kids in the dark

5 Seconds of Summer (Band)
F/F
G
kids in the dark
Summary
Michelle i Lucy są przeciwieństwami.Michelle, córka szefa jednego z najbogatszych gangów, punk rockowa i niebezpieczna. Zabójcza. Podobna do ojca we wszystkim i jedna z najlepszych w swoim fachu.Lucy, ukochana córeczka miejscowego szeryfa, delikatna i niewinna. Uwielbina w okolicy, dobra uczennica. Chciałaby być taka jak jej tata, bronić tych, którzy nie potrafią bronić siebie.
All Chapters Forward

4₪

Jako że Michelle na szkole nie za bardzo zależało, to uwinęła się ze wszystkim w kilka chwil. A poza tym, z przedmiotami, które miałaby dla niej jakiekolwiek znaczenie, była obeznana i nie miała z nimi problemów. A reszta? Kto by się nią przejmował, duuh. Dlatego gdy usłyszała otwierająca się bramę garażu, poderwała się z krzesła i pobiegła na dół przywitać się z Jenn.

- Wróciłaś! - wykrzyknęła wpadając kobiecie w ramiona - Tęskniłam za tobą.

Jenn była wysoką trzydziestoletnią kobietą. Była szczupła i wysportowana, a do tego niemal tak zabójcza jak Michelle. Tego dnia miała na sobie wąskie jasne jeansy, lekką bluzkę z nadrukiem, a na to czarną ramoneskę. Na nogach miała czarne buty na szerokim wysokim obcasie. Jej karmelowe włosy były luźno spięte w sposób jaki ja upieram się nazywać "elfickim." Cienkie kosmyki włosów zza uszu były splecione w warkoczyki i złączone z tyłu pozostawiając resztę rozpuszczoną.

- Ja za tobą też słońce, ale dusisz - wykrztusiła - Pomóż mi wziąć zakupy do kuchni, bo znając ciebie, Daryla i Jordana to żywiliście się pizzą, chińszczyzną i ewentualnie meksykańskim żarciem.

Michelle nawet na to nie odpowiedziała, bo cóż, też chciała zjeść w końcu coś, co nie będzie przygotowane w mikrofalówce. Obie udały się do kuchni, gdzie Michelle wskoczyła na swoje ulubione miejsce na blacie.

- Jak tam było? - natychmiast zapytała.

- To jest jakaś szczurza nora! - odpowiedziała - Niby tacy bogaci i wpływowi, ale żyją jak jakieś zwierzęta, okropność po prostu.

Jenn przez ostatnie kilka tygodni była w kwaterze Kobr. Była tam zarówno jako oficjalny przedstwiciel Masek, jak i jako szpieg. Kobieta była jedną z lepszych członków gangu więc nikt nie śmiał się jej przeciwstawiać, ani tym bardziej pozbywać. Dlaczego wtedy gotowała dla Daryla i Michelle? Jenn kocha gotować, to jej żywioł. Zaraz po byciu zabójczą gansterką.

Ew, wam też słowo "gangsterka" tak żałośnie brzmi? Jak takie nerf rebele czy Barbie gangsterka, w ogóle zero oddawania przez słowo znaczenia... nieważne.

Wracając jednak do kuchni w domu Cliffordów:

- A jak tam w szkole? - zagadnęła Jenn Michelle - Poznałaś tam kogoś?

- Szkoła jak szkoła - nastolatka wykręcała się od odpowiedzi - Od czasu kiedy ty tam chodziłaś pewnie za wiele się nie zmieniło...

- No weź Mickey, mi nie odpowiesz? - prowokowała kobieta wskazując na nią nożem, który właśnie wyjęła z szuflady by przygotować jedzenie.

- A co tu opowiadać?

- No nie wiem, może o jakiś przystojnych graczach szkolnej drużyny?

- Taaa... - westchnęła.

