If You'll Hold My Hand (tłumaczenie)

Harry Potter - J. K. Rowling
M/M
G
If You'll Hold My Hand (tłumaczenie)
Summary
Na corocznej Międzynarodowej Konferencji Eliksirów w Paryżu, Severus poznaje młodszego Mistrza, Hadriana Peverella. Nie mogąc do końca uwierzyć, że ten przystojny czarodziej może być nim zainteresowany, idą razem na kolację. Po przyjemnie spędzonej wspólnej nocy rozpoczyna się ich korespondencja. Severus nie do końca wie, czy to dobry pomysł, ale nie może się oprzeć mężczyźnie, który nagle pojawił się w jego życiu.
Note
One shot na 10k słów, sceny 18+, a dokładniej to dwie i pół i oczywiście drama! Kto nie lubi dobrej, bezsensownej dramy? No ale jak zawsze szczęśliwe zakończenie.AU praktycznie żadne. Historia nie związana z żadnymi wydarzeniami z oryginalnych książek.Autor wyznał, że może kiedyś pojawi się druga część, ale to żadna obietnica.

Dla Severusa, Międzynarodowa Konferencja Eliksirów zawsze była cieszącym i satysfakcjonującym wydarzeniem, w którym rok w rok uczestniczył, pomimo napiętego grafiku i kolizji z semestrem szkolnym, ale ślizgon nie miał w zwyczaju mieszania się na wieczornych spotkaniach towarzyskich. Przez pierwsze sześć dni całkiem skutecznie udawało mu się ominąć te zebrania, ale każde szczęście kiedyś musiało się skończyć.

Został jedynie po to, aby uzyskać kopię jednej z prac badawczych prezentującego tego dnia warzyciela, opisującej szczegółowo przebieg eksperymentów i użycia różnych metod przygotowania Ślazu i jego potencji. I to okazało się wystarczającą szansą, aby jakiś nieznajomy spróbował zaangażować go w rozmowę.

– Mistrzu Snape! – Ktoś zawołał zza niego.

Severus skrzywił się, nie bardzo w nastroju na rozmowę z kimkolwiek. Ale odwrócił się, aby powitać nieznajomego, niezależnie od swoich uczuć. I był całkowicie zaskoczony tym co zobaczył. Mężczyzna, który go zawołał, szedł szybkim krokiem, a może raczej sunął z gracją, będąc, z braku odpowiedniejszego słowa, zwyczajnie piękny. Był to absurdalny pomysł; Severus nigdy wcześniej nie doświadczył czegoś podobnego. Nie był w zwyczaju podziwiać piękna. Lily mawiała, że był ślepy na wygląd ludzi. Ale ten człowiek był piękny.

Możliwie, że był o parę lat młodszy od Severusa, z twarzą niczym wyrzeźbioną w marmurze, z pięknymi krawędziami i głową pełną gęstych, czarnych włosów, opadających miękko na jego ramiona. I jego oczy. Były zielone w sposób, który wydawał się świecić eterycznie, jasne i pełne życia. Severus kiedyś uważał, że to oczy Lily były najbardziej wyjątkowe, ale to było na długo zanim spojrzał na tego mężczyznę.

– Och, jak dobrze, że udało mi się ciebie złapać! – Powiedział mężczyzna, w końcu docierając do miejsca w którym stał Severus. – Szukałem cię cały tydzień. Przeczytałem twoją pracę na temat niebezpieczeństwa eliksiru tojadowego i muszę przyznać, że była niesamowicie pouczająca. Chciałbym przedyskutować z tobą potencjalne zmiany, które mogłyby zniwelować efekty, o których wspominałeś.

Severus przełknął ciężko, próbując zignorować pozaziemski wygląd mężczyzny i skupić się na kierowanych do niego słowach. Zmiany w eliksirze tojadowym? Był on bardzo niestabilny, tak, że żaden rozsądny Mistrz Eliksirów nie ośmieliłby się przy nim majstrować. Kim był ten człowiek?

Jak gdyby czytając jego myśli, mężczyzna uśmiechnął się nieco zakłopotany, unosząc dłoń i przeczesując nią swoje włosy.

– Racja, przepraszam, naprawdę powinienem się najpierw przedstawić. Nazywam się Hadrian Peverell. Może jesteś zaznajomiony z moją pracą?

W normalnych okolicznościach, Severus prychnąłby z arogancji takiego stwierdzenia, ale musiał przyznać, że był zaznajomiony. Hadrian Peverell był stosunkowo świeżym nazwiskiem w dziedzinie eliksirów, które zdobyło Mistrzostwo zaledwie dwa lata wcześniej. Jednak od jego zdobycia, stworzył siedem nowych eliksirów i opracował wiele zmian dla innych. Dobrym nośnikiem kariery życiowej w świecie eliksirów, jest wytworzenie nawet pięciu nowych mikstur, a co dopiero siedmiu w ciągu dwóch lat. I to jeszcze kilku tak przełomowych!

Severus nawet zaczął warzyć według jego instrukcji eliksir leczący uszkodzenia wewnętrzne dla Poppy, ponieważ nie było wielu znanych sposobów na uleczenie śmiertelnych ran wewnętrznych. Normalnie, eliksiry nie wchłaniały się wystarczająco szybko do krwiobiegu aby naprawić uszkodzone narządy i pomóc w ratowaniu życia. A jednak eliksir Hadriana Peverella tego dokonywał.

Kiedy Peverell wyciągnął do niego dłoń, Severus złapał za nią i potrząsnął.

– Owszem, jestem zaznajomiony z twoją pracą.

Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i płynnie przeszedł do omawiania zmian w eliksirze tojadowym, na jakie wpadł. Snape musiał przyznać, że był potencjał w kilku pomysłach, chociaż był bezwzględny w odniesieniu do sugestii, które spowodowałyby tylko destabilizację eliksiru.

Z mężczyzną zaskakująco przyjemnie się rozmawiało i Severus nawet nie zauważył kiedy wyciągnął rękę, aby zwyczajnie oprzeć ją na jego ramieniu. Peverell zamarł na ten ruch, wpatrując się w kończynę w zmieszaniu. Severus wzdrygnął się, szybko ją wycofując. Głupi, głupi. Dlaczego kiedykolwiek miałby pomyśleć, że ten niesamowity mężczyzna będzie otwarty na jego zaloty?

Lekki rumieniec pojawił się na policzkach Hadriana, prawdopodobnie po zdaniu sobie sprawy z intencji Severusa. Był na tyle delikatny, że gdyby Snape nie obserwował jego wyrazu twarzy tak uważnie, pominął by go. Jego serce podskoczyło na ten widok i po raz kolejny uderzyła go świadomość, jak piękny mężczyzna przed nim stoi.

Peverell odkaszlnął lekko, patrząc w podłogę nieco zawstydzony.

– Chciałbyś pójść na obiad?

Nadeszła kolej na Severusa by oniemieć. Czy on- Snape użył Oklumencji, aby oczyścić umysł i kiwnął w zgodzie głową, łapiąc za ramię mężczyzny, zanim ten ich aportował do restauracji. Bardzo eleganckiej restauracji, Severus musiał przyznać, już obawiając się kosztów.

– Na mój koszt. – Zaproponował Peverell, uśmiechając się nerwowo. – Jestem przyjacielem właścicieli i zawsze dają mi zniżkę.

Ślizgon pokiwał głową, nie bardzo chcąc się sprzeczać o to, kto zapłaci za jedzenie.

– Hadrian! – Zawołała dziewczyna stojąca przy wejściu, gotowa zaprowadzić klientów do ich stolików, szybko rozpoczynając rozmowę po francusku z towarzyszącym mu mężczyzną. No tak, Severus kompletnie zapomniał, że Peverell był francuzem.

Zostali poprowadzeni do stołu przy oknie, z którego roztaczał się niesamowity widok na Paryż. To właśnie jego szczęście, że w tym roku Międzynarodowa Konferencja Eliksirów odbywała się w tym mieście. W 'mieście miłości', Severus niemal parsknął.

Gdy usiedli, skomentował.

– Pomyślałbym, że angielski to twój pierwszy język, gdybym właśnie nie usłyszał jak płynnie mówisz po francusku.

– Spędziłem trochę czasu w Anglii w młodości i całkiem sporo moich współpracowników mówi po angielsku, więc chyba podłapałem akcent. – Przyznał, uśmiechając się lekko.

Kolacja była prosta. Dzielili przystawkę, a następnie zjedli dania główne, zanim zdecydowali się na zakończenie posiłku, nie potrzebując słodkiego deseru. Rozmawiali dalej o różnych miksturach, nad którymi pracował w tej chwili Peverell. Był niezwykle inteligentnym mężczyzną, udowadniającym to na każdym kroku im dłużej rozmawiali.

Była to przyjemna konwersacja, nie odchodząca za daleko od świata eliksirów. Niewielu było w stanie utrzymać z Severusem taki poziom rozmowy i na pewno nikt nie był tak interesujący. Obserwował mężczyznę jak tan jadł i mówił. Złapał się na przypatrywaniu czerwonym ustom bądź długim rzęsom. Severus nigdy wcześniej nie czuł do kogoś takiego przyciągania. To było niemal niebezpieczne, jak bardzo jego ciało wydawało się pożądać młodszego mężczyznę.

Okazało się, że Peverell nie musiał kłopotać się rachunkiem, ponieważ zostali poinformowani, że posiłek jest na koszt firmy i że Hadrian powinien częściej wpadać. Stali przed restauracją jeszcze przez chwilę, obserwując światła uliczne i mieszających się ludzi. Hadrian zaszurał butem nieco nerwowo, wpatrując się w kamienie chodnika.

– Chciałbyś pójść do mojego pokoju hotelowego? – Zapytał Severus, niemal zaskoczony swoją własną śmiałością.

Peverell spojrzał na niego na chwilę, a lekki rumieniec powrócił na jego policzki.

