Orle Gniazdo

Harry Potter - J. K. Rowling
F/M
G
Orle Gniazdo
Summary
Dawno temu, przed Hogwartem, w Polsce kwitło społeczeństwo magów. Utworzyli oni swoje własne miasto, będące poza granicami znanego nam świata. Tam też od wieków uczą się Polscy magowie i jest to miejsce, które jest sercem nadchodzących wydarzeń, które zostaną przedstawione w tej opowieści.
All Chapters Forward

Chapter 1

W dość obszernym pomieszczeniu pełnym ławek, półek z książkami i uczniów, siedziała nad pracą domową ze starożytnych runów Ewelina - uczennica ósmego roku w Polskiej Szkole Magii i Czarodziejstwa Orle Gniazdo (równoległy do szóstego roku w Hogwarcie). Mimo całego swojego starania nie była w stanie się na niej skupić, a termin oddania pracy wypadał na następny dzień. Już widziała oczami wyobraźni pełną dezaprobaty twarz profesor Sybistowicz, kiedy wręczy jej kartkę (tak, tu używają zwykłych, papierowych kartek) z niedokończoną pracą.

Z rozmyślań wyrwało ją przybycie koleżanki z jej roku, która od razu zaczęła zasypywać ją gradem słów.


- Cześć! Co tam? Widzę, że siedzisz nad runami. Współczuję. Cieszę się, że ich nie rozszerzam. Dziesięć razy bardziej wolę siedzieć z roślinami w szklarni. Wiedziałaś, że sorka Pobielska zamówiła nowe rośliny bagienne? Nie mówiła jeszcze, jakie i pożera mnie ciekawość. Ale nie przyszłam tu po to. Wiedziałaś, że ma być wymiana studencka?
- Co? - odpowiedziała Ewelina zaskoczona nagłą ciszą, która nastała gdy Róża skończyła mówić.
- Wymiana studencka. Nie jest to jeszcze potwierdzona informacja, ale mówią już o tym w całej szkole od kilku dni, więc coś musi być na rzeczy.
- Pierwsze słyszę. Myślisz, że dyrektorka powie coś na ten temat na poniedziałkowym apelu?
- Fajnie by było. A jak myślisz, z którą szkołą będzie wymiana?
- Beauxbaton, Hogwart, Ilvermony, Durmstrang... Jest dość sporo opcji.
- Ja mam nadzieję, że będzie to Beauxbaton. No wiesz, Francja - Ewelina skinęła głową ze zrozumieniem - A ty gdzie byś chciała pojechać?
- Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Z chęcią bym gdzieś pojechała, ale nie mam jakiś szczególnych preferencji.
- A pojechałabyś ze mną do Francji na wymianę?
- Jeżeli będzie, to na pewno.
- To świetnie! Ja już będę lecieć. Umówiłam się z Adamem koło syreniej fontanny i wypadałoby się nie spóźnić.
- Baw się dobrze.
- Dzięki! Pa! - Zakrzyknęła Róża, znikając za drzwiami.

Ewelina więc, postanowiła wrócić do swojej pracy domowej, nad którą było jej się teraz znacznie łatwiej skupić. Tymczasem w gabinecie pani dyrektor Nowodworskiej, odbywało się spotkanie kadry na temat zbliżającej się wymiany uczniowskiej.


