Butelka

Marvel Cinematic Universe The Avengers (Marvel Movies)
G
Butelka
author
Summary
Loki nie może wytrzymać do czasu dojechania do wieży. Tony jest tam, by pomóc. Polska wersja (oryginał).

To zdecydowanie nie było dobre. Na początku był tylko lekki ucisk w podbrzuszu, ale po 3 godzinach od złapania, gdy Avengers wychodzili z knajpy z czymś o nazwie shawarma, był na tyle zdesperowany by nie móc stać bez ruchu. W tej chwili nawet poprosiłby o krótką przerwę w łazience, ale knebel skutecznie mu to uniemożliwiał. Kiedy Mściciele zwrócili na niego uwagę, pokazał na migi by zdjęli mu knebel.

- Żebyś znowu mógł nas irytować? Nie.

Loki odnalazł spojrzenie brata, ale zanim nawiązał połączenie mentalne, Thor odwrócił wzrok, więc skierował go na Starka. Udało się.

#Czy...#

- Woah! Co do cholery to było? Nie rób na mnie swojego wodoo. Wyjdź mi z głowy

#Chcę tylko...#

- Hej!

- Bracie! Zaprzestań tego! Człowieku z żelaza, po prostu zerwij kontakt wzrokowy

#...spytać...#

Tony odwrócił wzrok i połączenie się zerwało.

Wsiedli do samochodu. Loki siedział z tyłu ze Starkiem po stronie kierowcy i Thorem po drugiej. Prowadził Banner. Podczas podróży Loki uderzył lekko Thora w ramię i, gdy nawiązali kontakt wzrokowy, odezwał się w myślach brata.

#Muszę skorzystać z udogodnień#

#Jeszcze tylko godzina, bracie. Poczekaj, aż dotrzemy do wieży #

#Thor, muszę iść. TERAZ#

Thor zerwał kontakt. Loki zacisnął dłonie na udach, wiercąc się.

- Hej, Jelonku, w porządku?

Nawiązali kontakt.

#Czy moglibyśmy na chwilę zatrzymać pojazd?#

- Nie. Jakbyś nie widział, już STOIMY. W korku. Po co?

Loki spłonął rumieńcem.

#Muszę skorzystać z toalety.#

- Czekaj, musisz się wysikać?- Tony parsknął śmiechem - Możesz zabijać bez mrugnięcia okiem, ale nie możesz wytrzymać godziny bez sikania?

Loki zacisnął wargi i odwrócił wzrok, mimowolnie przyciskając wierzch dłoni do krocza i pochylając się, gdy złapał go szczególnie silny skurcz. Tony chwilę na niego patrzył, po czym wygrzebał z kieszeni za przednim siedzeniem pustą butelkę i rzucił nią w bożka.

- Jeśli zrobi się naprawdę źle, możesz użyć tego.

Bruce zerknął przez ramię i zasunął ścianę między przodem a tyłem, dając Kłamcy iluzję prywatności. Loki zarumienił się i mocniej się ścisnął.

- Droga będzie trwać jeszcze 2 godziny w tym korku, a jako lekarz radzę ci nie przemęczać pęcherza - odezwał się Bruce, zanim wyciszył kanał.

Loki złapał się obiema rękoma. Tony pochylił się by odpiąć mu pysk. Loki odetchnął i poruszył szczęką. Skulił się, mocno trzymając za krocze.

- No dawaj, nie będziemy patrzeć, prawda, Piorunku?

- Oczywiście, że nie, bracie. To niezdrowe. Powinieneś...

- Nie mogę, w porządku?! - krzyknął ze łzami w oczach bożek - jeżeli puszczę... - uciął.

- Uh, ok, słuchaj. Pomogę Ci, ale musisz mi na to pozwolić, ok? - Tony otworzył butelkę - musisz zdjąć ręce, żebym mógł odpiąć guzik. Po prostu połóż je niżej. Dobrze.

Loki jęknął, gdy ciśnienie wzrosło

- Spokojnie. Teraz przesuń ręce znów w górę. Muszę rozpiąć rozporek. Dobrze. Okej. Dalej poradzisz sobie sam czy...?

- D-dam radę - wyjąkał zawstydzony kruczowłosy.

- Ok, zamknę oczy, nie martw się - faktycznie zamknął oczy i trzymał mu butelkę. Loki wyciągnął się już przeciekając i wsadził czubek w otwór butelki po czym puścił. Gdy tylko jego ciało zrozumiało, że może odpuścić, jęknął brudno z ulgi i strumień moczu wystrzelił z niego do butelki. Tony zarumienił się czując ciepło strumienia spływającego do butelki. Loki skończył dopiero, gdy napełnił całą butelkę. Schował się i zapiął spodnie, zabierając od Starka butelkę i zamykając ją, po czym nie bardzo wiedząc co z nią zrobić. Tony wziął ją od niego i wsadził w przegrodę na drzwiach.

- Wyrzucimy na miejscu - wyjaśnił i wrócił do klikania w telefonie. Loki odetchnął.

- Proszę, nie mów nic o tym... incydencie.

- Jasne, nie ma problemu, Bambi. Po prostu o tym zapomnę.

Loki przymknął oczy wreszcie się rozluźniając i w końcu zasnął.