Veritaserum (tłumaczenie)

Harry Potter - J. K. Rowling
F/M
Gen
G
Veritaserum (tłumaczenie)
Summary
Czy Snape naprawdę myślał, że Harry zmartwi się kolejnym szaleńcem, który go ściga?Sam sobie poradzi, dzięki.Zmiany w gangu i w Hogwarcie szaleją, gdy Snape próbuje poradzić sobie z podopiecznym, który jego zdaniem może zmagać się z czymś więcej niż tylko dużą ilością traumy z przeszłości. A Harry tylko chce by wszyscy zostawili go w spokoju i pozwolili mu znaleźć Syriusza Blacka, bo ma do odbycia z nim "przyjacielską pogawędkę". A Susan Bones fantazjuje o tym, co zrobi, jeśli zobaczy chociażby włos Syriusza Blacka w pobliżu swojego najlepszego przyjaciela. A Hermiona i Theo chcą po prostu czytać... sami... razem? A Remus Lupin zastanawia się, co u licha stało się synowi Jamesa, że wykreowało dziecko na tak chaotyczne.Witam na roku 3.
All Chapters

Przygnębieni podopieczni i martwe wilki

- Severusie, musisz się wytłumaczyć!

Severus podniósł wzrok, gdy Remus Lupin wtargnął do jego gabinetu, a jego bursztynowe oczy zalśniły gniewnie.

Severus wsunął różdżkę do ręki pod biurkiem.

Lupin mógł udawać nauczyciela o łagodnym sercu, ze swoimi kardiganami i uprzejmymi uśmiechami, ale Severus nie dał się zwieść. Choroba Lupina dawała mu coś więcej niż tylko wzmocnione zmysły. Ten człowiek mógłby przerzucić Severusa przez ścianę, gdyby przyszło mu to do głowy.

I gdyby Severus pozwolił mu podejść tak blisko.

- Czyżby? - powiedział jedwabiście. - I powiedz, co dokładnie według ciebie muszę ci wytłumaczyć?

- Uczyłem dziś trzeciorocznych o Boginach. - powiedział Lupin, arogancko siadając po drugiej stronie biurka Severusa, zupełnie nieproszony.

- Jestem tego świadomy. - powiedział Severus. - Byłem obecny, kiedy przyprowadziłeś swoją klasę do pokoju nauczycielskiego.

- To, co przegapiłeś, to twoje pojawienie się jako jednego z Boginów uczniów. - Lupin powiedział ostro, wyraźnie zamierzając zranić Severusa tą wiadomością.

- Tylko jednego? - Severus zapytał, unosząc zaciekawione brwi. - W zeszłym roku udało mi się być trzema Boginami.

Cholera, Potter go ułagodził.

- Właściwie to dwóch. - Lupin parsknął, zirytowany niewzruszonym tonem Severusa. - Ale Harry cię pokonał, był najgorszym postrachem sześciu kolegów z roku.

To... to było znacznie mniej zabawne.

- Kurwa... - Severus odetchnął, szok przyćmił jego osąd w mówieniu bardziej swobodnie wokół Lupina. - Naprawdę?

- Jeden Bogin-Harry uśmiechający się do Seamusa, jeden Harry syczący na Anthony'ego, jeden Harry grożący Ronowi zakrwawionym mieczem, Harry z scyzorykiem w twarzy Pansy, Harry celujący różdżką w Erniego i mój osobisty faworyt - pokryte krwią zwłoki Harry'ego, które stworzyła Susan.

Severus słuchał, jak Lupin wymienia różnych kolegów z klasy, z którymi Potter zaciekle (i słusznie) walczył przez ostatnie dwa lata. Finnigan był częścią grupy chłopców, którzy zaatakowali Pottera, czterech na jednego, a Severus wysłał go do Skrzydła Szpitalnego po tym, jak Potter rozciął mu ramię scyzorykiem. Macmillan był jednym z bardziej szczerych uczniów w zeszłym roku, przekonanym, że Potter petryfikuje mugolaków. Potter prawdopodobnie zaatakował go za to w pewnym momencie i po prostu uniknął kary w szoku wywołanym atakami bazyliszka. Parkinson dręczyła Pottera dość często przez pierwsze dwa lata. Sam Severus przerwał wspaniałą bójkę między nimi na pierwszym roku, kiedy Potter złamał jej różdżkę na pół.

Severus nie mógł sobie przypomnieć konkretnego incydentu z udziałem Goldsteina, ale Harry zaczął dość płynnie przeklinać w wężomowie po powrocie do Hogwartu w zeszłym roku. Nawet jeśli Severus prywatnie uważał to za niesamowicie zabawne, przypuszczał, że zimny syk Pottera w chwilach złości mógł być niepokojący dla uczniów bez głębszych lęków w życiu.

Weasley był świadkiem, jak Potter zakończył życie Gilderoya swoim mieczem pod koniec poprzedniego roku szkolnego. Severus był tylko łagodnie zaskoczony, że Draco nie miał tego samego Bogina. Weasley musiał być bardziej przerażony tym wydarzeniem niż Draco. Jednak to Draco był tym, którego Gilderoy planował zabić, więc Draco najwyraźniej (i słusznie) nie stracił przez to wiele snu.

Jakkolwiek te obawy nie były zaskakujące, biorąc pod uwagę to, co Severus wiedział o ich prawdopodobnym pochodzeniu, strach Bones był dla Severusa bardzo bliski. Zakrwawione zwłoki Pottera pojawiały się w wielu najgorszych wyobrażeniach Severusa, dopóki Syriusz Black nie zostanie schwytany. Dla Severusa nie było szokiem, że zaciekle lojalna i niezwykle przywiązana panna Bones myślała podobnie.

- Potter jest wyjątkowo niezrozumiany przez wielu kolegów z klasy. - Severus powiedział, bardzo ostrożnie ważąc słowa. - Podczas gdy racjonalni dorośli mogą uznać zachowanie Pottera za zrozumiałe, rozsądne jest, że małe dzieci mogą czasami się go obawiać.

- Czego nie uważam za zrozumiałe. - Lupin powiedział powoli, obnażając zęby w imponująco skutecznym pokazie agresji. - To dlaczego Boginem Harry'ego byłeś ty.

Ja?

„Ufam ci".

Potter mu ufał. Dlaczego miałby się go bać?

- Wyjaśnij. - Severus powiedział zwięźle.

- Harry odmówił udziału w dzisiejszej lekcji. - Lupin powiedział, pochylając się do przodu, by oprzeć się o biurko Severusa, jego głos był wzburzony. - Powiedział Susan, że uważa, iż koledzy z klasy wykorzystają jego najgorszy strach przeciwko niemu. Więc dałem mu szlaban za odmowę uczestniczenia w zajęciach.

Severus prawie się uśmiechnął, gdy zdał sobie sprawę, że Lupin nie wyświadcza sobie przysługi, przymilając się do Pottera.