- Nie sądzę, żeby to był najlepszy pomysł Anno - odezwała się do profesor Nowodworskiej pani Monika Pobielska - Słyszałam, że w Wielkiej Brytanii, Voldemort znów zbiera zwolenników.
- Dramatyzujesz - wtrącił profesor Stanisław Wachuda - nauczyciel historii magii dla starszych roczników - To pewnie tylko plotki.
- Ale w plotkach zawsze jest ziarno prawdy.
- Pewnie to tylko jakiś wichrzyciel, który lubi mącić. To zwykłe bzdury.
- Nie słyszałeś o biednym Cedriku Diggorym? - Dodała pani Izabela Cybulska - Chłopak zginął podczas Turnieju Trójmagicznego. Słyszałam, że sam Voldemort go zabił.
- Jeżeli będziesz wierzyć we wszystko, co mówią, niedługo nie będziesz wychodzić z domu z obawy przed śmierciożercami - zażartował Wachuda. Wywołało to powszechną falę kaszlu i chichotu. Tylko pani Cybulska, z kilkoma innymi osobami, z jakiegoś powodu nie była zadowolona - A ty co o tym sądzisz Aniu? - Zapytał o kilka lat młodszą od siebie dyrektorkę.
- Myślę, że nie ma powodu do obaw. Gdyby coś się działo, to Knot na pewno by nam nie proponował wymiany.
- Tylko nie bądźcie potem zaskoczeni, jeżeli okaże się, że miałam rację - Mruknęła pod nosem Pobielska.
- Czyli postanowione! - zakrzyknął pan Stanisław - To kiedy jedziemy?
- Dwunastego października.
- Czyli za niecały miesiąc.
- Minister sam zaproponował datę i załatwił formalności z Albusem. Nie mogłam mu odmówić
- Od kiedy tak bardzo ufasz Knotowi i przejmujesz się tym, co sobie wymyśli? Do tej pory nie szanowałaś go za bardzo - odezwał się milczący do tej pory nauczyciel transmutacji zaawansowanej, Andrzej Świerczyński.
- Czyżbyś podważał moją decyzję?
- Skądże znowu! Zwyczajnie dziwi mnie i niepokoi szybka zmiana twojego zachowania. Odkąd pamiętam, nigdy nie przepadałaś za Knotem, a teraz wysyłasz naszych uczniów na wymianę międzynarodową, mimo niepokojących pogłosek, tylko dlatego, że on Ci to zaproponował.
- O mnie martwić się nie musisz. Jeżeli jednak chcesz, możesz dopilnować naszych uczniów podczas wymiany.
- Z całym szacunkiem, ale jestem pewny, że są lepsi kandydaci ode mnie.
- Myślę, że nadajesz się świetnie. Pojedziesz, i nie podlega to dyskusji.
- Jeżeli tak stawiasz sprawę, to oczywiście pojadę.
- Znakomicie. Czy są jacyś chętni na wyjazd?
- Jeżeli nie ma chętnych, to ja z chęcią pojadę - odpowiedział Stanisław.
- Cieszy mnie twój entuzjazm, jednak wolałabym, żebyś został. Chciałabym, żebyś zajął się olimpiadą historyczną. Masz w tym już doświadczenie i nie znam nikogo, kto by się do tego nadawał lepiej niż ty.
- Oczywiście - odpowiedział nieco zawiedziony.
- Jednak jeżeli bardzo ci zależy, będziesz mógł dołączyć i wymienić się miejscem z Andrzejem po etapie szkolnym i zabrać ze sobą kilku uczniów.
- Z największą ochotą! - niemalże zakrzyknął podekscytowany.
- Może ktoś jeszcze? - Po chwili ciszy dodała - Andrzeju, może chciałbyś, by ktoś konkretny z tobą pojechał?
- Jeżeli nie byłoby to zbyt dużym problemem, nie miałbym nic przeciwko Augustowi i Glorii.
- Glorii Aetherius i Augustowi Dvorakowi? - Andrzej skinął głową - Niezłe towarzystwo sobie dobrałeś. Doskonale wiesz, że w ich przypadku to nie będzie takie proste. Jeżeli jednak uda ci się ich przekonać, to ja nie mam nic przeciwko.

Spotkanie trwało potem jeszcze przez dłuższą chwilę, a zaraz po jego zakończeniu i krótkiej rozmowie Izą i Moniką, Andrzej wybrał się na spotkanie Glorii i Augusta. Mieszkali oni po drugiej stronie zamku w dwóch dużych wieżach połączonych z resztą zamku tylko dwoma znanymi mu wejściami: przez lochy i przez kamienny most na wysokości piętnastu metrów nad ziemią. Nigdy nie mógł się nadziwić jakim sposobem ta dwójka dostała po całej wieży na własność, kiedy każdy inny nauczyciel miał kilkupokojowe mieszkanie. Na myśl o tym poczuł lekkie uczucie zazdrości, które szybko zniknęło kiedy tylko zaczął myśleć nad tym, jak przekonać tę dwójkę do wyjazdu. Kilka dni temu wrócili do zamku po długim czasie nieobecności i prawdopodobnie nie będą zbyt skorzy do wyjazdu. Musiał wymyślić jakiś sensowny powód, dla którego mieliby z nim pojechać. Może powinien powiedzieć im bezpośrednio o swoich obawach? Na pewno zrozumieją. Z rozmyślań wyrwała go Gloria, która coś do niego mówiła.


