Krótka historia o zakochaniu

Harry Potter - J. K. Rowling
F/M
G
Krótka historia o zakochaniu
Summary
Nazywam się Draco Malfoy i opowiem Wam dzisiaj moją historię.Sam nie wiem, od czego powinienem zacząć, ale może od tego, że wszystko wydarzyło się w wyjątkowym dniu.Nie zdradzę teraz zbyt wiele, bo chciałbym Was zaskoczyć.Rzucę kilka konkretów.Zakochałem się.Zakochałem się w Hermionie Granger.I niczego nie żałuję.
All Chapters Forward

VI. Hermiona.

Hermiona

 

Nowy Jork oszołomił mnie swoim ogromem, pędem i szaleństwem, w którym czułam się niezwykle dobrze, co mnie  na początku zaskoczyło. Dobre samopoczucie ulatywało ze mnie z każdym kolejnym dniem rozłąki z Draco. Starałam się skupić na pracy, co również przychodziło mi z trudem. 

Przez cały czas pobytu w tym wspaniałym mieście przyglądałam się ludziom, zarówno niemagicznym, jak i czarodziejom, i szczerze podziwiałam to, że potrafią się w nim odnaleźć. Ja już po kilku tygodniach byłam trochę zmęczona, ale nie nie zamierzałam się do tego głośno przyznać. 

Spacerowałam zatłoczonymi uliczkami Brooklynu, starając się wtopić w tłum. Postanowiłam zabawić się modą i wybrałam kostium w błękitnym odcieniu, przypominającym lazurowe morze, składający się na taliowany żakiet oraz krótkie, lecz eleganckie szorty. Do tego dobrałam czarny, obcisły t-shirt oraz eleganckie grafitowe szpilki. Na nosie miałam duże, ciemne okulary, a na głowie brązowy kapelusz z dużym rondem. 

Czułam się wyjątkowo w takiej stylizacji, jak zupełnie nowa Hermiona Granger.

Gdy dotarłam na miejsce mojego spotkania, postanowiłam zająć miejsce przy oknie.

Zamówiłam miętowe latte z podwójną porcją lodu i czekałam.
Korzystając z wolnej chwili, mogłam się skupić na sobie i porozmyślać, a przy okazji ułożyć sobie w głowie to, co wciąż było poplątane.

Czekałam na ten wyjazd od wielu miesięcy, a gdy poznałam dokładną datę, mina całkowicie mi zrzedła i poczułam ogromną, niedającą się wypowiedzieć słowami niechęć. Bo właśnie w moim życiu, po długim czasie stagnacji, zaczęło się dziać coś niesamowitego, coś elektryzującego, co wprawiało mojej serce w szybsze bicie, a musiałam to wszystko za sobą zostawić.

Nie chciałam się oszukiwać, ale wszystko, co było związane z moim nowym obiektem miłosnego zainteresowania, było niepewne. Draco Malfoy zajmował w mojej przeszłości stałe i określone miejsce. Bardzo rzadko go przez ostatnie lata spotykałam, a jeśli już to zawsze przypadkiem. Nigdy nie zwrócił na mnie uwagi, gdy mijaliśmy się na Pokątnej. Nawet nasze spojrzenia się nie skrzyżowały, chociaż ja czasem zatrzymywałam mój wzrok. Tak po prostu z ciekawości, żeby zorientować się, jakim człowiekiem się stał. Miałam wrażenie, że on zawsze dokądś biegnie, nie zwracając uwagi na resztę świata.
I zrozumcie mnie, wcale się temu nie dziwiłam. To był dla mnie całkowicie naturalny stan. Ot, dawny znajomy, który przeszedł obok na ulicy. Nic więcej.

Potem jednak wszystko się zmieniło. Jedno niespodziewane spotkanie na moście pociągnęło za sobą szereg wydarzeń i nikt nie był w stanie tego już powstrzymać. 

Bo Draco się nareszcie zatrzymał się w tym swoim biegu i na szczęście, zatrzymał się tuż obok mnie. 

Poszliśmy dalej razem.
Czysta magia.

Wypiliśmy razem kawę, zjedliśmy pizzę, pojawiłam się na jego imprezie, pomogłam mu zwalczyć zatrucie, a kilka dni później poszliśmy na randkę.