– Ee, tak, jasne.

Snape naprawdę nie mógł uwierzyć, że ten przystojny mężczyzna poświęcił mu swój czas podczas dnia, a co dopiero że spędzi z nim noc. Po raz kolejny, zgarnął te myśli za krawędzie swojego umysłu i wyciągnął dłoń. Peverell wpatrywał się w wyciągniętą rękę w zmieszaniu, spoglądając w pytaniu na Severusa.

– Aportuję nas. – Wyjaśnił.

– Och. – Westchnął mężczyzna, widocznie zażenowany, łapiąc za dłoń Snape'a. – We Francji oferujemy ramię.

Severus nie wyjaśnił, że normalnie w Anglii robią to samo.

Przeniósł ich prosto do swojej sypialni w hotelu, lądując zaraz przy nogach łóżka. Zauważył jak rumieniec nasila się na twarzy francuza, przenosząc się na jego uszy, gdy ten rozglądał się po pomieszczeniu. Severus zastanawiał się przez chwilę czy może nie był zbyt śmiały, ale szybko te myśli go opuściły, gdy Peverell zbliżył się do niego, podnosząc ich złączone dłonie i delikatnie je całując.

Wtedy powściągliwość Snape'a się wyczerpała. Uniósł rękę do smukłej szyi, pociągając twarz mężczyzny do siebie, miażdżąc jego usta swoimi w gorączkowym pocałunku. Ręce Hadriana powędrowały do jego ciała, chwytając za tors i ramiona, podążając palcami wzdłuż boków.

Pocałunek był gorący i brutalny. Bez możliwości zaczerpnięcia oddechu. Upadli na łóżko, Severus dociskał mężczyznę do materaca, językiem plądrując jego usta. Przesunął rękę w te dzikie włosy -tak miękkie jak wyglądały- i szarpnął, rozprzestrzeniając delikatne pocałunki na odsłoniętej szyi. Peverell jęknął, dźwięk ten był zdesperowany i podniecający.

Wierzgnął biodrami do góry, bez trudu ocierając ich erekcje o siebie. Zielone oczy świeciły przyjemnością i żądzą, kiedy pocałowali się raz jeszcze, poruszając się przy sobie. Smakował absolutnie wyśmienicie, z nutą ich wcześniejszego obiadu jak również jego naturalnym smakiem.

Kiedy zatrzymali się po oddech, Severus zaczął rozpinać guziki jego koszuli, mężczyzna robił to samo z jego własną. Każdy guzik uwalniał coraz więcej aksamitnej skóry leżącego pod nim czarodzieja.

– Wolisz być na górze czy na dole? – Zapytał Severus, zaczynając skubać odsłoniętą szyję, zdumiony, że nawet ona ma przyjemny smak.

– Uh... – Mężczyzna jęknął, wyraźnie mając problemy z koncentracją, powodując u ślizgona uśmieszek. – N-nie mam preferencji.

Hmm, więc lubił się zmieniać. Severus ponownie rozpoczął ich pocałunek, zaczynając rozpinać spodnie Peverella, wyciągając jego znaczną erekcję. Poruszył dłonią kilka razy, czując jak bardziej twardnieje. Mężczyzna znów jęknął, odrzucając głowę do tyłu na poduszki. Severus metodycznie kierował się ku dole, liżąc i skubiąc i gryząc i ssąc, powodując jeszcze więcej jęków.

Kiedy nareszcie dotarł do swojego celu, od razu pochłonął całą męskość, biorąc do ust tak dużo, jak mógł. Peverell niemal zapiszczał, łapiąc za włosy Severusa w refleksie. Starszy czarodziej nie miał nic przeciwko takiemu traktowaniu, chciwie liżąc czubek, kręcąc wokół niego językiem.

– Merlinie! – Zajęczał francuz, dysząc gorączkowo, pot już zaczął zbierać się na jego czole.

Severus zwalczył uśmiech, kontynuując swoje działania, poruszając głową. Było to niesamowicie potężne uczucie, doprowadzić tak wybitnego czarodzieja do delirium, obserwować jaki efekt może wywołać w człowieku. Nie był dobry jedynie w eliksirach.

Starał się nie wzdrygnąć, gdy reszta ich ubrań zniknęła, pojawiając się złożona na krześle obok łóżka. Spojrzał szybko do góry, na leżącego pod nim czarodzieja, zaskoczony tym pokazem bezróżdżkowej i niewerbalnej magii.

Nastąpiła przerwa, gdy badali na wzajem swoje ciała, obserwując naturalne linie i kąty. Severus widział, jak spojrzenie młodszego mężczyzny zatrzymuje się po dziwnych bliznach na jego ciele, wyraźnie ignorując czarny tatuaż na prawym ramieniu. Nigdy nie wstydził się swojego ciała, ale zaczął się nagle zastanawiać co takiego Peverell w nim widzi, gdy tak patrzył.

Severus potrząsnął głową, używając tej odrobiny bezróżdżkowej magii, jakiej on był w stanie użyć i przywołał pojemnik z lubrykantem z pobliskiej szafki. Zebrał pokaźną ilość na palce, pocierając aby się rozgrzało zanim powoli zaczął masować wokół wejścia mężczyzny.

Peverell zadrżał lekko kiedy Severus włożył palec, obracając nim powoli i nieco zginając. Boże, był ciasny. Mistrz Eliksirów szukał palcem, kręcąc nim, rozciągając, aż w końcu znalazł prostatę. Młodszy mężczyzna sapnął, wyginając plecy w łuk, przykładając pięść do ust, starając się powstrzymać jęki, które opuszczały jego usta.

Severusa ogarnęło uczucie dumy, chociaż puścił erekcję partnera z obskurnym mlaskiem, odsuwając od niego swoje usta. Sięgnął do góry i złapał za zaciśniętą pięść, odciągając ją od tych różowych, kuszących ust.

– Nie bądź taki, nie ukrywaj tych cudnych dźwięków. – Wyszeptał mu do ucha.

Peverell zadrżał na te słowa, ustami szukając Severusa, gdy ten włożył kolejny palec. Sięgnął w dół, chwytając własną erekcję Snape'a i silnie ją ścisnął, głaszcząc ją w górę i w dół wzdłuż jej długości.

Starszy czarodziej jęknął, całując kochanka mocniej z wdzięczności, używając palców, aby go jeszcze bardziej rozciągnąć. Dodał więcej lubrykantu zanim wsunął trzeci palec, używając ich aby powoli pieprzyć mężczyznę, uzyskując jeszcze więcej cudownych jęków. Nawet udało mu się uderzyć w prostatę kilka razy.

– Ugh, boże! Proszę- już! – Jęknął niespójnie w swoim pragnieniu, by Severus w końcu w niego wszedł.

Ślizgon uśmiechnął się pod nosem, pokrywając swoje przyrodzenie lubrykantem zanim ustawił się przy wejściu Peverella. Kochanek zdawał się wstrzymać oddech, gdy w niego wchodził. Severus jęknął na ciasnotę i ciepło młodszego mężczyzny. Minął nieco ponad rok od kiedy Mistrz Eliksirów z kimś spał, i niech go diabli wezmą jeśli nie było to przyjemne.

Peverell zajęczał głośno, wyginając się aż ich klatki piersiowe się spotkały, oboje byli już pokryci cienką warstwą potu.

– Jesteś taki-kurwa! – Wysapał Severus, wychodząc i szybkim pchnięciem wchodząc ponownie, mocniej niż wcześniej.

Mężczyzna pod nim sapnął i złapał go za ramię, wbijając paznokcie, prawdopodobnie zostawiając ślady. Severus w odpowiedzi złapał go za biodra, przyciągając mężczyznę, by jeszcze głębiej w niego pchnąć. Jęknął głośno, gdy znowu wyciągnął i pchnął w szybkim tempie, dźwięk uderzającej o siebie skóry odbijał się po pomieszczeniu. Miał nadzieję, ze ściany były wystarczająco grube, aby nie przepuścić dźwięku, bo jakoś nie pomyślał o rzuceniu wyciszającego zaklęcia.

A kiedy Peverell był tak nieskrępowany w wyrażaniu na głos swojej przyjemności, łatwym było dla Severusa znalezienie prostaty i uderzanie w nią ciągle i ciągle, z każdym kolejnym pchnięciem. Te silne znęcanie się nad prostatą pozostawiło mężczyznę w rozsypce, łapiąc ostro Severusa bądź prześcieradła, tak naprawdę wszystko co miał w zasięgu rąk.

A ślizgon, budując stałe, mocne, szybkie tempo, zaczął skubać i ssać obojczyk kochanka, zostawiając małe, ale łatwe do zakrycia ślady. Było coś niewytłumaczalnie przyjemnego w myśli, że Hadrian Peverell pokryty jest śladami pozostawionymi przez niego. To znak, że Severus tu był.

Po wyjątkowo głębokim pchnięciu, Peverell doszedł, krzycząc swoją przyjemność we francuskim nonsensie, zaciskając się na Severusie jeszcze bardziej. Dwa uderzenia więcej doprowadziły Mistrza Eliksirów na krawędź, kiedy doszedł.

Severus próbował brać głębokie wdechy starając się opanować swój oddech i obserwował leżącego pod nim mężczyznę, którego właśnie porządnie wyruchał. Jego włosy rozrzucone były po poduszce w całkowitym nieładzie, kosmyki przylegały do spoconego czoła, twarz miał zaczerwienioną głębokim szkarłatem, a jego oddech był płytki i nierówny. Przepiękny.

A potem otworzył oczy i spojrzał prosto na Severusa. Chociaż nie dało się odczytać emocji w nich zawartych, widok tych zapierających dech w piersi, nieco oszołomionych szmaragdowo-zielonych oczu, patrzących na niego nie równał się z niczym, co do tej pory doświadczył. Ponownie, jego serce zabiło nieco szybciej.

