O tym jak Draco Malfoy stał się Fretką

Harry Potter - J. K. Rowling
M/M
G
O tym jak Draco Malfoy stał się Fretką
Summary
Draco nie chciał niczego innego jak tylko zadowolić ojca, chciał żeby w końcu był z niego dumnyale nic co robi nie jest wystarczająco dobre, postanowił więc zostać animagiemjeśli to nie będzie wystarczająco dobre dla jego ojca, to nic nie będzie...
Note
Historia na wattpadzie https://www.wattpad.com/story/323887643-o-tym-jak-draco-malfoy-sta%C5%82-si%C4%99-tch%C3%B3rzofretk%C4%85i w języku angielskim https://archiveofourown.org/works/42398985/chapters/106475505
All Chapters Forward

Jak to sie zaczeło

Zaczęło się to jeszcze przed Hogwartem. Rodzice Draco zawsze mieli wobec niego wysokie oczekiwania ale cokolwiek zrobił, nigdy nie było na to tyle dobre by byli z niego dumni zawsze było jakieś "ale", zawsze był jakiś szczegół który mógł zostać lepiej wykonany, tak przynajmniej zachowywał się Lucjusz.

Narcyza zazwyczaj była bardziej wyrozumiała  wobec jego prób i błędów. Zawsze mógł znaleźć pocieszenie w jej czułych ramionach gdy po raz kolejny zawiódł ojca. Gorzej było jak zawiódł ich oboje. gdy np. źle się zachował publicznie lub w jakiś sposób zawstydził ich przed gośćmi albo ich kolegami i tym podobne. Nic nie było dla nich ważniejszego niż wizerunek publiczny. W takich sytuacjach w ramach kary zazwyczaj ignorowali jego istnienie , bardzo go to bolało.

czasem ojciec bił go swoją wężowa laską po dłoniach ale mama nie była największą fanką tego rodzaju kary, najgorsze było jednak gdy wepchnęli go do lochów. To była ostateczność gdy miarka się przebrała, co prawda starał się nie złościć rodziców do takiego stopnia ale nocował tam wystarczająca ilość razy po poznać gdzie leżą granice akceptowalnego zachowania. czasami Czasem te lochy nawiedzał go w snach. Od tamtego momentu starał się robić co w jego mocy by zadowolić rodziców. Przy ludziach zachowuj się jak idealny syn, nie odzywaj się niepytany, nigdy nie kwestionuj opinii i działam ojca i matki. Ich racja to święta racja, nie mogą się oni mylić, wszak wszystko co oni robią, robią dla dobra jego i ich rodziny .Tak tez robił, a przynajmniej starał się. Skoro dostawał za to nagrody w postaci słodyczy i ogólnego bycia rozpieszczanym dlaczego miałby się wobec tego układu buntować?

Tak więc gdy rozpoczął się jego pierwszy rok szkolny w Hogwarcie, pojawiły się nowe warunki by zasłużyć na miłość rodziców.

Po pierwsze; Godnie reprezentuj Slitherin i najszlachetniejszy dom Malfoy i Black 

Po drugie: Osiągaj tylko najlepsze wyniki w nauce  

po trzecie; Nie sprawiaj kłopotów wujkowi Snape'owi (był jego ojcem chrzestnym ) 

po czwarte: Nie dostać żadnych szlabanów 

I całkiem mu się to udawało. Tak więc zadowolony z siebie po skończonym pierwszym półroczu gdy przyniósł do domu swoje oceny na święta, oceny wybitne ze wszystkich przedmiotów, tak jak oczekiwali jego rodzice, zderzył się z przysłowiową "ścianą".

- W pierwszym roku są samo łatwe rzeczy, byle szlama mogła by mieć takie wyniki, to żadne osiągnięcie. Powiedział od niechcenia Lucjusz, podcinając mu tym samum skrzydła.

Spytał się więc mamy co o tym sądzi.

-Nie przejmuj się tym synku ale wiem ze stać cię na więcej. Powiedziała Narcyza przytulając go pociesznie .

Szczerze, czuł się źle. Znaczy, wierzył że mieli rację. Skoro twierdzili ze stać go na więcej, to pewnie tak było i jednak nie dał z siebie wszystkiego tak jak wcześniej twierdził. Co nie zmienia jednak faktu że czuje się z tego powodu źle, postanowił coś z tym zrobić. Poprosił ojca o listę ksiąg do drugiej klasy i jeszcze przed końcem przerwy zimowej wybrał się z mamą na ulice Pokątną, po zakup odpowiednich książek i innych zapasów. Jeszcze przed powrotem do szkoły zacząć się uczyć nie tylko bieżących rzeczy ale także zaklęć i eliksirów z klasy wyżej.

