MIND

Harry Potter - J. K. Rowling
G
MIND
author
Summary
Po pewnym mrocznym incydencie z pierwszego roku, za który przyszło komuś drogo zapłacić, Harry’emu zostaje przylepiony tytuł następcy Czarnego Pana. Dumbledore jest tym wyraźnie zaniepokojony, zwłaszcza, gdy Komnata Tajemnic zostaje otwarta, a według pogłosek jest to właśnie sprawka Harry’ego. Harry natomiast szybko spotyka prawdziwego dziedzica i postanawia go wykorzystać… W końcu jest Ślizgonem, a Dziedzic jest zbyt potężny i intrygujący, by zmarnować jego potencjał.
All Chapters

teaser

2 lata później...

 

Harry, czy na pewno masz wszystko?

- Tak, już sprawdziłem.

- Sprawdź jeszcze raz, na pewno nie zaszkodzi.

Harry wywrócił oczami.

- Jeśli czegoś zapomnę, możecie mi to wysłać.

Narcyza westchnęła ciężko i uśmiechnęła się ciepło.

- Masz rację, oczywiście.

Nagle rozejrzała się, spanikowana.

- A gdzie jest Draco? Musi cię pożegnać!

- Nie wiem czy przyjdzie…

Draco spędził kilka ostatnich dni w samotności, obrażony na Harry’ego. Był zły, że musi sam wracać do Hogwartu, bez swojego najlepszego przyjaciela. Harry, choć, mimo wszystko, darzył blondyna sporą sympatią, uważał to zachowanie za dziecinne i niegodne piętnastolatka. Nigdy nie powiedział tego na głos, ale cieszył się z wyjazdu choćby z tego powodu - miał dość tej dziecinności.

Młody Malfoy jednak w tym momencie pojawił się u szczytu schodów i zszedł do nich, do wejściowego holu. Niósł się dumnie, jakby nie przyszedł pożegnać przyjaciela, ale ważną osobistość. 

- Pospiesz się, synu - powiedział Lucjusz z prawej strony Harry’ego.

Draco podszedł i wyciągnął dłoń. Na twarzy miał kamienną maskę - od kilku miesięcy udawało mu się już zakładać ją bez problemu, tak jak nauczył się od ojca.

- A więc spotkamy się za rok - powiedział.

Uścisnęli sobie ręce.

- Powodzenia na sumach i w roli prefekta. - Harry uśmiechnął się, lecz Draco tego nie odwzajemnił.

- Powodzenia.

Wycofał się i stanął obok matki. Gdyby jego zachowanie nie było wywołane dziecinnymi emocjami, Harry byłby pod wrażeniem jego arystokrackich manier w takim momencie. Było mu trochę żal żegnać się w ten sposób, ale rozejrzał się po raz ostatni po wiszących na ścianach obrazach, a potem spojrzał na Lucjusza i kiwnął głową.

- A więc w drogę - oznajmił pan domu i przywołał parę domowych skrzatów, by zajęły się bagażem. Obaj słudzy chwycili walizki i zdeportowali się.

Dwaj czarodzieje wyszli na zewnątrz i w milczeniu przemierzyli drogę do bramy. Para białych pawi przyglądała im się ciekawie, jakby wiedziały, że dzieje się coś ważnego.

Lucjusz zamknął bramę, gdy opuścili posiadłość i wyciągnął do Harry’ego łokieć.

Nadszedł czas, pomyślał Harry, jednak nikt mu nie odpowiedział. Wiem, że nie jesteś Tomem, ale jeśli mnie słyszysz, czeka nas nie lada przygoda.

Chwycił mocno rękę Malfoya i uśmiechnął się, podekscytowany. Chwilę później obrócili się i zniknęli.

 

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

Sign in to leave a review.