– Myślę, że zaraz zasnę. – Wyszeptał Peverell, już zamykając oczy.

Severus wyszedł z mężczyzny, zarabiając ostatni zmęczony jęk i przetoczył się na wolną część łóżka.

– Śpij. – Odpowiedział. – Nie mam nic przeciwko jeśli przenocujesz.

Co normalnie było kłamstwem. Severus nigdy tak naprawdę nie lubił dzielić łóżka z ludźmi, bez względu czy znał ich dobrze, czy nie. Ale z Peverellem było inaczej. Naprawdę nie miał nic przeciwko by mężczyzna został na noc, a w sumie... prawie tego chciał.

Młodszy mężczyzna uśmiechnął się, wyraźnie zadowolony ich działaniami.

- Bonne nuit.

Poślizg językowy rozbawił Severusa, kiedy przesunął się by upewnić, że oboje są przykryci prześcieradłami. Chociaż mogło im być w tej chwili ciepło, to jak tylko wyjdzie z nich ta seksualna energia, temperatura zacznie się obniżać.

Sięgnął, chwytając różdżkę ze stolika, nie do końca pewny jak się tam znalazła. Rzucił proste nox, wyłączając wszystkie światła. Dziwnie było zasypiać przy dźwięku oddechu, ale jednocześnie całkiem przyjemne.

╠╣

Severus obudził się następnego poranka, czując ruch materaca. Od zawsze miał lekki sen i budził się przy najmniejszych zakłóceniach wokół niego. Przyzwyczajenia z wojny, jak podejrzewał. Wszystko, by przeżyć. Nie otworzył oczu, tylko sięgnął zmysłami, by odkryć co go obudziło. Jego myśli były zaskakująco lekkie, a ciało wypoczęte, w sposób, którego Severus nigdy nie doświadczył.

– Och, wybacz, obudziłem cię? – Znajomy głos Peverella.

Ach tak, racja. Spał z nim po kolacji. Hadrian Peverell, jeden z najbardziej spektakularnych Mistrzów Eliksirów w Europie. Z którym się przespał. Nawet nie brzmiało to prawdziwie. Więc otworzył oczy, a intensywna zieleń patrzyła na niego z przeprosinami.

– Chciałem dać ci jeszcze pospać, ale mam spotkanie z dostawcami, na które nie mogę się spóźnić. – Wyjaśnił Peverell, zaczynając zapinać koszulę.

Severus jęknął, podnosząc się, aż leżał oparty o wezgłowie. No tak, Hadrian Peverell był właścicielem niezwykle dobrze prosperującej sieci aptek, która rozciągała się od Portugalii do Polski. Chociaż nie dotarła jeszcze do Anglii.

– Nie jesteś rannym ptaszkiem? – Dokuczał Peverell, uśmiechając się do niego, jakby sam się prosił o powtórkę ubiegłej nocy.

Severus zanucił, głos miał ciężki i ochrypły od snu.

– Nie przed kawą.

– Cóż, zobaczmy czy mogę temu zaradzić, zanim wyjdę, hmm? – Powiedział, machając różdżką, przygotowując kawę.

Niemal szkoda było widzieć jak ślady, które Severus zostawił ostatniej nocy znikają, zakryte przez koszulę, ale przynajmniej młodszy czarodziej się ich nie pozbywał. Chociaż istniała szansa, że nawet nie wiedział, że tam są, skoro nigdzie nie było lustra, by móc się przejrzeć.

Kiedy Peverell się ubrał, opuścił pokój, ale po krótkiej chwili powrócił z kubkiem kawy. Severus przyjął go z wdzięcznością, niemal speszony tym miłym gestem. Nie był zbytnio przyzwyczajony do spędzania z kimś całej nocy, a co dopiero do otrzymania z rana kubka kawy.

– Dodajesz cukier albo mleko? – Zapytał Peverell, gdy naczynie bezpiecznie opuściło jego ręce.

Severus pokręcił głową.

– Nie, wolę czarną.

Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem.

– Tak myślałem.

Severus może by się oburzył, gdyby był nieco bardziej przytomny, może nawet zaszydził za ten tupet, ale zamiast tego upił jeszcze jeden łyk, zanim wystygnie mu kawa.

– Dziękuję. – Powiedział cicho, tak że niemal sam nie usłyszał swoich słów. Nie wiedział nawet, czy dziękuje za kawę czy za poprzedni wieczór. A może jedno i drugie. Peverell spłonił się intensywną czerwienią na te słowa, a jego widok przypominał, jak młodszy czarodziej wyglądał leżąc pod Severusem podczas szczytowania ubiegłej nocy.

Młody Mistrz Eliksirów pokiwał głową w odpowiedzi, rzucając trzy oddzielne zaklęcia odświeżające i czyszczące, aby ukryć ostatnie aktywności. Udało mu się tylko częściowo.

– Mo-mogę do ciebie wysłać sowę z moimi eksperymentami na wywarze tojadowym? – Zapytał Peverell, kiedy w końcu wyglądał jakby chciał wyjść. Pytanie zaskoczyło Severusa i przypomniało mu dlaczego normalnie nie sypiał z nikim z tej samej branży. Przygody ma jedną noc powinny pozostać w sferze znajomości tylko na jedną noc. A jednak, warzycielska część Severusa nie potrafiła zignorować szansy na intelektualną komunikację z Hadrianem Peverellem.

Więc, pokiwał w zgodzie głową.

– Tak proszę, jestem bardzo ciekaw czy zadziałają.

Jego odpowiedź wywołała szeroki uśmiech na pięknej twarzy mężczyzny.

– Poszukam cię na przyszłych konferencjach eliksirów. Pa!

Severus nie odwzajemnił pożegnania, ale utrzymał kontakt wzrokowy, gdy młodszy czarodziej aportował się. Nadal nie wiedział czy przespanie się z nim było dobrym pomysłem, czy nie. Severus jednak nie był znany z podejmowania mądrych decyzji.

╠╣

Korespondencja stała się bardzo szybko ulubionym momentem w tygodniu Severusa. Chociaż przychodzące listy nie były systematyczne, to przychodziły przynajmniej co dziesięć dni, a każdy zawierał więcej niż jeden pergamin, sprawiając, że koperty zawsze wyglądały jak naładowane. Ciężko było ukryć jak zadowolony się stawał, gdy przychodziły.

No i w końcu Minerva skomentowała jego nagły przypływ listów, jednak porzuciła temat, gdy wytłumaczył, że to jedynie inny Mistrz Eliksirów pisze do niego po porady. Pomona natomiast była cięższym przeciwnikiem. Dokuczała mu za każdym razem, gdy znajoma sowa lądowała podczas posiłku przy jego talerzu.

Oszałamiające było jak szybko Peverell -Hadrian, jak mu kazano mówić- dokonywał nowych odkryć. Dwa miesiące minęły i już chciał zacząć testować swój ulepszony wywar tojadowy na chętnych wilkołakach. Wysłał Severusowi pełny przepis - głupio mu ufając - i zapytał czy może go wypróbować i sprawdzić czy nie znajdzie innych problemów, na które trzeba będzie wymyślić rozwiązania.

Chociaż nie było żadnych problemów, o których Severus wspominał w swoich własnych badaniach, które przykuły uwagę młodszego mistrza, to zaproponował kilka ulepszeń, które łatwo zostały wdrożone w przepis i raz jeszcze przedyskutowane, by upewnić się o bezbłędności.

Wiele ich listów było przyjemnie wymienianych w luźnym tonie, nie mając nic wspólnego ze sztywnymi akademickimi pracami i sprawiało to Severusowi wielką przyjemność, mieszając tupet i humor z inteligentnymi odpowiedziami, przypominając, co za osoba znajduje się po drugiej stronie sowy. Hadrian Peverell.

Był dość wylewny ze skargami na ludzi, z którymi negocjował, z różnymi rządami, z którymi musiał rozmawiać, aby uzyskać pozwolenie na sprzedaż w ich krajach. Severus nawet odkrył powód, dla którego ten nigdy nie dotarł do Wielkiej Brytanii. Najwyraźniej cła na importowane składniki eliksirów były tak astronomiczne, że nie było możliwości sprzedawania takich produktów z zyskiem.

Miało to duży sens, ponieważ Severus kupował bardzo niewiele składników eliksirów, które nie pochodziły z lokalnych źródeł. Chociaż Severus nie przepadał za polityką czy ekonomią, uważał, że to, o czym mówi drugi mężczyzna, jest niezwykle interesujące.

W swoich odpowiedziach sam bardzo często narzekał na debilstwo uczonych dzieci. Hadrian zdawał się zdezorientowany jego niechęcią i zaproponował mu pracę w swoich aptekach, jeżeli kiedykolwiek by jej chciał. Niestety, Severus nie był zbyt wolny w wyborze drogi swojego życia, tak jak młodszy mężczyzna, i był uziemiony w Hogwarcie.

Mistrz Eliksirów spojrzał od swojego śniadania w górę, kiedy to sowy zaczęły wlatywać do pomieszczenia z pocztą. Zauważył znajomą śnieżną sowę w dokładnie tym samym momencie co Pomona, która zachichotała obok niego z podekscytowania niczym nastolatka. Jednak sowa - Hedwiga, jak kiedyś wspomniał Hadrian - nie trzymała zwykłego listu, ale zwinięte wydanie Revue de Potions, czołowego francuskiego magazynu eliksirów.

Zabrał czasopismo od sowy, pozwalając jej wydziobać co zechciała z jego talerza, kiedy zajął się gazetą, zastanawiając się, dlaczego Hadrian postanowił mu ją wysłać. Na okładce znajdowało się zdjęcie nieznajomego czarodzieja, warzącego zieloną miksturę. Wszystkie tytuły wyróżnionych artykułów były po francusku, więc poza zasięgiem jego rozumienia.

Naprawdę powinien nauczyć się tego języka, jeśli chciał dalej rozmawiać z francuskim czarodziejem.

