Walnięte Święta

Harry Potter - J. K. Rowling Star Wars Original Trilogy Marvel Cinematic Universe Supernatural Sherlock (TV) Doctor Who (2005) Doctor Who Doctor Who & Related Fandoms Hunger Games Trilogy - Suzanne Collins Thor (Movies) Torchwood Wiedźmin | The Witcher Series - Andrzej Sapkowski Batman (Movies - Nolan)
F/F
F/M
Gen
M/M
G
Walnięte Święta
All Chapters Forward

Banda oszołomów

- Więc jak mogę pomóc? - zapytał brunet wciąż skołowanego Matyldę, gdy jasnowidzka się ulotniła, twierdząc, że jednak wiktoriańskie czasy są przereklamowane i woli rozejrzeć się tutaj.

- Szukam przyjaciół. Tamta kobieta powiedziała, że możesz pomóc. - odpowiedział cicho demon. Nie było to do końca kłamstwo.

- Jasne. Gdzie i kiedy są? - spytał brunet uśmiechając się promieniście i wpisując coś do jakiegoś urządzenia przyczepionego do jego nadgarstka.

- Londyn, dwudziestego trzeciego grudnia... 1897. Tak powiedziała Emperior. - odpowiedział Matylda. Jack nie przerywał wystukiwania jakiś danych.

- Bajecznie. - Dziwny Walijczyk z amerykańskim akcentem ponownie wyszczerzył się w stronę demona i chwycił go za rękę.

Kilka sekund później nasz główny bohater leżał na jakimś dywanie i miał poczucie, że umiera. Znaczy już był martwy, ale jakby umierał ponownie.

- Pierwsza podróż przez wir czasoprzestrzenny często tak się kończy. Nie martw się, nie ty jeden skończyłeś na podłodze. Nawet nie jest tak źle, kiedy dałem go River za pierwszym razem to biedna dziewczyna...

- Co to na macki Cthulhu jest! - wydarł się na niego Matylda wskazując na urządzenie na nadgarstku kapitana.

- To? Manipulator wiru czasowego. Wiem, wiem, trochę mało wygodne, ale Doktor prędzej zginie niż pożyczy mi Tardis. - Jack wzruszył ramionami. Matylda naprawdę starał się ogarnąć o co chodzi temu dziwnemu facetowi, który właśnie przeniósł go do wiktoriańskiej Anglii, ale po prostu nie potrafił.

- Jaki Doktor? - zapytał tylko, wstając ze znużoną miną. To było za dużo jak na jeden dzień. Zdecydowanie za dużo.

I wtedy stało się coś, przez co tego za dużo było jeszcze więcej. Do ślicznego pokoiku na piętrze jakiejś kamienicy, gdzie wylądowali wpadły trzy osoby. Demon nie rozpoznał żadnej z nich, ale wyglądali jakby chcieli go zabić. To nigdy nie wróżyło niczego dobrego.

- Jack? - zapytał jeden z przybyszów. Był wysoki i chudy i nosił muszkę. Jako jedyny z tej trójki dawał mu nadzieję, że trafili do właściwych czasów, właśnie przez jego strój.

- Ja cię znam? - zapytał zdziwiony Harkness.

- Harkness, ty idioto! Myślałem, że się obraziłeś za tą akcję w barze! - Chudy facet w muszce rzucił się na właściciela manipulatora czasowego. Pozostała dwójka, która wpadła do pokoju i Matylda mieli miny wyrażające, delikatnie mówiąc, skrajne zdezorientowanie.

- Doktor? TEN DOKTOR? - spytał zgniatany w objęciach chudzielca.

- Jasne, że ja! Nowa reinkarnacja, widzisz? Patrz jak fajny podbródek! - I obydwaj podróżnicy w czasie zaczęli wymieniać się informacjami na tematy kompletnie nie potrzebne i nie adekwatne do sytuacji.

- Oni tak jakoś coś? Że ze sobą? - Zwrócił się do rudowłosej dziewczyny jeden z facetów. Zorientował się, że owa dziewczyna doskonale zna się na realiach serialu o Doktorze, który został wyprodukowany na tym świecie.

- Kapitan Jack Harkness, agent czasu z pięćdziesiątego pierwszego wieku. Flirtuje ze wszystkim co się rusza, więc teoretycznie to jest to bardzo możliwe. Ale nigdy nie spotkał Jedenastego, czyli tego, z którym my tu właśnie sobie siedzimy... Więc nie wiem. - wyjaśniła Charlie. Bo to oczywiście była ona, Sherlock i Doktor, a podejrzanym łomotem okazało się wywrócenie się Matyldy. - Jest jeszcze jedna rzecz, której nie wiem. Kim ty jesteś? - spytała rudowłosa celując palcem w demona.

- Sądząc po ubraniu nie jesteś nikim ważnym. Czuć od ciebie siarką, więc możesz pracować w kopalni tegoż materiału. A po krzywo obciętych włosach widzę, że...

- Demonem - Monolog Sherlocka został przerwany przez samego zainteresowanego. Charlie wytrzeszczyła oczy, Sherlock spojrzał z niego zszokowany, nawet podróżnicy w czasie na chwilę umilkli.

- No tego mi nie powiedziałeś! - krzyknął Jack Harkness z wyrzutem.

Forward
Sign in to leave a review.