Prawdziwą randkę z Draco Malfoyem.

To wszystko brzmi jak bajka, prawda?

Ale ja nie byłam księżniczką i wiedziałam, że nie spotkałam na mojej drodze księcia. Nigdy nie byłam naiwna, dlatego teraz też starałam się to wszystko zrozumieć.

Muszę się Wam przyznać do tego, że się bałam. Bałam się, że Draco o mnie zapomni, co było oczywiście głupie. Nie dał mi żadnego powodu, żebym miała w niego zwątpić, ale jednak nie potrafiłam mu w stu procentach zaufać. 

I bardzo chciałam, żeby to się zmieniło, bo jego dorosła wersja, którą tak bardzo polubiłam, w pełni na to zasługiwała.

Wyciągnęłam z torby ostatni list od niego i westchnęłam, otwierając kopertę.

Jego listy mnie dobijały.

Ulotki leków, czy eliksirów są napisane z większą werwą.

 

Kochana Hermiono,

 

jestem pewien, że poradzisz sobie z tą serią spotkań z czarodziejami (mam nadzieję, że większość, to będą czarownice, zawsze łatwiej jest się dogadać z kobietami, tak sądzę. Ty się lepiej dogadasz z kobietami. Nie dogaduj się z mężczyznami. To znaczy, jeśli musisz, to się dogadaj, ale w ramach obowiązków służbowych, tylko i wyłącznie). 

U mnie wszystko w porządku. Wróciłem do domu i zjadłem pizzę. Wieczorem idę do Blaise’a, bo mnie zaprosił na partyjkę szachów czarodziejów.

Jutro wybieram się do rodziców.

Uważaj na siebie i tych autorów. Na pewno są nudni.

Już nie mogę się doczekać, kiedy wrócisz. 

 

Draco



Sami zobaczcie.

Do listu dołączył swoje zdjęcie, na które musiałam patrzeć ukradkiem, bo było ruchome. Prosiłam o nie w ostatnim liście i nie spodziewałam się, że tak szybko je dostanę.Stał na nim w letniej, kwiatowej koszuli i jeansowych szortach, które sięgały mu do kolana.

Patrzyłam na całą jego sylwetkę, zatrzymując wzrok dłużej na odsłoniętych częściach ciała.

No zgrabne miał te nóżki, wiedziałam, że muszę mu to powiedzieć, gdy go zobaczę.

Cieszyłam się jednak z każdego słowa, które napisał. Bo wiem, że pisał je z myślą o mnie i to mi w zupełności wystarczało. 

Piłam kawę i kolejny raz postanowiłam przeczytać list. Uśmiechałam się jak głupia, gdy śledziłam wzrokiem linijki dotyczące moich spotkań z potencjalnymi klientami. Draco był ewidentnie zazdrosny, ale to dobry znak. Zależało mu.

Schowałam list, gdy podeszła do mnie kobieta w średnim wieku, która od razu usiadła przy moim stoliku. 

– Przepraszam za moje spóźnienie – powiedziała, wyciągając dłoń. – Billy Anderson – przedstawiła się i uśmiechnęła.

– Hermiona Granger – odpowiedziałam. 

Byłam przygotowana na tę biznesową rozmowę. Każde kolejne spotkanie dawało mi satysfakcję. Czarownica uśmiechnęła się do mnie, a ja jej odpowiedziałam tym samym.  

Bardzo zależało mi na tym, żeby zdecydowała się na dystrybucję swej książki w sieci naszych księgarni, ponieważ zajmowała się głównie tematyką związaną z kobietami i ich rosnącej roli w świecie czarodziejów. 

Była wyzwaniem, a ja czułam, że będę w stanie ją przekonać. 

Uzbrojona w odpowiednie argumenty rozpoczęłam rozmowę. 

 

***

 

Moja nowojorska przygoda zbliżała się ku końcowi, a ja nie mogłam się doczekać momentu, kiedy wrócę do hotelu i zacznę się pakować.
Byłam niezwykle zmęczona i bolały mnie stopy. Przemieszczałam się po mieście komunikacją publiczną, najczęściej wybierając metro. Nie byłam przez to gorszą czarownicą. Po prostu wciąż należałam do dwóch światów i nie zamierzałam z niczego rezygnować.