Kartkując, zauważył kawałek pergaminu, wysuniętego nieco ze stron. Przewrócił do tego miejsca i zamarł, zaskoczony i nieco przerażony, widokiem swojego zdjęcia zaraz obok tego Hardriana. Wybrali jedno z tych, do których go zmuszono na dorocznym MKE trzy lata temu w Ameryce i wyglądał tak samo zgorzkniale, jak pamiętał, że był w tamtym czasie. W sumie to czuł tę samą gorycz zanim zaczął wymieniać listy z Hadrianem.

Poczuł furię rosnącą mu w piersi na czelność gazety, by wydrukować jego zdjęcie bez zgody. Zacisnął pięść, niszcząc lewą stronę magazynu. Drugą ręką podniósł list, który napisał mu Hadrian, starając się opanować gniew, aby tego też nie zniszczyć. W końcu, mężczyzna musiał się wytłumaczyć. Jego zdjęcie wyglądało na zrobione niedawno, jakby specjalnie na potrzeby artykułu.

Drogi Severusie,

Najpierw, chciałbym przeprosić za wykorzystanie twojego zdjęcia w tym artykule. Chociaż nie dałem im pozwolenia na użycie twojego wizerunku, nie wiedziałem, że posiadają twoje zdjęcie w archiwum, ale powinienem ostrzec cię przed wydaniem gazety bądź powiedzieć redaktorom, aby się z tobą skontaktowali. Nie wiedziałem nawet, że chcieli twoje zdjęcie. Raz jeszcze, przepraszam za to niedopatrzenie

W omawianym artykule opisano nasz nowy Eliksir Tojadowy, w którym szczegółowo wspominałem o twoim ogromnym wkładzie w proces tworzenia. Eliksir uzyskał pozwolenie i został dopuszczony do użytku we Francji, Hiszpanii i Belgii, co jest dopiero początkiem. MKE zaczęło swoje własne testy na eliksirze i kiedy w końcu go zatwierdzą, będzie o wiele łatwiej zdobyć zgody innych krajów.

Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, że wpisałem cię jako współtwórcę wszystkich wniosków, które wypełniłem jak również patentu, który sporządziłem i uzyskałem zatwierdzenie nawet nie dwa dni temu. Honoraria za eliksir zostały ustalone na 3 knuty dla Damoklesa Belby, 5 knutów dla ciebie i 5 knutów dla mnie. Gringott zajmie się dystrybucją, więc zwyczajnie zobaczysz pieniądze zdeponowane na twoim koncie dwa razy w miesiącu.

Wieści o nowym eliksirze zapewne dość szybko dotrą do Wielkiej Brytanii. Mam nadzieję, że nie sprawi ci to kłopotów.

Jeszcze jedna sprawa, za dwa tygodnie będę odwiedzać Anglię na spotkaniach z dostawcami i innymi ludźmi. Może, jeśli byłbyś wolny, moglibyśmy się spotkać na kolacji? Spędzę tydzień w Londynie, a potem pół w Edynburgu. Oczywiście, tylko jeśli nie zakłóci to twojego harmonogramu w Hogwarcie.

Pozdrawiam serdecznie,

Hadrian Peverell

Severus siedział oszołomiony. Może i oczekiwał, że zostanie wspomniany jako pomoc w opracowaniu pewnych części przepisu, ale nie mógł uwierzyć. że mężczyzna mianował go współtwórcą. Z równymi udziałami co Hadrian! Belby oczywiście dostał swoją część za opracowanie oryginalnego Eliksiru Tojadowego. Jeśli mężczyzna chciał więcej, to mógł odpisać im na chociaż jeden z licznych listów, które Hadrian i Severus wysyłali mu na przestrzeni miesięcy.

Oblizał wargi na propozycję kolacji. Zastanawiał się czy za zaproszeniem kryje się jakiś inny motyw, szczególnie patrząc na przebieg ostatniej kolacji. A potem zastanawiał się czy tego chce czy nie. Bo w końcu, dodawanie seksu do tego rodzaju biznesowych związków było krzywym interesem. A jednak nie mógł tamtego razu żałować, bo wciąż pamiętał twarz i ciało Hadriana oraz dźwięki, które wydawał i-

Myśli na pewno nie na Wielką Salę.

Severus spróbował na próżno wyprostować magazyn, w miejscach gdzie praktycznie go zniszczył. Postukał palcem w stronę tytułową, już zastanawiając się nad odpowiedzią.

– Nie minęło dużo czasu od ostatniego listu. – Uśmiechnęła się Pomona, wyciągając rękę, by pogłaskać śnieżną sowę. – Chyba cztery dni.

Severus bardzo się starał utrzymać irytację z dala od swojej twarzy.

- W rzeczy samej.

– Oooo... – Zawołała, łapiąc magazyn zanim zdążył go schować. – Co to?

Ze swoich szkolnych dni wiedział, że jeśli wyrwie jej go z rąk i zrobi scenę, to tylko podsyci płomień jej ciekawości. Nadal nie potrafił uwierzyć, że musiał poddawać się takiemu upokorzeniu jako profesor. Czy ta kobieta nie może w końcu dorosnąć?!

– Po francusku. – Zauważyła, unosząc jedną grubą brew. – Jak erotycznie.

Nie bardzo, pomyślał Severus, Francja była tylko kawałek wody stąd i wystarczył jeden świstoklik, by się tam dostać.

Przynajmniej kobieta miała pewne pojęcie o prywatności i nie przerzuciła żadnej strony, ani nie przeczytała listu, który napisał mu Hadrian. Chociaż ta uprzejmość nie do końca obejmowała pytania.

– Dlaczego twój kochanek wysyła ci francuskie czasopisma, hmm? – Zapytała.

Warga Severusa drgnęła w kierunku szyderstwa.

- On nie jest moim-

Jego zaprzeczenia nie przekonały kobiety. Im więcej próbował zaprzeczać, tym mocniej myślała, że ma coś do ukrycia. Gdyby tylko Pomona była mniej publiczna z własnym życiem prywatnym i przestała oczekiwać, że inni też będą.

– To magazyn eliksirów. – Wyjaśnił cierpko Severus. – Chciał żebym przeczytał jeden z jego artykułów.

To powinno być oczywiste ze zdjęcia bulgoczącego kociołka na okładce.

– Nie wiedziałam, że znasz francuski. – Niech Merlin przeklnie tę kobietę!

– Uczę się. – Wymamrotał.

– Ojej... – spojrzała rozmarzona. – Musisz być zakochany! Uczyć się francuskiego! Jak romantycznie.

Severus poczuł pulsującą żyłę na czole. Wstał nagle, jego cierpliwość wisiała na ostatnim włosku i opuścił stół prezydialny. Nie wiedział dlaczego Pomona tak lubiła nieustannie go drażnić, ale wiedział, że pewnego dnia - pewnego dnia wkrótce - będzie mieć dość i przeklnie kobietę w kosmos. Profesor zielarstwa grała w bardzo niebezpieczną grę.

Poczekał dzień, zanim odpowiedział na list, nie chcąc wyglądać na zbyt chętnego. Napisał, że jeśli tylko ustalą datę, to zwyczajnie nie przydzieli żadnego szlabanu w ten wieczór i będzie wtedy wolny na kolację.

Listy Hadriana zaczęły pojawiać się częściej - ku piekielnej uciesze Pomony - poprzedzając na dwa tygodnie jego przybycie do Anglii. Na bieżąco informował Severusa o postępach w uzyskiwaniu zatwierdzeń dystrybucji nowego eliksiru w różnych krajach, w których nigdy nie był i prawdopodobnie nigdy nie będzie. Severus nie widział jeszcze swojej skrytki u Gringotta i nie wiedział czego może oczekiwać. Tylko kilka stworzonych przez niego eliksirów wyszły poza Brytanię, głównie tego z powodu, że nigdy nie próbował uzyskiwać zgód.

Wystarczyły trzy dni po wysłaniu przez Hadriana magazynu, aby wieści dotarły do Brytanii i raczej duży artykuł został opublikowany w Proroku. Nie na pierwszej stronie ani nic takiego, ale to nadal było dość duże osiągnięcie. Severus wysłał Hadrianowi kopię w podzięce, że to samo zrobił z francuską wersją.

Albus klepał go po ramieniu, gdy przeczytał artykuł, wyrażając swoją dumę, a Minerva, chociaż zaskoczona, również mu pogratulowała. Nie pofatygował się aby im powiedzieć, że praktycznie w ogóle nie pracował nad eliksirem. Pomona wydawała się równie rozczarowana, że rzeczywiście była to korespondencja dotycząca eliksirów, jak również raczej podekscytowana myślą, że Severus rozmawiał z młodym, przystojnym i obrzydliwie bogatym czarodziejem. Nie wspominając, że francuzem.

Jedyną zaskakującą reakcją był Filius, który lamentował nad tym, jak Severus marnuje swoje umiejętności w Hogwarcie, że jest jeszcze młody i powinien wyruszyć w podróż badawczą, zanim zajmie się nauczaniem. Był najmłodszym nauczycielem w Hogwarcie, miał zaledwie 26 lat i zajął tę posadę praktycznie zaraz po ukończeniu szkoły.

Ten komentarz sprawił, że Severus poczuł niemal niepokój, przypominając sobie o ofercie jaką złożył mu Hadrian w sprawie pracy w aptekach. Pokręcił głową. Nie, uczył w ramach przysługi dla Albusa.

╠╣

Był bardzo zimny piątkowy wieczór, kiedy Severus aportował się do Londynu na spotkanie z Hadrianem. Zgodzili się na raczej małą czarodziejską restaurację, którą odwiedził kilka razy w swoim życiu. Na specjalne okazje.

Hadrian już był, siedząc przy zarezerwowanym stole. Placówka była dość znana ze swoich barier prywatności, które oddzielały każdy stolik. Miejsce mieli przy oknie, chociaż widok nie był taki sam co w Paryżu, tutaj przedstawiał podległą aleję.

