spoglądałam na narzeczonego i widziałam, że on również bije się z myślami, próbując robić wszystko, aby cokolwiek się zmieniło na lepsze.

– Draco, chodź, musimy porozmawiać na osobności – rzucił Lucjusz Malfoy i nie czekając na niego, wstał od stołu i ruszył w stronę głębi domu.

Draco chrząknął cicho, posyłając matce łagodne spojrzenie, wypełnione prośbą o normalnie zachowanie pod jego nieobecność. Odłożył serwetkę, którą miał rozłożoną na kolanach i wstał, starając się robić, jak najmniej hałasu. Spojrzałam na niego, a on się delikatnie uśmiechnął i pocałował mnie w policzek, chcąc mi w ten sposób dodać otuchy.

– Zaraz wrócę – szepnął mi do ucha, a ja uczepiłam się tej jego obietnicy.

Zostałam sama z Narcyzą.

Patrzyła prosto na mnie i nie mogłam powstrzymać drżenia, gdy napotkałam jej czujne, złowrogie spojrzenie. Dopiero później zrozumiałam, że źle zinterpretowałam jej gesty.

Narcyza nie traciła czasu.

– Draco to mój jedyny syn.

Kiwnęłam głową, a ona nie dając mi szansy na wypowiedź, po chwili kontynuowała:

– Zależy mi na jego szczęściu. Zawsze mi na tym zależało. Robiłam wszystko, żeby go ochronić, ale jak wiemy z kart historii, nie zawsze mi się to udawało.

– Nikt z nas nie wybrał swojego losu – powiedziałam z odwagą.

– Widzę, że ty go uszczęśliwiasz – powiedziała matka i sięgnęła po kryształowy kielich z winem. – Ze wszystkich kobiet na świecie, właśnie ty.

– Nie zamierzam za to przepraszać – odpowiedziałam hardo.

– Nie musisz. To, że go kochasz i widzę, że i on darzy ciebie niezwykle silnym uczuciem… – Zatrzymała się tak, jakby ważyła kolejne słowa i po chwili ciszy ciągnęła dalej: – To wszystko sprawia, że jestem w stanie ciągle przekonywać mojego męża o słuszności decyzji Draco, chociaż jak się domyślasz, nie jest to łatwe. 

– Kocham go – potwierdziłam, a na jej bladej twarzy dostrzegłam cień uśmiechu, ale pojawił się tam tylko na chwilę.

– Bałam się, że będziesz mi chciała go odebrać.

– Dlaczego miałabym to zrobić? – Zdziwiłam się, marszcząc z niezadowoleniem brwi.

– Żeby postawić na swoim? Pokazać nam – Malfoyom, że kolejny raz wygrałaś? Tylko tym razem stawką miał być mój syn.

– Nigdy w życiu nie mogłabym w taki sposób… – zaprzeczyłam, coraz bardziej zdenerwowana.

– Wiem, teraz już wiem. I od teraz mogę przestać traktować cię jako mojego osobistego wroga.

– Co panią skłoniło do zmiany myślenia na mój temat? – Dalej drążyłam, bo musiałam wiedzieć. Zawsze musiałam wiedzieć, na czym stoję.

– Twoja postawa. Twoje pojawienie się w naszym domu bez cienia strachu czy pogardy.

Zastanowiły mnie jej słowa, ale nie miałam szansy na kontynuowanie tego wątku, bo usłyszałam przyciszone głosy mężczyzn. Sięgnęłam po kryształowy kielich z winem i upiłam spory łyk. To była moja ostatnia szansa na powiedzenie tego, co wciąż kotłowało się w mojej głowie, a na czym bardzo mi zależało.

– To skoro uzgodniłyśmy, że obie kochamy go ponad życie, to mam do pani, Narcyzo, ogromną prośbę. Proszę, niech nigdy go pani nie rani i zrobi wszystko, żeby pański mąż również tego nie robił. Jesteście niezwykle dla niego ważni i nie chcę, żebyście zmusili go do dokonywania wyborów i stawiania go swoimi decyzjami pod ścianą – powiedziałam cicho, a ona wsłuchiwała się z uwagą w każde moje słowo, akceptując je w pełni.

 

Kilkadziesiąt minut później opuściliśmy dom Malfoyów i ruszyliśmy spokojnym tempem w stronę centrum Londynu. Milczeliśmy, wciąż trzymając się za ręce.

– Jakoś przetrwaliśmy – mruknął Draco, wyraźnie zmęczony kilkoma godzinami spędzonymi w tak sztywnej atmosferze.

– Było spokojnie. Bałam się, że będzie intensywniej – odpowiedziałam, a on chyba wyczuł zmianę w moim głosie, bo się zatrzymał.

– Co się stało?

– Nic – odparłam, ciągnąc go, abyśmy ruszyli, ale on stał niewzruszony.

– Kłamiesz. Mów. Czy moja matka coś ci powiedziała, co sprawiło ci przykrość?

– Nie – powiedziałam zgodnie z prawdą.

– Coś jednak zrobiła. Co powiedziała? Możesz mi powiedzieć wszystko. Nic nie musisz przede mną ukrywać.