- Kiedy przyszedł na szlaban, przerażony dzięki tobie. - Lupin powiedział z warknięciem. - Powiedziałem mu, że musi stawić czoła Boginowi albo będzie miał szlaban każdej nocy, dopóki tego nie zrobi.

Na te słowa Severus natychmiast się uśmiechnął. Założyłby się, że groźba Lupina od razu spłynęła po Potterze. I rzeczywiście...

- Harry w ogóle się tym nie przejął. Więc powiedziałem mu, że nikomu nie powiem, czym jest jego Bogin i w końcu zgodził się stawić temu czoła.

Severus nieświadomie pochylił się do przodu, chorobliwie ciekawy, w jaki sposób stał się największym postrachem Pottera.

- I...? - zagadnął, gdy Lupin się zawahał.

- I wyszedłeś z szafy, nabijając się z niego. - powiedział Lupin, znów wyglądając na wściekłego.

Severus był teraz dość zakłopotany.

- Nabijając się z niego? Potter boi się, że się z niego naśmiewam?

Jakie to dziwne. Severus był pewien, że miał przynajmniej na tyle bliskie relacje z Potterem, że ten nie obawiałby się czegoś tak dziecinnego, jak bycie przez niego wyśmiewanym. Potter przeżył znacznie gorsze traumy. Co takiego zrobił Severus, by wywołać ten strach?

Czy to rezultat nazwania bachora szaleńcem latem?

A może jego uwaga pod wpływem chwili była dla Pottera bardzo bolesna? Severus był pewien, że już za to przeprosił.

- To były... dziwne... drwiny. - Lupin przyznał z wahaniem. - Ale chciałbym wiedzieć, dlaczego Harry najbardziej boi się, że nazwiesz go dziwakiem i potworem?

Aah.

Severus odchylił się na krześle, pewny, że rozwiązał zagadkę bogina Pottera.

- A konkretnie, jeśli twój otępiały mózg jest w stanie sobie przypomnieć, co Bogin powiedział Potterowi?

Lupin zgromił Severusa wzrokiem na chwilę, zanim się odezwał.

- Nie jesteś wyjątkowy. Jesteś odrażający. Jesteś potworem. Nikim. Jesteś wart mniej niż śmieci, na których spałeś. Nikt się tobą nie przejmuje. Jesteś bezwartościowy. Nie masz znaczenia. Jesteś potworem. Dziwakiem. - wyrecytował tępo Lupin. - Wydaje mi się, że w pewnym momencie odniosłeś się do niego również jako do „bezwartościowej osieroconej dziwki", a może „bezwartościowej sieroty od dziwki", trudno było to rozróżnić, biorąc pod uwagę liczbę wulgaryzmów, które wypowiadałeś.

Do kurwy nędzy, Harry. Nie mogłeś bać się ciemności albo czegoś równie niedorzecznego?

Jego Bogin był dość specyficznie odkrywczy.

- Interesujące... - odpowiedział Severus.

Lupin uderzył dłonią w biurko Severusa, przewracając jego kałamarz.

- To nie jest „interesujące"! Dlaczego syn Jamesa boi się, że nazywasz go dziwakiem, Severusie? - warknął, pokazując swoją wilczą stronę tak wyraźnie, jakby był w pełni przemieniony.

- Uspokój się. - Severus powiedział, trzymając różdżkę stabilnie i celując w Lupina pod biurkiem. Nie był już dzieckiem, a Lupin nie był już najbardziej przerażającą bestią, jaką spotkał. Jeśli mężczyzna zrobi jeden niewłaściwy krok, Severus nie będzie miał żadnych trudności z powaleniem go na dobre.

Lupin wziął drżący oddech, po czym odchylił się do tyłu i spojrzał równo na Severusa, a jego oczy ochłodziły się do bardziej zrelaksowanego odcienia bursztynu.

- Więc? - powiedział, po tym jak wpatrywali się w siebie przez wiele napiętych chwil.

Severus odchrząknął lekko.

- Po pierwsze, uważam, że ma na imię Harry, a nie „syn Jamesa". - zadrwił. - Z pewnością z twoim ulepszonym wzrokiem możesz zobaczyć, że Potter jest jego własną osobą.

Lupin prychnął.

- Nazywasz go „Potter". - mruknął. Ale Severus widział, jak jego twarz ciemnieje i oblewa się zawstydzonym rumieńcem.

- Po drugie, - kontynuował. - Sądzę, że tak naprawdę pytasz mnie, Lupin, „czy mam w zwyczaju dręczyć mojego podopiecznego słownymi obelgami?". I choć to absolutnie nie twoja sprawa, to i tak odpowiem, by dać ci spokój - nie mam. Ani razu nie wypowiedziałem tych słów pod adresem Harry'ego i nigdy tego nie zrobię. Zadowolony?

- Nie! - zawołał Lupin. - Dlaczego Harry miałby w ogóle myśleć o takich rzeczach? Jeśli ty tego nie powiedziałeś... - a spojrzenie, które rzucił Severusowi, mocno potwierdzało jego wiarę w tę teorię. - ...to kto to zrobił?!

- Może powinieneś zapytać Pottera. - Severus zasugerował spokojnie. - Ponieważ jest to jego niewiarygodnie osobiste i prywatne doświadczenie, którym się ze mną dzielisz, pomimo twoich zapewnień o zachowaniu go w tajemnicy.

Pokryta bliznami twarz Lupina przybrała satysfakcjonujący odcień czerwieni, po czym zmarszczył brwi.

- Próbowałem z nim rozmawiać, ale on się mnie boi!

- Naprawdę? - zapytał Severus, zaciekawiony. Potter wydawał się gorąco popierać prawa wilkołaków i innych stworzeń. Warczał i był nieuprzejmy w pociągu, ku niekończącemu się rozbawieniu Severusa, ale Severus uznał to za urazę Pottera do kogoś, komu nie ufał, patrząc na niego w chwili, którą uznałby za słabość. Może nie czuł się tak komfortowo sam na sam z wilkiem, jak Severus przypuszczał?

- Próbowałem z nim porozmawiać po tym, jak musiałem wykończyć Bogina. Wydawało mi się, że był przerażony i na skraju kolejnego załamania nerwowego. Ale potem zaczął krzyczeć, żebym go nie dotykał. 'Zabieraj łapę i mnie nie dotykaj. Nie wiem, w co pogrywasz, ściągając mnie tu samego i wyciągając to, ale nie dam się na to nabrać. Nigdy więcej mnie nie dotykaj.' - Lupin wyrecytował, zgromił Severusa wzrokiem, jakby to była jego wina. - Użył też kilku przekleństw, desperacko starając się uciec jak najdalej ode mnie.

Potter po raz kolejny pokazał, jak bardzo ufa dorosłym mężczyznom przebywającym z nim sam na sam.

Severus nie miał zamiaru głośno wzdychać, ale jak często można przypominać o traumatycznych przeżyciach swoich podopiecznych, nie czując, że za każdym razem zaczyna się łamać?