– Hadrian wykrzyknął, gdy go zobaczył i wstał ruszając, aby go uścisnąć. Severus zastanowił się czy powinien przygotować się na pocałunek, tak jak to robią francuzi. Niestety, Hadrian zdawał się wyczuć, że dotyk sprawiał mu dyskomfort i gestem zaprosił go na wolne miejsce.

– Hadrian. – Odwzajemnił powitanie. – Miło znów cię widzieć po tych kilku miesiącach wymiany listów.

Hadrian uśmiechnął się do niego dość szelmowsko.

- W rzeczy samej. Rany, tylko kilka miesięcy? Wydaje się że dłużej!

Severus poczuł jak się rozluźnia, mały uśmiech pojawił się na jego ustach. Naprawdę wydawało się więcej niż kilka miesięcy. Martwił się, wyraźnie na próżno, że rozmowa będzie trudna i niezręczna po tak długiej komunikacji przez listy, ale Hadrian miał naturalny talent do prowadzenia rozmowy.

W jakiś sposób, Severus znalazł się na pozycji, gdzie narzekał na Pomonę, ku rozbawieniu młodszego mężczyzny. Mimo to, drugi mężczyzna zarumienił się, kiedy Severus wyjaśnił dokładnie, co czarownica o nim myśli, przeczesując ręką włosy. Było to dziwnie ujmujące.

– Byłeś w Edynburgu? – Zapytał Hadrian, kiedy zaczęli rozmawiać o jego planach podróży po Wielkiej Brytanii.

Severus pokiwał głową.

– Jest znacznie bliżej Hogwartu, więc ciało pedagogiczne urządza tam sobie celebracje na koniec każdego roku szkolnego.

– I rozumiem, że wszyscy się upijają. – Zaśmiał się Hadrian.

– Może. – Severus wzruszył ramionami, rzucając uśmieszek na młodszego czarodzieja.

– Będziesz musiał mi pokazać jakieś dobre miejsca do picia. – Zasugerował i Severus poczuł dziwne ciepło w piersi na myśl, że Hadrian chciałby go zobaczyć raz jeszcze tak szybko.

Spróbował ukryć swoje ciepłe uczucia pewnym skinieniem głowy.

- Oczywiście. Zrobię listę najlepszych pijalni.

– Ale jak na razie... – Zastanawiał się na głos francuz, jego uśmiech niemal psotny, gdy patrzył na Severusa. – Znasz jakieś dobre miejsca w Londynie?

– Kilka. – Przyznał.

Ostatecznie to Hadrian zapłacił za posiłek, nie pozwalając Severusowi podzielić rachunku. Ślizgon mógłby protestować bardziej, gdyby drugi mężczyzna z tym swoim uśmieszkiem nie zasugerował, że może postawić mu kilka drinków.

Potem poszli się upić.

Pijany Hadrian Peverell był taki sam co trzeźwy, czarujący i szczęśliwy. Jedyną różnicą, którą zauważył Severus, była dziwna potrzeba dotyku. Były to głównie niewinne dotknięcia, otarcie o dłoń lub ramię, gdy razem nachylali się nad broszurami.

Być może inną różnicą były rodzaje rozmów jakie prowadzili. Były zaskakująco głębsze niż ich trzeźwe rozmowy. Hadrian uraczył Severusa szczegółami swojego dzieciństwa. Rodzice genialnego czarodzieja zmarli, gdy ten był niemowlęciem i został wysłany, aby mieszkać ze znęcającymi się nad nim mugolskimi krewnymi w Anglii, aż skończył siedem lat. Wychodziło na to, że francuski czarodziej natknął się na niego, gdy był karany za przypadkową magię i zabrał go do siebie do Francji, gdzie zaczął go wychowywać i pomógł zdobyć dziedzictwo Peverell.

Co dziwniejsze, jego historia spowodowała, że Severus opowiedział swoją. Opowiedział Hadrianowi o swoim pijanym ojcu i słabej matce. Drugi mężczyzna rozumiał go jak nikt inny. Przeszli przez podobne sytuacje w dzieciństwie. Wysyłało to przyjemne mrowienie wzdłuż jego klatki piersiowej.

Przy następnym nieszkodliwym dotknięciu Severus nie mógł już tego więcej znieść. Złapał Hadriana za rękę, wciągając go w przeszywający pocałunek. Poczuł jak ten mruga z zaskoczenia, zanim zamknął oczy i oddał pocałunek.

Severus przycisnął Hadriana do baru, przeszukując jego usta swoim językiem. Nie wiedział czego szukał, ale znalazł to, gdy młodszy czarodziej jęknął przy nim i otarł się o jego nogę. Przycisnął się jeszcze mocniej, przesuwając nogę by stworzyć więcej tarcia między ich ciałami.

Severus wyczuwał lekki posmak alkoholu w ustach Hadriana, prawdopodobnie sam podobnie smakował, ale mógł również wyczuć ostrą słodycz, która należeć mogła jedynie do Hadriana. Niemal cynamonowa słodycz. Rozkosz.

– Ekhem. – Kaszlnął ktoś za nimi.

Przestali robić to co robili i odsunęli się od siebie tylko na tyle, by spojrzeć na barmana. Hadrian spłonił się pięknie, gdy zorientował się, że cały bar się na nich gapi. Ogólnie, to barman był całkiem uprzejmy, gdy wyrzucał ich z baru.

Stali przez chwilę na dworze, zanim Severus wybuchnął śmiechem. Hadrian spojrzał na niego szerokimi oczami, zanim dołączył.

- Chcesz-

- Oczywiście.

I w taki sposób, Hadrian aportował ich do swojego hotelowego pokoju. Był raczej ekstrawagancki jak na standardy ślizgona, ale nie zważał na to, postanawiając wznowić ich namiętny pocałunek.

Całowali się przez bardzo długi moment, w jakiś sposób pojawiając się na kanapie i zwyczajnie się obmacując. Było to nieco dziwne doświadczenie dla Severusa, bo nigdy nie był zbyt chętny do całowania, uważając ten rodzaj pieszczoty za zbyt intymny podczas jednonocnych przygód. Ale jakoś nie czuł, by to była przygoda na jedną noc. Nie za bardzo wiedział co to jest. Błąd, całkiem możliwe.

Ale nie wydawało się błędem. Było wspaniałe.

Dłoń Hadriana zeszła niżej, do jego koszuli, wyciągając ją ze spodni i odpinając pasek. Severus zaczął odwzorowywać czynności drugiego czarodzieja, jednak ten przerwał pocałunek i posłał mu spojrzenie, które wysłało dreszcze po całym ciele.

– Pozwól mi odwzajemnić przysługę z ostatniego razu. – Wyszeptał głębokim głosem. Wyglądał wspaniale, ze świecącymi oczami i nieco opuchniętymi ustami.

Zaczął się ześlizgiwać z kolan Severusa, opuszczając się do końca na podłogę. Ponownie spojrzał ślizgonowi w oczy, utrzymując kontakt wzrokowy, gdy wyciągał jego członek ze spodni. Przesunął językiem wzdłuż długości, od podstawy do samego czubka, zanim się zatrzymał. Uśmiechnął się i Severus nie wiedział czy kiedykolwiek wcześniej widział bardziej lubieżny obraz.

A następnie wziął do ust sam czubek, używając języka do zbadania każdego miejsca. Severus zadrżał, całe jego ciało drgało od wrażeń, jakie wywoływał młodszy czarodziej. Hadrian zassał lekko, tylko czubek i Severus jęknął, dźwięk dochodził głęboko z jego klatki piersiowej.

Klęczący czarodziej spojrzał do góry na ten dźwięk, lekko się rumieniąc jak gdyby został złapany na robieniu czegoś nieprzyzwoitego. Zieleń jego oczu wcale nie pomogła przy zwalczeniu jego silnego podniecenia. Tracąc zainteresowanie samą główką, Hadrian zaczął przesuwać się w dół długości, nie biorąc więcej do gardła, jak Severus oczekiwał, ale ssąc z boków.

Dotarłszy do podstawy, odsunął się całkowicie. Skierował swoje grzeszne usta do jednego z jąder, podnosząc rękę by pieścić drugie. Severus nie do końca wiedział co myśleć o tym występie. Niemal mógł nazwać to drażnieniem. Z pewnością nigdy nie był odbiorcą tak odkrywczego fellatio. Prawie mógł przypisać to osobowości Hadriana. To było tak, jakby młodszy czarodziej chciał dowiedzieć się o nim wszystkiego, od jego dzieciństwa do kariery, a nawet jak się wydawało do jego członka.

Severus oglądał z podziwem jak to eteryczne stworzenie przed nim, odsuwa się i zwyczajnie wpatruje się w cieknący organ. Miał zaczerwienioną twarz i gdyby tylko Severus był wstydliwym człowiekiem, ten moment z pewnością byłby przerażający dla jego emocji.

Hadrian powrócił z ustami do główki, otwierając je i pochłaniając co tylko mógł. Przełknął perliste krople, które zdążyły wyciec i przesunął się, by pochłonąć jeszcze więcej.

– Oh-Kurwa, jak dobrze. – Wyjęczał głośno Severus, na uczucie ciepła, które nagle było wszędzie wokół niego, na wilgotność ust Hadriana.

Młodszy mężczyzna przełknął i ta czynność spowodowała kolejną rundę cielesnych dreszczy. Severus sięgnął prawą ręką w dół, wplatając palce w cudowne loki. Hadrian zajęczał na pociągnięcie i Severus nie mógł się powstrzymać, gdy głęboko pchnął w chętne usta.

