Orle Gniazdo

Harry Potter - J. K. Rowling
F/M
G
Orle Gniazdo
Summary
Dawno temu, przed Hogwartem, w Polsce kwitło społeczeństwo magów. Utworzyli oni swoje własne miasto, będące poza granicami znanego nam świata. Tam też od wieków uczą się Polscy magowie i jest to miejsce, które jest sercem nadchodzących wydarzeń, które zostaną przedstawione w tej opowieści.
All Chapters Forward

Chapter 2

Wielka Sala w Hogwarcie była wypełniona po brzegi, jak zwykle w porze kolacji. Od zwyczajności odbiegały jednak tematy rozmów, które można było tam usłyszeć, gdyż całe zainteresowanie skupiło się na nadchodzącej wymianie uczniowskiej. Trójka Gryfonów z piątego roku w większości porzuciła jedzenie na koszt rozmowy. Jedynie Ron Weasley próbował rozmawiać i jeść zupę mleczną jednocześnie.


— Nie sądzicie, że to trochę dziwne? Organizowanie wymiany w takiej sytuacji?— odezwał się, próbując nie opluć innych jedzeniem.
— Może najpierw zjedz, a potem mów — odpowiedziała Hermiona— Ale zgadzam się, to jest dziwne. W dodatku Knot sam ją zorganizował. Jak myślicie dlaczego?
— Pewnie chce udowodnić sobie i innym, że Voldemort nie powrócił — wtrącił Harry.
— Hej, Harry! — krzyknęła Ginny Weasley, przysiadając się naprzeciwko niego, kończąc rozmowę, którą prowadził — Masz zamiar jechać na wymianę?
— Nie sądzę. Wątpię, że Dursleyowie się zgodzą, a bez ich zgody nie pojadę, bo wątpię, że będą tam wysyłać uczniów bez zgody.
— Taa... — Ginny sięgnęła po kanapkę z serem i ogórkiem. — A tak w ogóle kojarzy któreś z was tę szkołę Orle Gniazdo? Nigdy o niej nie słyszałam. Pytałam już Nevilla i Lunę, ale oni też nic nie wiedzą.
— Ja też słyszę o niej po raz pierwszy, ale chyba ktoś mówił, że opiekunowie domów mają nam udzielić dokładniejszych informacji, wiec na pewno się dowiemy — Ron dolał sobie zupy.
— Niby tak, ale jestem strasznie ciekawa. A może ty coś wiesz? — Ginny zwróciła się do Hermiony.
— Tak, czytałam o niej w „Historii Hogwartu". Wspominali o niej przy okazji kilku turniei międzynarodowych, które podobnie jak turniej Trójmagiczny zostały zawieszone. Jest to jedna z Magicznych szkół, której lokalizacja nie jest do końca znana. Prawdopodobnie położona gdzieś w południowej Polsce, ale nie są to potwierdzone informacje. Najprawdopodobniej jest nienanoszalna. Poza tym wiadomo, że ma inny tryb nauczania i przyjmowania uczniów niż Hogwart. To wszystko, co wiem.
— To niezbyt wiele — odpowiedział Harry.
— Więc niestety zostaje nam czekać, aż profesor McGonagall nam powie — Ginny podała kanapkę Harry'emu, który jeszcze nic nie zjadł.
— A Dumbledore nie miał czegoś dziś ogłaszać?
— I tak musimy poczekać.

Harry przyjął kanapkę i zatopił się w rozmyślaniach, żując chleb. Blizna znów go bolała. Voldemort był zadowolony. Bardzo. Zastanawiał się co tym razem co tym razem spowodowało jego dobry humor. Gdy ostatnio był w takim humorze, następnego dnia w proroku codziennym pojawił się artykuł o mugolskiej wiosce, która została doszczętnie spalona a ludzie brutalnie zamordowani. Minęło ledwie kilka miesięcy od jego powrotu, a on już prowadził działalność na szeroką skalę. Harry miał tylko nadzieję, że cokolwiek by się nie stało, nie miało to nic wspólnego z Weasleyami, Syriuszem czy Lupinem. Gdzieś w głębokich odmętach myśli zakiełkowało mu podejrzenie, że może stało się coś Dursleyom. Już widział przed oczami obraz swojego kuzyna w rękach śmierciożerców, kiedy z zamyślenia wyrwała go Hermiona.


— Wszystko w porządku Harry? Ginny pytała, czy nie chciałbyś może trochę czekolady, zanim Ron całą zje, a ty tylko patrzyłeś w stół, jakby ci coś zrobił.
— To nic, tylko trochę boli mnie blizna.
— Na pewno?
— Tak, to nic takiego. Jest jeszcze czekolada?
— Jasne. Masz — Ginny wręczyła mu kawałek czekolady.
— Dzięki.

Od powtórnego zagłębienia się w ponure myśli powstrzymali go przyjaciele, którzy zajmowali go rozmową. Do osób, które przy nim siedziały dosiadł się jeszcze Nevill i Luna, która wolała siedzieć z nimi niż przy stole Ravenclaw'u.