– Po prostu mnie zaskoczyła. – Złamałam się, gdy świdrował mnie swoim spojrzeniem.

– Czym?

– Wyznała mi, że traktowała mnie jak wroga. Bała się, że się od nich przeze mnie odwrócisz.

– Zrobiłbym to – wyznał, a ja się poczułam z tym nieswojo. – Bez wahania.

– Odwróciłbyś się od swoich rodziców? – zadałam pytanie, a w mojej głowie kołatało się kolejne, którego nie byłam w stanie wypowiedzieć: Czy ode mnie również by się tak łatwo odwrócił, gdybym go zawiodła?

– Kocham cię – powiedział. – Kocham cię i skoro wiem, że też mnie kochasz, to nie umiałbym się dla nich, wyrzec ciebie. Musiałbym wtedy dokonać wyboru i wybrałbym ciebie. Zawsze wybrałbym ciebie.

– Ale to są twoi rodzice.

– Wiem, ale gdyby zmusili mnie do dokonania wyboru, nie mógłbym postąpić inaczej. Całe życie się podporządkowywałem ich woli z lepszym bądź gorszym skutkiem i już wystarczy. Jeżeli moja matka zasugerowała coś albo cię obraziła…

– Nie, nic takiego nie miało miejsca. Ona po prostu chciała mnie poznać, sprawdzić moje intencje – zaczęłam mu tłumaczyć, bo dostrzegłam, że cały się spiął. –  Nie martw się już o to, Draco – powiedziałam i uniosłam nasze splecione dłonie, a następnie delikatnie go pocałowałam. – Oni ciebie również bardzo mocno kochają. Nikt cię nie zmusi do dokonania jakiegokolwiek wyboru. 

W moich uszach wciąż dzwoniły jego deklaracje, o których zawsze sobie przypominałam w chwilach zwątpienia:

“Kocham cię i skoro wiem, że też mnie kochasz, to nie umiałbym się dla nich, wyrzec ciebie. Musiałbym wtedy dokonać wyboru i wybrałbym ciebie. Zawsze wybrałbym ciebie.”



Ktoś zapukał do drzwi, brutalnie przerywając moją chwilę ciszy.

– Proszę – powiedziałam i uśmiechnęłam się na widok czarnej jak zwykle zmierzwionej czupryny Harry’ego.

– Jesteś gotowa? – zapytał mój przyjaciel, a ja przejęta tym, co ma się wydarzyć, byłam w stanie jedynie kiwnąć głową i posłać mu zabarwiony stresem, nieco sztuczny uśmiech.

– Muszę porozmawiać z Draco – powiedziałam, a Harry spojrzał na mnie dziwnie.

– Teraz? – Szczerze się zdziwił, a ja ponownie kiwnęłam głową. – Przed ślubem?

– Tak, Harry. – Wstałam, a on patrzył na mnie lekko wzruszony. Nie co dzień widzi się najlepszą przyjaciółkę w tak widowiskowym stroju, a przywykło się do jeansów i wyciągniętych swetrów.

– A to nie może poczekać? – Upewnił się, a ja widziałam po jego minie, że coś wymyślił.

– Nie.

– Draco nie powinien cię widzieć przed ślubem, bo to przynosi pecha.

– Nie wierzę w …

– Ja też nie, ale wychodzisz za Malfoya, więc potrzebujesz wszystkiego, co ci zapewni powodzenie w tym przedsięwzięciu. – Zasępił się i podrapał się po głowie. – On nie może cię zobaczyć – dodał po chwili i wiedziałam, że wpadł na to, o czym ja już zdążyłam pomyśleć.

– Pomożesz mi?

– Oczywiście, skoczę tylko do domu po pelerynę niewidkę.

Uśmiechnęłam się, bo chciałam, żeby sam na to wpadł. Wiedziałam, że wtedy będzie bardziej zaangażowany.

Harry wskoczył do kominka, wypowiadając swój adres domowy, a ja odwróciłam się w stronę okna, układając w głowie wszystko to, co powiem mojemu, mam nadzieję przyszłemu, mężowi.

 

***

 

Harry wsunął się do pokoju pierwszy, a ja schowana pod peleryną niewidką weszłam za nim, co musiało wyglądać dosyć dziwacznie, gdy tak długo stał przy otwartych drzwiach, jakby przepuszczał ducha. Stanęłam ukryta pod peleryną i na chwilę odjęło mi mowę ze wzruszenia, gdy zobaczyłam Draco. Siedział na jednym z foteli i jadł truskawkę. Teo i Blaise zajmowali sofę, śmiejąc się głośno. Wszyscy wyglądali szykownie i naprawdę wyjątkowo.

– Gorzej ci, Potter? – zapytał, a ja miałam go ochotę strzelić za zwracanie się mojego przyjaciela po nazwisku.

– Przyprowadziłem Hermionę, musicie porozmawiać.

– Musimy? – zdziwił się Draco i zaczął niecierpliwie szukać mnie w pomieszczeniu. – Co się stało?

– Panowie, wychodzimy – zakomenderował Harry, patrząc wymownie w stronę byłych Ślizgonów.