- Potter ty gnojku. - powiedział cicho, przecierając oczy. Spojrzał na Lupina i zobaczył, że spojrzenie mężczyzny nieco zmalało, choć nadal wydawał się być wściekły na niewłaściwy cel.

Severus rozważył plusy i minusy ujawnienia Lupinowi minimalnej ilości przeszłości Pottera. Z jednej strony Potter prawdopodobnie spaliłby biuro Severusa, gdyby odkrył coś, co uznałby za okropną zdradę. Z drugiej strony, pomimo własnej głębokiej niechęci i nieufności Severusa do Lupina, wątpił, czy mężczyzna celowo sprowokowałby Pottera w przyszłości, gdyby był świadomy niektórych jego obaw. Lupin desperacko pragnął nawiązać więź z „synem Jamesa", a nie mógł tego zrobić, jeśli osaczał Pottera i uruchamiał go podczas każdej interakcji.

Severusa osobiście nie obchodziła desperacja Lupina, by poznać Pottera. W najgłębszej i najbardziej niepewnej części swojego serca, tej części, która myślała o tym, że historia się powtórzy, martwił się, że Potter zostanie przekonany przez przyjazną i łatwą naturę Lupina i uzna go za lepszego od Severusa.

Ostatecznie jednak Severus musiał myśleć o tym, co jest najlepsze dla jego podopiecznego. I wierzył, że na dłuższą metę będzie lepiej dla zdrowia psychicznego Pottera, jeśli nie będzie ciągle terroryzowany przez jednego ze swoich profesorów.

Zmniejszyłoby to również szanse Lupina na wywołanie ewentualnego epizodu maniakalno-depresyjnego. Co, tak naprawdę, zadecydowało o wszystkim dla Severusa. Wciąż miał nadzieję, że Uzdrowiciel Umysłu się mylił, ale na wypadek, gdyby się nie mylił, Severus nie chciał, by Potter zaczął „ cyklować" podczas roku szkolnego.

Severus uważnie przyjrzał się Lupinowi.

- Jeśli powtórzysz to innej duszy, może się okazać, że moja ręka się omsknęła i przedawkowałem twój comiesięczny eliksir tojadowy. - powiedział chłodno. - Czy to będzie dawka na następny miesiąc? Być może. Może to być następna lub kolejna. Nie będziesz miał pojęcia, dopóki pewnego wieczoru nie weźmiesz eliksiru i nie zaczniesz z trudem oddychać. W końcu udusisz się z powodu braku aktywności w płucach i umrzesz, żałośnie samotnie, w swoim biurze. Czy to jasne?

Lupin wyglądał na zaskoczonego groźbą-obietnicą Severusa.

Dobrze.

- Do Harry'ego też tak mówisz? - mruknął Lupin. - A Amelia myślała, że będziesz dobrym opiekunem? Nic dziwnego, że przeraża swoich kolegów z klasy.

- Twoje słowo, Lupin. - powiedział Severus, uśmiechając się na myśl o tym, że Lupin poskarży się na niego Amelii.

Równie prawdopodobne było, że sama kupiłaby tojad, gdyby uważała, że Lupin zagraża zdrowiu psychicznemu Pottera.

Najwyraźniej przyjaciele Lily Evans byli bardziej oddani niż przyjaciele Jamesa Pottera.

- Dobra, tak, ani słowa. - Lupin skrzywił się, krzyżując ramiona i wyglądając jak nieletni.

- Potter uważa cię za drapieżnika. - Severus powiedział bez ogródek.

- A czyja to wina? - Lupin natychmiast zażądał. - Powiedziałeś mu, czym jestem!

Severus był przez chwilę zdezorientowany i niesamowicie zniesmaczony, dopóki nie zdał sobie sprawy z pomyłki idioty.

- Nie takiego drapieżnika, ty niepojęty imbecylu. - przewrócił oczami. - Bycie wilkołakiem jest prawdopodobnie jedyną rzeczą, którą Potter uważa za interesującą i niezagrażającą.

- Jakim więc typem drapieżnika? - zapytał Lupin, marszcząc brwi w zakłopotaniu. - Jeśli naprawdę myślisz, że nie obchodzi go mój... problem...?

Severus prawie parsknął na „uprzejmy" sposób, w jaki Lupin opisał swoją chorobę.

Westchnął ponownie i uszczypnął grzbiet nosa, bo niestety musiał to przeliterować.

- Czytałeś Proroka Codziennego w zeszłym roku? - powiedział.

- Tak - odpowiedział powoli Lupin.

- Więc czytałeś o tym, że Potter został eksmitowany przez swoich krewnych i przez jakiś czas był bezdomny?

- Nie wiedziałem, czy to prawda, czy nie... Rita, wiesz... - Lupin urwał z wahaniem.

- To niestety była prawda. - Severus powiedział, wstając i robiąc Lupinowi tak pustą minę, jak tylko był w stanie, biorąc pod uwagę aktualny temat rozmowy. - Zapraszam cię teraz, byś użył swojej przeklętej wyobraźni co do rodzaju obrzydliwego robactwa, na jakie narażone byłoby małe, bezbronne i zdesperowane dziecko śpiące w alejkach.

Severus nie czerpał żadnej przyjemności z krwi odpływającej z twarzy Lupina, gdy ten układał w całość jego słowa.

- Merlinie. - Lupin westchnął, a jego oczy zaszły mgłą. - Ni-nigdy bym... nie...

- Wyciąganie Pottera samego, a potem kładzenie na nim rąk z pewnością nie jest sposobem na ponowne nawiązanie kontaktu z synem twojego zmarłego najlepszego przyjaciela. - Severus powiedział ostro.

Nie obchodziło go, czy to zraniło Lupina. Jak śmiał tak emocjonalnie podchodzić do przeszłości Pottera, skoro był jednym z wielu, którzy mogli wystąpić i walczyć o Pottera po śmierci Lily? A jeśli nie walczył o umieszczenie go w domu, to przynajmniej odwiedził dziecko i sprawdził, co u niego słychać? Nawet wysłać mu kartkę urodzinową? Na co zdadzą się teraz jego łzy żalu? Szkoda została wyrządzona.

„La folie circulaire".

Według ogromnej ilości badań, które Severus przeprowadził w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, Potter mógłby mieć jeszcze wiele lat, zanim rozwinęłaby się u niego choroba, o ile w ogóle by się rozwinęła, gdyby jego dzieciństwo nie było tak traumatyczne. A Remus Lupin, wielki przyjaciel Jamesa Pottera, mógł zrobić więcej w tym kierunku.

Zrobić cokolwiek.

- Wyjdź. - powiedział Severus, ucinając emocjonalne bzdury, z którymi protestował Lupin. - Przyszedłeś tu, by zaatakować mnie z powodu bogina mojego podopiecznego, kiedy to, co wiesz o Potterze, nie mogłoby zapełnić jednej czwartej kartki pergaminu? Wynoś się.

- Severusie, ja...

