
5✨
Tego pięknego środowego poranka Jack zadeklarował się, że podrzuci swoją siostrę do szkoły. Lu, jako że ten dzień był upalny, miała na sobie jeansowe krótkie ogrodniczki, a pod nimi biały crop top w granatowe paski. Na stopach miała wygodne białe niskie conversy.
- Lucy - zaczął Jack kiedy stanęli przed szkołą, ale młodsza siostra mu przerwała.
- Dam radę, już z niejednym się rozstałam, a jakoś żyję - prychnęła - A biorąc pod uwagę, że jestem kapitanką cheerleaderek to powinnam już zaliczyć przynajmniej 3/4 drużyny footballowej. Swoją drogą, to dobry plan na resztę roku, nie sądzisz?
- Lucy - zaczął ponownie - Chciałem tylko powiedzieć, żebyś rozniosła każdego kto chce ci popsuć humor, ale widzę, że nie muszę się o to martwić - to mówiąc sięgnął do włosów dziewczyny, ale te jedynie trzasnęła go po dłoni, martwiąc się o stan swojego perfekcyjnie ułożonego bałaganiarskiego koczka.
- Łapy przy sobie, chcesz mi fryzurę rozwalić? Dzięki w każdym razie, po południu jadę z Cally na zakupy, więc potem podrzuci mnie do domu - to mówiąc wysiadła z auta i ruszyła do swojej szafki po rzeczy potrzebne na pierwszą lekcję.
Pierwszą lekcją w środy był angielski, a to znaczyło, że spotka fioletowowłosą dziewczynę, której nie potrafiła wyrzucić z myśli przez całe popołudnie. Być może, że strachu przed jej stylem kierowania samochodem. Bardzo szybkim, zbyt szybkim jak dla Lucy, stylem. Przed drzwiami do klasy zaczepił ją Thomas, ale nie odezwała się do niego słowem i nie przystanęła nawet na sekundę. Dumna ze swojego osiągnięcia opadła na krzesło przy ławce, w której jak na razie nie było Michelle. Cally też jeszcze nie było, więc Lu oparła się na krześle i przemknęła oczy pozwalając światu podziwiać jej idealny winged eyeliner. Kilka chwil później do klasy wpadła Cally w towarzystwie Michelle. Brunetka miała na sobie zwiewną letnią sukienkę z przodu sięgającą przed kolano, a z tyłu do ziemi. Do tego na stopach miała płaskie rzymianki. Michelle natomiast miała charakterystyczne dla niej wąskie czarne jeansy, które dzisiaj miały więcej dziur niż zwykle, do tego koszulka bez rękawów z logiem jakiegoś zespołu, o którym Lucy nie miała pojęcia i (olaboga