
Rozmowa w gabinecie cz.2
Czuł że sytuacja była napięta, miał wrażenie że nie wytrzyma tak długo tej ciszy, zwłaszcza że wiedział że ma przechlapane. Aż w końcu Lucius odezwał się
-wiesz dobrze ze mam wczesny dostęp do wyników egzaminów prawda Draco? Bardziej stwierdził niż zapytał, jego głos był napięty, wpatrywał się w niego zimnym stalowym wzrokiem, Draco z trudem utrzymywał kontakt wzrokowy, napicie jakie wywoływał luciusz było tak silne że w końcu spuścił wzrok na ziemię i założył za siebie ręce by poczuć się jakkolwiek komfortowo, jednocześnie swoją uległa postawa dawał satysfakcję Lucjuszowi
-tak ojcze. Zgodził się pokornie, zbyt pewny siebie ton mógłby go zezłościł.
-widziałem twoje wyniki, byleś drugi najlepszy ze wszystkich uczniów z twojego roku- przez chwilę poczuł płomyk nadziei że ojciec jednak zamierzał go pochwalić, w końcu bardzo się starał.
Ten płomyk nadziei szybko został stłamszony wraz z następnymi słowami.
- jesteś żałosny, aż Wstyd mi się do ciebie przyznawać, nie dość że nie zdobyłeś pierwszego miejsca to jeszcze pozwoliłeś by pokonała Cie brudna szlama. I ty masz czelność nazywać się Malfoyem?! Malfoy ma być zawsze na najlepszy. Powiedział ostro, jego słowa zabolały jak szpilka wbijającą się w skórę, czuł jak z każdym słowem jego żołądek zawiązywał się w ciasny węzeł a w gardle czuł nieprzyjemna gulę.
-co, nie masz nic na swoje wytłumaczenie?!
-a ale ja starałem się... myślałem że zdobyłem wystarczająco wysoki wynik... odrzekł niepewnie.
-nie będę cię chwalił za ro że nie chce ci się osiągnąć absolutnego minimum.
Masz wszystko czego dusza zapragnie, naprawdę, nie mamy w stosunku do ciebie zbyt wygórowanych oczekiwań, jedyne czego od ciebie chcemy to perfekcja , a tobie się nie chce nawet tego, w dupie ci się poprzewracało od tego dobrobytu, byliśmy z matką zbyt pobłażliwi w stosunku do ciebie.
rzekł gniewnie Lucjusz. tak bardzo się starał a znowu nie był wystarczająco dobry by zasłużyć na miłość rodziców, kiedy o tym myślał, poczuł jak jego oczu zaczynają się robić wilgotne,twarz czerwieni się że wstydu i wielu innych emocji, warga zaczyna drżeć ale przecież nie mógł się rozkleić przed ojcem, z całych sił próbował trzymać pozory że go to nie rusza.
- to nie moja wina że Granger jest faworyzowana przez nauczycieli. próbował się bronić.
- Nie pyskuj!
Wydarł się na niego Lucjusz, po czym Wziął wdech wstając jednocześnie zza biurka,poprawił swoją wężową łaskę w dłoni. trochę się spiął widząc ten gest.
- skoro już ustaliliśmy że jesteś porażka możemy przejść do następnej kwestii.
Wraz z matką zauważyliśmy że byłeś blisko z twoim nauczycielem obrony, trochę za blisko jak na nasze oko. uważamy że przezywasz jego śmierć trochę za bardzo jak na nasz gust.
Draco zesztywniał ze stresu. Czyżby odkryli jego faktyczne relacje z jego nauczycielem?
-Mówisz o nim za często i ze zbyt duża fascynacja, na początku myśleliśmy że to kolejne z twoich dziwactw i ci przejdzie ale zauważyliśmy ze twoje fascynacje dotyczy tylko chłopców,nie pamiętam żebyś kiedykolwiek wspominał o swoich koleżankach z takim zapałem jaki masz do swoich kolegów jak chociażby Marcus Flint.
Zrobił pauzę, a on nie potrafił spojrzeć na ojca po części że wstydu po części że strachu, bał się myśleć co jego ojciec by mu zrobił gdyby się dowiedział że lubi chłopców ale nie sądził że będzie w stanie się wymigać kłamstwa i półprawdy w przypadku rodziców były niedopuszczalne.