- Wynoś się! - Severus warknął. - Zejdź mi z oczu, Lupin!

Lupin rzucił mu smutne spojrzenie, gdy opuszczał biuro Severusa, z niezbyt hipotetycznym ogonem schowanym między nogami.

Severus opadł na krzesło, gwałtownie wyczerpany. Chociaż starał się nie wyobrażać sobie Pottera „na skraju załamania nerwowego", nie mógł też nie czuć się umiarkowanie uspokojony przez Bogina Pottera. Potter, na pozór nieustraszony i nieokrzesany dzieciak który przeżył, najbardziej obawiał się, że Severus wypluje z siebie jego najgorsze. Oznaczało to, że Potter ufał Severusowi. Że Severus musi coś dla niego znaczyć, skoro boi się, że zostanie przez niego odrzucony i zlekceważony.

Świadomość tego była pocieszająca. Choć nigdy by się do tego przed nikim nie przyznał, czasami martwił się, że Potter jest niezdolny do prawdziwej emocjonalnej więzi. Jednak obawiał się, że Severus go odrzuci. Musiał czuć się emocjonalnie związany z Severusem, by mieć takie obawy.

Więc jutro zobaczy się z Potterem i nadal będzie go zapewniał, że prawdziwy Severus nigdy by o nim nie pomyślał, a co dopiero powiedział.

Potter obawia się, że nikt się o niego nie troszczy? Uważa, że jest bezwartościowym nikim? Severus po prostu pokaże mu, że jest inaczej. I być może pewnego dnia to niedorzeczne dziecko w to uwierzy.

 

- Lupin. - Severus mruknął cicho do wilka siedzącego po jego prawej stronie, gdy następnego ranka uważnie przeszukiwał Wielką Salę. - Co się stało po szlabanie Pottera zeszłej nocy?

- Przyszedłem prosto do twojego biura. - odparł Lupin, na szczęście równie cicho jak Severus.

- Wcześniej, ale po tym, jak Potter na ciebie nakrzyczał. Mówiłeś, że był na skraju załamania? Z pewnością nie pozwoliłeś mu uciec samemu, jeśli naprawdę był tak zdenerwowany.

- Cóż, to nie było tak, że chciał, żebym za nim szedł. - Lupin mruknął nadąsany. - Pomyślałem, że będzie lepiej, jeśli po prostu go zostawię i pójdę z tobą porozmawiać.

Severus rzucił Lupinowi ostre spojrzenie. Z pewnością Severus nie był jedynym profesorem w tym zapomnianym przez Boga zamku, który posiadał najmniejszą wiedzę na temat traumy, chorób psychicznych czy psychologii. Zgoda, Severus odbywał teraz wizyty u mugolskiego uzdrowiciela, szukając porady, jak poradzić sobie z Potterem, ale Lupin zmieniał się w obrzydliwą bestię raz w miesiącu! Kto mógłby wiedzieć więcej o emocjonalnych i mentalnych wyzwalaczach niż człowiek, który dosłownie traci swój racjonalny umysł przy każdej pełni księżyca?

- Sprawdziłeś najpierw, czy Potter bezpiecznie wrócił do pokoju wspólnego? - wysyczał Severus.

- Eee... nie. - Lupin mamrotał zawstydzony.

- Czy wezwałeś któregoś z jego przyjaciół, żeby go sprawdził?! - zażądał Severus.

- Nie pomyślałem o tym... - odparł Lupin. - Dlaczego to ma teraz znaczenie?

Severus ponownie szybko rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym ostrożnie policzył grupę na końcu stołu Slytherinu.

Lovegood, Draco, Granger, Theodore, Blaise, Ronald, Longbottom, Bones...

I tuż obok Bones - zwyczajowe miejsce Pottera w rogu pod ścianą, puste.

- Ponieważ nie pojawił się na śniadaniu, mimo że cała jego banda łobuzów w nim uczestniczy.

- Więc zaspał. - szepnął Lupin, rozglądając się teraz po Sali, by sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. - Czy to koniec świata?

'Staraj się unikać rzeczy, które mogłyby wywołać epizod. Kiedy zacznie się epizod, będziesz musiał uważnie obserwować Harry'ego.'

Potter znajdował się w czymś, co badania nazwały „stabilnym miejscem umysłu" od połowy lipca. Severus miał szczerą nadzieję, że miną więcej niż dwa miesiące, zanim coś uruchomi dziecko.

Naprawdę nie miał pojęcia, dlaczego myślał, że cokolwiek związanego z Potterem podąży jakąś optymistyczną ścieżką.

Severus pomyślał o destabilizującym epizodzie depresyjnym Pottera, który miał miejsce latem. Pomyślał o depresji Pottera w zeszłym roku szkolnym. Przypomniał sobie szeptane wyznanie Pottera: „Czasami po prostu nie widzę w tym wszystkim sensu". Pomyślał o Potterze opowiadającym, jak jego bariery upadły, gdy został wydalony, a ból był zbyt silny: „Nie mogłem tego znieść, a potem zrobiłem coś głupiego" i Severus poczuł (niestety aż nazbyt znajomą) panikę.

Czy to koniec świata?

Może nie Lupina. Ale Severusa na pewno, jeśli nie znajdzie Pottera.

- Jeśli nie znajdę Pottera w jednym kawałku i przy zdrowych zmysłach, rozerwę cię na strzępy, wilku. - Severus splunął przed odejściem od stołu.

Po raz kolejny musiał znaleźć swojego podopiecznego i mieć nadzieję, że Lupin i Bogin nie wyzwolili w Potterze najbardziej autodestrukcyjnych tendencji.

 

- Gdzie jest Potter? - Severus zapytał uczniów na końcu stołu Slytherinu.

- Jest chory, proszę pana. - Ronald powiedział szybko.

- Chory. - Severus powtórzył. - Wymiotował? Miał gorączkę? Pocił się?

- Nie wiem... - Ronald zerknął na Theodore'a, który wzruszył ramionami. - Powiedział tylko, że jest chory i żeby zostawić go w spokoju.

'Jestem chory.'

'Nie czuję się dobrze.'

Severus zamierzał zabić Remusa Lupina.

- Wspaniale. - Severus powiedział. - Może następnym razem, gdy wasz współlokator zachoruje, natychmiast poinformujecie o tym swoją głowę domu, która również ma do dyspozycji zapas eliksirów leczniczych?

- Tak jest. - mruknęli czterej chłopcy ze Slytherinu, wyglądając na odpowiednio zawstydzonych.

Severus skierował się do wyjścia z sali i był tylko lekko zaskoczony, widząc Susan Bones podążającą za nim.

- Wierzę, że wkrótce zaczynasz zajęcia, panno Bones. - powiedział, gdy szybkim krokiem zmierzał do lochów.

- Mylisz się. Jest sobota.

Severus rzucił jej pełne niedowierzania spojrzenie. Nawet jeśli dziewczyna miała rację, wciąż był jej profesorem.