Po jakimś czasie nauczyciele zauważyli oraz docenili  jego ambicje i starania.

Wujek Sewerus był szczerze zaskoczony jego pomysłem oraz ich efektów. Profesor McGonagall wraz z profesorem Flitfick'iem powiedzieli że jego transmutacja i zaklęcia uległy znacznej poprawie, jego roślinki na zielarstwie również miały się bardzo dobrze. Zgłębianie większej ilości wiedzy miało tez więcej skutków, między innymi dotyczyły one obrony przed czarną magią, ten przedmiot okazał się być niezwykle interesujący gdy nie zwracało się uwagi na jaka nie się profesora q-q-q-q-qurrella. Po każdej lekcji wypytywał go o poszczególne zagadnienia nie tylko dotyczące przedmiotu ale tez faktycznej czarnej magii! Szybko stał się jego ulubionym uczniem. Draco poczuł że jego ojciec w końcu mógł by być z niego dumny, to uczucie sprawiało właśnie że się nie poddawał mimo zmęczenia i rozdrażnienia. I to był właśnie kolejny skutek. przeznaczał na naukę w wiele więcej czasu, a w związku z tym był bardziej rozdrażniony (gryfoni i szlamy nie poprawiały sytuacji) i zmęczony , nie tylko fizycznie ale też magicznie. Zaklęcia zaczęły mu przychodzić z trudem i były bardziej pracochłonne. Co nie znaczy że się poddawał, musiał tylko znaleźć sposób by ten problem rozwiązać. Musiał tylko wykazać się sprytem, w końcu nie bez powodu był ślizgonem! 

I w tedy jak piorun z jasnego nieba spadł mu pewnie siódmoklasista 
Miał rozczochrane ciemne włosy, był blady, chudy, jego zielone oczy miały takie dziwne rozszerzone źrenice.
Nie wyglądał na kogoś godnego zaufania.

- słyszałem że jesteś nieprzeciętnie mądry jak na piersiowej roczniaka, nie zajdziesz daleko w ten sposób, potrzebujesz czegoś co ci na "kopa".
A ja akurat mam coś takiego, mówię ci to prawdziwy hit w śród potężnych czarodziejów i czarownic. Powiedział wyciągając przed siebie rękę na której była kilka białych tabletek.

-Co to jest? spytał Draco nieufnie

- Amfetamina, to swego rodzaju ''środek wzmacniający" będę uprzejmy i pierwszą dawkę dam ci za darmo, nie musisz tego brać jeśli nie chcesz ale jeśli zachcesz to wiesz do kogo się zwrócić-powiedział wciskając mi tabletki- chyba nie musze ci mówić co się z tobą stanie jak na mnie nakablujesz? ostrzegł groźnie. 

Przez pierwsze kilka dni nie ruszał ich aż w końcu ciekawość wzięła górę, i ten czarodziej miał rację, efekty były niesamowite, wszystko przychodziło mu z dwa razy większa łatwością niż na początku. Ten siódmo-roczniak został na stałe na jego liście kontaktów. Jakiś czas później zauważył jednak że powoli zaczął tracić apetyt, aż w końcu pojawiał się w wielkiej sali tak często jak często pojawia się sowia poczta do świętego Pottera. Nie przeszkadzało mu to jednak. Aczkolwiek jego koledzy zaczynali się o niego martwić, prefekci Slitherinu tak samo, ostatecznie więc zmusił się do tego żeby przynajmniej raz na parę dni zjadł kolację. Oprócz tego zbladł, jak miał być szczery to był w szoku że to możliwe, zrzucił tez parę kilo ale już wcześniej był szczupły, tym bardziej nie sądził żeby ktokolwiek zauważył że bierze narkotyki. 

Wszystko było dobrze dopóki ten niedorobiony dwór Pottera nie postanowił przemycić nielegalnie smoka, Normalnym wiec było ze postanowił poinformować o tym nauczycieli o potencjalnie niebezpiecznym stworzeniu a w zamian dostał szlaban. Był wściekły, był również pewien że jego ojciec również będzie wściekły ale w tym przypadku na niego.

Tak więc o umówionej godzinie spotkał się  wraz z innymi w sali wejściowej.

 

Forward
Sign in to leave a review.