Nowy Jork mnie urzekł swoim pięknem, ale chciałam już wracać. Postanowiłam, że zabiorę tu kiedyś Draco i pokażę mu wszystko to, na co sam za nic w świecie nie zwróciłby uwagi. 

Weszłam do magicznego hotelu, korzystając z ukrytego wejścia pomiędzy dwoma wyglądającymi na opuszczone budynkami i pozdrawiając portiera, ruszyłam do mojego pokoju. Musiałam przyznać, że jestem cholernie zmęczona, bo ostatniego dnia miałam wyjątkowo dużo spotkań, ale wszystkie się udały. Miałam w mojej teczce cały plik podpisanych umów.

A następnego dnia leciałam już do Londynu.

Napisałam w ostatnim liście, który wysłałam kilka dni temu, że przylecę na Heathrow. Nie miałam pewności, czy Draco zechce mnie odebrać, bo musiałby wejść dobrowolnie w sam środek mugolskiego świata. Obawiałam się, że może się na to mimo szczerych chęci nie zdecydować. Liczyłam jednak, że się przełamie i odepchnie swoje uprzedzenia, zastępując je otwartością, którą już wcześniej u niego dostrzegałam.

Wiedziałam, że jego pojawienie się na lotnisku, będzie dla mnie wiele znaczyło, zaś jego nieobecność – nawet nie chciałam o tym rozmyślać.

 

***

 

Stał w hali przylotów. Rozglądał się nerwowo. Szukał kogoś w tłumie i dotarło do mnie, że szukał właśnie mnie. Ruszyłam w jego stronę szybciej, ciągnąc za sobą ciężki kufer. Moje nogi same mnie do niego prowadziły.

Wszystkie moje wątpliwości zniknęły. Wyparowały.

A ja już wiedziałam, że się cholernie mocno zakochałam.

– Draco! – krzyknęłam, ale on mnie nie usłyszał. 

Przyspieszyłam, bo nie mogłam się doczekać naszego spotkania.

Ta dwumiesięczna rozłąka wypaliła we mnie dziurę tęsknoty, którą musiałam nim jak najszybciej załatać. 

– Draco! – powtórzyłam i nareszcie mnie dostrzegł.

Uśmiechnął się na mój widok tak, że moje kolana stały się miękkie i się pode mną ugięły. To nie był jednak czas na chwilowe słabości. Cieszyłam się, że byłam jeszcze w stanie się utrzymać na nogach, bo nagłe wzruszenie coraz mocniej mnie rozkładało na łopatki.

Odpowiedziałam uśmiechem i przyspieszyłam jeszcze bardziej, a on na szczęście wyszedł w moją stronę.

Gdy dzieliła nas niewielka odległość, puściłam kufer, który gruchnął z łoskotem na ziemię. 

Ruszyłam biegiem.

Wpadłam w jego otwarte ramiona i rozpłakałam się, gdy mnie z całej siły do siebie przytulił. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że oplotłam go mocno nogami w pasie, a on mnie uniósł nad ziemią.

– Nareszcie jesteś – szeptał mi do ucha, a ja wciąż nie mogłam powstrzymać łez, które płynęły po policzkach, mocząc jego koszulę. 

Wdychałam jego zapach, w którym najmocniej wyczuwałam nuty cytrusów i rozmarynu. Mogłabym tak trwać w jego bezpiecznym uścisku już zawsze.

Poczułam, że postawił mnie na ziemi. Wciąż mnie jednak nie puszczał.

– Dlaczego płaczesz? – zapytał zdziwiony moją reakcją, ale ja nie potrafiłam mu tego wyjaśnić.

– Po prostu – powiedziałam i wzięłam od niego chusteczkę, którą wyciągnął z kieszeni.

– Nie chcę, żebyś płakała. – Otarł moje mokre policzki dłońmi, zmuszając mnie, żebym na niego spojrzała.

– To chyba ze szczęścia, że cię widzę – chlipnęłam, a on znowu się do mnie uśmiechnął.

– Nie wyjeżdżaj więcej na tak długo – stwierdził i znowu mnie do siebie mocno przytulił.

