
IV. Hermiona.
Hermiona
Siedziałam pod drzwiami łazienki już od co najmniej godziny. Draco wciąż nie pozwalał mi wejść do środka, ale ja nie chciałam stąd odejść i zostawić go tutaj samego. W międzyczasie dbałam o to, żeby miał odpowiedni soundtrack, aby nie czuł się aż tak skrępowany swoim stanem i moją obecnością.
Teraz aktualnie leciała Britney Spears i jej “You drive me crazy”, ale nie protestował, chociaż myślałam, że natychmiast będzie mi kazał wybrać coś innego.
Baby, I'm so into you
You got that something
What can I do?
Baby, you spin me around
The earth is moving, but I can't feel the ground
Every time you look at me
My heart is jumping, it's easy to see
Loving you means so much more
More than anything I ever felt before
You drive me crazy
I just can't sleep
I'm so excited, I'm in too deep
Whoa oh oh, crazy, but it feels alright
Baby, thinking of you keeps me up all night
Rozmawialiśmy, a on się często śmiał z tego, o czym mu opowiadałam. Nie spodziewałam się, że tak to będzie wyglądało, ale musiałam przyznać, że było niezwykle miło.
Nawiązywanie relacji z mężczyzną przez ścianę było wyjątkowe.
Chciałam jednak już go zobaczyć. Bo słyszałam szczerość w jego głosie, ale chciałam jeszcze ją ujrzeć na własne oczy na jego twarzy i oczywiście w spojrzeniu, gdy się na mnie patrzył. A patrzył się na mnie w naprawdę wyjątkowy sposób albo sama to sobie wmawiałam.
Sama nie wiem.
Oczywiście, nie mogłam zapomnieć o tym, jak mnie całował. To było gorące i niesamowite. Nie spodziewałam się tego, ale jestem pewna, że chcę to powtórzyć.
Wiadomo, nie dzisiaj, ale w przyszłości i to mam nadzieję niedalekiej.
– Mogę wejść?
– Nie – usłyszałam przez drzwi i głośno westchnęłam.
– Nie wzdychaj, a tak serio, to już idź.
– Powiedziałam ci, że nie pójdę, póki się nie upewnię, że jest z tobą wszystko w porządku.
– Jest ze mną w porządku.
– Ale muszę to zobaczyć na własne oczy.
– Nie chcę, żebyś mnie oglądała w takim stanie.
– Na pewno wyglądasz dobrze.
– Na pewno nie wyglądam dobrze.
– Dobra, pewnie nie wyglądasz najlepiej, ale nie musisz dla mnie wyglądać najlepiej.
– Oczywiście, że muszę.
Znowu westchnęłam, bo bawiło mnie jego podejście. Rozumiem, że nie zamierzał pokazywać swoich słabości, jednak ja zawsze uważałam, że to one wzbogacają i przede wszystkim uzupełniają obraz człowieka, który każdy z nas pokazuje publicznie. O to właśnie chodzi w bliższym poznaniu, odważamy się na ujawnienie tego, co zwykle skrywamy gdzieś bardzo głęboko.
Wiedziałam, że nie uda mi się go przekonać.
Wstałam więc i poprawiłam mój kombinezon, ściągając szpilki, które zbyt mocno mnie uwierały przez całą noc. Poprawiłam odruchowo włosy i szarpnęłam za klamkę, która o dziwo odpuściła od razu.
– Uwagą, wchodzę – rzuciłam, nie dając mu nawet chwili na protestowanie.
Draco siedział na podłodze, tuż obok toalety z wyciągniętymi przed siebie długimi nogami. Ciekawiło mnie, co skrywały jego dosyć obcisłe spodnie. Musiał mieć zgrabne nóżki.
Zwykle był blady, ale teraz skóra jego twarzy przybrała chorobliwie zielony kolor. Ślizgoński, ale nie chciałam się teraz z tego śmiać, bo nie wiedziałam, jak by do odebrał.
Miał całkowicie rozpiętą koszulę. Zagapiłam się na jego odsłoniętą klatkę piersiową, ale szybko oprzytomniałam i przeniosłam wzrok na jego zroszone potem czoło. Spojrzał na mnie i mocno zacisnął usta. Zrobił się zły. Zamknął z impetem deskę, aż głośno trzasnęła.
– Dlaczego to zrobiłaś?
– Bo chciałam sprawdzić, jak się czujesz – odparowałam, ale jeszcze się do niego nie zbliżyłam.
– Źle ci było za drzwiami? – zapytał, a w tym jego pytaniu wyczułam rezygnację.
Zbliżyłam się i uklęknęłam obok, ale jeszcze go nie dotykałam. Starałam się nie przekraczać granic. Znowu zawiesiłam wzrok na jego koszuli i gładkiej skórze brzucha.
Biednego brzucha, który dzisiaj wiele przeszedł.
– Tęskniłam za drzwiami – rzuciłam i się do niego uśmiechnęłam, ale on nie odpowiedział, wciąż pogrążony w swojej wściekłości.
– Ale przynajmniej nie musiałaś na mnie patrzeć.