- Potter prawdopodobnie będzie zarażał. - powiedział jej. Naprawdę nie sądził, że tak słabe ostrzeżenie ją odstraszy i tak się nie stało. Bones tylko zanuciła, z łatwością nadążając za jego szybkim krokiem.

- Nie spodoba mu się, że cię widzi, jeśli źle się czuje. - powiedział szczerze. - Wierzysz, że Potter będzie zadowolony, jeśli go teraz zobaczysz?

Bones przeklęła lekko pod nosem. Severus ostrożnie udał, że tego nie usłyszał - uważał, że ta pyskata dziewczyna z Hufflepuffu jest raczej zabawna, kiedy jej witriol nie był skierowany bezpośrednio na niego.

- W takim razie po prostu cię odprowadzę, dobrze? - powiedziała z grymasem irytacji.

Severus skinął głową i duet w milczeniu ruszył w stronę pokoju wspólnego Slytherinu. Gdy Severus zbliżył się do wejścia Slytherinu, by podać hasło, Bones zatrzymała się i zmarszczyła brwi.

- Czy udajemy, że nie znasz hasła i nie spędziłaś większości wolnego czasu w domu moich uczniów, panno Bones? - zapytał sardonicznie.

- Właśnie miałam ci powiedzieć, że jeśli nie możesz wyciągnąć Harry'ego z łóżka, to powinieneś wezwać Lunę. - powiedziała po chwili wahania.

Severus odwrócił się i spojrzał na nią uważniej. Bones miała poważny wyraz twarzy, który sprawił, że Severus uwierzył, że ona również instynktownie wiedziała, że Potter nie jest chory.

W każdym razie nie w klasycznym sensie.

Zerknął w dół pustego korytarza, zanim rzucił niewerbalne Muffliato.

- A co panna Lovegood zrobi dla Pottera, czego twoim zdaniem ja nie mogę? - zapytał.

- To zostanie między nami? - zapytała z chytrym spojrzeniem.

- Nie będę okłamywał Pottera. - Severus powiedział powoli.

Jeśli opóźnia go przed Potterem jakaś młodzieńcza próba sprawdzenia jego wiarygodności, panna Bones szczerze tego pożałuje.

- Ja też nie. - zadrwiła. - Miałam na myśli kogokolwiek poza Harrym oczywiście.

- W takim razie to, co powiesz, pozostanie między nami tak długo, jak będziemy się rozumieć.

Bones spojrzała na niego spekulacyjnie, prawdopodobnie szukając ukrytych implikacji w jego słowach lub wyrazie twarzy. Po nie znalezieniu żadnych, wypuściła haust powietrza.

- Luna i Harry... są jak... jak... rozumieją się nawzajem. - Powiedziała Bones. - Harry ją kocha. Po prostu wiem, że ona go podniesie, jeśli ty nie dasz rady.

Severusa zaskoczyła beztroska w głosie Bones. I jej pewna siebie uwaga, że Potter kocha pannę Lovegood.

- Ona ma dwanaście lat. - Severus powiedział płasko.

Panna Bones zaśmiała się i uśmiechnęła do Severusa.

- Nie taką miłość. - zachichotała. - W każdym razie jeszcze nie, może pewnego dnia, kto wie? Ale Harry ją kocha. Nie widzisz tego?

Severus nie mógł powiedzieć. Wiedział, że Potter lubił pannę Lovegood, martwił się o nią od czasu do czasu i pozwalał jej na takie same swobody w kontakcie fizycznym jak Bones. Ale nie mógł powiedzieć, że Potter był zdolny do tak złożonych i bezinteresownych uczuć jak miłość.

Miał nadzieję, że był. Ale jeszcze się o tym nie przekonał.

- Myślałem, że jesteś najbliższym przyjacielem Pottera. - Severus powiedział wymijająco, teraz zbyt zaintrygowany dynamiką gangów Pottera, by przegapić okazję, by dowiedzieć się więcej.

- Jestem. - Bones powiedział pewnie. - Jestem jego najlepszym przyjacielem. Harry ufa mi najbardziej, ale najbardziej kocha Lunę. Myślę, że ona przypomina mu jego samego.

- Och... - Severus starał się stłumić palącą ciekawość w swoim tonie. - W jaki sposób zwiewna, czarująca i rozmarzona panna Lovegood przypomina Potterowi jego samego?

Bones rzuciła Severusowi spojrzenie, które uważał za niezwykle protekcjonalne.

- Ponieważ oboje udają, przez cały czas. - powiedziała. - Luna tańczy przez życie, nie przywiązując się, więc nikt nie może jej zranić. Luna unika przywiązania do własnych myśli i marzeń. Harry robi to samo, z tą różnicą, że uderza pierwszy, zanim ktokolwiek zdąży go uderzyć. Uważa, że w ten sposób mniej boli. Ale znalazł Lunę i uratował ją. A teraz ją kocha.

- A przed czym Potter ją uratował? - zapytał. Wbrew sobie, był ciekaw usłyszeć więcej spostrzeżeń Bones na temat umysłu Pottera. Chociaż nigdy nie powiedziałby tego zadziornemu małemu puchonowi, imponujący był sposób, w jaki rozpoznawała rzeczy, których większość dorosłych by nie rozpoznała.

Z pewnością większość dorosłych w tym zamku.

- Bycie samemu. - Bones powiedziała po prostu. - Harry widział, że była sama, tak jak on kiedyś, i zamierza się upewnić, że już nigdy nie będzie.

Severus pomyślał, że to wiele mówi o niezachwianej wierze Bones w Pottera, że powiedziała „upewni się", a nie „spróbuje".

- Byłabyś doskonałym Uzdrowicielem Umysłu po Hogwarcie, gdyby cię to interesowało. To byłoby trudne, przekonać Czarodziejów, że to coś więcej niż mugolski zawód, ale wierzę, że jeśli ktokolwiek mógłby to zrobić - byłabyś to ty. - Severus przyznał jej rację z aprobującym spojrzeniem.

Był to komplement, jakiego nie powiedziałby dziewczynie, która obrzuciła go wieloma wyzwiskami podczas wydalenia Pottera w zeszłym roku.

Bones ponownie zachichotała, wracając do swojego bardziej młodzieńczego tonu głosu.

- Nie mogę, będę Wiceministrem Magii. - spojrzała na niego z lekko szczerbatym uśmiechem.

- Nie wiedziałem, że w naszych szeregach jest takie stanowisko. - powiedział Severus.

- Nie ma, w każdym razie jeszcze nie. Harry stworzy je dla mnie, kiedy zostanie Ministrem.

Severus niemal parsknął śmiechem na jej pewność co do najwyraźniej wzniosłych przyszłych ambicji Pottera.

Zerknął na drzwi Slytherinu za sobą i westchnął.

- Choć to wszystko było interesujące, mam chorego ucznia, którym muszę się zająć. Czy możesz poradzić swojej wesołej bandzie odmieńców, aby znaleźli inne miejsce na dzisiejsze spotkanie?