Francuz lekko się zadławił, ale szybko wrócił do swoich starań, używając policzków i języka, by sprawić Severusowi przyjemność, jakiej ten nie doświadczył od tak wielu lat. Niewielu chciało obciągnąć tłustemu ślizgonowi, bądź oślizgłemu Śmierciożercy. A jednak, Hadrian klęczał przed nim i używał ust, jakby próbował czcić ciało pod nim.

Pchnął raz jeszcze, dziko, tracąc kontrolę i ciągnąc mężczyznę w dół by ten spotkał się z każdym pchnięciem. Uderzył tył jego gardła. Hadrian jęknął, a Severus mógł poczuć narastającą przyjemność, ucisk w jego-

– Och-ja-zaraz...! – Próbował ostrzec, ale nie do końca z sukcesem. – Kurwa!

Severus doszedł ustach Hadriana, aż nasienie wyciekło z kącika jego ust. Dyszał ciężko, dochodząc do siebie po tym co mu zrobił Hadrian. Mężczyzna też zdawał się potrzebować powietrza. Otarł podbródek, patrząc na biel, która przeniosła się na jego rękę.

Uśmiechnął się do Severusa, wyraźnie z siebie zadowolony. Starszy Mistrz prychnął, pociągając partnera do góry za koszulkę - Boże, nadal byli w pełni odziani - prosto w namiętny pocałunek. Jego usta zaczęły się przyzwyczajać do tekstury tych Hadriana.

Zaczął rozpinać jego pasek, chcąc oddać choć część przyjemności, którą uraczył go mężczyzna. Jednak ten położył zatrzymującą rękę na jego i odsunął się od pocałunku, rumieniąc, nie mogąc spotkać oczu Severusa.

– Nie musisz- ja już... – Schylił głowę, ukrywając się przed wzrokiem Severusa. Ten, spojrzał w dół, zauważając wilgotną plamę na jego spodniach. Czy on- Od ssania Severusa?

Nie mógł powstrzymać zaskoczenia; Hadrian nawet się nie dotknął podczas zaspokajania Severusa. Tylko od... Zaśmiał się z podziwu, co było naprawdę głupią reakcją, sprawiając, że Hadrian drgnął i opuścił ze wstydu ramiona.

Severus mocno go złapał za ramiona, zmuszając czarodzieja do spojrzenia na niego.

– Hadrian, jesteś kurewsko wspaniały.

Mężczyzna patrzył na niego wielkimi oczami, rumieniec powracał na jego policzki. Merlinie, co w ogóle mówił Severus.

– Dużo przeklinasz, wiesz? – Zapytał Hadrian, nadal pozornie oszołomiony wcześniejszą wypowiedzią Severusa.

Parsknął.

– Głównie podczas seksu. A teraz... skoro spuściłeś się na siebie w taki sposób, może zachcesz wziąć prysznic?

Hardian zaczerwienił się brutalnie raz jeszcze, a Severus nie sądził by kiedykolwiek miał dość tego odcienia czerwieni na tych właśnie policzkach.

– Nie musisz mówić w ten sposób! Nie spuściłem się!

Severus jedynie zaśmiał się i pociągnął mężczyznę do pionu. Wyglądało na to, że tak jak reszta pokoju hotelowego, łazienka była równie luksusowa. Odkręcił ciepłą wodę, gdy się rozbierali, Severus uważnie obserwował, jak Hadrian zdejmuje każdy element odzieży.

Chociaż widział już go nago i pamiętał jakieś szczegóły z ich ostatniej wspólnej nocy, czuł jakby teraz było inaczej. Bardziej zależało mu na Hadrianie, nawet nazywał go po imieniu. Może było w tym coś więcej, czego jeszcze nie potrafił wychwycić.

Hadrian posłał mu oskarżycielskie spojrzenie, zmuszając Severusa, aby ten w końcu zaczął zdejmować ubrania. Dołączył do kochanka pod prysznicem, obserwując jak woda ciągnie się po jego ciele. Podniósł rękę i przeciągnął nią przez włosy Hadriana, patrząc prosto w zielone oczy, łącząc ich usta w kolejnym pocałunku.

Czuł powracające podniecenie Hadriana i przycisnął go do kafelkowanej ścianki, woda spływała kaskadami po nich obu. Jego własne podniecenie wróciło z zapałem Severus rozważył zwyczajną masturbację, szczególnie po oszałamiającym orgazmie, jakiego udzielił mu Hadrian, ale minęło ponad trzy miesiące odkąd był ostatni raz w Hadrianie i desperacko chciał być ponownie.

Sięgnął po jedną z butelek stojących na ziemi, wyciskając trochę na palce, aby użyć zamiast lubrykantu. Hadrian obserwował go, gdy sięgnął w dół to jego tyłka, opierając się o ścianę, kiedy Severus włożył palec. Francuz sapnął na chłód, zaciskając się wokół jego palca.

Morgano, ależ był ciasny. Severus pamiętał, że był równie ciasny ostatnim razem. Wyglądało na to, że nic się nie zmieniło przez te trzy miesiące. Zastanawiał się ulotnie, czy mężczyzna spał z kimś innym przez ten okres. Albo może zwyczajnie przejmuje kontrolę, w końcu powiedział że nie ma preferencji ostatnim razem. Severus poczuł narastającą w nim nienawiść do tej idei i próbował szybko odrzucić to uczucie. Nie miał żadnego słowa w tym z kim sypiał Hadrian. Oni byli- byli tylko przyjaciółmi... prawda?

Potrząsnął głową, otrzepując wodę z włosów. Pochylił się, całując głęboko, spijając jęki z jego ust, przygotowując palcami jego wejście. Jeden palec, potem dwa, potem trzy. Rozłożył je szeroko, chcąc jak najbardziej rozciągnąć mężczyznę. Hadrian dyszał i jęczał, oddając żarliwie pocałunek.

Wkrótce, Severus był zadowolony z przygotowania i podciągnął jego jedną nogę do góry. Hadrian szybko zrozumiał i owinął swoje nogi wokół bioder Severusa. Podrzucił kochanka nieco do góry. aż był w odpowiednim miejscu i powoli zaczął w niego wchodzić. Oboje się napięli, Hadrian odrzucił głowę do tyłu z gardłowym jękiem, jego twarz została oblana strumieniem wody. Severus musiał się powstrzymywać, aby nie wbijać się w niego ostro, co było o wiele trudniejsze niż się spodziewał.

Sięgnął w dół po erekcję Hadriana, nie zamierzając ignorować jej przez cały wieczór, ruszając dłonią w rytm swoich pchnięć. Hadrian praktycznie zakwilił, dźwięk ten był głośny, niczym muzyka dla jego uszu. Severus mruknął w odpowiedzi, całując wyeksponowaną szyję, zostawiając te drobne siniaki, tak jak ostatnio. Hadrian zdawał się ukrywać twarz w zgięciu szyi Severusa, nadmiernie pobudzony, pozwalając rozkoszy wpłynąć do jego umysłu.

Starszy czarodziej całkowicie wyciągnął, używając drugiej ręki aby podtrzymać ciężar ciała, zanim ponownie mocno w niego wszedł. Hadrian sapnął głośno, kiedy trafił w jego prostatę, trzymając się niemal desperacko ramion Severusa.

– Severus! – Zajęczał głośno, czując jak przyjemność go zalewa.

Severus zadrżał na dźwięk własnego imienia na ustach mężczyzny.

– Hadrian.

Być może to właśnie ta wymiana imion doprowadziła go na krawędź, ale nie mógł już dłużej wytrzymać. Pchnął jeszcze parę razy zanim doszedł i wypełnił dogłębnie kochanka. Hadrian jęknął na uczucie ciepła i gdy Severus nadal mu dogadzał ręką, wkrótce sam doszedł z własnym krzykiem.

Severus opuścił go na nogi, oboje mieli nieco miękkie kolana. Woda obmywała ich, pozbywając się śladów spermy z ich ciał. Severus pochylił się i oparł głowę na ramieniu Hadriana, próbując złapać oddech, Hadrian robił to samo.

– Jesteś całkiem cudowny. – Wymamrotał cicho Hadrian.

Ciepło rozeszło się szybko po klatce Severusa na te słowa. Nie pamiętał czy kiedykolwiek nazwano go cudownym. Nigdy. Kurwa. Severus nie chciał się zakochać. Nic dobrego nigdy nie wynikało z zakochania. Tylko ból, nieszczęście i tragedia. A jednak Hadrian był taki doskonały i wspaniały i kochany.

To właśnie dlatego Severus nie wprowadzał seksu w przyjaźnie. Nie, żeby miał ich wiele. Ale zawsze relegował seks jedynie do pierwotnej aktywności, nie chcąc złapać żadnych uczuć do kogokolwiek. Nie po Lily. Może jednak to był błąd.

– Co się stało? – Zapytał Hadrian, zaniepokojony wyraz na twarzy uformował zmarszczkę, gdy spoglądał na Severusa.

Severus odsunął się kilka kroków z przerażeniem wymalowanym na twarzy, gdy patrzył na Hadriana. To było złe. To było takie złe.

- Severus, o co chodzi? Co się stało?

Wyszedł spod prysznica, łapiąc za swoją różdżkę i rzucając szybkie suszące zaklęcie. Hadrian pospiesznie zakręcił wodę, podążając za Severusem spod prysznica. Severus opuścił łazienkę, zbierając swoje ubrania i spiesząc się aby założyć coś, cokolwiek, co pozwoli mu wyjść. Hadrian szybko chwycił wiszący szlafrok, po czym wyszedł za Severusem z łazienki.

– Severus! – Złapał go za ramię.

– Nie dotykaj mnie! – Krzyknął w odpowiedzi Severus, wyrywając ramię z uścisku. Hadrian wzdrygnął się i Severus musiał przełknąć poczucie winy, jakie w nim nagle narosło na widok skrzywdzonego wyrazu twarzy Hadriana.

– Severusie, powiedz mi co zrobiłem źle! – Powiedział, stając blisko, jednak nie dotykając. – Severusie, proszę! Powiedz mi co zrobiłem źle, żebym mógł to naprawić!