-Draco spójrz na mnie- Po chwili oporu powoli podniósł swój wzrok- Jesteś jednym z tych dziwaków?- zapytał niemal wypluwając ostatnie słowo - Czy między tobą a profesorem Quirellem było coś więcej?
-Tak. Kochałem go, a on kochał mnie. Odrzekł powoli, przełykając wcześniej gule w gardle, obserwował jak wzrok jego ojca zaczyna być coraz bardziej wściekły, nagle usłysz świst a potem poczuł jak ojciec uderza go w brzuch swoją laską, zgiął się z bólu.
-Czy działo się coś między wami?
wyznał paląc się jednocześnie ze wstydu. Wyznał paląc się jednocześnie ze wstydu.
-Tak,często zapraszał mnie do swojego gabinetu, i tam robiliśmy różne rzeczy, on dotykał mnie i całował...
Nie zdążył dokończyć.
Najwyraźniej tego było za wiele, wnet nim zdążył choćby mrugnąć usłyszał jak z ust jego ojca wydobywa się krzyk „CRUCIO” następnie poczuł jak całe jego ciało przeszywa ból nie do opisania, w zupełności jakby płoną żywcem a jednocześnie wbijało się w niego tysiące noży. z jego ust wydobył się przeraźliwy krzyk, przestał się kontrolować, miotał się na wszystkie strony, tak bardzo pragną żeby to się skończyło, nie mógł w to uwierzyć jak jego własny ojciec mógł chcieć go tak skrzywdzić? Jego tortury wydawały się trwać w nieskończoność. W pewnym momencie stracił przytomność.
***
Gdy się obudził leżał na zimnej kamiennej podłodze, w pomieszczeniu było wilgotno i tak ciemnio że ciężko było odróżnić czy miałeś otwarte oczy czy zamknięte. Nie miał siły się ruszać ani chociażby myśleć, pozwolił więc by jego umysł błądził, stracił rachubę ile razy w międzyczasie zdążył zasnąć. Gdy odzyskał siły na tyle przy przeanalizować gdzie aktualnie się znajdywał doszedł do wniosku że jest zamknięty w jednym z pokoi w piwnicy dworu Malfojów, Niewielki pokój był pozbawiony światła leżał na wilgotnej, zimniej kamiennej podłodze, drzwi wydawały się być zamknięte. Zauważył też że był pozbawiony różdżki, ten fakt go zaniepokoiła cała sytułacja w z każdą chwilą budziła coraz większy lęk. Bał się piwnic, bał się ciemności,i coraz bardziej zaczął bać się zamkniętych pomieszczeń, nie wiadomo jak długo tu jest i jak długo tu jeszcze będzie. Jedyna rzecz co pogarszała sytuację jeszcze bardziej był ogarniający go na wskroś ból po zaklęciu torturującym , ciężko było mu się ruszać, miał wrażenie że przez jego ciało przechodzą niekontrolowane fale dreszczy wywołane zaklęciem lub niską temperaturą.
Czas zajmowały mu rozmyślanie jak się tu znalazł, jak jego własny ojciec był w stanie posunąć się do czegoś takiego jak przeklęcie jego jedynego najukochańszego syna. Fakt jego ojciec był specyficzny ale wiedział że go kochał i wszystko co robi jest spowodowane dobrem jego i jego rodziny, ojciec zrobił to z dobrych pobudek, wierzył w to. Wierzył że to jego wina nie ojca, że zmusił go do takich a nie innych rozwiązań, Postąpił niegodnie, złamał zasady więc musiał otrzymać karę.Z każdą chwila coraz bardziej dochodził do wniosku że sam to na siebie sprowadził, że gdyby nie był tak oczywisty, gdyby był normalny a nie chory na bycie gejem to jego ojciec nie musiał by go karać nie musiał by mu przynosić wstydu...Zebrało mu się na płacz, nie było nikogo kto by go przytulił ,skulił się w rogu i objął ramionami nogi i zaczął pogrążać się w tych wszystkich emocjach które go targały. Smutek, złość, żal, osamotnienie STRACH… Wszystkie te emocje znalazły swoje ujście w postaci strumieni łez i krzyków nad którymi nie miał kontroli. Nie wiedział jak długo to trwało. Na końcu przyszła apatia, niezdolność do poczucia czegokolwiek, nawet ból po klątwie zdawał się być taki dziwnie stłumiony, jakby jego zmysły były przytłumione. Leżał bezwładnie, zziębnięty w jego umyśle była pustka, w końcu zasną.