- Hmm. - Bones wyglądał na zamyślonego. - Myślisz, że jego obecność w łóżku ma coś wspólnego ze szlabanem zeszłej nocy?

Severus poczuł, jak jego warga wykrzywia się w irytacji na przypomnienie o skandalicznej niekompetencji Lupina i jego grubej determinacji, by zmusić Pottera do stawienia czoła Boginowi.

- Tak właśnie myślałam. - Bones powiedziała z uprzejmym uśmiechem. - Myślę, że spędzimy dzisiaj trochę czasu na korytarzu Obrony. Proszę dać mi znać, jeśli będziesz potrzebował Luny.

Bones miała doskonałą intuicję.

Severus uśmiechnął się, gdy Bones pomknęła korytarzem, a on wszedł do pokoju wspólnego Slytherinu i skierował się w stronę schodów. Miał nadzieję, że Lupin zostanie odpowiednio sterroryzowany przez przyjaciół Pottera.

Byłoby strasznie karmiczne, gdyby Potter i jego gang uprzykrzyli Lupinowi czas spędzony w zamku tak bardzo, jak James Potter i jego przyjaciele uprzykrzyli Severusowi.

Severus wziął głęboki oddech i policzył do dziesięciu, dwa razy, zanim wszedł do dormitorium.

- Harry? - zawołał. - Obudź się.

- Nie śpię.

Severus podszedł do łóżka Pottera i zmarszczył brwi na żałosny widok przed sobą.

Potter leżał skulony na boku, z kolanami obronnie przyciągniętymi do klatki piersiowej. Miał założone okulary i wpatrywał się przez okno w głębiny jeziora. Jego wyraz twarzy był pusty, ale Severus widział czerwone obwódki jego oczu i ciemne cienie pod nimi.

- Pan Weasley poinformował mnie, że jesteś chory? - powiedział.

- Tak. - odparł Potter tępo.

Severus wyczarował krzesło i usiadł obok głowy Pottera.

- Czy mam przywołać nieinspirujące bzdury, które moi uczniowie nazywają pracami domowymi i ocenić je tutaj dzisiaj, czy wolisz, żebyśmy poszli razem otruć Lupina?

Potter odwrócił lekko głowę i zamrugał, jakby dopiero teraz zauważył jego obecność.

- Co?

- Pytałem, czy chciałbyś, żebym ocenił wypracowania twoich kolegów z klasy i wygłosił na głos pogardliwe uwagi dla twojej rozrywki, czy może wolałbyś uwarzyć truciznę dla Lupina? - Severus powtórzył równo.

Potter prawdopodobnie wybrałby truciznę, gdyby był w stanie wybrać „zabawne" zajęcie.

Była to jedna z niekończących się rzeczy w tym dziecku, które bawiły i irytowały Severusa w równym stopniu.

- Dlaczego tu jesteś? - Potter zapytał cicho, ignorując kiepską próbę humoru Severusa.

- Byłbym niedbały w swoich obowiązkach, zostawiając cię samego, gdy jesteś chory. Chyba że wolisz towarzystwo Madame Pomfrey w Skrzydle Szpitalnym? - zapytał, unosząc pytająco brew.

Potter potrząsnął krótko głową i wrócił do milczącego wpatrywania się w okno.

Severus spokojnie przywołał ostatnie eseje swoich czwartych klas i zaczął krytykować je na głos podczas oceniania.

- Pan Yarrito uważa, że pokrojona w kostkę śledziona nietoperza może zapobiec osiągnięciu przez Roztwór Przeciwutleniający temperatury zamarzania. - Severus powiedział. - Właśnie dlatego, Harry, przyjmuję tylko uczniów z Wybitnym po piątym roku. Takie głąby jak Yarrito zabiłyby cały zamek, gdyby popełnił tak głupi błąd z eliksirami, które warzymy.

Severus był w połowie swojego stosu esejów i wygłaszał tyradę na temat nieudolności większości uczniów Gryffindoru, kiedy Potter w końcu przemówił.

- Masz bogina? - Potter powiedział cicho, a jego oczy ani na chwilę nie oderwały się od okna.

- Mam. - Severus powiedział równo, nie okazując zaskoczenia, jakie poczuł, gdy Potter sam poruszył ten temat. - I było to okropnie traumatyczne, być tego świadkiem jako trzynastolatek. Błagałem Albusa o usunięcie boginów z programu nauczania każdego roku, od kiedy jestem tu zatrudniony.

- Nie sądziłem, że będę go miał... - Potter powiedział z wahaniem.

Severus roześmiałby się z przekonania dziecka o własnej nieustraszoności, gdyby Potter nie wydawał się tak strasznie zdruzgotany tą rewelacją.

- Nigdy nie słyszałem o osobie, która by go nie miała. - powiedział Severus. - Nie jestem pewien, czy takie zjawisko jest w ogóle możliwe, choć mocno w to wątpię.

- Lupin powiedział ci o moim. - powiedział Potter. Nie zapytany, powiedział.

Intuicja dziecka była ostra jak brzytwa, nawet w tak letargicznym stanie.

- Powiedział. - Severus potwierdził.

Potter wzdrygnął się lekko pod kołdrą, pod którą był zakopany.

Severus ma nadzieję, że kiedy Potter stanie na nogi, Lupin będzie cierpiał za złamanie zaufania dziecka. Severus mógł poczuć nawet odrobinę winy na tę myśl, ale ponieważ sam musiał kłamać o wielu gorszych rzeczach, wielu potężniejszym ludziom, w imieniu Pottera, uważa, że Lupin powinien był trzymać język za zębami.

Severus i tak wyrwałby to Lupinowi z głowy, ale tchórz mógł wyrazić symboliczny protest przeciwko zdradzeniu strachu Pottera.

- Chcesz o tym porozmawiać? - zaproponował Severus. - Mógłbym poinformować cię w siedmiu różnych językach, że nigdy nie powiedziałbym i nie pomyślałbym o tobie żadnej z tych rzeczy.

Potter spojrzał na Severusa tylko raz, po czym zmarszczył lekko brwi.

- Jaki jest twój? - zapytał zamiast tego.

- Kiedy byłem na trzecim roku, był to mój ojciec, co było zarówno traumatyczne, jak i upokarzające na oczach moich kolegów z klasy. - Severus odpowiedział bez wahania. Potter był już świadomy jego dzieciństwa, nie miał przed nim żadnych tajemnic. - Kiedy miałem 22 lata, na pierwszym roku nauczania, to był Czarny Pan. Teraz wierzę, że mój Bogin byłby taki sam jak panny Bones.

Potter lekko poruszył głową, naśladując skinienie głową.

- Przepraszam. - wyszeptał.

- Jakie niepotrzebne przeprosiny mi oferujesz? - zapytał zaciekawiony Severus.

Potter zamknął mocno oczy, odpowiadając.

- Wkrótce umrę.

- Co? - Severus poczuł, jakby jego klatka piersiowa nagle pokryła się lodem. Poczuł, jak gęsia skórka spływa mu po ramionach na pozbawiony życia, matowy ton Pottera.