– Lubię na ciebie patrzeć. Masz przyjemną twarz. – Udało mi się, bo lekko się uśmiechnął.
– Dziwny komplement dla mężczyzny.
– Dziwne to byłoby, gdybym ci powiedziała, że jest z ciebie słodki miś.
– Tak, lepiej tego nie mów, bo moja męskość zginie marną śmiercią.
– Jak mogę ci pomóc? – zapytałam i położyłam dłoń na jego udzie, na czym od razu skupił uwagę.
– Idź do domu i wróć do mnie, gdy będę w lepszym stanie.
– To akurat nie wchodzi w grę, bo nie zostawię cię samego.
– Poradzę sobie jakoś – odpowiedział, ale już chyba przeczuwał, że ze mną i moim uporem nie wygra, choćby bardzo się starał. – Mogłabyś wyłączyć tę Britney, bo już mnie uszy bolą – dodał po chwili.
– Jasne, włączę teraz boskiego Enrique.
– Wybacz, ale boski Enrique też odpada.
– Dobra, to wybiorę coś innego.
– Co takiego?
– Zaskoczę cię – mruknęłam i się podniosłam. – Masz domowy zestaw do sporządzania eliksirów?
– Chcesz teraz u mnie przyrządzić eliksir?
– Tak, wzmacniający. Ale najpierw przyniosę ci napój imbirowy z cytryną. Będziesz pić małymi łyczkami, żeby znowu się nie powtórzyło – zarządziłam.
– A miałaś sobie po prostu pójść do domu.
– Będziesz tutaj, czy chcesz, żebym pomogła ci przejść do pokoju? – Zignorowałam jego jęczenie.
– Jeszcze zostanę – odparł, gładząc po przyjacielsku toaletę.
Wyszłam i najpierw zajęłam się muzyką tak, jak mnie o to prosił. Z głośników popłynął głęboki głos Elvisa Presleya, a ja zabrałam się za zrobienie napoju i ustawienie paleniska i kociołka na marmurowym blacie, jednocześnie przypominając sobie składniki i pełną recepturę wykonania eliksiru.
Wise men say
Only fools rush in
But I can't help falling in love with you
Shall I stay?
Would it be a sin
If I can't help falling in love with you?
Like a river flows
Surely to the sea
Darling, so it goes
Some things are meant to be
Take my hand
Take my whole life too
For I can't help falling in love with you
Like a river flows
Surely to the sea
Darling, so it goes
Some things are meant to be
Take my hand
Take my whole life too
For I can't help falling in love with you
For I can't help falling in love with you
Śpiewałam sobie cicho razem z Elvisem, gdy weszłam znowu do łazienki i podałam Draco szklankę z lekarstwem. Patrzył się na mnie dziwnie.
– Nie przepadam za imbirem – burknął, gdy powąchał zawartość, ale grzecznie wypił dwa małe łyki, gdy nie zareagowałam.
– To ci pomoże, Draco – stwierdziłam, patrząc na jego zmarnowaną i ściągniętą twarz.
– I can't help falling in love with you – powiedział po chwili, opierając ciężko głowę o chłodną ścianę, ale ja nie zrozumiałam, o co mu chodzi.
– Uwielbiam tę piosenkę – potwierdziłam, bo myślałam, że to ma na myśli, a on jedynie przymknął na chwilę oczy i chwycił mocniej szklankę.
Kucnęłam i położyłam mu dłoń na czole. Otworzył oczy. Zbliżyłam się i delikatnie musnęłam ustami to samo miejsce, które wcześniej dotknęłam, bo nie byłam pewna, czy ma temperaturę.
Poczułam, jak zadrżał.
– Masz gorączkę? – zmartwiłam się, ale on pokręcił głową, zaprzeczając.
– Zadrżałeś – stwierdziłam.
Wyraźnie się zmieszał, a ja nie chciałam potęgować w nim uczucia dyskomfortu. Nagle złapał mnie za rękę. Zatrzymałam się, chociaż chciałam już wstać i zacząć przygotowywanie eliksiru. Gładził moją dłoń swoimi palcami, bardzo delikatnie i subtelnie, całkowicie skupiając na tym swoją uwagę.
– Draco – szepnęłam, a on nareszcie na mnie spojrzał. – Muszę iść przyrządzić eliksir. Chcę, żebyś poczuł się lepiej.
– Nie wiem, co się ze mną dzieje – wyznał, a ja nie potrafiłam odwrócić wzroku od jego szczerego spojrzenia.
– Nic złego się nie dzieje, wszystko będzie dobrze, Draco, obiecuję – zapewniłam go, bo naprawdę w to wierzyłam.
I on chyba też w to uwierzył, bo się uśmiechnął.
Pomogłam mu wstać, chociaż nie miał wcale na to ochoty.
Staliśmy tak przez chwilę, wpatrzeni w siebie, złączeni czymś dobrym i ciepłym.
Ten wieczór skończył się zupełnie inaczej, niż oboje planowaliśmy, ale powiem Wam szczerze, lepiej skończyć się nie mógł.