- Słucham?
- Pytałam, czy coś się stało - odrzuciła włosy z twarzy - Już od kilku minut stoisz przed drzwiami.
- Och. Nie, wszystko w porządku. Mógłbym wejść?
- Jasne.

Gloria wpuściła go do pomieszczenia. Był to salon, który łączył obie wieże w połowie ich wysokości. Był przestronny i urządzony w stonowanych barwach. Ciemny, miękki dywan w fantazyjne wzory pokrywał niemalże całą podłogę pomieszczenia. Na środku stały dwa skórzane fotele i sofa.


- Siadaj - powiedziała, wskazując na sofę. Kiedy Andrzej usiadł, kontynuowała - Co cię tutaj sprowadza?
- Wiesz już o wymianie uczniowskiej?
- Tak, oczywiście. Odbędzie się za miesiąc, dwunastego. Anna przysłała mi chwilę temu patronusa. Czemu pytasz?
- Nie zastanawiałaś się może nad wzięciem w nim udziału?
- Myślałam nad tym przez chwilę.
- Bo widzisz, tak się składa, że ja jadę, a nigdy wcześniej nie byłem w Hogwarcie i...
- Nie mów mi, że się boisz tam pojechać sam, bo nigdy tam nie byłeś - przerwała mu - Nie o to chodzi prawda?
- Jak zwykle masz rację. Słyszałaś pogłoski o Voldemorcie?
- Obawiam się, że to nie pogłoski - westchnęła - Kilka dni temu byłam w Wielkiej Brytanii z Augustem i miałam okazję natknąć się na Dumbledore'a. Niestety nasz „kochany" - tu zrobiła cudzysłów w powietrzu - wężomorda stanowi całkiem realne zagrożenie. Dodatkowo nie tylko on. Wygląda na to, że Knot zupełnie stracił zdolność logicznego myślenia i niepotrzebnie naraża ludzi. W jego durnocie towarzyszy mu niejaka Dolores Umbridge, która jest teraz nauczycielką OPCM-u i jest, bez hiperbolizowania, najgorszą osobą w tym zawodzie, o ile co najmniej część tego co słyszałam, jest prawdą.
- I Anna chce tam wysłać naszych uczniów? - wtrącił niezauważony przez nikogo do tej pory August. Wysoki mężczyzna usiadł na fotelu naprzeciwko Glorii. Jego czarne, falowane włosy przetykane pasmami siwizny opadały mu na twarz aż do ramion i przysłaniały zmęczone ciemnoniebieskie oczy - Myślałem, że ma więcej rozumu.
- Miała - odpowiedział Świerczyński z lekką nutą goryczy i smutku - Ostatnio was nie było, więc nie zauważyliście, ale jej decyzje już od dłuższego czasu tracą na sensowności.
- To nie dobrze. Nikt nie powiedział jej, że to zły pomysł?
- Iza i Monika próbowały. Niestety Stasiek je wyśmiał i nie odniosło to żadnego skutku. Reszta nie zabrała głosu w tej sprawie.
- I przyszedłeś do nas w nadziei, że może nam uda się przekonać Anię? - odparł August z ledwo zauważalną nutą kpiny w głosie.
- Nawet o tym nie myślałem. Choć byśmy nie wiem, jak bardzo próbowali, nie zmienimy jej zdania. Przyszedłem was prosić, żebyście wzięli udział w wymianie.
- Dlaczego my? Dopiero wróciliśmy, a jak sam mówiłeś, są jeszcze dwie osoby, które zdają sobie sprawę z tego problemu. Dlaczego one nie pojadą?
- Rozmawiałem z nimi o tym i nie chcą jechać, bo się zbyt boją. Zdają sobie sprawę z zagrożenia, ale nie chcą ryzykować.
- Naprawdę nie ma nikogo innego?
- Naprawdę. Nie prosiłbym was przecież gdyby nie było to konieczne. Poza tym wiecie doskonale, że jesteście najbardziej odpowiedni.
August westchnął ze zmęczeniem zrezygnowany i spojrzał porozumiewawczo w oczy Glorii. Przez chwilę utrzymywali ze sobą kontakt wzrokowy, jakby prowadzili ze sobą dyskusję. Gdy w końcu go zerwali padła odpowiedź.
- Musimy porozmawiać z Anią - odezwał się w końcu August - Potem damy ci znać.
- A czy Anna powiedziała wam, jak ma przebiegać wymiana?
- Tak - odezwała się Gloria - Przesłała nam wszystkie informacje. Mamy jednak kilka wątpliwości, które chcielibyśmy rozwiać.
- To ja już będę szedł - dodał i wyszedł, żegnając się z Glorią i Augustem.