Oplotłam ręce dokoła jego pleców i znowu czułam się dobrze i bezpiecznie.

Przez te dwa miesiące nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo za nim tęskniłam, jak bardzo mi go w moim życiu brakowało, jak bardzo chciałam, żeby on w tym moim życiu był już codziennie.

 

Wróciliśmy z lotniska prosto do jego mieszkania, docierając na miejsce jedną z czarnych, londyńskich taksówek. Draco zajął się moim bagażem, a ja weszłam do środka, od razu ściągając z nóg sandały na wysokiej koturnie. Podeszłam do zlewu i wzięłam jedną z wysokich szklanek, aby nalać sobie zimnej wody prosto z kranu. Gdy ugasiłam pragnienie, spojrzałam na Draco, który ustawiał mój kufer pod wolną ścianą w korytarzu. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że wcale nie miałam ochoty wracać do siebie. Tam czekały na mnie tylko zatęchłe po długiej nieobecności pomieszczenia i kurz. 

Tutaj był on, a zrozumiałam, że naprawdę niczego więcej do szczęścia nie potrzebowałam.

Podałam mu również szklankę z wodą, którą przyjął z wdzięcznością, gdy stanął tuż obok mnie, kładąc swoją dłoń swobodnie na moich plecach. Zupełnie, jakbyśmy robili to od zawsze.

– Tęskniłem za tobą. Chyba pierwszy raz w życiu tak za kimś tęskniłem – powiedział, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Nie jestem przyzwyczajony do takich dziwactw.

– I co robiłeś, gdy było ci źle?

– Zadręczałem Teo i Blaise’a opowieściami o tobie, twoich listach, twojej podróży i wszystkim, co z tobą jest związane.

– Na pewno mieli cię dość – zaśmiałam się.

– Bardzo możliwe, ale nie mieli innego wyjścia. Ja swojego czasu też musiałem wysłuchiwać setek opowieści o ich problemach z kobietami.

Naszą rozmowę przerwało głośne burczenie mojego brzucha, dlatego położyłam szybko na nim rękę, aby go wyciszyć.

– Jesteś głodna – stwierdził i podszedł do lodówki, a ja poczułam pustkę, gdy przestał mnie dotykać.

– Trochę – przyznałam, a on w tym czasie wyciągnął dwa starannie opakowane talerze.

– Zamówiłem wcześniej z restauracji gotowe danie, żebyśmy mogli je potem tylko podgrzać. Nie jestem wirtuozem kuchni.

– To miłe, że pomyślałeś – pochwaliłam go i podeszłam do blatu, gdzie rozpakowywał dania. – Co to jest?

– Makaron z grzybami i jakimś francuskim serem – wyjaśnił, wyciągając różdżkę i szepcząc po cichu zaklęcia, które miały podgrzać nasz posiłek.

Przelewitował wszystko na stół, a później wybrał wino, które otworzył i rozlał do kieliszków. 

Popijałam czerwonobrunatny trunek, ciesząc się, że pozwoli mu uspokoić emocje.

Bo czułam przy Draco tak wiele, że nie byłam w stanie się na niczym skupić, tym bardziej że na pierwszy plan wysuwało się przede wszystkim pożądanie.

Pragnęłam Dracona Malfoya i chciałam dzisiaj z nim być, w pełnym tego słowa znaczeniu. Zastanawiałam się tylko, czy on również będzie tego chciał.

Patrzyłam się na jego jasne, schludnie ułożone włosy i wyciągnęłam dłoń, aby poprawić kilka kosmyków, które opadły mu na czoło.

Uśmiechnął się.

Te jego uśmiechy o różnorodnym nasyceniu szczęścia doprowadzały mnie do obłędu.

Patrzyłam na jego szare oczy, które obserwowały mnie z taką samą intensywnością. 

Jadł w milczeniu, popijając wino, a ja chętnie oddałabym wór galeonów, aby poznać jego myśli. Mogłam się jedynie domyślać ich treści. I marzyć, żeby były tożsame z moimi.

Patrzyłam na jego szyję i poruszające się jabłko Adama, dziękując mu za to, że rozpiął kilka górnych guzików swojej koszuli, a ja mogłam podziwiać takie widoki.