- Nom.

- Natychmiast wyjaśnij, co masz na myśli.

- To właśnie powiedziała Trelawney. - Potter odpowiedział.

Dzięki Bogu.

- Trelawney jest tak żałośnie nieudolna, jak poinformowałeś mnie, że Hagrid jest. Sam fakt, że powiedziała, że wkrótce umrzesz, napawa mnie przekonaniem, że będziesz żył niemożliwie długo. - Severus próbował uśmiechnąć się łagodnie do Pottera, ale dziecko wciąż wpatrywało się beznamiętnie w okno. Potter leżał w ciszy, pozornie wyczerpany, zanim odezwał się cichym tonem;

- Więc przepowiednia jest fałszywa?

Sukinsyn.

- A może nawet najbardziej nieuczciwi jasnowidze mogą od czasu do czasu dokonać autentycznej przepowiedni, choćby przez przypadek. - Severus powiedział ostrożnie. - Chociaż bardziej ufałbym zdolnościom pana Finnigana do ukończenia szkoły bez zniszczenia kolejnego kociołka w mojej klasie, niż przepowiedni Trelawney dotyczącej długości twojego życia.

Potter zdawał się nawet nie słyszeć Severusa. Nadal wpatrywał się w okno, a jego zielone oczy były tak matowe, jak Severus nigdy wcześniej nie widział.

- Po prostu nie sądziłem, że będę miał bogina, bo nie boję się śmierci, wiesz? Więc nie spodziewałem się tego. - powiedział cicho.

Severus przyłapał kiedyś Pottera w podobnym nastroju, w jakim wydawał się być teraz. Po tym, jak Potter odkrył, że Severus był szpiegiem, który podzielił się przepowiednią z Czarnym Panem w zeszłym roku, Potter był zdenerwowany, przygnębiony, ale chętny do rozmowy. Nastrój dziecka zdawał się teraz bardziej przypominać tamto wydarzenie niż przerażająco długi okres depresji, w który popadł latem.

Był pewien, że gdzieś tam jest korelacja. Zasługiwało to na rozważenie w późniejszym czasie.

Czasie, w którym Potter nie wyznał, że chce umrzeć.

Lily daj mi odpowiednie słowa, by przekonać go do życia, Severus krótko się pomodlił.

- Ludzie myślą, że śmierć jest łatwa. - powiedział tak spokojnie, jak tylko potrafił. - I być może jest. Ale jest też końcem, Harry. Końcem śmiania się z przyjaciółmi, końcem latania w przestworzach, końcem miniaturowych ciasteczek z melasą i końcem możliwości przyszłości tak jasnej, jakiej nawet nie potrafisz sobie wyobrazić. - Severus przełknął ciężko, zanim łagodnie kontynuował: - Śmierć może nie jest wystarczająco przerażająca, by być twoim boginem, ale jest ostateczna. Nie ma drugiej szansy.

- Byłeś moim boginem. - Potter powiedział cicho. - Nie wiem dlaczego. Ale nienawidziłem tego. Nienawidzę dementorów, którzy sprawiają, że w zamku jest tak zimno. Nienawidzę boginów. - Głos Pottera zniżył się do szeptu, gdy przyznał. - Nienawidzę się tak czuć. Żałosny, bezwartościowy i słaby.

Severus rozprostował nogi i pochylił się, próbując złapać wzrok Pottera.

- Wierzę, że prawdopodobnie byłem twoim boginem, ponieważ mi ufasz. - Severus powiedział, ostrożnie dobierając słowa. - Zarówno boginy, jak i dementorzy mają dar sprawiania, że ludzie wierzą, że są słabi, podczas gdy nie jest to prawdą. - powiedział stanowczo. - Tak się składa, że jestem pod ogromnym wrażeniem twojej siły. Jestem... - Severus zawahał się tylko przez chwilę, zanim przypomniał sobie swojego małego lisiego patronusa i przezwyciężył własny dyskomfort. - niesamowicie z ciebie dumny. Jestem z ciebie dumny, Harry.

Potter zmarszczył brwi i wyciągnął jedną rękę spod koca.

- Z tego powodu? - Machnął nadgarstkiem i wypuścił zaklęcie na tyle silne, że wypaliło sporej wielkości krater w kamiennej ścianie dormitorium.

Co, prawdę mówiąc, było dość imponujące.

- Nie - powiedział Severus. - Chociaż uważam, że twój status magicznego cudownego dziecka jest równie godny podziwu, co przerażający, miałem na myśli to. - Severus stuknął się lekko palcem w bok głowy. - Potrzeba niesamowitej siły psychicznej, by kontynuować, gdy twoje ciało próbuje cię przekonać, że jest inaczej.

- Nie chcę, żeby moje ciało przekonywało mnie, że jest inaczej... ale... ale czasami tak jest. - powiedział Potter. - Ale przede wszystkim nie chcę być słaby. I nie obchodzi mnie, co trzeba zrobić, żeby przestać się tak czuć.

To otwarcie, jeśli kiedykolwiek je widziałem...

- Mogę ci pomóc, Harry. - Severus powiedział łagodnie. - Możemy znaleźć sposób, byś nie (na miłość boską, nie mów „czuł") reagował w ten sposób następnym razem, gdy spotka cię coś przykrego.

Potter mrugał do niego powoli przez dłuższą chwilę, a Severus wstrzymał oddech.

- Jak nauka rzucania Patronusa? - Potter zapytał z wahaniem.

Severus zmarszczył brwi. Nie zastanawiał się, jak silnie aura dementorów wpłynie na jego podopiecznego nawet z wnętrza zamku. Ale jeśli Potter prosił o pomoc w nauczeniu się zaklęcia, które ich odstraszy, musieli mieć na niego silniejszy wpływ, niż się spodziewał.

- Pomyślałem, że może moglibyśmy powtórzyć naszą umowę, której odmówiłeś latem i pójść zobaczyć się z moim mugolskim przyjacielem. - powiedział. - Chociaż nie jestem niechętny do nauczenia cię, jak rzucać Patronusa, jeśli chcesz.

- Nie spotykam się z Uzdrowicielem Umysłu. - Potter powiedział krótko, po raz pierwszy okazując prawdziwe emocje. - Ale chcę nauczyć się Patronusa, jeśli mógłbyś mnie nauczyć?

Nie zmienisz jego zdania w jeden dzień. Czas. To zajmie trochę czasu.

- Oczywiście. - Severus powiedział z przekonaniem. - Uważa się, że jest to zaklęcie na poziomie szóstego roku, ale jestem pewien, że szybko się go nauczysz.

- Naprawdę? - Potter (w końcu) usiadł. - Próbowałem powiedzieć mojej magii, żeby stworzyła Patronusa, ale to nie zadziałało, a Susan powiedziała, że zaklęcie oznacza „czekam na opiekuna", więc też spróbowałem, ale to nadal nic nie dało.