Severus założył spodnie i zaczął zapinać swoje szaty, nawet nie fatygując się z koszulą.

– Proszę, Severusie, nie mogę tego naprawić, jeśli nie powiesz mi co jest nie tak! – Ale to nie było coś, co Hadrian mógłby naprawić. Był zwyczajnie zbyt doskonały, a Severus nigdy nie powinien był ośmielić się pożądać czegoś tak cennego. – Czy to- czy to przez seks? Byłem nie dobry?

Boże, był doskonały. To był problem.

- Proszę. Przepraszam. Powiedz mi, dlaczego tak szybko odchodzisz! – W oczach Hadriana pojawiły się łzy. Kurwa. Takie rzeczy zawsze powodowały ból. Severus też czuł to głęboko we własnej klatce piersiowej.

- Nie mogę cię kochać. - Severus powiedział w końcu, w drodze wyjaśnienia. Aportował się od razu, widząc jeszcze wyraz kompletnej dewastacji na pięknej twarzy Hadriana, gdy łzy zaczęły płynąć mu po policzkach.

Kurwa. Kurwa. Kurwa.

╠╣

Severus nie opuścił swoich kwater przez cały weekend. Hadrian wysłał trzy oddzielne listy, ale nie otworzył ani jednego. Zamiast tego leżał w łóżku i po prostu tarzał się w użalaniu się nad sobą. Jak mógł być tak głupi, żeby się zakochać?

Jego umysł ostrzegał go na każdym kroku, że to zła decyzja. Że Hadrian był zbyt przystojny, by odwzajemnić zainteresowanie Severusa, że nie powinni wymieniać listów. Wiedział, zanim opuścił Hogwart w piątek wieczorem, że to błąd. Głupek! Był taki głupi!

W poniedziałek rano nie poszedł do Wielkiej Sali na śniadanie, zamiast tego wezwał posiłek do swoich pokoi. Zrobił to samo na lunch i kolację, nie chcąc mieć żadnego towarzystwa. Na zajęciach był okrutny i odebrał więcej punktów w jeden dzień niź kiedykolwiek wcześniej przez cały tydzień. Nawet jego ślizgoni nie byli bezpieczni. Po prostu nie był w nastroju do zajmowania się dziećmi.

Wystarczająco ciężko było sobie radzić z samym sobą.

W środę Minerva przyszła go męczyć. Zapukała do drzwi jego pokoi. Severus rozmyślał, czy nie udać, że go nie ma, ale zmusił się aby przynajmniej zobaczyć kto to. Kiedy otworzył drzwi, został powitany dezaprobatą Minerwy.

Severus zacisnął zęby, nie będąc w nastroju, by być karconym jak jakieś dziecko.

- Co?

Zmarszczyła jeszcze bardziej brwi na jego ton, ale jej twarz złagodniała, gdy zapytała.

- Wszystko w porządku? Coś się stało?

– Nie twój interes. – Warknął Severus, przygotowując się do trzaśnięcia drzwiami, wicedyrektorka czy nie, nie miała prawa grzebać w szczegółach jego życia.

Westchnęła.

– Posłuchaj, wielu uczniów przyszło do mnie ze skargami jak dużo punktów im zabrałeś. I wszystkie te szlabany. Przynajmniej Filch jest dzięki tobie zadowolony, ale jestem pewna, że tylko on.

Severus nie odpowiedział, udając nonszalancję, jakby nie zachowywał się inaczej niż zwykle.

– Severusie... – Westchnęła z irytacją. – W ciągu ostatnich trzech dni, odebrałeś 109 punktów Gryffindorowi, 92 Hufflepuffowi, 78 od Ravenclaw, a nawet 53 od Slytherinu! Biedni puchoni mają lewie dziesięć punktów w swojej klepsydrze!

Na to, Severus czuł lekkie ukłucie poczucia winy. Nie zdawał sobie sprawy, że odebrał tak dużo punktów.

– Przydzieliłeś 17 szlabanów i miałam już czterech uczniów ze łzami w oczach! – Kontynuowała Minerva, jakby nie było tego mało. – Severusie proszę, uważam cie za przyjaciela, ale jestem również Wicedyrektorką i takie zachowanie jest zwyczajnie nieakceptowalne. Jeśli zaraz nie przestaniesz, będę zmuszona poruszyć moje obawy dotyczące twoich umiejętności pedagogicznych u Dyrektora.

Severus zacisnął szczękę, niemal dławiąc się słowami które chciał wypowiedzieć. Chciał krzyczeć, że nigdy nie chciał zostać profesorem i że nie mogło by go bardziej obchodzić jeśli go zwolnią. Ale powstrzymał się, to nie była jej wina. Nie, była całkowicie Severusa.

Wszystko, co spotkało Severusa, było konsekwencją jego błędów. Nawet samo istnienie okazało się błędem w oczach jego ojca. Jego pięść zacisnęła się wokół drzwi, gdy przypomniał sobie, jak Hadrian sympatyzował z traktowaniem jego ojca, mając podobnie znęcającego się mugolskiego wujka.

Myślenie o Hadrianie było jak leżenie na gorących węglach, ból przedzierał się przez całą jego klatkę piersiową. I czy to nie była kolejna konsekwencja jednego z jego błędów. Jak on śmiał zakochać się w takim człowieku. Był jak ślimak, który zakochał się w aniołku. To była głupota. Jasne i proste.

Minerva znów westchnęła.

- Severusie, powiedz mi, co się stało. Znam cię od jedenastego roku życia, a staliśmy się bliscy, odkąd zacząłeś uczyć. Możesz ze mną porozmawiać. Może nie będę w stanie rozwiązać Twojego problemu, ale mogę przynajmniej wysłuchać. A jeśli nie ja, to przynajmniej porozmawiaj z Pomoną. Wszyscy tęsknimy za tobą w Wielkiej Sali.

Severus odwrócił się, ignorując jej słowa. Hadrian też tak powiedział: "Powiedz mi, co jest nie tak!', 'powiedz mi, co zrobiłem źle, żebym mógł to naprawić!'. Severus zamknął drzwi, nie zadając sobie trudu, by pożegnać się z Minerwą. Oparł się o drewno, odganiając myśli o drugim mężczyźnie, o łzach spływających po jego policzkach, o jego pełnej bólu twarzy. Dlaczego nie mógł przestać o nim myśleć?!

Ledwo go znał! Spotkali się tylko dwa razy, a pierwszy raz zaledwie trzy miesiące temu! Dlaczego jego serce tak szybko przywiązało się do czegoś tak nieosiągalnego? Ale wiedział dlaczego. Ponieważ pamiętał jak Hadrian wyglądał, zanim Severus postanowił uciec.

Pamiętał słodki uśmiech, jasny rumieniec i zielone oczy pełne świecącej namiętności i przyjemności. Myśląc o tym, Severus nie był pewien, czy jego analogia do ślimaka i anioła nie była strzałem w dziesiątkę. Hadrian wydawał się nieziemski w swojej urodzie.

Hadrian wysłał więcej listów, ale je zignorował. Nie chciał wiedzieć, co myśli o nim francuski czarodziej, jego wyobrażenia były już wystarczająco mroczne. Mówili, że ignorancja była błogosławieństwem. Severus wolał żyć nie wiedząc jak bardzo musi nim teraz Hadrian gardzić.

Następnego dnia czuł się bardziej ponury niż zły, co było ulgą, ponieważ skłoniło go do odebrania mniejszej ilości punktów – zgodnie z ostrzeżeniem Minerwy. Zastanawiał się nieobecnie, gdy wracał do swoich pokoi po odrętwiałym dniu nauczania, czy może przechodził przez etapy żałoby.

Kiedy był w swoim pokoju, prawie czuł się bliski łez. Severus nigdy nie płakał. Jedyny raz, odkąd był małym dzieckiem, płakał tylko gdy dowiedział się o śmierci Lily. Przytrafiło mu się tyle gównianych rzeczy, ale tylko raz płakał. Nie będzie teraz. Nie pozwoliłby sobie.

Znowu zapukano do jego drzwi. Severus chciał to zignorować. Ale po wczorajszej wizycie Minerwy, była szansa, że powiedziała o wszystkim Dumbledore'owi i to on stał przed jego pokojami. Gdyby to znowu była Minerwa, albo jeden z innych profesorów, po prostu ich wyrzuci. Więc wstał i dotarł do drzwi. Kiedy je otworzył, zamiast profesora zastał chorowicie bladą twarz Hadriana Peverella.

Severus wzdrygnął się, nie spodziewając się właśnie tego mężczyzny. Jakim cudem dostał się do Hogwartu?

– Severusie-

Zatrzasnął drzwi, ale Hadrian był szybki i wyciągnął rękę. Jego palce zazgrzytały między drzwiami a ościeżnicą.

- Po chuj-

- Severusie, proszę, musimy porozmawiać. - Powiedział Hadrian, ściskając zranioną rękę do piersi.

– Musisz to wyleczyć! – Wykrzyknął Severus, nie mogąc pojąć, dlaczego Hadrian zrobił coś tak głupiego. Był Mistrzem Eliksirów! Ich ręce były bezcenne!

Hadrian pokręcił głową.

- Nie, dopóki nie porozmawiamy. Nie wyjdę, dopóki nie porozmawiamy.

I Severus nie miał dokąd uciec. To był jego dom, nie mógł tak po prostu odejść. Zamiast tego musiał stawić mu czoła. Severus nigdy nie był odważnym człowiekiem, zawsze tchórzem. Nie zdołał ocalić tego, co było dla niego ważne, zmienił stronę w wojnie dopiero wtedy, gdy sprawy zaczęły przybierać zły obrót.

