
‘’ Again ‘’
Za oknami ogromnego zamku powoli zasypiały ptaki, które powoli przylatywały z zimnych krajów z powrotem do Szkocji, niebo z każdym biciem zegara malowało się na coraz to ciemniejsze kolory. Prefekt naczelny Gryffindoru właśnie przemierzał korytarze, zmierzając ku wielce oblężonej biblioteki. Co prawda, dziś zmianę miała Lily, jednak ta poprosiła go by ten przed jej zmianą odwiedził i pomógł profesor Pince wygonić uczniów przed godziną nocnej warty Argusa Filcha. Dlatego też, o godzinie w pół do dziewiątej zjawił się na pierwszym piętrze, zanim jednak zdążył wykonać jeden krok ku jakiegokolwiek stolika, zawołała go bibliotekarka.
— Nosz wreszcie jesteś! — Szybko pociągnęła go za rękaw szaty i przysunęła do swojego drewnianego biurka. Naburmuszona usiadła na swoim krześle, poprawiając już i tak schludnie poukładane papiery z różnymi imionami uczniów którzy nadal nie oddali zaległych książek — Już większość wygoniłam, kiedy ty się tu tłukłeś na sam dół. Ale ta jedna śpi jak zabita i za skarby nie mogę jej dobudzić.
Powiedziała, po czym wskazała na mały stolik w kącie sali, Remus prawie nie zauważył jej przez to ile stosów książek i pergaminów okrążało ją z każdej strony. Nie marnując czasu, podszedł szybkim krokiem do stolika, po czym aż zastygł delikatnie w miejscu, dziewczyną śpiącą smacznie w bibliotece była Aia. Lunatyk zdawał sobie sprawę iż ta była mądrą czarownicą, nie byłaby w innym wypadku krukonką, jednak nie zdawał sobie sprawy iż jej zasypianie podczas nauki było aż tak częste. Gdy niespełna dwa tygodnie temu opowiadał Lily o ich spotkaniu, ta powiedziała iż takie sytuacje są notorycznie u Ai widoczne, nie tylko on to zauważył ale i wielu z nauczycieli.
— Uhm — Odchrząknął, nie wiedząc co zrobić. Przysunął krzesło i usiadł obok niej, i delikatnie zaczął dźgać palcem w jej ramię. Po prawie dwóch minutach, pół smoczyca zaczęła powoli unosić swe powieki, po czym z impetem podniosła się równo w miejscu, niczym z nawyku wracając do przeglądania książek, na początku nie zauważając Remusa — Cześć?
Aia odwróciła pośpiesznie głowę, przy tym popychając i przewalając stos książek na ich obydwóch. Ten zdezorientowany jej zachowaniem, spojrzał na nią lekko zmieszany po czym pomógł jej pozbierać książki, czując ostry wzrok pani Pince na sobie. Pochylając się wokół swojej własnej osi delikatnie układali księgi z powrotem na stół, po czym spojrzeli się na siebie.
— Cześć — Ponowił swe powitanie Lupin, podnosząc delikatnie kąciki swoich ust. Blondynka spojrzała na niego, i przez dobre kilka sekund nie odpowiadała, tak jakby dalej podświadomie spała — Za niedługo wybije godzina warty Filcha, przydałoby się byś poszła spać w swoim łóżku jak najszybciej. Szczególnie że wieża Ravenclawu jest dość daleko stąd.
— Ah, no tak. Tak szybko się podniosłam, i te książki przewaliłam, zapomniałam że to nie moje dormitorium.. Chodź to by wyjaśniało, co prefekt Gryffindoru robi obok mnie — Zaśmiała się, powolnie pakując swoje pergaminy i pióra do brązowej torby. Gdyby tylko światło w bibliotece było ciut jaśniejsze, może i nasz Lunatyk ujrzałby jej policzki płonące wściekle różową barwą — Dziś twoja zmiana?
— Nie. Lily dzisiaj ma zmianę, ale poprosiła mnie bym pomógł wyganiać uczniów z biblioteki, za niedługo Czerwiec, a przy tym egzaminy, wielu dopiero teraz się obudziło i po nocach siedzi wkuwając materiał z całego roku — Odpowiedział wstając ze swojego krzesła i następnie go zasuwając, by po cichu poukładać książki w ich półkach — Trochę się zdziwiłem że tu zasnęłaś, ale to ponoć u ciebie częste..
Drugą część swojej wypowiedzi wymruczał cicho, tak jakby sama idea robienia tylu rzeczy na raz, a później uczenia się i zasypiania z wycieńczenia nie podobała mu się w żadnym stopniu. Aia szybko po spakowaniu swoich rzeczy wstała ze swojego siedzenia, i zasunęła krzesło. Po czym przystanęła, nie wiedząc czy iść bez słowa do dormitorium, czy odezwać się do Remusa.
— Uhm — Próbowała coś powiedzieć, po czym szybko się rozmyślała, przy tym lekko ziewając i szybko zakrywając to rękami. Lunatyk spojrzał na nią twardym wzrokiem, na co ta nie wiedząc co zrobić odparła szybko — Przepraszam, nie kulturalnie z mojej strony.
Lupin już zamierzał ją zapewnić, iż to nie problem, ale do ich konwersacji dołączyła zirytowana pani Pince, która od kilku minut siedziała przy biurku i ze zdenerwowaniem tupała nogą w posadzkę, próbując zasygnalizować by wyszli, bezskutecznie. Dlatego też po wielu nieudanych próbach, wstała z trzaskiem od biurka, i krzyknęła do dwójki uczniów.