– Ty to zawsze lubiłeś dramy, Potter – mruknął Blaise, podnosząc się z sofy.

– Jakbyś nas potrzebował, to jesteśmy na zewnątrz – rzucił Teo, któremu zdenerwowanie przyjaciela również się udzieliło.

Trzasnęły drzwi i zostaliśmy całkiem sami. Draco musiał usłyszeć mój przyspieszony oddech, bo patrzył dokładnie w miejsce, gdzie stałam.

– Cześć – powiedziałam, ale on się nie uśmiechnął.

Miał zaciśnięte usta i pobladłą ze zmartwienia twarz.

– Chciałam z tobą porozmawiać i przepraszam, że cię zaskoczyłam.

Nie ruszył się, tylko patrzył bezradnie.

– Co się stało? – zapytał, a ja głośno odetchnęłam.

Spojrzałam w dół na moje stopy i dopiero teraz zobaczyłam, że suknia częściowo wysunęła się spod peleryny. Zrobiłam jeden krok do przodu, co musiał dostrzec, ale to nie sprawiło, że się poruszył.

– Muszę ci o czymś powiedzieć…

– Nie.

– Co nie?

– Nie będziemy rozmawiać – wycedził.

– Ale ja muszę.

– Nic nie musisz! – Podniósł głos, czego się nie spodziewałam. – Pójdziemy tam i weźmiemy ten cholerny ślub.

– Ale…

– Żadnych “ale”! – bezceremonialnie mi przerwał. – Nie rzucisz mnie przed samym ślubem.

– Draco…

– Ślub się odbędzie. Nie wiem, co ci strzeliło do głowy, ale nie pozwolę ci teraz odejść – wyrzucał z siebie potok słów. – Nie widzę cię, więc nie wiem, czy kłamiesz, czy…

Podeszłam do niego i położyłam dłonie na jego ramionach. Widziałam jego rozżalenie i smutek, które natychmiast musiałam przegnać. 

Draco miał w łzy w oczach, a ja ogromne wyrzuty sumienia, że do tego doprowadziłam. Źle to wszystko rozegrałam.

– Już dobrze – powiedziałam, ale on wcale się nie uspokajał.

– Nie możesz mi tego zrobić – szepnął gdzieś nad moją głową.

– To niedorzeczne – mruknęłam i jednym ruchem ściągnęłam z siebie pelerynę.

Draco na mnie nie patrzył. Zaszklony łzami wzrok zatrzymał w moich oczach tak, jakby szukał w nich dla siebie ratunku.

– Nie powinienem cię widzieć – szepnął.

– Draco, nigdzie się nie wybieram. Nie odchodzę od ciebie, tylko nie mogę składać przysięgi, gdy jest coś, o czym powinieneś wiedzieć.

– Słowa przysięgi – zaczął.

– Są związane z magią – dodałam. – Wiążą na zawsze tych, którzy tego naprawdę chcą.

Miłość – powiedział, a ja na początku nie rozumiałam, ale po chwili dostałam olśnienia.

– Kocham cię, Draco – wyznałam i otarłam jego łzę, która spłynęła po policzku. – Gdybym musiała dokonać wyboru, wybrałabym ciebie. Zawsze wybrałabym ciebie – dodałam i poczułam, że nareszcie zaczął swobodniej oddychać.

Pamiętał wypowiedziane kiedyś przez siebie słowa.

Patrzyliśmy się na siebie tak, jakby świat miał się zaraz skończyć.

– Wierność – kontynuowałam. – Jesteś tylko ty, Draco. Zawsze będziesz tylko i wyłącznie ty.

Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, aby poczuć równy rytm jego bijącego dla mnie serca.

– Uczciwość małżeńska – powiedział.

– I tutaj docieramy do sedna – szepnęłam, a on się znowu spiął.

– Mów – ponaglił mnie.

– Dzisiaj rano obudziłam się i miałam dziwne przeczucie. 

– Przeczucie?

– Tak. Poszłam do apteczki i wyjęłam eliksir. Bez zastanowienia go wypiłam. Działałam jak automat. 

– Jaki eliksir?

– Poszłam do łazienki i już znałam odpowiedź.

– Odpowiedź… – powtórzył za mną jak echo, powoli układając elementy rozrzuconej przeze mnie układanki.

– Jestem…

– …w ciąży – skończył zdanie.

– Tak – potwierdziłam.

– Jesteś w ciąży.

– Musiałam ci powiedzieć. Musiałeś wiedzieć. Nie sądzę, żeby to miało cokolwiek zmienić, ale sama wiedza o tym…

Draco uśmiechnął się tak, jak nigdy wcześniej w życiu.

A moje serce wypełniło się taką dawką miłości, że nie wiedziałam, jak mam to wytrzymać.

Kolejne łzy spłynęły po jego lekko zaróżowionych z emocji policzkach, a ja je ścierałam.

Nie spodziewałam się, że będzie się, aż tak cieszył.

– Hermiono, nie ma co przedłużać, weźmy ten ślub, bo czeka na nas całe życie, którego nie mogę się już doczekać.

Forward
Sign in to leave a review.