
Chapter 5
Wchodząc do łazienki biorę szybki prysznic po czym ubieram się w ciemnozielone szaty, białe spodnie i białe skórzane buty. Wiąże włosy w kok i idę do wielkiej sali.
Wchodząc przez drzwi kiwam głową obecnym już ucznią po czym zajmuje moje miejsce. -Hej wam.- Witam się cicho, od razu biorąc do ręki słodką bułkę z czekoladą.
-Hej Sal, wszystko dobrze? Jesteś strasznie blady...-Słyszę zmartwiony głos Godrika blisko ucha. Przełykam nerwowo, to jest niepokojące podobne do mojego snu, ten głos...
Nie. Wyrwij się z tego. Niedługo pyłki przestaną na mnie wpływać i wszystko wróci do normy. -Tak, nie martw się. Nie spałem dobrze, jutro wszystko będzie dobrze.-
Wiem że go nie przekonałem gdy spoglądam na niego kątem oka i widzę ten grymas. Zawsze go ma gdy się martwi. -Może pójdziemy dzisiaj popływać w gorących źródłach? Trochę się zrelaksujemy?-
Pytam nieśmiało, nie wiedząc co zrobić by przestał się o mnie martwić. Od razu na jego ustach pojawią się szeroki uśmiech przez co się rumienie i chowam twarz w mojej filiżance.
-Wspaniale! W takim razie widzimy się po obiedzie w moich pokojach!- Klepie mnie mocno po plecach przez co pocieram ramię, krzywiąc się.
-Może trochę delikatniej? Nie każdy jest górą mięśni.- Mówię trochę zirytowany.
-Daj spokój, Sal. Nie bądź taki delikatny, jesteś mężczyzną, nie?- Przełykam, starając się ignorować ból w klatce piersiowej. To nie pierwszy raz gdy słyszę że nie jestem wystarczająco męski, czemu gdy to Godrik mówi boli mocniej?
Ignoruje wszystkich do końca śniadania po czym szybko wstaje i idę do mojej klasy nie żegnając się.
Wchodząc siadam za biurkiem i czekam na pierwszą klasę. Dzisiaj mam podwójną teorie czarnej magii z 3 rokiem i pojedyncze eliksiry z 6.
Czas mija mi szybko, zanim się obejrzę dzwoni ostatni dzwonek. Żegnam się z uczniami i idę w stronę wielkiej sali. Gdy dostrzegam tak Godrika bol w klatce piersiowej wraca.
Ignorując go siadam na swoim miejscu w ciszy, nakładając sobie krem z zielonych warzyw. -Hej, Sal. Nie możesz się doczekać gorących źródeł?-
Godrik pyta klepiąc mnie po ramieniu, znowu mocno. Krzywię się z bólu, ignorując go. -Sal? No dalej, powiedz ze tez nie możesz się doczekać!-
Chcąc w spokoju zjeść obiad mamrocze coś co może ujść za -Tak- i kontynuuje jedzenie. -Ooo, ktoś w nie chumorze?-
Czy on zawsze jest tak irytujący? Czy tylko dzisiaj? Jedząc krem szybciej kończę go w kilka minut i wstaje od stołu.
-Do zobaczenia za chwilę, Sal!- Zły, nie odpowiadam tylko idę szybko do moich komnat. Gdyby nie to że obiecałem, nie pojawiłbym się. Przebieram się szybko w spodenki kąpielowe u na to szatę i buty.
Wychodząc, poprawiam włosy i idę w stronę jego komnat. Zaledwie kilka minut później pukam i on otwiera z tym swoim głupim uśmieszkiem.
Nie odwzajemnia tylko unoszę brew, czekając. -Ktoś dalej w złym chumorze?- Słychać te pytanie odwracam się i idę w stronę gorących źródeł, nie patrząc czy podąże za mną.
Słyszę tylko jego chichot i zamykane drzwi po czym odgłos jego kroków. Idziemy w ciszy, ja nie w nastroju na pogawędki.
Po kilkunastu minutach docieramy do komnaty gdzie znaleźliśmy naturalne gorące źródło i wybudowaliśmy wokół niej komnate.
Podchodząc do brzegu ściągam szatę i buty, nie patrząc na drugiego i wchodząc do środka. Wzdycham z ulgą gdy napięcie zaczyna że mnie ustępować.
-Co, przyjemnie?- Przewracam oczami, decydując się nie odpowiadać na jego głupie pytanie i siadam, opierając się o brzeg.
Po chwili rudowłosy się do mnie przyłącza, siadając obok mnie. Czując jego ramię dotykające mojego oddech ucina mi się w gardle ale zmuszam się do uspokojenia.
Wtedy Godrik spogląda w moją stronę i zauważa siniaka który pojawił mi się na ramieniu przez jego 'delikatne' uderzenia.