W drodze do siebie rozmyślał na temat tej dwójki. Zawsze wydawali mu się być naprawę ciekawymi osobami. Kiedy ich spotkał to raz pierwszy, myślał, że do szkoły przyszli aurorzy i niewiele ominął się z prawdą. Przybyli zająć stanowiska nauczycieli OPCM-u, kiedy ich poprzednik zginął w tragicznym wypadku podczas pracy nad jakimś nowym zaklęciem. Zdziwił go bardzo fakt, że na miejsce jednej osoby zatrudniono dwie. Miał wiele teorii, dlaczego tak się stało i do tej pory nie był do końca pewien dlaczego. Musiał jednak przyznać, że nie mieli sobie równych. Zainteresowanie ich przedmiotem niezwykle wzrosło, a oceny się polepszyły. Mieli świetny kontakt z większością uczniów, nauczycieli i rodziców. Ożywili szkołę poprzez wiele interesujących działań. Organizowali wiele konkursów i zapoczątkowali szereg klubów (klub pojedynków, klub fanów sportów niemagicznych), innych eventów oraz kilka ciekawych szkolnych tradycji (na przykład dzień psikusa, podczas którego uczniowie mogą robić nauczycielom, a nauczyciele uczniom niewinne psikusy i nikt nie dostanie uwagi ani szlabanu, dopóki nie będzie to naprawdę poważne przewinienie). Wydawali się być nauczycielami z powołania.

Niestety po kilku latach, Gloria musiała zaprzestać nauczania ze względu na chorobę, na którą zapadła podczas jednej z wakacyjnych podróży. Nie mogła z niej wyjść przez dwa lata, podczas których jedynymi osobami, które spotykała, byli uzdrowiciele i inni specjaliści oraz August, który robił wszystko, co mógł, by jej pomóc. W tamtym czasie Andrzej był pewien, że tę dwójkę łączy coś więcej niż tylko wspólna praca. Zapytał o to kiedyś Augusta, jednak nie doczekał się odpowiedzi, bo ten zmienił temat i zerkął na niego krzywo. Jej miejsce na jakiś czas zajął Albert Raszczewski, którego sama zaproponowała. Trzeba było mu przyznać, znał się na rzeczy, jednak Andrzej wielokrotnie słyszał od uczniów, że to już nie to samo.

Gdy w końcu Glorii udało się wyjść z choroby, powróciła do pracy ze zwykłym sobie zapałem. Gdy wróciła do pełni sił, po długim czasie starania, stworzyła klasę, która przygotowywała do zawodu aurora i zawodów blisko z tym związanych. Od tej pory razem z Augustem skupili się na nich oddając część innych klas w ręce Raszczewskiego. Profil ten, cieszył się niezwykłą popularnością a jego poziom był znany nie tylko w Polsce. Mimo wysokiego progu punktowego ilość kandydatów była na tyle duża, że stworzono drugi taki oddział.

Gdy w końcu doszedł do swojej kwatery, z odmętów myśli wyrwał go widok papierkowej roboty, która niecierpliwie czekała, aż zrobi z nią porządek.

Forward
Sign in to leave a review.