- Mickey, wiem że to nie twój zakres zainteresowań - zaśmiała się - A jakieś cheerleaderki? - zapytała, na co Michelle lekko się zmieszała.

- Może tak, może nie, to i tak nic takiego ważnego - wykręciła się - Ale ty mi opowiadaj o ważniejszych rzeczach, jak o co chodzi z Draghiem?

- Chcieli się go za darmo pozbyć, to wszystko - prychnęła brunetka - Harlen wiedział, że Dragh się buntuje, ale wszyscy wiedzą, że to idiota, więc nie reagował. Co prawda zdziwił się ciałami, które dostał z powrotem, ale nie wściekał się zbytnio.

- Jasne, kurwa, niech się jeszcze raz tu Kobra zbliży to nie będę używać humanitarnie pistoletu, tylko pobawię się nożami i sznurami - zdenerwowała się Michelle - A co gdybym chciała współpracować z Draghiem? Harlen miałby problem, oops ktoś zagrał inaczej niż mu się podoba...

- Uspokój się Michelle i pokrój sałatę - uciszyła ją Jenn i podała dziewczynie deskę do krojenia - Wiesz, że nie taką mamy strategię, jeszcze nacieszysz się zabijaniem Kobr, tylko musisz być cierpliwa. Twój ojciec uważa, że jeszcze w tym roku zabijemy ostatnie Kobry.

- Niby wiem, ale... - urwała dziewczyna - Za każdym razem jak w lustrze zobaczę moją bliznę to mam ochotę gołymi rękami rozerwać gardło jakiejś Kobry.

Okaaay, czas na wasz kochany narrator opowiada. Tym razem dowiecie się co nieco o matce Michelle i okolicznościach jej śmierci. Jak już było wspomniane Karen zginęła z rąk członka Kobr, przez co każdy członek gangu nosił w sobie pragnienie zemsty za to co się stało. Było to 12 lat temu, kiedy Jenn miała tyle lat co Michelle teraz, a fioletowowłosa była wówczas sześcioletnią blondyneczką. Weneckie Maski w tym czasie były małym i niewiele znaczącym gangiem na tym kontynencie, a Daryl dopiero rozwijał swoją kontakty i badał możliwości przemytu czy przyszłych zleceń. Ugh, o prostu przenieśmy się te 12 lat wstecz:

~°'´°~

- Jenn! Wyjeżdżamy! - krzyknęła Karen w kierunku schodów do góry, w międzyczasie sięgając po swoją kurtkę. Pogoda tego dnia była niepewna i wszystko wskazywało na to, że w ciągu kilku minut lunie deszcz.

- Już idę - odparła osiemnastolatka i wbiegła do holu - Ten eyeliner zajmuje trochę czasu - wyjaśniła z uśmiechem i również sięgnęła po kurtkę - Mam wziąć broń?

- Nie będziemy jej potrzebowały, ale dla bezpieczeństwa weź coś niezbyt dużego i legalnego.

Tu znowu wkrada się fakt z życia Cliffordów i ich gangu, który koniecznie musicie poznać: przykrywką dla Weneckich Masek był sklep z bronią prowadzony przez Karen i Daryla, więc większość domowników miała pozwolenie na posiadanie broni. Co nie zmienia faktu, że i tak większość śmiercionośnych narzędzi jakie posiadali było nielegalne.

Karen wzięła za rękę swoją córeczkę, która już niecierpliwie przebierała nóżkami i razem wyszły z domu. Kilka chwil później podążyła za nimi Jenn. Kobiety miałaby w planach zwykłe spożywcze zakupy, więc wsiadły do niczym nie wyróżniającego się auta (zwykłego forda) i pojechały do niedalekiego supermarketu. Pech chciał, że tego dnia jeden z silniejszych wtedy gangów postanowił zorganizować tam strzelaninę tylko po to, by sprawdzić jak dobrze zatrą za sobą ślady nie dając się wytropić. Domyślacie się kto? Kobry.