Czuje jak się spina i słyszę jego cicha pytanie. -S-sal..?- Odwracam się i niewzruszony Pytam. -Tak?-
Widzę przerażenie w jego oczach gdy spoglądam na mojego siniaka. -C-czy to... czy ja..?- Przewracam oczami i odwracam głowę by zamiast tego spoglądać na wodę.
-Co? Nie wiedziałeś że moja jakże 'kobieca' skóra jest tak delikatną że twoje 'przyjacielskie uderzenia zostawiają siniaki?- Pytam zirytowany.
Gdy odpowiada mi cisza spoglądam w jego stronę by zauważyć poczucie winy i smutek na jego twarzy i się zatrzymuje na chwilę.
-Ty... naprawdę nie wiedziałeś?- Pytam zszokowany. Godrik tylko kręci głową, delikatnie wyciągając dłoń by dotknąć siniaka.
-N-nie, ja nie... nie chciałem... Myślałem że przesadzasz...- Widzę łzy w jego oczam ale on nie pozwalała im spaść. Zamiast tego wola skrzata domowego i prosi o... maść na siniaki?
-Co..?- Zanim skovlncze pytać skrzata wraca i wręcza mu fiolkę. Po tym drugi odwraca mnie plecami do siebie i na zamieram. On chyba nie zamierza..?
Moją odpowiedzią jest dźwięk otwieranej fiolki i po chwili doty zrogowaciałych dloni delikatnie pocierających skórę.
Nie mogąc się powstrzymać wzdycham cicho, rozluźniając się. To takie przyjemne... Zanim się orientuję jego dłonie nie są tylko na moim posiniaczonym ramieniu ale na całych moich plecach.
Wzdycham zadowolony, nie mogąc się przejąć jakie to niestosowne by inny mężczyzna mnie masował.
Po kilku minutach słyszę jego cichy głos przy uchu przez co przechodzą mnie dreszcze. -Przepraszam, Sal. Nie chciałem cie zranić, postaram się być delikatniejszy.-
Uśmiechając się lekko, kiwam głową. Po kilku minutach jego dłonie znikają a ja musze się powstrzymać od jedzenia.
Zamiast tego odwracam się z powrotem i mamrocze ciche -Dziękuję.- Widząc jego słodki uśmiech czuje ciepło w klatce piersiowej. Siedzimy chwilę w ciszy zanim rzucam zaklęcie tempus.
Widząc godzinę prawie marudzę, prawie. Czystokrwiści nie marudzą. Jest już prawie pora kolacji. Godrik wychodzi z wody po czym Podaję mi rękę by pomóc mi wyjść.
Ignorując ramieniec który pojawią mi się na policzkach i mając nadzieję ze drugi pomyśli że to od ciepłą biorę ją i wychodzę z wody.
Wysuszając się szybkim zaklęciem zakładam szatę i buty z powrotem i w ciszy kierujemy się do wielkiej sali. Jeśli moje ramię co jakiś czas dotknie drugiego mężczyzny nikt nie musi wiedzieć, prawda?
Wchodząc do wielkiej sali w o wiele lepszym nastroju niż gdy ją opuszczałem siadam na swoim miejscu, witając dziewczyny uśmiechem.
-Widzę że ktoś ma dobry chumor, Godrik dobrze cie potraktował, prawda?- Słysząc pytanie Roweny krztusze się sokiem którego się napiłem.
Kątem oka Widzę Godrika rumieniącego się, rumieniącego! Który mamrocze coś podobnego nosem po czym ignoruje dziewczyny które chichoczą.
Spoglądam między nimi podejrzliwie ale żaden z nikt nic nie mówi. Podejmując decyzję dokładnego przyglądania się im, wracam do mojej kolacji.
Dzisiaj to zwykle kanapki z serem i rzodkiewką a do picia sok jabłkowy. Spoglądam na Godrika który wciąż ma czerwone policzki i podnoszę brew.
Prawie wybucham śmiechem gdy ten staję się jeszcze bardziej czerwony. Muszę się dowiedzieć o co w tym chodzi, to jest zbyt zabawne by to zostawić!
Jem kolację spokojnie, w ciszy. Dziewczyny są zbyt zajęte plotkowaniem i naprawdę nie chce wiedzieć o czym one rozmawiają widząc ich wyrazy twarzy a Godrik jest zbyt zawstydzony czymś by normalnie z nim porozmawiać.
Kończąc kolację uśmiecham się lekko do dziewczyn i mierzmię włosy Godrikowi, kierując się do wyjścia. Kompletnie przegapiłem jak rudowłosy zamarł i zarumienił się znowu ale dziewczyny tego nie zrobiły.
Wracając do moich komnat w dobrym chumorze postanawiam dzisiaj zrezygnować z kąpieli, po prosty przebierając się w spodnie od piżamy i kładąc się do łóżka. Po kilku minutach śpię z małym uśmiechem na twarzy.