Chciałam zedrzeć z niego te ciuchy. 

Już. Natychmiast.

Musiałam się znowu napić.

Jadłam, chwaląc go za wybór tak smacznego dania, a on mi podziękował.

Byliśmy dla siebie bardzo grzeczni i uprzejmi. Trwając w spokojnej ciszy, czułam, że w obojgu nas rośnie coś, nad czym za chwilę nie zapanujemy.

Patrzyłam się na jego mocne ręce, odkryte, gdy podwinął rękawy swojej koszuli.

– Gapisz się na mnie.

– Tak – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. – Jesteś dziwnie małomówny.

– Po prostu jestem zaskoczony.

– Czym?

– Tym, co się ze mną dzieje. Tym, co się ze mną działo, gdy ciebie nie było.

– A co się dzieje, Draco?

– Teraz czuję się nareszcie dobrze. Nie przespałem spokojnie ani jednej nocy, gdy byłaś tak daleko. 

– Kocham cię – wyrwało mi się, gdy skończywszy jedzenie, odstawiłam talerz na bok i siedziałam dalej, trzymając na wpół opróżniony kieliszek.

Nie potrafiła się ruszyć.

Patrzyłam mu prosto w oczy i nie żałowałam wypowiedzenia głośno mojego wyznania.

Draco patrzył na mnie i znowu się uśmiechnął, ale zrobił to teraz jakoś inaczej.

Moje serce biło jak szalone. Czekałam na jego reakcję. 

Wziął serwetkę i otarł nią kąciki ust. Odłożył ją następnie na stół i wstał, otrzepując  okruszki ze spodni na podłogę.

Podszedł do mnie i wyciągnął rękę.

Podałam mu dłoń i również wstałam.

Zaczynałam się solidnie denerwować.

– Jestem pewien, że kochałem cię wcześniej, zanim ty zorientowałaś się, że czujesz do mnie cokolwiek, poza dawną niechęcią – wyznał z rozbrajającą szczerością. – Jestem szczęśliwy, że ty również mnie kochasz.

Łzy zatańczyły w moich oczach, ale nie chciałam teraz płakać. 

Miałam wrażenie, że niewypowiedziane szczęście sączy się z każdej komórki mojego ciała.

– I to tyle? – zapytałam, gdy dostrzegłam, że on również był wzruszony.

– Ja już wiem wszystko, czego potrzebuję – stwierdził i mnie pocałował.

Pocałunek był delikatny. Była w nim miłość, czułam to.

Poszliśmy do sypialni.
Niepostrzeżenie zapadła noc, ale Draco poprosił mnie o to, żebyśmy zostawili kilka świec.

– Chcę na ciebie patrzeć – powiedział, a ja nie znalazłam powodu, żeby mu odmawiać.

Też chciałam go widzieć, kiedy będziemy przed sobą obnażać wszystko – nasze ciała, uczucia, pragnienia i miłość.

Pocałowałam go mocno, chcąc tym pocałunkiem rozpocząć napełnianie mojego serca prawdziwością tego, co czułam do tego mężczyzny.

Oddawał mi pocałunki, a ja cieszyłam się z każdego dotyku, który mi dawał.

Czułam jego ręce delikatnie muskające moją skórę. Zmianę nacisku. Mocniejszy chwyt. 

Moje dłonie nagle znalazły się pod materiałem jego koszuli. Chciałam go dotykać. Rozpinałam powoli kolejne guziki, badając każdy centymetr jego skóry.

Delektowałam się każdym jego westchnieniem i mruknięciem, które byłam w stanie w nim zbudzić.

Całował mnie nieustannie, pieszcząc kolejne sfery mojego ciała. Ewidentnie sprawdzał, co lubię i jakie jego gesty mocniej na mnie zadziałają. 

Pozbyliśmy się ubrań, a on się nagle zatrzymał. 

Patrzył mi prosto w oczy.

Ja zrobiłam to samo.

Byliśmy nadzy, ale wcale nas to nie krępowało, a wręcz przeciwnie ja czułam się niezwykle silna.

Jego spojrzenie sprawiało, że czułam się wyjątkowa.

Niczego więcej od niego w tym momencie nie potrzebowałam.