***
Nie wiedział co się wokół niego dzieje, nie wiedział jak długo znajdował się w tej przeklętej piwnicy, ale pewnym momencie obudził się z warzeniem jakby się palił żywcem, jego ciało targały niekontrolowane drgawki, miał nudności, nie wiedział ile razy zdążył już wymiotować, był głodny, spragniony, był PRZERAŻONY. Czół uścisk w klatce piersiowej, stracił kontrolę nad swoim oddechem, oddychał szybko i płytko tak jakby coś go goniło a on musiał uciekać, ale jednocześnie nie mógł się ruszyć. był taki przerażony chciał by to wszystko już minęło. Czuł się jak gówno. J Jedyne co wiedział to dlaczego tak się dzieje, musiało minąć sporo czasu odkąd brał ostatnia dawkę narkotyku. Gdy zażywał te substancje czuł się jak BÓG, ale zawsze po tym był zjazd, obniżony nastój i przytłaczające wrażenie jest jesteś gorszy szlamy. Jedyne co mogło poprawić ten stan to była kolejna dawka, dawka do której nie miał obecnie dostępu…
Dostał już nauczkę, przemyślał już swoje zachowanie, obiecywał że poprawi się, obiecywał od tej chwili nawet nie spojrzy na chłopca dłużej niż konieczne, tylko niech go ktoś już wypuści.
***
Czas mijał irytująco wolno, zdawało się że jego kara trwa już nieskończoność. W międzyczasie między krótkimi drzemkami nawiedzanymi przez koszmary a przeżywaniem zjazdu narkotykowego, doszło suchość w ustach, bule głowy i omamy, miał wrażebnie że widzi w ciemności dziwne stworzenia/zjawy, wydawało mu się że coś słyszy jednocześnie zdawał sobie sprawę że jest całkowicie sam. Oddech stał się wolny i płytki, a skóra lodowata,w którymś momencie przestał reagować na jakiekolwiek boćce. W pewnym momencie zimne ubranie było coraz bardziej nie do zniesienia, poczuł potrzebę pozbycia się ich, pozbył się wszystkiego co miał na sobie, w pewnym momencie stracił przytomność.
***
Nastąpił w końcu tak bardzo wyczekiwana poprzez niego chwila,jego modły zostały wysłuchane. Stracił rachubę ile razy zdążył stracić przytomność lecz w pewnym momencie obudził się nie na twardym kamieniu a w miękkim łózko swojej komnaty, tak jakby wszystko co przeżył było tylko złym snem. Wszystko to było jednak bolesną prawdą,czuł to całym sobą, i mimo wszystkich ciepłych koców i termoforu w dalszym ciągu było mu przerażająco zimno, jakby był zlodowaciały od środka. Okazało się że był zamknięty w piwnicy przez około dwa tygodnie. Przegapił bal z okazji przesilenia letniego,była już mniej więcej połowa sierpnia. zdążył się w tym czasie nabawić nie tyko odwodnienia ale tez hipotermii. Jego rodzice nie zdawali się jednak tym przejmować za bardzo, wciąż ewidentnie byli na niego źli, nie dziwił im się zresztą, zasłużył na to...
Czas od tego czasu płyną milej, Zgredek, regularnie sprawdzał czy jego stan zdrowia się poprawił, dbał by było mu cały czas ciepło i spożywał od czasu do czasu jakieś płyny. Gdy doszedł do siebie na tyle bu móc się swobodnie przemieszczać po sypialni, Podszedł do półki na książki i sięgną po dziennik skradziony ze strychu. Jak na razie niewiele w nim pisał, dziennik wydawał się być zaczarowany,dodatkowo zabezpieczony wszytko co się w nim napisało od razu znikało. Usiadł z nim przy biurku i zaczął pisać
17 sierpnia 1992.
Drogi pamiętniku,
Pod koniec lipca bardzo zdenerwowałem tatę, dowiedział się o moim homoseksualizmie, był wściekły, uderzył mnie swoją laską i przeklną klątwą „crucio” i za kare zamkną mnie w piwnicy.