- Mamo - odezwała się blondyneczka z tylnego siedzenia gdy już były na parkingu - Myślisz, że tata wzmie mnie jutro za sobą? - zapytała mając na myśli trening na strzelnicy. Umiejętności Michelle już były na wysokim poziomie, ale dziewczynka wciąż chciała się doskonalić.

- Jeśli go spytasz to na pewno się zgodzi słonko - odparła Karen, a na twarzy sześciolatki zagościł uśmiech.

Kolejne pół godziny upłynęło spokojnie nim rozpętała się akcja. Zaczęło się od wystrzału w niedalekiej części sklepu. Karen, Michelle i Jenn instynktownie przypadły do podłogi, by uniknąć ewentualnych strzałów.

- Pod żadnym pozorem nie wplątuj się w to - poleciła Karen - Pamiętaj, że dzisiaj jesteśmy cywilami i niewinnych ofiarami strzelaniny. Zachowaj anonimowość.

- Jasne - potwierdziła Jenn. Ufała Karen i wiedziała, że kobieta jest po prostu bardziej doświadczona.

Przez kolejne minuty cała trójka słuchała powtarzających się strzałów, licząc na niedługi koniec. Nagle zza sąsiedniego regału wybiegł zamaskowany mężczyzna.

- Wstawać! - wrzasnął celując w Michelle - Wstawać, albo ją zabiję!

Coś w oczach mężczyzny powiedziało Karen, że kiedy tylko wstaną pociągnie za spust odbierając życie Michelle. Dlatego zamiast się wyprostować schylila się do córki pod pozorem poprawienia jej ubrania. Wtedy mężczyzna wystrzelił. Kula przeszyła ciało Karen i z energią jaka jeszcze została raniła dziewczynkę trafiając nieco poniżej jej lewego obojczyka. Napastnik uciekł kiedy tylko zobaczył skutki swojego działania i usłyszał dźwięk policyjnych syren. Jenn zdołała jedynie zobaczyć tatuaż na jego nadgarstku. Michelle straciła przytomność, natomiast jej matka jeszcze na moment pozostała przy życiu. Jenn nie miała wątpliwości co do tego, że rana jaka ziała w piersi Karen była śmiertelna. Mimo tego, że nie była to pierwsza śmierć jakiej przyszło jej być świadkiem, to dotknęła ją do żywego. Nim się zorientowała po jej policzkach już wpływały łzy jak grochy. Dziewczyna podniosła się z kolan i sięgnęła po swoją broń, gotowa ścigać napastnika, stanąć do walki i pomścić to co właśnie się wydarzyło.

- Zostań anonimowa i zemścij się - powiedziała jeszcze kobieta po czym jej spojrzenie stało się puste. Jenn wzięła glebki oddech i zamiast tego przypadła do małej Michelle. Zaczęła tamować krwawienie z rany dziewczynki. Po chwili usłyszała dźwięk ciężkich butów uzbrojonych funkcjonariuszy.

- Tutaj! - krzyknęła - Niech mi ktoś pomoże!

~°'´°~

Dalej już chyba nie muszę wam opowiadać o tym jak Daryl dowiedział się o śmierci Karen, jak poszukiwali odpowiedzialnych za te wydarzenia, jak obmyślali zemstę i etc. Przeżyte wyrażenia zbliżyły Jenn do Michelle. Starała się jak mogła by na tyle ile mogła wypełnić małej pustkę po zmarłej matce.

Teraz chyba już nie dziwi was wybuch Michelle na wieść, że Harlen był zadowolony z obrotu spraw. Swoją złość i frustrację wyładowała na biednym warzywie w jej dłoniach. Jeszcze przez jakieś czas rozmawiała z Jenn na temat Kobr i tego czego kobieta się dowiedziała, po czym brunetka musiała się udać zdać szczegółową relację Darylowi by ten uwzględnił nowe informacje w końcowym planie działań gangu.

Forward
Sign in to leave a review.