Byłam przekonana o tym, że powietrze się zmieniło, zagęściło, wypełniło się naszymi uczuciami.

– Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę – powiedział i dotknął wrażliwej skóry tuż nad moim obojczykiem.

– Jestem tu – odpowiedziałam, a on nie czekając już na nic, pocałował mnie znowu.

Znaleźliśmy się w łóżku, a Draco uniósł się nade mną, znacząc kolejnymi pieszczotami ścieżkę na moim ciele.

Chciałam teraz wszystkiego.

Pozwalałam sobie na głębokie westchnienia, gdy doprowadzał mnie do szaleństwa.

Wszedł we mnie delikatnie, patrząc na mnie z taką miłością, że w tym momencie miałam wrażenie, że naprawdę jesteśmy jednością.

Poruszał się we mnie spokojnie, dostosowując swoje ruchy do moich reakcji. 

Przytulałam go do siebie mocno, głaszcząc go po plecach. 

Wszystko się zmieniało, ja chciałam więcej, a on mi to dawał.

Pasowaliśmy do siebie idealnie. 

Później patrzyliśmy na siebie w ciszy, nie chcąc burzyć tej spokojnej atmosfery, którą sami stworzyliśmy.
Tak naprawdę nie potrzebowaliśmy żadnych słów. 

A za chwilę wydarzyło się coś całkowicie niespodziewanego.

– Hermiono, wyjdź za mnie – powiedział, gdy ja już prawie zasypiałam.

Otworzyłam szeroko oczy i usiadłam na łóżku.

Draco się zaśmiał, widząc moją reakcję i szaleństwo w oczach.

– Co powiedziałeś?

– A co usłyszałaś? – droczył się ze mną, a ja naprawdę potrzebowałam, żeby to powtórzył. 

Musiałam mieć pewność, czy to jawa, czy sen.

Oparł się na jednym łokciu i chwycił moją prawą dłoń.

– Wyjdź za mnie – powtórzył, a ja wypuściłam głośno zgromadzone w płucach powietrze.

– Chcesz, żebym została twoją żoną?

– Tak – przyznał. – Chcę, żebyś była ze mną już na zawsze.

– Ale wiesz, że to jest poważna deklaracja – stwierdziłam sucho, bo miałam wrażenie, że on sobie ze mnie żartuje. 

Zabrałam dłoń i podciągnęłam kolana pod brodę.

Usiadł wygodniej i objął mnie mocno, nie zważając na mój brak odpowiedzi.

– Kocham cię. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Chcę się z tobą ożenić, chociaż zdaję sobie sprawę, że nie będzie lekko, to jestem gotowy. Odpowiedź należy do ciebie, Hermiono.

– To bardzo szybko – mruknęłam, kupując sobie trochę czasu.

– Po co czekać, jeśli już wiemy, że się kochamy. 

Słuchałam jego słów i nie byłam w stanie sformułować moich myśli, które całkowicie rozproszone obijały się boleśnie w mojej głowie.

Mówiłam Wam, że się bałam tego uczucia. Wiedziałam, że było silne i prawdziwe, ale przecież miałam prawo odczuwać strach. Strach przed przyszłością, której nie znałam. 

Pozwolił mi na tę chwilę ciszy. Nie naciskał, a ja byłam mu za to ogromnie wdzięczna.

Zamknęłam oczy, wciąż czując lecznicze i bezpieczne ciepło jego ciała.

Byłam w nim zakochana.

Kochałam go.

Marzyłam po cichu o przyszłości z nim, a on mi tę przyszłość właśnie zaproponował.

Widziałam oczyma wyobraźni nasz wspólny dom.

Nasze wspólne poranki, dni i noce. 

Widziałam nasze dzieci.

Widziałam nasze szczęście, o którym tak długo śniłam.

Odpowiedź była jasna i oczywista. 

Musiałam przestać ją wypierać.

– Tak, Draco – odpowiedziałam i spojrzałam mu w oczy z odwagą, którą w sobie odnalazłam. – Wyjdę za ciebie.

A on się do mnie uśmiechnął tak, że moje serce wiedziało i upewniło się w prawdziwości jego wyznania. Przestałam się bać.
To była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć w całym moim życiu.

Forward
Sign in to leave a review.