Tekst został wchłonięty tak jak się spodziewał, to czego się nie spodziewał to odpowiedź.
To brzmi okrutnie, musiało cię to bardzo zaboleć. Odpisał pamiętnik współczująco, pismo bvyło lekko pochyłe, zgrabne i eleganckie.
Zgadza się, to były najgorsze dwa tygodnie w moim życiu, nigdy tego nie zapomnę.
Kim jesteś? Dopisał po chwili
Mieszkańcem tego pamiętnika, nie musisz się mnie obawiać, możesz mi powiedzieć wszystkie swoje sekrety one będą ze mną bezpieczne, jestem przyjacielem :)
Nigdy nie miałem przyjaciela. Moi rodzice mówią że my rodziny takie jaki my nie mają przyjaciół, my mamy wspólników, przyjaźń jest zbyt niebezpieczna. Odpisał zgodnie z prawdą.
To brzmi smutno, ale mnie nie musisz się obawiać, ja cię nie zdradzę :)
To będzie dla mnie zaszczyt móc ostać twoim pieszym przyjacielem, co ty na to?
Uśmiechną się pod nosem, jego rozmówca wydawał się być bardzo szczery i sympatyczny, poza tym był dziennikiem, w jaki sposób miałby mu zaszkodzić? Postanowił więc mu zaufać.
Jestem Draco Malfoy a ty?
Tom Riddle.
Piękne imię. Opowiedz mi coś o sobie?
Jestem dziedzicem Malfoyów, jestem tez Blackiem od strony mamy.
Moje dziedzictwo jest długie i bogate. Pochwalił się
Znam te dwie rodziny, to brzmi imponująco, bardzo szanuje te dwa rody za to co robią, cenię sobie szacunek do tradycji i czystości krwi, a twoja krew jest najczystsza, masz się czym szczycić.
Poczuł ciepło w żołądku, wreszcie ktoś go docenił i pochwalił, w szkole niewiele osób zwraca na niego uwagę prócz kilku osób z jego najbliższego otoczenia, przypomniał sobie jak został tak bezczelnie wyśmiany i odepchnięty przez Pottera, wreszcie poczuł się doceniony. Tym bardziej zachęciło go to do konturowania relacji z dziennikiem.
Wracając do twojej kary, opowiedz mi o tym, jestem pewien że butelkowanie w sobie emoci nie przyniesie nic dobrego, śmiało, podzielić się ze mną swoimi frustracjami, będzie ci lepiej obiecuję :)
Wtedy poczuł że wreszcie ma kogoś przed kim może się całkowicie otworzyc bez obaw przed zostaniem odrzuconym.
Zaczęło się od tego jak Czarny Pan został zniszczony przez Harrego Pottera…
I opowiedział my o jego fascynacji Potterrem o tym jak został odrzucony na rzecz brudnej szamy i zdrajcy krwi, o Profesorze Quirerze i jego romansie i odkryciu że lubi chłopców, o uzależnieniu od narkotyków i specyficznej relacji z rodzicami, i finalnie jego dwu tygodniowej karze,co przerzył w piwnicy, o jego lęku przed piwnicą też mu opowiedział a Tom tylko go zachęcał do opisywania szczegółów, wszytko to co czuł przez ten cały czas przelewał na papier, a tom słuchał uwarznie i zaoferował mu wsparcie. Poczuł się jakby został duchowo przytulony. Poczuł się taki chciany i potrzebny, dawno się tak nie czuł. Znalezienie pamiętnika to była jednak z lepszych decyzji w jego życiu.
I tak na dobre zaczęła się jego relacja z tomem, Między nauką,lekcjami etyki i treningami quiditcha była to jego główna forma rozrywki. Z rodzicami zaczął się unikać, gdyby był chciany to już dawno by o tym wiedział. A jednak jak dotąd ani razu nie był zaproszony na podwieczorek z mamą ani zabrany do ministerstwa przez tatę, obaj rodzice zdawali się ignorować jego istnienie jako znak że w dalszym ciągu są na niego źli, to bardzo bolało, ale przynajmniej miał Toma który z chęcią go wysłuchał.
Aż w końcu nastał dzień w którym miał wyruszyć na kolejny rok szkolny.