Kiedy w końcu wszyscy się najedli i udało się im wdusić Harry'ego dwie kanapki, gryfoni już mieli odchodzić, kiedy Dumbledore wstał ze swojego miejsca i podszedł do mównicy. Uwaga wszystkich obecnych w sali skierowała się w jego kierunku.


— Jak już zapewne słyszeliście, w połowie października zostanie przeprowadzona wymiana uczniowska między Hogwartem a Orlim Gniazdem. Nie będę was teraz zanudzać, więc jeśli o niej nie słyszeliście, a chcielibyście dowiedzieć się więcej, możecie poprosić waszych profesorów, o to by wam o niej co nieco opowiedzieli. Wymiana będzie składała się z dwóch tur. Wyjazd na pierwszą odbędzie się dnia dwudziestego dwunastego października i będzie trwał do końca pierwszego semestru. Druga tura będzie trwać od połowy lutego do końca maja. Będą mogli w niej wziąć udział jednak tylko uczniowie z roku czwartego i wyżej — na te słowa po sali rozeszła się fala szeptów i jęków pełnych niezadowolenia — Pamiętajcie jednak, że do nas też przyjeżdżają uczniowie z zagranicy. A wszystkich chętnych, którzy by chcieli wziąć udział w wymianie, proszę o zgłoszenie się do opiekunów domów w terminie do dwudziestego dziewiątego września. Od nich otrzymacie też wszystkie dodatkowe informacje. A teraz idźcie już do łóżek, dobranoc.

Wszyscy odeszli od stołów i skierowali do wyjścia z sali. Grupa gryfonów pożegnała się z Luną i odeszli w stronę wieży.


—Tylko miesiąc! Strasznie mało czasu — westchnęła Hermiona — Jak mamy zorganizować coś w tak krótkim czasie?
— Nie wiem — odpowiedział Harry — Ale nie wydaje się wam, że to trochę dziwne? Organizować coś takiego i to w dodatku zaraz po tym jak Voldemort wrócił.
— Harry! — jęknął Ron — Nie wymawiaj tego imienia!
— Daj spokój Ron, to tylko imię. Ale nie sądzisz, że ta sytuacja jest dziwna?
— No w sumie masz rację. Nie wydaje mi się, żeby Dumbledore mógł na coś takiego wpaść. Mimo że może jest trochę świrnięty, to jednak wie, że Sami Wiecie Kto wrócił i raczej by tak nie ryzykował.
— Więc kto by miał to być? Kto niby mógłby zmusić dyrektora do czegoś takiego? – wtrąciła Hermiona.
— Może minister? — odezwała się dotychczas milcząca Ginny. – W końcu zmusił Dumbledore'a, żeby przyjął Umbridge na stanowisko nauczyciela od obrony.
— W sumie możesz mieć rację — odpowiedziała Hermiona — Knot cały czas upiera się, że Voldemort nie wrócił i jest gotowy zrobić niemalże wszystko byle udowodnić ludziom, że tak jest.
— Myślicie, że...— słowa, które zaczął wypowiadać Neville rozmyły się Harremu kiedy ostry ból przeszył mu głowę rozchodząc się od blizny na wszystkie strony. Pod jego wpływem nie tylko dźwięk, ale i obraz straciły na ostrości, a mięśnie stały się jak wata. Harry osunął się na ścianę, a Nevill podtrzymał go przed upadkiem. Po około pół minuty ból ustąpił tak szybko jak nadszedł, zostawiając po sobie jedynie lekkie uczucie skołowania.
— Harry, jak się czujesz? — spytała przestraszona Hermiona.
— Już lepiej.
— Co w ogóle właściwie ci się stało? — dopytała Ginny — W jednej sekundzie wszystko było w porządku, a w następnej już prawie leżałeś na ziemi.
— Nie tutaj. Chodźmy do wieży.
Gdy w końcu do niej dotarli, usiedli w najdalszym kącie pokoju wspólnego.
— Więc Harry? Co takiego widziałeś? – Zapytała Ginny.
— Widziałem go.
— Sam Wiesz Kogo?
—Tak, i była tam też jakaś kobieta. Torturował ją. Chciał wiedzieć coś o jakiejś starożytnej książce. Widziałem też jakąś ośmioramienną gwiazdę i oczy. Widziałem w nich jakąś ciemną salę pełną błyszczących kamieni.
— A co się stało z kobietą?
— Nie wiem. Ale chyba jej nie zabił.
— Powinieneś powiedzieć o tym Dumbledore'owi Harry — powiedziała Hermiona. – Harry, obiecaj, że powiesz o tym dyrektorowi.
— Powiem, powiem.
— Powinieneś pójść jak najszybciej — dodała Ginny.
— Pójdę jutro rano. Teraz jestem zbyt zmęczony. Nie przeszedłbym nawet połowy drogi, a już bym zasnął.
— Tylko o tym pamiętaj.
— Będę, ale teraz już chyba pójdę spać.
— Dobranoc — wszyscy pożegnali Harry'ego, który od razu poszedł do łóżka i zasnął niemalże natychmiastowo. Reszta gryfonów porozmawiała jeszcze przez chwilę, po czym też się rozeszli.

Forward
Sign in to leave a review.