- Z Patronusem wiąże się trochę pracy emocjonalnej. - Severus powiedział, wdzięczny za każdy temat, który minimalnie przywrócił Pottera do życia. - Jeśli chcesz, możemy zacząć tego wieczoru. Chociaż rzadko działa na pusty żołądek. Więc może po kolacji?

Severus mentalnie skrzyżował palce, by Potter nie przejrzał jego jawnego kłamstwa.

- Czad, dziękuję. - Potter zaczął się lekko uśmiechać, zanim się zawahał. - Właściwie... właściwie nie mogę dzisiaj. Myślę, że muszę zająć się czymś ważnym.

- Och? - powiedział Severus. - Czy zostałem pominięty w sprawie jakichś zuchwałych, gryffindorskich planów i intryg?

Potter nie wspominał o Syriuszu Blacku od miesięcy, ale Severus wiedział, że to nie znaczy, że wciąż o nim nie myśli.

- Neville należy do Gryffindoru i jest najbardziej ostrożną osobą, jaką znam. - Potter syknął, zsuwając koce z nóg. - Ale potrzebuję twojej rady... może... - Potter spojrzał na Severusa przez grzywkę i wyglądał na zdenerwowanego. - Powiedziałeś mi kiedyś, że przyjaciele troszczą się o uczucia innych. - Potter skrzywił się w sposób, który był strasznie zabawny i odpowiedni do jego wieku. - Jak ich o to zapytasz? Jeśli nie chcesz, żeby się zdenerwowali?

Potter... Potter dba o uczucia swoich przyjaciół?

Severus mógłby zapłakać z ulgi. Naprawdę nie miał wcześniej pojęcia, czy Potter jest w ogóle zdolny do empatii.

'Harry ją kocha.'

- Chodzi o pannę Lovegood?

Potter wyglądał na zaskoczonego.

- Nie? Dlaczego? - Potter zmrużył oczy - Co się stało z Luną?

- O ile mi wiadomo, panna Lovegood jest z innymi twoimi przyjaciółmi, prawdopodobnie dręcząc Lupina w taki czy inny sposób. - Severus zapewnił go szybko. - Przepraszam, że wywołałem u ciebie niepotrzebny niepokój. Błędnie założyłem, że twoje pytanie dotyczy panny Lovegood.

- Och. - Potter odetchnął z ulgą, że Lovegood nic się nie stało. - Nie, to nie ona. Powiesz mi, jak z nimi rozmawiać?

Severus uważnie rozważył pytanie Pottera, nawet gdy zastanawiał się, który z jego przyjaciół zasłużył na zaszczyt bycia pierwszą osobą, z którą Potter chętnie rozmawiał o „uczuciach".

- Spraw, by poczuli się komfortowo, a następnie, w zależności od tego, który to przyjaciel, spróbuj omówić to w taki sposób, by nawet nie zauważyli, że o tym rozmawiamy. - Severus poinstruował go. - Chociaż sądzę, że jeśli to panna Bones, doceniłaby dosadne podejście.

Potter wstał i przeciągnął się, chichocząc lekko.

- Nie, muszę porozmawiać z Theo. Ale ona jest świetna, prawda? - powiedział pieszczotliwie. - Powiedziałeś, że „dręczą Lupina", wiesz, czy wszyscy są razem?

- Nie jestem pewien. - Severus odpowiedział szczerze. - Panna Bones poinformowała mnie dziś rano, że będzie na korytarzu obrony i sądzę, że zamierzała zabrać ze sobą innych twoich przyjaciół. - Severus zawahał się, - Czy z Theodorem wszystko w porządku? Odniosłem wrażenie, że był obrzydliwie szczęśliwy z panną Granger i jego nowo zwiększonym obciążeniem pracą?

- Nie jestem żadnym kapusiem. - Potter mruknął, zaczynając grzebać w swoim kufrze, prawdopodobnie w poszukiwaniu czystego stroju, ponieważ wciąż był w piżamie.

- Rozumiesz różnicę między „kapusiem a poinformowaniem zaufanej osoby dorosłej, jeśli w uzasadniony sposób martwisz się o inne dziecko, prawda?

Zaskoczone spojrzenie Pottera było bardzo oczywistym „nie".

- Czy powinienem martwić się o Theodore'a? - Severus próbował zastanowić się nad jakimikolwiek ostatnimi zmianami, które mogłyby wywołać ten bezprecedensowy pokaz empatii u Pottera. - Uważasz, że ma depresję? A może przepracowany?

- Myślę, że Lupin to dupek i potrzebuję Theo, żeby pomógł mi go zabić. - zażartował Potter. - I to wszystko, co mogę ci powiedzieć.

- Nie daj się złapać, a jeśli będziesz potrzebował pomocy, znajdziesz mnie w moim biurze. - Severus odpowiedział mu, tylko częściowo pewien, że Potter próbował zażartować, próbując odwieść Severusa od dalszego wnikania w obecny problem Theodore'a.

Ten bachor zabił jednak obu poprzednich profesorów Obrony. Severus nie czułby się zbyt komfortowo na miejscu Remusa Lupina.

- 'Obra. - powiedział Potter, kierując się w stronę drzwi do łazienki. - Wezmę tylko prysznic, a potem naprawdę muszę znaleźć Theo. Więc... miło, że tu przyszedłeś. I może w następny weekend popracujemy nad Patronusem? Jeśli nie będziesz zbyt zajęty?

- Oczywiście. - Severus zapewnił go. - Wierzę, że jestem wolny od wszelkich wcześniejszych zobowiązań w sobotnie poranki, jeśli ci to odpowiada?

- Tak - odpowiedział Potter. - Czad, dziękuję.

 

Severus opuścił dormitorium Slytherinu, czując się niezwykle zadowolony z siebie. Potter nie wpadł w cykl maniakalno-depresyjny przez nieprzemyślane działania Lupina. Potter wykazywał się empatią. A Severus nie potrzebował pomocy panny Lovegood, by wyciągnąć Pottera z łóżka.

Być może Potter potrzebował jedynie cierpliwości i wysłuchania. Zaburzenie maniakalno-depresyjne było nowo odkrytą diagnozą. Nawet Uzdrowiciel Umysłu powiedział, że Potter był co najmniej dwa lata młodszy od najmłodszego zdiagnozowanego pacjenta.

Severus niemal uśmiechnął się do siebie na tę myśl. Być może, tylko ten jeden raz, Potter złapie chwilę wytchnienia, a zmartwienia Severusa związane z „cyklami" i „manią" pójdą na marne.

Będzie tylko obserwował i czekał.

Obserwować, czekać i próbować w pojedynkę zmienić bogina Pottera, przekonując dziecko, że nawet w jego najgorszych wyobrażeniach - Severus nigdy nie powiedziałby takich rzeczy.

Tak, to brzmiało jak plan.

...I oczywiście wpleść w to własne dręczenie Remusa Lupina, gdy tylko znajdzie na to czas.

 

Sign in to leave a review.