Jednak widząc zdecydowane, zielone oczy Hadriana, Severus wiedział, że nie może nic zrobić, nie może się ukryć. Wycofał się z wejścia, umożliwiając mężczyźnie dostęp do swoich prywatnych komnat. Mężczyzna rozejrzał się z zaciekawieniem, ale szybko wrócił do swoich myśli i usiadł naprzeciwko Severusa przy stole.

– Severusie. – Zaczął Hadrian. – Powiedziałeś, że nie możesz mnie kochać. Ale-ale nigdy tego od ciebie nie oczekiwałem.

Kurwa. Musiał słuchać, jak sam zostaje odrzucony. To będzie boleć bardziej niż samo przeczytanie listu.

- Nie-nie potrzebuję, żebyś mnie kochał, dobrze, Severusie? - powiedział Hadrian, patrząc w dół na swoje zaciśnięte dłonie. - Jesteś jednym z moich najbliższych przyjaciół i nie mam nic przeciwko temu, jeśli chcesz się tylko przyjaźnić. Wymiana listów i rozmowy przy kolacji - to mi wystarczy, dobrze? Nawet gdybyś chciał tylko uprawiać seks, bez żadnych zobowiązań, nie miałbym nic przeciwko. Severusie, spotkanie z Tobą to najlepsza rzecz, jaka przytrafiła mi się w ciągu ostatnich kilku lat. Nie obchodzi mnie, że nie odwzajemniasz moich uczuć, ale proszę, nie ignoruj mnie.

Pod koniec przemówienia Hadrian spojrzał w górę, a w jego oczach pojawiła się szczera pasja, którą Severus zdążył już uwielbić. Ale co on mówił? Czego do diabła Severus słuchał? Odwzajemnić uczucia? Jakie uczucia? Severus zmarszczył brwi, jego umysł nie był w stanie pojąć znaczenia słów Hadriana.

- Chciałem cię przeprosić, jeśli poczułeś, że w jakikolwiek sposób naciskałem na ciebie, żebyś się ze mną przespał. - Powiedział. - Nie jestem zbyt doświadczony w tych sprawach i chciałem przeprosić, jeśli coś źle zinterpretowałem, albo po prostu byłem złym partnerem.

- Co-co do chuja? - Severus warknął. O czym on, kurwa, mówił?

Hadrian wzdrygnął się, ale wydawał się przygotowany na każdą reakcję Severusa na jego słowa. Severus wpatrywał się w niego z niedowierzaniem, a nawet z oburzoną wściekłością. Co, do cholery?

- O jakich uczuciach mówisz?! - zapytał Severus, zupełnie nie rozumiejąc.

Hadrian przełknął nerwowo.

– Cóż, ja- cię kocham. Ale! Ale nie oczekuję, że będziesz czuł to samo do mnie! Powiedziałem to! Nie musisz tego odwzajemniać! Nie musisz czuć się pod presją ani obarczony!

Co.

Miłość.

Ale-

Co.

Hadrian nie mógł kochać Severusa. To po prostu nie było możliwe. Mózg Severusa nie mógł nawet przetworzyć takiej możliwości. To było zupełnie niezgłębione. Anioł nie zakochałby się w ślimaku.

- Ale- Co? Jak to możliwe, że mógłbyś mnie kochać?! – Zapytał Severus, jego głos był wysoki i napięty nawet dla jego własnych uszu.

Hadrian trochę się zarumienił, ale był stanowczy w odpowiedzi.

– No, znaczy, to proste. Jesteś mądry i przystojny i uwielbiam z tobą rozmawiać i wymyślać eliksiry i- i całować cię.

O Boże, on śnił. Musiał. To było zupełnie nieprawdopodobne. Przystojny, co za bzdura. Jego własna matka go nie kochała. Jednak Hadrian Peverell -jeden z najbardziej pożądanych kawalerów w całej Europie- powiedział, że kocha Severusa?!

- Ale to niemożliwe! - Wykrzyknął.

Hadrian wydawał się trochę zły, gdy to powiedział.

– Nie jest niemożliwe. Kocham cię i kropka.

Gdy w głowie Severusa zaczęło się trochę kręcić z powodu całkowitej irracjonalności rozmowy, którą prowadził, ekspresja Hadriana również stała się zdezorientowana.

- Ale jeśli nie byłeś zły, że cię kocham, to dlaczego odszedłeś? - Hadrian zapytał, jego głos był cichy i zbolały. - Czy to naprawdę był seks? Jestem aż taki zły?

O czym on w ogóle mówił?

- Seks był zajebisty. - Severus powiedział jedyną rzecz, która wciąż miała sens. Był kurewsko fantastyczny.

Hadrian zarumienił się na czerwono i to przeklęte ciepło powróciło w piersi Severusa.

- Więc... dlaczego?

Pytanie było tak ciche, że Severus prawie go nie zrozumiał. Był taki bezbronny, a Severusa nagle wypełniła nienawiść do samego siebie i swoich przeszłych czynów. Jak mógł - jak mógł sprawić, że ten człowiek tak w siebie zwątpił?

- Ja... - Kurwa, musi być szczery, prawda? Musiał być odważny. - Nic dobrego nie przychodzi z zakochania się.

Hadrian najwyraźniej chciał mu przerwać, ale Severus parł naprzód.

- Nie, naprawdę. Żaden z moich rodziców mnie nie kochał. Może i kochałem moją matkę, ale ona umarła. Pragnęłam miłości ojca, ale on tylko mnie bił. Kiedyś kochałem tę dziewczynę ze szkoły, ale ona też umarła. A przed tym gardziła mną. Nic dobrego nie wynika z miłości. Tylko ból i nieszczęście. Spójrz, jaki ból już ci przyniosła mi-miłość do mnie.

Nastała cisza, gdy Severus komponował kolejne słowa. Hadrian patrzył na niego ze łzami w oczach, które równie łatwo mogły być współczuciem jak bólem.

- W piątek zdałem sobie sprawę, że bardzo łatwo mogę się w tobie zakochać. Jeśli już tego nie zrobiłem. – Wyznał Severus, na co oczy Hadriana się rozszerzyły, z przeklętą nadzieją. – Ale nie chce tego. Nie chcę się zakochać. To nie przyniesie nic dobrego dla mnie, a już na pewno nie dla Ciebie.

- I tak trzeba kochać. Nie... Nie że musisz mnie kochać. - Hadrian zarumienił się obficie, chcąc szybko wyjaśnić. - Po prostu... Kocha się mimo dużego ryzyka bólu. Ponieważ można z tego czerpać równą lub większą radość. Może dlatego, że dorastałem w Paryżu i wszyscy mówią o miłości, ale ona nie jest zła. Utrata miłości to nic złego. To smutne, tak, nawet tragiczne, ale nie złe. Miłość nigdy nie może być zła. Nie w czystej postaci. Można postępować z nią w zły sposób, ale to, że się kocha, że się doświadczyło miłości, nigdy nie może być złe. Słuchaj, nie mogę obiecać, że będziemy razem na zawsze, że żadne z nas nie zostawi drugiego ani nie umrze. - Hadrian kontynuował. - Ale mogę ci obiecać, że teraz, w tej chwili, kocham cię.

Severus wpatrywał się w Hadriana, oszołomiony słowami, które wyszły z jego ust. To nie brzmiało prawdziwie. Było to sprzeczne ze wszystkim, czego Severus dowiedział się z pierwszej ręki o tym, jak działa świat.

- Nie musisz mówić, że mnie kochasz, nie musisz nawet wierzyć w to, co właśnie powiedziałem, ale może... - Hadrian wyciągnął rękę i ujął dłoń Severusa w swoją. - Może nie byłbyś tak przeciwny spróbowaniu związku ze mną? Zobaczyć gdzie nas zaprowadzi?

Severus poczuł się nagle wyczerpany. Przez ostatni tydzień był pod wpływem silnych emocji, a teraz nie wiedział nawet, co myśleć. Trudno mu było uwierzyć, że istnieje człowiek, który kiedykolwiek wyznałby, że go kocha. A oto dowód na to, że jest inaczej, siedzący bezpośrednio przed nim.

W jakiś sposób przytaknął. Może w ten sposób przekona się, czy słowa Hadriana są prawdziwe. A kiedy Hadrian go opuści lub zacznie go nienawidzić, wtedy będzie wiedział. Wtedy wiedziałby na pewno, czy miłość jest dobra czy zła.

Hadrian uśmiechnął się i było to jak słońce wychodzące z pochmurnego nieba. Severus poczuł się pobłogosławiony, za bycie świadkiem. Wydawał się mniej blady niż kiedy przybył, kolor wrócił do policzków i wydawał się bardziej żywy. Wstał, powoli wyciągając Severusa z fotela.

– Chodź, wyglądasz jakby sen mógł ci zrobić dobrze. – Zauważył Hadrian i była to prawda, Severus miał czarne wory pod oczami z braku snu w poprzednim tygodniu. – Albus zapytał czy mógłbym przywrócić jego Mistrza Eliksirów na normalny poziom zrzędzenia.

Severus prychnął, jego oczy lekko się zamknęły, gdy mózg w końcu zaczynał pracować.

- Tak dostałeś się do Hogwartu? Przez Albusa?

- Tak. - Hadrian skinął głową, otwierając drzwi do sypialni Severusa i pomagając mu przebrać się w nocne ubranie. - Powiedział, że przez cały tydzień byłeś nieprzytomny i jeśli uważam, że mogę to naprawić, wpuści mnie do Hogwartu, żebym spróbował. Oczywiście skorzystałem z okazji. Cały tydzień ignorowałeś moje listy!

- Przepraszam. - mruknął Severus, kładąc się na łóżku.

- Ech, nic się nie stało. - Hadrian uśmiechnął się czule, kładąc się obok niego. - Teraz wszystko jest już lepiej. Może jutro oprowadzisz mnie po tym zamku, który nazywasz szkołą?

Severus nie odpowiedział, bo szybko zapadł w spokojny sen, a Hadrian wciąż mocno ściskał jego dłoń w swojej.

Koniec