kids in the dark

5 Seconds of Summer (Band)
F/F
G
kids in the dark
Summary
Michelle i Lucy są przeciwieństwami.Michelle, córka szefa jednego z najbogatszych gangów, punk rockowa i niebezpieczna. Zabójcza. Podobna do ojca we wszystkim i jedna z najlepszych w swoim fachu.Lucy, ukochana córeczka miejscowego szeryfa, delikatna i niewinna. Uwielbina w okolicy, dobra uczennica. Chciałaby być taka jak jej tata, bronić tych, którzy nie potrafią bronić siebie.
All Chapters Forward

prolog

- Pamiętasz plan? - ojciec zwrócił się do córki i poprawił jej włosy.

- Jezus, tato - jęknęła dziewczyna i ponownie roztrzepała włosy - Rujnujesz mi fryzurę, plus, czy ja kiedykolwiek zapomniałam planu? Częściej ratuję zapominalski tyłek Jordana.

- Po prostu nie chcę żeby cię ktoś potem jutro rozpoznał - westchnął dorosły - Wiem że dasz sobie radę, w końcu dobrze cię wyszkoliłem.

- Oczywiście tato - zaśmiała się i wysiadła z auta - Widzimy się w domu.

Michelle pewnym krokiem ruszyła przed siebie by w wyznaczonym miejscu przekazać przesyłkę posłańcowi. Ona i jej ojciec byli głowami gangu zajmującego się przemytem. Ale nie tylko. Byli również asasynami jeśli płaca była wystarczająco wysoka, organizowali nielegalne wyścigi, obrabowali też kilka instytucji. I drobny szczegół, byli nieuchwytni, policja nie miała żadnych podejrzeń kim był gang w weneckich maskach. Michelle omiotła wzgardliwym spojrzeniem parę policjantów patrolujących ulicę. Tańczyli jak ona im zagrała. Wsłuchana w stukot swoich obcasów straciła w stronę rynku. Zauważyła chłopaka, któremu miała przekazać przesyłkę.

- Czas zacząć grać - pomyślała o przyspieszyła. Wpadła w ramiona chłopaka i udając zakochaną nastolatkę. Do jego kieszeni włożyła zawiniątko z przesyłką - O mój Boże, jak ja za tobą tęskniłam - powiedziała i pocałowała gorącego (jak na faceta) posłańca.

- Widzieliśmy się wczoraj Destiny - zaśmiał się chłopak dobrze ogrywając swoją rolę - Nie mam dzisiaj zbyt wiele czasu, czekam na moja siostrę - dodał.

- A ja lecę po zakupy - uśmiechnęła się i założyła włosy za ucho odsłaniając kolczyk z zarysem weneckiej maski i oznajmiając, ze przesyłka została przekazana - To widzimy się w szkole?

- Jasne Destiny - dodał chłopak kiwając głową - Do zobaczenia.

Michelle skierowała się teraz do drogerii i kupiła nowy kolor farby do włosów. Uśmiechnęła się pod nosem na myśl o marudzeniu jej taty kiedy poprosi co o pomoc przy farbowaniu. Może byli gangsterami, ale relacji ojciec-córka każdy mógł im zazdrościć. Zapłaciła gotówką, by nie zostawić śladu po czym udała się w miejsce gdzie Jordan już miał na nią czekać w samochodzie. Na szczęście tym razem o niczym nie zapomniał i już po pół godzinie Michelle była z powrotem w domu. W progu powitał ją tata i kiedy tylko zobaczył reklamówkę w jej dłoni cofnął się o krok do salonu.

- Nie Michelle, nie znowu - zaprotestował nim zdążyła cokolwiek powiedzieć - Zamówiłem twoją ulubioną pizzę...

- Ale też wysyłasz mnie nie wiadomo po co do liceum, więc pizza to za mało. Zbieraj się na górę.

Mężczyzna z ociąganiem ruszył za córką. Przez jej częste zmiany koloru włosów miał już niemałe doświadczenie w farbowaniu. Do czego oczywiście się nie przyzna, bo co to za szef gangu, który robi za fryzjera własnej córki.

Kiedy włosy Michelle opadły już fioletowymi falami na jej ramiona, dwójka Cliffordów usadowiła się przed telewizorem w salonie z pizzą w dłoniach.

- Naprawdę muszę? - jęknęła Michelle opierając głowę na ramieniu ojca - Po co mi to liceum? Oboje dobrze wiemy, że nie pójdę na studia.

- Czemu nie? - starszy Clifford zmienił temat, nienawidził kłócić się z córką - Może poślemy cię na prawo?

- I co jeszcze - prychnęła niczym kotka i przeniosła wzrok na ekran telewizora gdzie właśnie jakąś para się całowała (Michelle naprawdę nie przykładała uwagi do tego filmu).

- Jeszcze musisz znaleźć chłopaka, który sprosta wymaganiom twojego tatusia i potem mieć z nim dzieci, z których twój tatuś zrobi lepszych gangsterów od ciebie.

- Tato! - zaprotestowała dziewczyna - To było... ew, po prostu eww - zacisnęła powieki - Dlaczego nie teraz - mruknęła do siebie.

- Co nie teraz? Michelle miała ochotę zrobić sobie drinka dla odwagi, ale zrezygnowała z tego pomysłu.

- Muszę ci coś powiedzieć - zaczęła niepewnie.

- Chyba nie jesteś w ciąży, Michelle - przerwał jej ojciec - Co to za idiota i dlaczego nie mam co jeszcze na celowniku?

- Nie! - zaprotestowała Michelle i nerwowo się zaśmiała - To coś odwrotnego tato - przełknęła ślinę - No dawaj Michelle, przecież cię nie zabije.

- Wysłów się wreszcie Michelle - ponaglił ją ojciec, kiedy nie odezwała się przez chwilę.

- Bojatakjakbywolędziewczyny - wyrzuciła z siebie jednym tchem.

- Bo ty co? - zmarszczył brwi Clifford - Powoli Michelle.

- Wolę dziewczyny - oznajmiła pewniejszym głosem - Jestem lesbijką tato.

Starszy z Cliffordów zaniemówił na chwilę i tylko gapił się na córkę.

- Powiedz coś - szepnęła Michelle czując jak po jej policzku spływa łza - Nie nienawidź mnie, proszę.

- Nienawidzić? - otrząsnął się ojciec Michelle - Ciebie? Nigdy. Jesteś moja jedyną córeczką, tego nie zmienia fakt, że podobają ci się dziewczyny, bo wiesz co? Mi one też się podobają - dodał na koniec na co Michelle parsknęła śmiechem - To że jestem niebezpiecznym gangsterem nie czyni ze mnie homofoba, nie wiem czego się bałaś moja nieustraszona córeczko. A teraz lesbijka czy hetero, idziesz spać, bo jutro masz szkołę.

- Nieeeee - udała szloch - Dlaczego?

- Musisz jutro wyglądać gorąco i onieśmielić wszystkie dziewczyny tam.

Forward
Sign in to leave a review.