— Ruszcie się już stąd! Biblioteka to nie miejsce na pogaduszki, po za tym już powinniście być w łóżkach, WYNOCHA! — Szybkim krokiem, z lekkim chichotem ale i strachem wyszli z biblioteki, pośpiesznie zabierając swoje torby. Przez chwilę szli w ciszy, nasłuchując czy w pobliżu nikt się nie krząta, po czym znów wybuchli śmiechem, podtrzymując się rękami o własne kolana.
— Widziałeś jej twarz? Była różowa jak prosiak — Parsknęła Aia, próbując złapać powietrze, które wściekle uciekało od niej gdy ta śmiała się głośno.
— Jeszcze minuta, a wybuchłaby na miejscu — Oznajmił Remus żartobliwie, niezdarnie wycierając łzę z kącika oka, oddychając ciężko powoli się uspokajając — Mam nadzieję, że tym hałasem nie przywołaliśmy pani Norris.
— Nie mów tak, bo się stanie — Skarciła go Aia, gdy ci na nowo zaczęli iść w stronę schodów. Przemierzali wspólnie tysiące ciemnych korytarzy, oświetlając swoją drogę różdżką, przy tym denerwując portrety na ścianach. Po jakimś czasie spaceru, dotarli do schodów. Kobayashi zaczęła wspinać się po schodach, zostawiając Remusa w tyle, te powoli zaczęły się obracać, na co ta, pośpiesznie zeskoczyła z nich, i niezdarnie wylądowała na Lupinie, o mało nie przewalając go do tyłu.
— Uważaj na nogi — Zaśmiał się chwytając ją za ramiona, i pomagając ustanąć poprawnie. Aia szybko zeszła z niego, i poprawiła swoje szaty, z zażenowania starając się na niego nie patrzeć — Chodźmy.
Zaczęli znów iść po schodach w ciszy, rozglądając się uważnie dookoła. Tym razem schody nie zrobiły im już żadnego psikusa, i po chwili znajdowali się w głównym korytarzu na piątym piętrze. Głos ich kroków odbijał się od ścian i gotyckich okien, ciepło palące się świece tańczyły wściekle. Nagle zza winkla usłyszeli szelest, po czym wyłoniła się kotka Filcha.
— Niech to szlak, biegiem! — Szepnął głośno Remus, ciągnąc Aię za ramię, pani Norris miałczała za nimi wściekle, a w tle było słychać ciężkie kroki Filcha. Biegli rozproszeni po odstępujących korytarzach, Aia próbowała dotrzymać kroku Remusowi, który bez słowa ciągnął ją po coraz to nowszych korytarzach, aż nie natrafili na malutkie drzwi.
— Alohomora — Szepnął przykładając różdżkę do zamka, a ten delikatnie kliknął uchylając drzwiczki. Wskoczyli pośpiesznie do środka, zatrzaskując za sobą furtkę, po czym szybko pozostali ściśnięci blisko siebie w kompletnej ciemności.
— Lumos — Wyszeptała Aia, po czym z jej różdżki buchnęło delikatne światło. Stali tak niemal stykając się nosami, z zaświeconą różdżką pomiędzy sobą. Przysunęli uszy do drzwi, i nasłuchiwali. W oddali było słychać kroki, i ciche pomrukiwania Filcha ‘’ Rozejrzyj się, jeszcze ich znajdziemy, kochana ‘’. Po chwili głosy znikły w dalszej części korytarza, Remus próbował ruszyć ramię — Poczekaj, przestań się ruszać, jesteś ciepły.
Mruknęła sennie Kobayashi, na co ten zdziwiony zastygł w miejscu co z pewnością spodobało się Ai. Stali tak jeszcze kilka chwil, póki ten nie odchrząknął cicho.
— Nie chcę ci przerywać drzemki, ale Filch i pani Norris mogą tu przyjść lada moment, a nas dalej nie ma w łóżkach.. — Poinformował Lupin, na co ta tylko fuknęła coś pod nosem, i otwarła leniwie drzwi, prawie że wypadając z kantorka.
Starając się nie robić hałasu, szybkim krokiem wspinali się na wieże Ravenclawu. Remus odprowadzał Aię do dormitorium, po mimo jej zapewnień i sprzeciwień, dlatego też po jakimś czasie przechadzki, przystanęli przy drzwiach. Wejście do pokoju wspólnego krukonów, nie miało ani klamki, ani zamka do klucza, a ktokolwiek chciał tam wejść, musiał odpowiedzieć poprawnie na zagadkę. Obydwoje spojrzeli na kołatkę, która przemówiła:
— Kto żył dłużej, duch czy poltergeist? — Zapytała kołatka, na co Aia przetarła oko, i przystała na minutę. Przeszła delikatny spacer dookoła swojej osi, przecierając palcem swoje łuski, i zastanawiając się nad zagadką.
— Żaden z nich nigdy nie żył w pierwszej kolejności — Odpowiedziała trochę niepewnie, kołatka ucichła po czym drzwi do pokoju wspólnego stanęły do niej otworem — Czasami się powtarzają..
Aia powoli podeszła do drzwi, i gdy już miała zamiar pożegnać się z Remusem, ziewnęła delikatnie ze zmęczenia. Na co ten, pośpiesznie, chodźby myśląc iż drzwi za sekundę zatrzasnął się same, rzucił szybko.
— Jeśli kiedyś będziesz potrzebowała przyjaciela, zawsze jestem wolny, okej? — Powiedział szybko i pewnie, na co Aia zamknęła buzię i z lekkim zdumieniem, pokiwała głową — To ten.. Dobranoc, Aia.
— Dobranoc, Remusie — Odpowiedziała z uśmiechem, po czym zniknęła w głębi pokoju krukonów, a drzwi z kołatką zatrzasnęły się. Prefekt Gryffindoru spojrzał na kołatkę, po czym odwrócił się by wreszcie położyć się w swoim ciepłym łóżku, modląc się iż reszta huncwotów już śpi.