The day after murderers

Harry Potter - J. K. Rowling
F/F
F/M
M/M
G
The day after murderers
Summary
Let's gooooBlack po zamordowaniu starych Harrego wsm go wychowuje. Chłopak się przeprowadza, jest giga mądry i jest trch indian więc git XD Ostrzegam AU i slabo pisane XDDDDD
Note
Od razu ostrzegam jest to okropne. Nie potrafię pisać.

- Harry Orionie Blacku, chodź na śniadanie!
Brunet powoli otworzył oczy. Spojrzał na zegarek, była już 11.30. Jego tata pewnie się martwi.

Szybko wyszedł z pokoju, o mały włos nie spadając ze schodów.
-Mówiłem ci, żebyś nie czytał tak długo wczoraj wieczorem. Na pewno wstał byś wcześniej.
-Przepraszam te nowe legendy o smokach, które dostałem od cioci Narcyzy są zbyt ciekawe by przerwać czytanie.
16-latek uwielbiał czytać. Książki pochłaniał w zawrotnym tempie. Najwięcej czytał książek historycznych, jak na kogoś wychowanego w czystokrwistej rodzinie przystało.

Za kilka dni wraz z Regulusem, jego ojcem, przeprowadzają się tymczasowo do jego ciotki Narcyzy Black-Malfoy. Chłopak niezbyt pamiętał ją i jej rodzinę. Wiedział o niej tylko to, że kobieta ma świetny gust książkowy. Każda kronika, powieść, czy zbiór wierszy przysłane przez nią, zawsze były ciekawe.
-Nie długo musimy zacząć się pakować. Pierwszego września jedziesz do Hogwartu.
-Wiem tato od tygodni czytam historie Hogwartu, jestem gotowy. Pokaże im na co mnie stać-odpowiedział zmęczony.

Regulus zawsze przykładał duże znaczenie do nauki syna, pomimo iż, ten chodził do mugolskiej szkoły. Mimo to Zawsze miał najlepsze oceny w klasie, tak jak jego ojciec. Harry wcale go nie przypominał z wyglądu, a ich charaktery idealnie się uzupełniały. Brunet miał ciemniejszą karnację, którą rzekomo odziedziczył po zmarłej matce. Jego oczy przypominały kolor adavy, miały bardzo wyrazisty zielony kolor. Natomiast starszy Black odznaczał się bladą skórą oraz stalowymi oczami. Chłopak dość często rozmyślał o tym czy nie jest adoptowany, jednak ojciec ciągle powtarzał mu, iż jego mama była ciemnoskóra, a on nie jest adoptowany.

*
Idź do auta, zaraz do ciebie dołączę tylko spakuje ostatnią walizkę.
-Dobrze tato- krzyknął z pokoju obok.
Harry ostatni raz spojrzał na pusty dom. Zostawiał tam wiele wspaniałych wspomnień. Wiedział, że żadnego innego budynku nie nazwie już domem. To miejsce zawsze było dla niego ważne, bardzo nie chciał stamtąd wyjeżdżać. Pospiesznie wyszedł, ocierając oczy z łez i wsiadł do czarnego porsche.

Nie długo mieli jechać na lotnisko. Jego wszystkie rzeczy, ledwo pomieściły się w czterech walizkach. W plecaku, który miał przy sobie trzymał ulubione książki. Wiedział, że mogą to wszystko zrobić za pomocą prostych zaklęć, jednak on sam chciał na swój sposób przeżyć przeprowadzkę.

Jechali tak już dwie godziny, zostało im jeszcze jakieś trzydzieści minut drogi. Młody Black całą podróż patrzył w okno. Ciągle denerwował się tym jak będziewyglądaćich dalsze życie. Czy poradzi sobie w nowej szkole?Jak przyjmą ich Molfoyowie?

-Jak się czujesz?- spytał Regulus, wyrywając go z zamyślenia.
-Dobrze, tylko szkoda, że to wszystko zostawiamy. Musiałem oddać Merlys, Daisy-bpowiedział wymijają.
-Daj już spokój z tym głupim ptakiem, kupię ci nowego.

Daisy była przyjaciółką Harrego. Dziewczyna uwielbiała naturę i tak jak on czytanie. Znali się od pierwszej klasy. Przez pewien czas Regulus myślał, że się spotykają. Kiedy poznał blondynkę zauważył, że ich relacja jest czysto platoniczna.
-Nie martw się na zapas. Hogwart to cudowne miejsce- spojrzał na zmartwionego chłopaka- zyskasz wiele nowych znajomych. Przeżyjesz niesamowite chwilę, wiesz nawet mi się tam podobało.
-Może tak będzie... Dużo czytałem o podziale na domy, jak myślisz gdzie pasuje najbardziej?
-Jesteś inteligentny oraz sprytny. Wydaje mi się, że tiara przydzieli cię do Slitherinu, tak jak mnie.

Resztę podróży brunet przespał. Obudził się dopiero, jak dojechali na lotnisko. Harry był bardzo podekscytowany lotem, jednak finalnie zasnął prawie od razu kiedy wszedł do samolotu.

W Londynie czekała na nich Narcyza. Kobieta wydawała mu się starsza od jego ojca. Miała na sobie czarną, elegancką sukienkę do kostek. Jej włosy były spięte w starannego koka.
-Harry, jak miło cię widzieć- podeszła, obejmując zaskoczonego Blacka.
-Witaj ciociu.
Oderwała się od bruneta i podeszła do Regulusa.
-Musicie być zmęczeni. Lucjusz i Dracon czekają na nas w Malfoy Manor.

Złapała ich za dłonie i przeniosła do posiadłości. Była ona ogromnych rozmiarów. Harry podejrzewał, że jego poprzedni dom był wielkości jednego z pokoi w rezydencji. Na zewnątrz budynek zdobiła czarna elewacja. Gdy weszli do środka powitał ich dość ciemny, długi hol.

 

I tu historia

się ucina. Raczej tego nie skończę, ale jak ktos chce może zrobić podobną książkę. Tylko chce dostać do tego linkacza xD
Pozdrawiam :p